Nowe miejsca pracy, kolejni inwestorzy, strajki płacowe i przybysze z Ukrainy. To tematy, które zdominowały trójmiejski rynek pracy w 2017 roku. To był naprawdę ciekawy rok.
W 2017 roku znów pojawiło się sporo nowych miejsc pracy. Część powstała z powodu nowych inwestycji, jednak wiele z racji rozwoju biznesów już od dawna obecnych w Trójmieście.
Do tego wbrew utyskiwaniom, pracy nie brakuje także w produkcji. Taka np. ul. Budowlanych w Gdańsku to prawdziwe zagłębie firm produkcyjnych. Dla kandydatów to kopalnia ofert pracy, niestety brak chętnych. Z tym problemem zmaga się firma
Pekabex, która przygotowuje prefabrykaty do budowy, spółka
Satel, producent systemów czy szwedzka firma
Llentabhallen.
Pomimo problemów z kadrami w lutym jeden z największych na świecie producentów narzędzi ręcznych, niemiecka spółka Wiha obecna w centrum przy ul. Budowlanych postawiła na rozbudowę zakładu produkcyjnego w Gdańsku. Inwestycja warta jest 2,5 mln euro.
Firmy mają coraz większe potrzeby kadrowe
Jak się okazuje, rynek produkcyjny coraz częściej przypomina branżę IT, w której też trwa rywalizacja o pracownika. A w tej branży wciąż powstają nowe miejsca pracy.
W lutym ogłoszono, że Ericsson rozszerza współpracę z firmą Intel, tworząc Hyperscale Customer Experience Lab w Gdańsku. To wspólne przedsięwzięcie służące do wprowadzania na rynek nowych rozwiązań i umożliwiające współpracę techniczną.
Nordea w pionie IT już zatrudnia ponad 700 osób w Trójmieście, a w planach ma podwojenie zatrudnienia w najbliższych latach. Skandynawski koncern otworzył właśnie nowe biura w Gdyni, a od jakiegoś czasu funkcjonuje też oddział w Gdańsku. Na początku grudnia
amerykański koncern Arrow Electronics, dostawca technologii elektronicznych, ogłosił rozszerzenie działalności w Polsce i otwarcie biura w Gdańsku.
Decyzję o wzroście zatrudnienia podjęła też firma State Street. Łącznie zatrudnia w Polsce 4,2 tys. pracowników - głównie finansistów i księgowych - w planach jest osiągnięcie liczby 5 tys. do 2019 roku. Zespół ma się dalej powiększać, głównie w oparciu o biuro w Gdańsku.
Jedni się rozrastają, inni dopiero odkrywają potencjał Trójmiasta. W Gdyni
firma Benetel z Irlandii otworzyła swoje pierwsze międzynarodowe biuro oraz centrum działalności badawczo-rozwojowej. Firma jest jednym z pionierów w dziedzinie tworzenia małych stacji bazowych LTE. W lutym
otwarcie globalnego centrum usług w Gdańsku ogłosił austriacki koncern Swarovski. W czerwcu
centrum wsparcia biznesowego uruchomiła w Gdańsku norweska Grupa Marine Harvest, jeden z największych na świecie hodowców i przetwórców łososia atlantyckiego. Gdański oddział ma świadczyć usługi dla spółek z Grupy. Również w czerwcu
centrum usług biznesowych w Gdańsku otworzył japoński koncern Ricoh. Centrum będzie realizowało zadania dla wszystkich oddziałów firmy w rejonie EMEA, czyli Europy, Bliskiego Wschodu i Afryki. Poszukiwani są specjaliści z różnych branż - od księgowych po specjalistów IT.
Brak wykwalifikowanych pracowników
Pracy jest dużo, tylko brak wykwalifikowanej kadry. Według badania przeprowadzonego przez
Wojewódzki Urząd Pracy w Gdańsku
w powiecie gdańskim i w Gdańsku wskazano aż 82 grupy zawodów deficytowych, a w Gdyni i w Sopocie jest ich 51. Swoją listę, na której widnieją 24 zawody stworzył też
Business Centre Club. Specjaliści alarmują, że rąk do pracy brakuje niemal we wszystkich branżach.
