• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Rekrutacyjne wpadki - zabawne, ale przykre w skutkach

Agnieszka Śladkowska
17 października 2012 (artykuł sprzed 11 lat) 
Rozmowa rekrutacyjna to często stres nawet dla doświadczonego "poszukiwacza pracy", co tłumaczy część popełnianych błędów. Rozmowa rekrutacyjna to często stres nawet dla doświadczonego "poszukiwacza pracy", co tłumaczy część popełnianych błędów.

Dziwne adresy e-mail, mylenie nazwy firmy, do której aplikujemy, przychodzenie na spotkanie z rodziną i... kłamstwa, które rażą już na pierwszy rzut oka - to kilka powodów, przez które łatwo można stracić szansę na wymarzoną pracę. Wpadki kandydatów bywają naprawdę niewiarygodne i... zabawne, choć kandydatom nie jest do śmiechu.

Skąd czerpiesz wiedzę na temat zachowania się podczas rekrutacji?


Życie rekrutera to często setki CV w tygodniu, rozmowy, analizy, spotkania... a wśród nich "perełki", które sprawiają, że uśmiech sam pojawia się na twarzy. I choć rekruterzy po cichu przyznają, że to ciekawy przerywnik w ich pracy, kandydaci nie mają się z czego cieszyć. Dlaczego? Ponieważ chodzi o wpadki, które często kosztują ich szansę na wymarzoną pracę. Te najbardziej spektakularne zawsze pozostają w pamięci, dlatego zapytane przez nas osoby, które na co dzień prowadzą rekrutacje, nie musiały się długo zastanawiać.

Wszystko zaczyna się od wysłania aplikacji. Choć samo wysłanie nie oznacza jeszcze, że mail z ofertą trafi do skrzynki odbiorczej rekrutera, brak numeru referencyjnego może to skutecznie utrudnić. Załóżmy jednak, że CV bezpiecznie dotarło do odbiorcy, co zwraca uwagę na samym początku?
- Nadawca. Jest bardzo dużo śmiesznych adresów typu: atrakcyjna1@, szatan@, macho@ i XXX@buziaczek.pl i zdarzają się także na wyższych stanowiskach. Nie wszyscy widać wiedzą, że podczas szukania pracy takie maile mogą być kłopotliwe - mówi Agnieszka Morawska, Unit Manager Start People Sp. z o.o.

Kolejne problemy dotyczą już samej aplikacji. Błędy ortograficzne, źle sformatowany tekst i nieczytelne CV nie należą do rzadkości. Jednak najwięcej emocji wzbudzają ... zdjęcia. Może też dlatego, że kreatywność kandydatów nie zna granic.

- Do GPEC trafiały już CV np. ze zdjęciem kandydata w czapce świętego Mikołaja na tle choinki, czy też w królewskiej koronie, siedzącego na tronie - przypomina sobie z uśmiechem Marek Mikucki, kierownik działu zarządzania zasobami ludzkimi GPEC.

- Często dostajemy zdjęcia z wakacji, na których w tle są inne osoby opalające się, zdjęcia grupowe - osoba właściwa zaznaczona strzałką, do tego zdjęcia z rodziną, zwierzętami, w restauracji. Moje ulubione to zdjęcie w pokoju, w tle kaloryfer, a na nim susząca się bielizna - opowiada Katarzyna Kocur, dyrektor PERSPECTA.

Rekruterzy szacują, że na dziesięć CV tylko trzy opatrzone są porządnym, profesjonalnym zdjęciem.

Do rzadkości nie należy też mylenie nazwy firmy, w której chcemy pracować i nie chodzi tu bynajmniej o literówki w angielskich słowach.
- Najczęściej są to listy motywacyjne do jednej firmy opatrzone adresem drugiej... konkurencyjnej lub błąd w stopce CV. Gdy wyrażamy zgodę na przetwarzanie danych osobowych na potrzeby rekrutacji w jednej firmie, bardzo często zapominamy to uaktualnić, wysyłając CV do kolejnej - zauważa Marek Mikucki.

