W powszechnym odczuciu praca w reklamie i branży public relations jest dobrze płatna. Szeregowi pracownicy agencji reklamowych czy biur prasowych nie zarabiają jednak dużo, choć pensje powyżej 8 tys. zł się zdarzają. Jednak najczęściej nie w Trójmieście, a w Warszawie.
nie, pracuję dla pieniędzy, reszta jest mniej istotna
27%
nie, ale wolę to niż np. głupiego szefa i nieco lepsze zarobki
21%
tak, choć "oddałbym" trochę zadowolenia w zamian za podwyżkę
34%
tak, w pracy liczy się atmosfera, pieniądze nie są najważniejsze
18%
Jeszcze kilka, kilkanaście lat temu PR-owiec to był "gość". Praca w tej branży gwarantowała wysokie zarobki, kreowanie wizerunku było czymś, na czym każdy chciał się znać. Uczelnie kształciły setki magistrów od zarządzania wizerunkiem, kreacji marketingowej i innych terminów, które znaczyć mogą wszystko.
Efekty mamy dziś. Pierwsza pensja w biurze prasowym jednego z trójmiejskich urzędów - 1,1 tys. zł na rękę. Do tego trzynastka i ewentualnie roczna premia wysokości kilkaset złotych. Marketingowiec, obsługujący klientów dużej agencji reklamowej z Gdańska: 2 tys. zł na rękę.
-
Co z tego, że mam dwujęzyczną wizytówkę, a na niej stanowisko w stylu "brand manager"? Żadnych szans na premie czy wyższe zarobki, bo branża ledwo przędzie. Rynek reklamowy w porównaniu do sytuacji sprzed trzech lat po prostu leży. Poza tym konkurencja wśród pracowników jest duża, teraz wszyscy są ekspertami od PR-u - mówi pan
Adam, 32-latek, pracujący dla jednej z największych agencji reklamowych w Trójmieście.
Według badań IV edycji "Raportu o wynagrodzeniach w branży PR", przeprowadzonych przez portal PRoto.pl w ubiegłym roku zarobki PR-owców spadły do poziomu sprzed trzech lat. Nastroje w branży również są minorowe - ponad połowa z pracowników nie spodziewa się zmiany na lepsze w całym 2010 roku.
Anonimową ankietę na koniec ubiegłego roku wypełniło 681 respondentów. Na najlepsze zarobki mogą liczyć oczywiście właściciele firm. Jeśli ktoś nie chce ryzykować i woli pracować na etacie, to zdecydowanie lepiej wybierać pracodawców z zagranicznym kapitałem. 36 proc. badanych z firm zagranicznych zadeklarowało zarobki powyżej 8 tys. zł. brutto. Na takie pensje w polskich firmach może liczyć dwukrotnie mniejszy odsetek pracowników, którzy zarabiają głównie w przedziale 4,5-6 tys. zł brutto (34 proc.).
Premie nie są jednak zbyt częste. 65 proc. respondentów nie otrzymuje premii zadaniowej, ani okolicznościowej. Ponadto 45 proc. badanych jest niezadowolonych ze swoich zarobków, a aż 14 proc. z nich zalicza się do grupy zupełnie niezadowolonych.
Głóną przyczyną rozczarowania jest to, że średnią zdecydowanie zawyżają specjaliści i kierownicy o wysokich kwalifikacjach i dużym doświadczeniu, a wielu pracowników zarabia dużo mniej. Dla przykładu Ministerstwo Finansów, które przed kilkoma tygodniami szukało pracowników do prowadzenia strony informacyjnej ministerstwa finansów, komunikacji oraz pisania tekstów o działaniu ministerstwa, proponowało kandydatom pensję w wysokości... 1,5 tys. zł netto.
Pracodawcy twierdzą jednak, że chętnie płaciliby więcej, ale na początku kariery pracownicy nie mają wymaganego doświadczenia, nie mogą więc zajmować eksponowanych stanowisk.
-
Osoba odpowiedzialna za kontakty z kluczowymi klientami musi być ekspertem i partnerem w rozmowie z prezesem firmy. Podobnie jest z grafikiem kreatywnym, którego doświadczenie sprawia, że nie spowalnia pracy całego zespołu. Niezbędnych umiejętności nabiera się moim zdaniem po dwóch latach pracy w branży, bo uczelnie wyższe kompletnie nie przygotowują do pracy - mówi
Małgorzata Tuszyńska, właścicielka gdyńskiej agencji reklamowej Admar Galicja, która obsługuje duże firmy z całej Polski.
Twierdzi jednak, że nie przekreśla to szans na karierę w reklamie i PR ambitnym absolwentom. -
Liczy się wiele cech: umiejętność organizacji pracy, logicznego myślenia, przydaje się nawet doświadczenie z harcerstwa. Sama zatrudniłam kiedyś osobę do organizacji i koordynacji niewielkich akcji promocyjnych, która świetnie się sprawdziła i choć wcześniej w branży nigdy nie pracowała, dość szybko zaczęłą piąć się w hierarchii firmy - podkreśla Małgorzata Tuszyńska.