• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Czy kelner odpowiada finansowo za braki w kasie?

Wojciech Kawczyński
29 lipca 2022 (artykuł sprzed 1 roku) 
Obciążanie kelnerów kosztami niezapłaconego przez klientów rachunku to częsta praktyka restauratorów. Obciążanie kelnerów kosztami niezapłaconego przez klientów rachunku to częsta praktyka restauratorów.

Czy restaurator ma prawo pomniejszyć wynagrodzenie kelnera o wysokość rachunku, którego klient nie zapłacił, bo np. uciekł lub zwyczajnie odmówił zapłaty? Okazuje się, że w przypadku umowy zlecenia, jaką najczęściej podpisują kelnerzy, jest to zgodne z prawem, a jeśli zleceniobiorca, czyli wspomniany kelner, się na to nie zgadza, musi szukać sprawiedliwości w sądzie. Inaczej sytuacja wygląda w przypadku mniej popularnej w gastronomii umowy o pracę - tutaj na obciążenie pracownika dodatkowymi kosztami wymagana jest zgoda sądu.



Porady prawne w serwisie Praca



Pod naszym niedawnym artykułem Jedzą, piją i nie płacą. Za manko płacą kelnerzy , w którym wspomnieliśmy, że wiele punktów gastronomicznych obciąża swój personel kosztami niezapłaconych przez klientów rachunków, w komentarzach rozpętała się burza. Czytelnicy zwracali uwagę na fakt, że takie działanie jest bezprawne i że sami nigdy nie zgodziliby się na to, aby od wynagrodzenia odciągnięto im należność nieuregulowaną przez klientów. Jako że na skrzynkę mailową przyszło wiele zapytań o podstawę prawną takiego działania, poprosiliśmy prawnika o przeanalizowanie jednej z opisanych sytuacji.

- Od miesiąca pracuję jako kelner w modnej i obleganej restauracji. Szef nigdy nie miał zastrzeżeń do mojej pracy, nasi goście również. Pewnego razu zdarzyło się jednak, że osoby, które obsługiwałem, opuściły lokal bez uregulowania rachunku. Szef powiedział, że kwotę, na jaką opiewał niezapłacony rachunek, odliczy mi od następnej pensji. Czy ma do tego prawo? Nie ukrywam, że nie jestem tym faktem zachwycony, bo rachunek był wysoki, a ja nie zarabiam wiele.
Wojciech Kawczyński, radca prawny Wojciech Kawczyński, radca prawny
Odpowiedzi na to pytanie udzielił radca prawny Wojciech KawczyńskiKancelarii Prawnej Kawczyński i Kieszkowski Adwokaci i Radcowie Prawni sp.p. w Gdańsku.

Mając na uwadze stosunkowo ograniczoną ilość informacji, które podał czytelnik, jednoznaczna odpowiedź będzie zależała od ustalenia szeregu czynników. W szczególności należałoby ustalić, czy kelnera wiąże z restauracją umowa o pracę, czy umowa zlecenia, czy kelner w zakresie obowiązków ma wprost wpisany obowiązek pilnowania, czy klient uiścił rachunek, czy nie i czy obiektywnie jest w stanie to zrobić. Na ocenę tego ostatniego wpływ ma wiele elementów, których analiza dotyczyć musi konkretnych okoliczności towarzyszących zdarzeniu opisanemu przez czytelnika.



Ograniczenia odpowiedzialności pracownika i brak takich ograniczeń przy umowie zlecenia



W przypadku umowy o pracę odpowiedzialność pracownika jest co do zasady ograniczona do trzykrotności pensji. Takiego ograniczenia nie ma w przypadku umowy zlecenia.

Pracodawca może jednak domagać się odszkodowania (z ograniczeniem jak powyżej) za każdy czyn wyrządzający mu szkodę. O tym, czy niedopilnowanie klienta przez kelnera jest takim czynem, napiszę pod kolejnym śródtytułem, jeśliby jednak tak przyjąć, to oznaczałoby to, że każdy niezapłacony przez klienta rachunek jest takim odrębnym czynem wyrządzającym pracodawcy szkodę. Z uwagi jednak na to, że pojedynczy niezapłacony rachunek będzie najprawdopodobniej kwotą istotnie niższą, niż trzykrotność pensji kelnera, ograniczenie, o którym mowa powyżej, to marna pociecha dla kelnera-pracownika.