Choć jak twierdzą, w Trójmieście i tak nie jest najgorzej, bo mamy sporo atutów, które przyciągają ludzi spoza regionu. Smog, który męczy mieszkańców dużych miast, może być okazją dla naszych pracodawców. Zwłaszcza w branży usług wspólnych i IT, gdzie trwa rywalizacja o pracowników. Choć czasem i u nas jakość powietrza bywa różna, to w porównaniu z innymi miastami nie możemy narzekać.
Dlatego mieszkańcy Krakowa, Warszawy czy Katowic coraz częściej szukają nowych miejsc do pracy i życia i coraz częściej trafiają do nas. Kto będzie ratunkiem dla lokalnego rynku pracy?
Coraz częściej są to też cudzoziemcy. W gastronomii, handlu, budownictwie, produkcji -
wzrost liczby obcokrajowców, szczególnie tych ze Wschodu, jest widoczny w Trójmieście na każdym kroku. Nic dziwnego, obywateli Ukrainy i Rosji, którzy w Trójmieście szukają legalnego zatrudnia, jest prawie trzy razy więcej niż przed rokiem. Jednak czy tak będzie dalej?
Od czerwca 2017 obywatele Ukrainy mogą bez wiz podróżować do krajów UE. Zniesienie wiz już spowodowało podniesie zarobków pracowników z Ukrainy zatrudnionych w Polsce i tym samym zwiększyło koszty ponoszone przez przedsiębiorców. Okazuje się, że o pracowników z Ukrainy coraz częściej "walczą" pracodawcy z Niemiec i Czech. Jak twierdzą eksperci, dochodzi do tego, że w niektórych branżach nawet wśród Ukraińców trudno znaleźć chętnych do pracy.
Dlatego coraz częściej w kolejce po pracę ustawiają się Gruzini czy Białorusini, a przed naszym krajem również perspektywa imigracji z Syrii i Afryki. Także Brexit i zapowiedzi zmian dotyczących zatrudnienia w Wielkiej Brytanii dla wielu rodaków mogą oznaczać konieczność powrotu do Polski. Kto w takim razie będzie ratunkiem dla lokalnego rynku pracy? A może... roboty?
Szacuje się, że ok. 2020 roku w światowej gospodarce będzie nawet 100 mln robotów, a każdy z nich zastąpi pracę 8 pracowników. W ciągu 20 lat nowe generacje robotów mogą sprawić, że zniknie około 700 zawodów - zwłaszcza niewymagających wysokich kwalifikacji. Najbardziej daleko idące prognozy mówią, że nawet 80 proc. obecnych pracowników straci pracę, a zastąpią ich różnego rodzaju automaty. Obawy o przyszłość ma na pewno część środowisk pracowniczych. Sami przedsiębiorcy twierdzą, że taka jest cena postępu.
Protesty płacowe w kilku branżach
A na razie ci, którzy są na rynku pracy coraz częściej domagają się lepszych warunków. W tym roku sporo było protestów. Zaczęło się od pracowników
Inspekcji Transportu Drogowego, potem byli
ratownicy medyczni,
lekarze, urzędnicy ZUS,
pracownicy gospodarki wodnej i
bibliotekarze z PAN Biblioteki Gdańskiej. Sektor budżetowy coraz częściej domaga się regulacji płacowych. O płace upomnieli się także pracownicy
Grupy Lotos, po tym jak ponad miliard złotych zysku netto za 2016 rok i świetne wyniki finansowe pomimo niesprzyjającej koniunktury nie przełożyły się znacząco na zarobki pracowników. Zarząd Grupy Lotos podjął decyzję, że w 2017 roku wzrost wynagrodzeń w Lotosie wyniesie 0 proc.
W odpowiedzi na taką decyzję związki zawodowe działające w Lotosie, z wyjątkiem NSZZ "Solidarność", weszły w spór zbiorowy z zarządem spółki. W marcu
na ulicach Gdańska protestowali pracownicy Poczty Polskiej. Po wręczeniu petycji zarządowi PP udali się do wojewody skandując hasło "Zarząd do roboty za 1500 zł".