Jeśli kandydat przejdzie pierwszą selekcję, może zakończyć swoją drogę jeszcze przed spotkaniem rekrutacyjnym. Choć rozmowa telefoniczna wydaje się tylko formalnością, czasem kończy się pechowo dla aplikującego. Dlaczego?
- "Granie na czekanie" - dzwonimy do potencjalnego kierownika, a słyszymy wulgarny utwór, przedstawiamy się, a osoba i tak nie wie, o co chodzi - "wysłałem ze 100 aplikacji, nie pamiętam", "zastanowię się", "nie mam nic do pisania", "wyślijcie mi wszystko na maila", "proszę dzwonić po 20-stej" - przytacza kilka przykładów Katarzyna Kocur.

Zdarzają się też kandydaci, którym brakuje cierpliwości, a wtedy... interweniują rodzice - dlaczego ich syn, który na pewno bardzo dobrze sprawdziłby się w tej pracy, nie został zaproszony na rozmowę? - opowiada z kolei Aleksandra Głowacka, HR Konsultant Personia.
Rodzina może przysporzyć problemów także na kolejnych etapach. Kiedy np. pełni rolę osobistego menadżera kariery.

- Gdy zadzwoniłem do kandydata, powiedział, że nie przypomina sobie, aby wysyłał swoją aplikację i że to najprawdopodobniej jego żona odpowiedziała na ogłoszenie, wysyłając jego CV - opowiada Wiktor Wołoszko, dyrektor HR Board.

Problemy z rodziną, która pojawia się na rozmowie razem z kandydatem miał pewnie niejeden rekruter.
- Zdarzyło mi się, że kandydat przyszedł z dziewczyną i chciał, aby ona za niego odpowiadała, bo, jak twierdził, zna go lepiej niż on sam siebie - opowiada konsultant HR, który chce zachować anonimowość. - Mieliśmy też kandydatkę ze starszą siostrą, która została za drzwiami, a po 45 minutach wpadła do biura z awanturą, co robimy jej siostrze - dodaje.

Jednak bardziej niż rodzina dziwi rekruterów przyjście na rozmowę z ... psem. - Słyszałam to już od dwóch firm w Trójmieście - mówi dyrektor PERSPECTA. - I bynajmniej nie był to pies przewodnik - dodaje.

Zdarza się też, że kandydaci w ogóle nie docierają na rozmowy rekrutacyjne i, niestety, zapominają uprzedzić o zmianie swoich planów. - I tak z umówionych 10 kandydatów potrafi przyjść tylko co drugi, telefonów nie odbierają, chyba że zadzwonimy z innego numeru - mówi Katarzyna Kocur.
To najlepszy sposób, by na trwałe zamknąć sobie drzwi do danej firmy i znaleźć się na czarnej liście z dopiskiem - "nie dzwonić".

Nie mniej absurdów może się pojawić, kiedy kandydaci dotarli już na rozmowę rekrutacyjną. Zapewne czasem mają poczucie, że coś idzie nie tak. Szczególnie jeśli ktoś sprawdza umiejętności trochę podkoloryzowane w CV. Co wtedy mogą zrobić? Uciec.
- Miałyśmy panią, która uciekła podczas wypełniania testu z Excela, nic nie mówiąc, przerażona po prostu wyszła z biura - opowiada Agnieszka Morawska.

Kłamstwa w CV mają "krótkie nogi". Poza testami weryfikującymi wiedzę, możemy trafić także na osobę z podobnymi zainteresowaniami do naszych, trochę naciągniętych na potrzeby rekrutacji. Wynik rozmowy jest jasny do przewidzenia. Podobnie jak w przypadku zalet, których znaczenia kandydat nie zna.
- Jestem osobą asertywną, czyli dobrze zorganizowaną z porządkiem na biurku - usłyszała podczas jednej z rozmów Katarzyna Kocur.

Lista rekrutacyjnych wpadek jest naprawdę długa. Oczywiście nie oznacza to, że każda pozbawia nas szansy na pracę.
- Mówimy o skrajnych przypadkach, ponieważ wiele to błędy wybaczalne, spowodowane głównie niewiedzą czy sytuacją stresową - wyjaśnia Morawska.
Warto jednak chwilę zastanowić się przed udziałem w rekrutacji, zanim staniemy się atrakcją lub bohaterem zabawnej anegdoty.

Miejsca

Opinie (121) 6 zablokowanych

  • pamietam jak dostałem pracę w miedzynarodowym koncernie jako handlowiec (1)

    studia Zarządzanie, dwa języki , duże doświadczenie (od 18 roku życia praca jako PH. Cieszyłem się miesiąc .Potem zobaczyłem jak na identyczne stanowisko ale w innym regionie zatrudnili kelnera i policjanta-dzielnicowego.
    HR to porażka.