W przypadku pracownika mamy do czynienia także z innym ograniczeniem odpowiedzialności, którego nie ma w przypadku zleceniobiorcy. Pracownik co do zasady odpowiada jedynie za szkodę rzeczywistą, a nie za utracony zarobek restauratora. W naszym przypadku oznaczałoby to odpowiedzialność za posiłek wg cen nabycia produktów oraz ewentualnie realnie poniesionych kosztów jego przyrządzenia, jeśli pracodawca byłby w stanie to wyliczyć (czyli np. zużyty prąd / gaz na przygotowanie tego posiłku za który rachunek nie został opłacony itp.), a nie po cenie sprzedaży tego posiłku klientowi, co już może być pewnym pocieszeniem, bo nie jest tajemnicą, że marże w gastronomii zazwyczaj do najniższych nie należą.

W przypadku umów zlecenia ww. ograniczeń nie ma. Oznacza to, że kelner - zleceniobiorca odpowiada bez ograniczenia do trzykrotności pensji i odpowiada także za utracony zarobek.

Wszystkie ww. ograniczenia nie mają zastosowania w przypadku, gdy pracownik wyrządził szkodę umyślnie, ale jak sądzę, taka sytuacja nie miała tutaj miejsca.

Konieczności udowodnienia winy pracownika oraz obowiązek dbania o mienie pracodawcy



Aby pracownik mógł odpowiadać za szkodę wyrządzoną pracodawcy, poza samą wartością szkody, pracodawca musi jeszcze wykazać winę pracownika w powstaniu, ewentualnie przyczynieniu się do powstania szkody oraz związek (przyczynowo skutkowy) między czynem (tutaj zaniechaniem) pracownika a powstaniem szkody.

Generalnie zasadą i obowiązkiem pracownika jest dbałość o mienie pracodawcy. Jest to obowiązek tyleż powszechny, co ogólny. Odpowiedź na pytanie, czy w jego ramach mieści się dbanie o to, czy klienci wychodzą bez zapłaty, czy nie, zależy już od bardzo konkretnych okoliczności, w tym w szczególności od tego, czy taki obowiązek został wpisany wprost do umowy o pracę, a ściślej zakresu obowiązków kelnera.

Nawet jednak jeśli ten obowiązek nie został wprost przewidziany w ramach zakresu obowiązków pracownika kelnera, to z ogólnego obowiązku można próbować wywieźć, że generalnie dbanie każdego z pracowników (który ma taką możliwość) o to, aby klient nie wyszedł bez zapłaty, jest elementem obowiązku dbania o mienie pracodawcy, który wynika z kodeksu pracy. Pytanie tylko, jak ma to robić?

Generalnie przecież głównym zadaniem kelnera jest odbieranie zamówień, przynoszenie posiłków itp., a nie monitorowanie sali w poszukiwaniu nieuczciwych klientów. Jeśli jednak da się połączyć dbanie o to, aby klienci nie wychodzili bez płacenia z jego podstawowymi obowiązkami (a to już jest analiza poszczególnych przypadków i okoliczności im towarzyszących), to co do zasady można rozważać odpowiedzialność pracownika w tym zakresie.

Nieco inna sytuacja jest w przypadku zlecenia, gdzie taki obowiązek powinien być wprost wpisany do umowy albo szczegółowo (zapobieganie opuszczeniu lokalu przez klientów bez płacenia rachunku) albo chociaż ogólnie (dbanie o mienie zleceniodawcy). Jeśli taki obowiązek jest wprost wpisany w obowiązkach kelnera zleceniobiorcy, to co do zasady, uniknięcie przez kelnera odpowiedzialności za niedopilnowanie tego, aby klient zapłacił rachunek może być trudne, choć nie niemożliwe. Wszystko będzie zależało od okoliczności towarzyszących temu zdarzeniu, a ściślej ustaleniu, czy kelner prawidłowo realizując swoje obowiązki mógł obiektywnie zapobiec powstaniu szkody u restauratora.