Znów protestowali też pracownicy terminalu kontenerowego DCT, wspierani przez marynarzy i dokerów z innych portów Trójmiasta. Główne postulaty protestujących dotyczyły respektowania pakietu gwarancji pracowniczych zapisanych w Zakładowym Układzie Zbiorowym Pracy, czytelne i realne zasady
premiowania za efekty pracy.
Strajkiem grozili też pracownicy Bałtyckiego Terminalu Zbożowego w Gdyni.
Za to na płace powoli przestają narzekać w branży handlowej.
O planowanych podwyżkach dla swoich pracowników poinformowała niedawno sieć Biedronka. Inne markety również chętnie podają zarobki na poszczególnych stanowiskach, próbując zachęcić potencjalnych pracowników do rekrutacji. Powodem tej sytuacji są coraz większe braki kadrowe. Warto też przypomnieć, że od 1 stycznia 2017 r. płaca minimalna została podniesiona do 2000 zł brutto, a minimalna stawka za godzinę pracy wynosi teraz 13 zł brutto. Zmiana ta miała poprawić zarobki m.in. osób pracujących w handlu.
Pytanie, jak na tej branży odbije się ograniczenie handlu w niedziele, które wchodzi od marca 2018 roku. O tym mówi się w pracy
A czym żyją trójmiejskie firmy? Na przykład tym, gdzie rano zaparkować.
Centra biurowe rosną w szalonym tempie, podobnie jak liczba samochodów, do których każdego dnia wsiadają pracujący tam ludzie. Jeśli nie mamy miejsca parkingowego, nasz poranek to codzienna walka.
Może dlatego część trójmiejskich firm zachęca do korzystania z... rowerów. Premie finansowe, darmowe posiłki, firmowe gadżety, zniżki na sprzęt, strzeżone parkingi - to tylko kilka sposobów, aby zachęcić swoich pracowników do dojeżdżania do pracy rowerem. W tym roku odbyła się też kolejna odsłona gdyńskiego konkursu "Do pracy jadę rowerem", rok temu wzięło w niej udział aż 146 pracodawców. A ruch to podobno zdrowie, a o zdrowie swoich pracowników coraz częściej dbają pracodawcy.
W trójmiejskich firmach pakiety medyczne powoli stają się standardem. Niektóre firmy idą jednak krok dalej organizując dla pracowników kompleksowe badania i akcje służące ochronie zdrowia.
A na zwolnienia podobno chodzimy chętnie i czasem nie z powodu choroby. W I półroczu 2017 roku na obszarze działania Oddziału Zakładu Ubezpieczeń Społecznych w Gdańsku i podległych mu jednostek skontrolowano 3,8 tys. osób - w ramach kontroli prawidłowości wykorzystania zwolnień lekarskich.
W wyniku kontroli pozbawiono prawa do zasiłku 151 osób, a kwota zasiłków cofniętych wyniosła 173 600 zł. Jednak w sumie jesteśmy zadowoleni z pracy, przynajmniej umiarkowanie. Tak przynajmniej wynika z badania "Szczęście w pracy Polaków" przeprowadzonego przez agencję Great Digital na zlecenie trójmiejskiej agencji rekrutacyjnej
Jobhouse. W skali od 0 do 10, badani umiejscowili swój poziom szczęśliwości na poziomie 6,3. Wynik ten nie wydaje się najgorszy, jednak mógłby być wyższy. Zapytani o to, czy poleciliby swoją pracę znajomym, są jednak mniej entuzjastyczni: w skali od -100 do 100, wskaźnik "polecalności" wyniósł -14.
A szkoda, bo są firmy, które płacą za polecenie pracownika. Polecanie pracodawcy swoich znajomych przy zatrudnianiu nowych pracowników kiedyś nie kojarzyło się z niczym pozytywnym. Mówiło się, że polecona osoba dostała pracę "po znajomości" a firmie zarzucano nepotyzm. Teraz sytuacja się zmieniła i pracodawcy coraz częściej korzystają z rekomendacji swoich pracowników w procesie rekrutacji, oferując im w zamian atrakcyjne nagrody.