    • 0 0

    • No bo na handlowców to biorą ze średnim często.. Jeśli znają się na produktach, które mają opychać.

      • 0 0

  • "przedstawiamy się, a osoba i tak nie wie, o co chodzi - "wysłałem ze 100 aplikacji, nie pamiętam", "zastanowię się",

    Pni Kasiu - nie każdy jest bezrobotny i czeka w blokach wbity w gajer od szóstej rano na telefon, który dzwoni po dwóch miesiącach od Wysłania CV. Ludzie poszukujący pracy też pracują, mogą być na budowie, na rozmowie u klienta itp. i mogą nie mieć czasu rozmawiać akurat tu i teraz. Wysyłanie piętnastu, czy trzydziestu CV tygodniowo chyba nie jest nieprofesjonalne, a taki telefon "nazywam się Katzrzyna Kocur, rekruter z firmy Perspecta - chciałbym się umówić z Panem na rozmowę w sprawie pracy" (a takie anonimy się zdarzają) mówi kandydatowi tyle, co nic. Trochę pokory w poszukiwaniu pracowników - nie każdy jest naiwnym desperatem rzucającym wszystko, bo rekruter zadzwonił.

    • 18 5

  • pytania rekruterów (2)

    Mój partner szukał pracy w Niemczech jako budowlaniec. Znał niemiecki bardzo dobrze, ale najpierw niestety postanowił szukać zatrudnienia poprzez polskiego pośrednika z Sopotu. Znalazł jakąś ofertę i wysłał CV. Po jakimś czasie dostał telefon, że dzwonią, żeby przeprowadzić rozmowę kwalifikacyjną po polsku i po niemiecku. Nikt go nie zapraszał osobiście, tylko za chwilę zadzwoniła inna pani i zaczęła interview po niemiecku. Byłam świadkiem tej sytuacji, też znam bardzo dobrze niemiecki, a mój facet przełączył telefon na tryb głośnomówiący. Pani rekrutująca po niemiecku zapytała się mojego faceta jakie dzieła literatury niemieckiej czytał. Mój facet tak na odczepnego rzucił jakiś tytuł, ale panienka dalej drążyła temat i kazała mu opowiadać o czym jest ta książka. I tu zaznaczę, że mój facet nie napisał w CV, że fascynuje się literaturą Niemiec, a poza tym skończył polibudę i miał prawo nie znać obcej literatury. Ja przysłuchując się przebiegowi tej rozmowy, parsknęłam śmiechem i poleciłam mojemu facetowi zapytać panią rekrutującą o to, czy to rozmowa o pracę czy egzamin z literaturoznawstwa!? Po tym pytaniu pani się zmieszała i dała spokój.

    Tyle już żyję lat na tym świecie i nie sądziłam, że na stanowisko budowlańca do Niemiec wymagana jest znajomość literatury tego kraju! Ja ukończyłam anglistykę i nigdy przenigdy na żadnej rozmowie w sprawie pracy nauczyciela nikt mi nie zadawał pytań o literaturę angielską! Bądź co bądź, mój kierunek studiów ma więcej wspólnego z literaturą niż materiałoznawstwo na polibudzie, które ukończył mój facet!

    Więc widzicie, że głupie pytania rekruterów to częste zjawisko!

    • 8 2

    • Literatura angielska (1)

      Budowlaniec nie musi znać niemieckiej literatury, ale jeśli anglista szczyci się, że nie zna angielskiej literatury, to żaden z niego anglista.

      Howgh!

      • 2 2

      • Radzę przećwiczyć czytanie ze zrozumieniem...

        "Tyle już żyję lat na tym świecie i nie sądziłam, że na stanowisko budowlańca do Niemiec wymagana jest znajomość literatury tego kraju! Ja ukończyłam anglistykę i nigdy przenigdy na żadnej rozmowie w sprawie pracy nauczyciela nikt mi nie zadawał pytań o literaturę angielską!"

        Z tego powyższego cytatu nie wynika, iż anglista szczyci się nieznajomością literatury angielskiej! Jakby szanowny J. Rotten kiedykolwiek starał się o pracę anglisty, to wiedziałby doskonale o tym, że podczas takiego interview rozmawia się o co najwyżej metodyce nauczania języka angielskiego, a nie o literaturze, gdyż lektor naucza języka od strony praktycznej i nie ma wykładów na temat literatury (no chyba że stara się o pracę jako asystent na uniwerku).