Klient przyłożył kartę i wyszedł. Po chwili pojawił się komunikat, że transakcja została odrzucona. Jeśli kelnerka pracuje na podstawie umowy zlecenia, koszt być może będzie musiała pokryć z własnej kieszeni.

Pracodawca musi wykazać winę pracownika



Odpowiedzialność pracownika jest oparta o zasadę winy, którą pracodawca musi wykazać. W sytuacji opisanej przez czytelnika, zakładając, iż był on zatrudniony na umowie o pracę, winę można byłoby mu przypisać tylko wtedy, gdy kelner miał obiektywną możliwość przeciwdziałania sytuacji polegającej na opuszczeniu przez klienta lokalu bez płacenia. A tutaj już wchodzimy w analizę okoliczności konkretnego przypadku.

Inaczej bowiem ta sytuacja winna być oceniana, gdy kelner pracuje w dużej restauracji, jest mała liczba kelnerów, a dużo zamówień, a inaczej w sytuacji, gdy jest np. dwóch kelnerów i jeden klient. Tutaj sąd (bo w przypadku sporu, sprawa najczęściej kończy się w sądzie) będzie analizował, czy mając na uwadze swoje obowiązki (przyjmowanie zamówień, odbiór gotowych dań z kuchni, itp.) oraz liczbę obsługiwanych klientów/zamówień, i inne okoliczności wskazane przez strony (restauratora i kelnera) kelner był obiektywnie w stanie dopilnować, aby klient nie wyszedł z lokalu bez płacenia.

Inne okoliczności wpływające na odpowiedzialność kelnera lub jej brak



Także inne okoliczności mogą wpłynąć na ocenę sytuacji - np. liczba osób, które mogły zareagować. Jeśli sąd uzna, że doszło do zawinionego zaniechania ze strony kelnera, a było kilku pracowników, którzy mogli zareagować, a tego nie zrobili, powinien odszkodowanie rozłożyć miedzy wszystkich, w zależności od stopnia winy, a jeśli nie da się tego ustalić, to po równo.

Inaczej zapewne też sąd oceni sytuację w kontekście działań/zaniechań kelnera w okresie poprzedzającym oraz następującym po wyrządzeniu pracodawcy szkody. I tak inaczej oceni sytuację, gdy kelner przesiadywał na zapleczu, nie wykonując swoich podstawowych obowiązków, a inaczej jeśli np. zauważył, że klient wyszedł i pobiegł za nim, ale go nie dogonił.

Nie ma więc ogólnej i jednoznacznej odpowiedzi na tak zadane pytanie czytelnika, bez szczegółowej analizy stanu faktycznego. Wszystko bowiem będzie zależało do konkretnego przypadku i każda ze stron będzie w sądzie przekonywała do swojej wersji wydarzeń - restaurator do tego, że kelner miał możliwość zapobiegnięcia sytuacji, w której klient oddalił się bez regulowania rachunku, a kelner że nie miał takiej możliwości z uwagi na zakres obowiązków oraz sytuację w lokalu.

Pracodawca nie może dokonać potrącenia bez wyroku sądowego



Pracodawca co do zasady nie może dokonywać potrąceń innych, niż wskazane w art. 87 kodeksu pracy (dalej jako KP). W kontekście treści zapytania to w przypadku ewentualnej szkody wyrządzonej przez pracownika, odszkodowanie może być potrącone wyłącznie po uzyskaniu przez pracodawcę wyroku nakazującego pracownikowi wypłatę takiego odszkodowania i w ramach egzekwowania tego wyroku przez komornika oraz jedynie do wysokości połowy pensji.

Gwoli ścisłości wskazać należy że od zasady, o której mowa powyżej jest pewnej wyjątek. Pracodawca może bowiem dokonać potrącenia odszkodowania z pensją pracownika bez konieczności uzyskiwania wyroku zasądzającego, wymaga to jednak uzyskania zgody pracownika. Zakładam, że taka sytuacja w przypadku czytelnika nie miała jednak miejsca.

Nienależnie od powyższego, wolna od potrąceń jest kwota minimalnego wynagrodzenia za pracę, ogłaszana co roku przez Radę Ministrów.

Innymi słowy, to pracodawca musi pozwać pracownika o odszkodowanie z tytułu wyrządzenia mu szkody i dopiero, jak pracownik przegra i nie zapłaci, a pracodawca skieruje sprawę do komornika, to będzie mógł potrącać mu to odszkodowanie z wynagrodzenia za prace, ale tylko w ww. granicach.

Potrącenie odszkodowania przy umowie zlecenia



Kompletnie inna sytuacja jest w przypadku umowy zlecenia, która jest regulowana przez przepisy kodeksu cywilnego i nie korzysta z ochrony wynikające z KP. Tutaj zleceniodawca może bez jakichkolwiek ograniczeń dokonywać potrąceń, a to zleceniobiorca, jeśli się z tym nie zgadza, musi pozwać zleceniodawcę do sądu o zapłatę pełnej wysokości wynagrodzenia (bez potrąceń). To jednak zleceniodawca (restaurator) musi przekonać sąd do tego, że kelner miał obowiązek zapobiegnięcia wyjściu klienta bez opłacenia rachunku i że rzeczywiście mógł to zrobić.

Sytuacja zleceniobiorcy jest więc istotnie gorsza niż pracownika, niemniej ma on jeszcze jedno wyjście. Może domagać się ustalenia stosunku pracy. Jeśli wykaże przed sądem, że łączący go ze zleceniodawcą stosunek prawny przypominał o wiele bardziej umowę o pracę niż zlecenie, jego odpowiedzialność za ewentualną szkodę wyrządzoną restauratorowi będzie analogiczna do odpowiedzialności pracownika z wszelkimi z tego tytułu przywilejami.

O autorze

autor

Wojciech Kawczyński

radca prawny, kancelaria Kawczyński i Kieszkowski

Opinie (86) 2 zablokowane

  • Raz jeden chciał wyjsc i nie płacić.

    Obezwładniłem go szybko i założyłem podwójnego nelsona.

    Seba

    • 1 0

  • To powinno być karalne.

    Nie da się upilnować gości. Idziesz do toalety i bach! Gościa nie ma. Nawet jak poprosisz koleżanki/kolegow żeby pilnowały twoj rewir nie będą pytać gościa wychodzącego z restuaracji: halo czy Pan zapłacił? Bo one nie widzą moich rachunków w systemie i nie wiedzą czy ta osoba zapłaciła już czy nie. Jest tabaka, biegasz z talerzami i z taca jak d**il bo za mało obsługi a stołów milion. I jeszcze pilnuj gości. Niekiedy przez te 14 h nawet nie idę do toalety albo się napić bo boje się że ucieknie mi stolik który ma zamówienie na 1000 zł właśnie. Wbrew pozorom w restauracji rachunek jest droższy niż cena bluzka w lepszym sklepie.. nie jesteś leserem dobrze pracujesz ale i tak płacisz taki rachunek tylko dlatego że musiałeś iść na 2 min do łazienki..

    • 7 0

  • Umowa zlecenie w przypadku kelnera powinna skutkować

    Natychmiastowym aresztem i zamknięciem biznesu pracodawcy. Bardziej bezczelnego sposobu obchodzenia prawa to chyba nie ma.

    Ktoś pracuje w twoim lokalu, na twoich narzędziach, twoich zasadach i według twojego grafiku? To jest stosunek pracy panie oszuście "restauratorze".

    • 8 0

  • A czemu doliczają napiwek, gdy przyjdzie od 6 klientów wzwyż? (4)

    10% doliczyli nam we Wrocławiu i w Coolturze na chmielnej w Gdańsku. Ok, i tak bym dał napiwek, ale czemu grupom od 6 osób jest doliczany, a poniżej nie?