        A co powiesz mądralo na to, iż wykładowcy wyższych uczelni na Wydziałach Anglistyki nie znają metodyki nauczania angielskiego!? Bo specjalizowali się np. w translatoryce lub tej nieszczęsnej literaturze... i na studiach magisterskich nawet nie było godzin z nauczania języka...

        Więc zanim zaczniesz bez powodu krytykować anglistów, zbadaj temat.

        • 2 0

  • Pani Agnieszko, juz wiele razy pisalem na tym forum

    jak powinno szukanie pracy wygladac. Ale chyba nikt tego nie czytal. I w zwiazku z tym nie wlozyl zadnego wysilku by isc do jakiejkolwiek ksiegarni i kupic ksiazke jak pisze sie resume(CV) i listy motywacyjne (Cover letter) ktore musza (KONIECZNIE) wskazywac dlaczego dany kandydat wlasnie szuka pracy u tego jedynego pracodawcy. W przypadku wysylania CV z listem do prywatnych agencji takie CV i list musi jak to sie na zachodzie okresla pasowac na wiele rodzajow specjalnosci w danej np. inzynierskiej dziedzinie. Bo rekruter zachowuje wszystkie CV u siebie w komputerze i segreguje je kategoriami. Wazne zeby CV zawieralo popularne w danej dyscyplinie slowa techniczne (tzw. keywords). Jest to bardzo wazne poniewaz rekruter nie majacy absolutnie zadnego doswiadczenia w zawodzie o ktory szukajacy pracy zabiega. CV powinno od samego poczatku skupic uwage rekrutera albo wlasciwego pracodawce ze to Ty a nikt inny jest odpowiedniia osoba do zatrudnienia. Rekrutanci wyszukuja CV poprzez wyszukiwarki. Sa one w wielu tzw. job search engines jaknp. Monster.com, careerbuilder.com. Nie wiem jakie sa w Polsce ale te dwa wymienione dzialaja na caly swiat i sa jeszcze inne. Tylko zeby absolutnie nie liczyc na to ze szybko prace znajda. Liczy sie wlasna invencja. CV jest bardzo waznym dokumentem bo raz zamieszczone na Internecie moze byc odczytane przez pracodawcow na calym swiecie. Ja znalazlem na komputerze CV z Nowej Zelandii, Wysp Hawajskich, z Rosji, od was z Polski ale najwiecej z Indii. Dlaczego? Bo to Hindusi przeprogramowali Monstera kilka lat temu. Dlatego dostaje czesto telefony i e-maile z Indii na prace w roznych zakatkach kontynentu gdzie mieszkam. Ale ja z nimi nie chce wspolpracowac bo obawiam sie wyjawiac moje dane personalne obcokrajowcom z ktorymi ja nie mam zadnych powiazan. No chyba nie zdecydowala by sie Pani podac im swojego Peselu. Inna rzecz to ze nasi robia mnostwo bledow. Pracodawca ktory widzi bledy w pisowni polskiej automatycznie wyrzuca CV do kosza na smieci poniewaz uwaza ze dany aplikant to niechluj i len wiec niczego pozytywnego nie mozna sie po nim spodziewac. Aplikanci musza zrozumiec ze idac do nowej pracy beda nie tylko spotykac sie z nowymi ludzmi tam pracujacymi tak zdawkowo ale takze musza stworzyc niejako nowa profesjonalna rodzine z nimi. I to na dlugi czas. To jest tez wazne. Ja wiem ze CV w Europie zawiera fotografie. W Ameryce zadnych fotografii ani danych personalnych jak data urodzenia, stan cywilny, Social Security Number (Pesel w Polsce) nie wolno podawac. Twoje prywatne zainteresowania absolutnie zbedna rzecz. Ale jak widac w Polsce sa jeszca obywatele ktorzy w sposob niepowazny podchadza do szukania pracy. A to moze sie zemscic. Na interview przychodzi sie krotko przed ustalona godzina. Nie siedziec juz tam przez ponad godzine ani nie spozniac sie. Panowie obowiazkowo ubrani w garnitur (Szary lub granatowy). Po prostu byznesowo. Zadnych kolorowych koszul jak rozowe, zielone itp.. Przy przywitaniu sie nalezy patrzec pracodawcy prosto w oczy ( ale nie tak jak by sie chcialo go pozrec z apetytem)i podac reke z meskim usciskiem nie z sila sflaczalego dziurawego balona. Co do Pan i Panienek to nie wiem.