    • 2 3

    • Już wyjaśniam (1)

      Załóżmy, że jest stolik 4osobowy. Standard. Obsłużenie jest nie wymagające, można to zrobić szybko i sprawnie. W obleganych miejscach, w turystycznych miejscowościach, normą jest zatrudnianie 1 niewolnika, by pracował 15godzin codziennie, zamiast 2 wypoczętych pracowników pracujących po 7-8godzin. Polska Januszem biznesu, wiadomo taniej. Więc mamy wieczny niedobór pracowników do ilości klientów. Przy stolikach łączonych, a takie pojawiają się przy najczęściej powyżej 5osób, kelner jest wyłączony z użytku znacznie dłużej, pracy jest zdecydowanie więcej. Tak na prawdę generuje straty w roboczominutach, sprawiając, że reszta załogi nie wyrabia z obsługą reszty klientów, albo przynajmniej ma znacznie więcej pracy, żeby wyrobić się ze wszystkim. Więc, żeby zrekompensować nadprogramowy wysiłek całej załogi, dolicza się napiwek od 6klientów wzwyż, czasem od 10klientów(zależy od knajpy). Polecam sięw wyjaśnianiu kolejnych zagadek gastronomicznych:)

      • 0 0

      • Nigdy nie kelnerowałem, więc nie mam doświadczenia.

        Trochę nielogiczne jest dla mnie to, że w twojej ocenie np. stolik dwunasto osobowy generuje więcej pracy niż trzy stoliki cztero osobowe.

        Dla mnie ekstra opłata od obsługi grupy ma raczej wymusić napiwek na odpowiednim poziomie. Być może też większe grupy spędzają relatywnie więcej czasu na biesiadowaniu niż 2-4 osoby i to też restauracja chce sobie zrekompensować.

        • 1 0

    • Pewnie dlatego, że 10zł napiwku przy rachunku dla 10ciu osób na poziomie 1000zł to jedynie 1% tej kwoty.
      A zwyczajowy napiwek to 5-20% wartości zamówienia.

      Czy w menu/cenniku była informacja o sposobie naliczania napiwku dla grup?

      • 0 0

    • Nie powinien być naliczany nikomu

      bo to gest dobrej woli, chociaż też nie do końca go rozumiem. W sklepie też dajecie? Jak pani przyniesie z zaplecza ziemniaki i wam poda? I zapyta czy wszystko ok? Niczym się to nie różni od przyniesienia talerza do stołu.

      • 5 3

  • Przecież to głupota (3)

    Jak klient nie zapłaci za jedzenie i będzie chciał wyjść, to mam się z nim bić w restauracji? Tak samo na stacji paliw. Jak ktoś nie zapłaci za paliwo i będzie chciał odjechać, to pracownicy mają się bić z kierowcą?

    • 6 1

    • (2)

      Bić? Jeśli się czujesz na siłach i uważasz, że to rozwiąże sprawę, to możesz stosować argumenty siłowe.
      Zawsze jednak warto podjąć działania adekwatne do sytuacji i własnych możliwości.

      O 200zł pewnie mało komu chce się przepychać przed sądem z pracodawcą, ale o 2000zł może już być warto.
      Jeśli umowa wyraźnie nie precyzuje twojej odpowiedzialności i dodatkowo wykażesz, że zrobiłeś co mogłeś aby zapobiec szkodzie, to sąd raczej stanie po twojej stronie i pracodawca będzie musiał ci oddać to co sobie potrącił bez twojej zgody.

      • 1 1

      • Piękny ogólnik (1)

        Co to znaczy "podjąć działania adekwatne do sytuacji i własnych możliwości"? Skoro kelner nie ma gazu pieprzowego ani broni, to co to dokłanie znaczy podjąć działania adekwatne do sytuacji i własnych możliwości?

        • 4 0

        • A jak inaczej chciałbyś to opisać? Kierowcy też nie dostają szczegółowych wytycznych, tylko zalecenie dostosowania swojego zachowania do aktualnie panujących warunków.

          Kelner może zażądać od nieuczciwego gościa który ma przewagę fizyczną zapłaty za posiłek i powiadomić policję.
          Jeśli klient to szczeniak wątłej budowy, to może zagrodzić wyjście z lokalu i wezwać policję.

          Nie ma gwarancji, że to pomoże, ale przynajmniej jest dowód, że kelner zrobił co mógł i nie ułatwiał złodziejowi zadania.

          • 1 0

  • Opinia wyróżniona

    Wszędzie standardem powinno być to, że płacimy przy zamawianiu. (13)

    Byłoby po prostu wygodniej. Kelner zawsze mógłby podejść z terminalem gdyby zaszła potrzba coś domówić.