    • 2 0

  • (1)

    taa,specjalisci od rekrutacji. a gdzie oni tak sie nauczyli ;:rekrutowac:. skonczyli studia z zakresu :rekrutacji:? czy co? pewnie sa po jakims smiesznym kierunku typu socjologia, lub psychologia i teraz swiruja pawiana, jak to sie znaja na löudziach. precz z nierobami!

    • 4 3

    • ta smieszna psychologia ma taką ścieżkę - organizacja i zarządzanie, gdzie, co pewnie Cię zaskoczy, są przedmioty uczące m.in. rekrutacji.

      • 3 0

  • Problem już jest w samych ogłoszeniach o pracę (3)

    Np. proszą o wysłanie listu motywacyjnego. Tylko do kogo ma być ten list zaadersowany , gdy podane są tylko zdawkowe informacje . Np. Firma XY Gdańsk Oliwa ul. Grunwaldzka. Lub firma Z Gdańsk bez ulicy. Więc jak wysłać taki list i do kogo , skoro nie ma konkertnych informacji. Pracodwacy. Więcej dokładnych , a nie zdawkowych informacji w waszych ogłoszeniach

    • 6 0

    • To chyba nie wymaga wiele by mając nazwę i ulicę firmy dowiedzieć się do kogo adresować list. Od biedy można adresować do działu personalnego lub zarządu.

      • 0 0

    • Biura rekrutacyjne nie podadza Tobie nazwy

      przedsiebiorstwa do ktorego zamierzaja wyslac Twoje CV. Gdyby to robily wtedy stracily by byznes. Ty piszesz CV i list motywacyjny (bo tak nalezy robic) ale rekrutanci zwykle listow nie czytaja tylko przesylaja CV do swoich wewnetrznych zbiorow (dajmy na to) albo bezposrednio do pracodawcy czesto z pominieciem listu motywacyjnego. Pracodawca placi tym rekrutantom za znalezienie odpowiedniego kandydata. Ale jezeli nawet byles bardzo odpowiednim kandydatem to jak Twoje CV nie przejdzie przez wyszukiwarke komputerowa to zginales bez sladu. Dodam jeszcze ze biura w znacznej wiekszosci nie odbieraja albo tez nie odpowiadaja na telefony. Nawet jesli zostawiles wiadomosc na voice-mailu. Dlatego nalezy znalezc na Internecie liste przedsiebiorstw o profilu najlepiej pasujacym do Twojego wyksztalcenia i dotychczasowego doswiadczenia zawodowego

      • 0 0

    • to jest ciag dalszy mojego poprzedniego postu

      Po wyszukaniu takich miejsc pracy skontaktowac sie zpracodawca. Najpierw telefonicznie i zapytac czy przyjmuja aplikacje do pracy na takie czy inne stanowisko. I jesli odpowiedz jest ze przyjmuja aplikacje tam wysylac swoje CV razem koniecznie z dobrze i uczciwie napisanym listem motywacyjnym. Pracodawcy czytaja listy motywacyjne. Zanim jednak (juz po zaproszeniu na interview) pojdziesz na rozmowe to bedziesz juz wiedzial co to jest za miejsce i wtedy niezwlocznie zakasaj rekawy I dowiedz sie z Internetu wszystko o danej kompanii zeby pracodawca widzial w Tobie przyszlego wartosciowego pracownika z potencjalem na awanse. W czasie interview nie wolno jednak naciskac pracodawcy o awansowanie ani o ewentualne podwyzki finansowe. Z tym cisza. Rozmowa glownie przebiega na tematy profesjonalne. Zapytac takze nalezy o historie byznesowa kompanii, jak stoja na gieldzie, jak wyglada wspolpraca klientow z dana kompania, jakie kompania ma portfolio na przyszle zamowienia czy jakie oferuja ubezpieczenia dla pracownikow, lub co z nadgodzinami. Sprawy osobiste jak zona, dzieci czy wlasne zainteresowania oraz hobby tylko wtedy jak pracodawca zapyta o to bezposrednio. Samemu nie wysypywac na lawe wiecej niz trzeba. Nie dawaj ludziom wiecej jedzenia niz moga zjesc bo sie jedzenie zmarnuje.

      • 0 1

  • Czekam na propozycje listu motywacyjnego (1)

    do ogłoszenia "wyprodukowanego" przez super speców HR. Treść typu : jeden z liderów w branży w swej dziedzinie poszukuje ambitnych kreatywnych, itp, itd" do pracy w zespole jakimśtam. Praca w młodym, dynamicznym zespole, atrakcyjne warunki wynagrodzenia zależne od efektów i s****atata tym podobne. Napisz teraz list motywacyjny dlaczego chcesz pracować na : 1. Nie wiadomo jakim stanowisku. 2. W nie wiadomo jakiej firmie. 3. Za nie wiadomo jakie pieniądze. 4. Nie wiadomo z kim.

    Ot i cały profesjonalizm HR (Human Replica?)

    • 12 0

    • List motywacyjny do agencji piszesz bardzo prosty.

      Po prostu prosba o znalezienie pracy w kierunku takim a takim. Agencja sama powinna postarac sie o dopasowanie Twojego CV do potrzeb na rynku. To jest ich odpowiedzialnosc. Z mojej praktyki to wiem ze rekruterzy nie czytaja albo szybko zapominaja co w liscie napisales poniewaz jak do mnie dzwonia to zawsze od nowa pytaja to co ja juz zawarlem w liscie. A do pracodawcy z koleji piszesz bezposrednio po uprzednim dokladnym przeanalizowaniu profilu danego miejsca. To latwo w dobie google.com. Wtedy trzeba napisac bardzo uczciwie co od siebie mozesz dac przedsiebiorstwu. Pracodawca chce wiedziec czy szybko zaaklimatyzujesz sie u niego. Dodaj takie rzeczy ktore na CV nie sa ujete. Mozesz je bardziej rozwinac (Nie przesadzac). Pracodawcy nie lubia jak ktos przedstawia sie jako drugi Einstein. Juz wczesniej wiesz jakiego rodzaju to jest firma i jestes zorientowany ze tam masz szanse otrzymania pozycji ktorej szukasz. Nigdy w liscie a juz w zadnym przypadku nie pisz w liscie ze jestes kreatywny, przedsiebiorczy czy ambitny. Agencje tylko wypisuja takie glupoty w swoich postach. Wszystko co ma byc w liscie musi byc zwiazane z praca i Twoim nastawieniem do rozwiazywania typowych problemow technicznych. Jaki Ty jestes to pracodawca sam wywnioskuje jak z Toba porozmawia. Nie pisz o zarobkach. Agencje czesto zadaja takiej informacji ale pracodawcy nie. To wszystko po interview.

      • 0 0

  • Castingi o pracę

    Jak tak robicie to zwroty za przejazdy i czas .Już nie wspomnę o innych sprawach

    • 2 0

  • Rekruterzy - banda IDIOTÓW

    ..........

    • 3 0

  • a wpadki pracodawców

    1historia)spotkałam się z tym,że przychodzę I dnia do pracy a pracodawcy nie ma, otwiera mąż szefowej i mówi żona 2 dniu temu pojechal za granicę, nikt do mnie nie zdzwonił, dzień próbny się nie odbył, strata czsu i pieniedzy na dojazd, niepotrzebnie wstałam o 6.00 rano
    2 historia) chodzilam od tygodnia na dni próbne, szefowa zachwycona, ma mnie juz zatrudnić ale nagle wyjeżdża z tekstem że mam pracować w innym mieście na peryferiach, a wczesniej umowila się że gdzie indziej, nawet w e-mailu mi to napisała,tak więc z 30 minutowego dojazdu, gdzie autobus co 15 minut nagle wyjeżdza że 90 minut,autobus co 40 minut i 2 przesiadki(2 bilety na kolejkę i autobus), potem wróciła do pierwotnej wersji, ze jednak tam gdzie blizej 5 tygodni d*pe zawracała,ze zaras otwiera sklep i podpisujemy umowę, strata mojego czasu i pieniędzy na dojazdy, telefony, oczywiście darmowy tydzień próbny, firma to biżuteria Marietta SZąszor

    • 2 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Pracodawcy w Trójmieście

Forum

Najczęściej czytane