    • 79 15

    • (2)

      Tak, wygodniej.
      - czy coś do picia, na początek? terminal;
      Po 5-10 minutach przychodzi i:
      - co dla państwa? terminal;
      Przy podaniu posiłku jeden z gości domawia sok, więc znów terminal;
      Po zjedzeniu posiłku i odbiorze talerzy pyta, czy coś jeszcze,
      - dla mnie kawa/lody/sernik/ terminal.

      W sumie będzie 4 razy biegł po terminal zamiast jednego razu. Wygoda jak cholera. A jeśli klienci rozliczają się osobno i gotówkowo, to kelner jest de facto wyłączony z obsługi innych stolików.

      • 6 9

      • (1)

        W jakiś porąbanych miejscach dla rurkowców, gdzie wszystko musi być "ą", "ę" może to tak wygląda. W normalnej restauracji dla normalnych ludzi wygląda to tak, że prosisz o o rosołek na pierwsze, na drugie kotlecik schabowy z kością, ziemniaczki, ogóreczka, kompocik na deser. Tyle, tyle, tyle kosztuje, płacisz i dostajesz. W czym problem?

        • 12 6

        • wracaj sebix do jaskini i zostaw świat dla ludzi obytych bardziej niż w makdonaldzie.

          • 2 7

    • (7)

      A gdzie tak niby jest poza barami szybkiej obsługi, w których zamawiamy przy kasie? Nie przenoś zwyczajów prekariackich do miejsc cywilizowanych.

      • 4 38

      • (2)

        Wszędzie tak można zapłacić. Ja bardzo nie lubię płacić po więc zawsze sama mówię przy zamawianiu, że już teraz chcę zapłacić bo potem zapomnę. I jeszcze nigdy nie odmówiono mi zapłacenia - nawet w dużych i drogich restauracjach.

        • 11 0

        • (1)

          Mi też, tylko to gość ma powiedzieć, że chce od razu zapłacić, a nie kelner wyprzedzająco. W większości wypadków (80%?) mówię, że chcę zapłacić od razu, ale jeśli kelner podałby mi rachunek przed moją prośbą o niego (obojętnie czy przy zamawianiu, przy jedzeniu, czy po zjedzeniu), byłaby to dla mnie impertynencja i ostatnia wizyta w danej restauracji.

          • 5 4

          • w pełni się z tobą zgadzam!

            • 2 0

      • (3)

        Ja bym wolala zaplacic od razu, zjesc I wyjsc a nie rozpoczynac ceremonial czekania na kelnera, potem czekania na rachunek, jesli platnosc gotowka to czekania na reszte I robi sie 15 Min.

        • 50 1

        • (1)

          Najlepiej też ominąć ceremoniał przygotowania posiłku, strata czasu, to trwa 20 minut, a czasem nawet i pół godziny. Dania od razu powinny być gotowe, nałożyliby w jednym okienku, przy drugim od razu kasowali, odchodzisz z tacką, wybierasz który stolik, zjadasz i wychodzisz. Takie trudne?

          • 8 20

          • to do baru melcznego ;)

            • 7 0

        • Jak się spieszy, to są bary szybkiej obsługi, gdzie się tak kasuje.

          • 4 40

    • jesteś dzban i Ci co dają łapki wgórę !!! płaci się za usługę po wykonaniu jej !!! a nie przed

      • 2 7

    • Zapłać a potem jedz zadowolony niezależnie co Ci przyniosą.

      Człowiek na poziomie dopiero po skonsumowaniu decyduje czy posiłek był zaiste godny zapłacenia. A jeśli nie był, ewakuuje się po cichu, nie zwracając niczyjej uwagi co by oszczędzić dodatkowego wstydu restauracji która ten niezadowalający posiłek przygotowała.

      • 9 21

  • Żaden pracownik de facto nie odpowiada za nic bo nie musi.

    Ani kelner ani sre..er.Złapiesz takiego na jakimś nawet delikatnym,,wałku,,to rzuci robotę.Sytuacja na rynku pracownika jest taka,że coraz częściej do pracy przyjmuje się każdego kto się zgłosi,ma ręce i nogi,potrafi się choć trochę porozumieć w naszym języku.Rzadko kiedy zwalniałem pracownika za drobne kradzieże,nadużycia.Mam świadomość,że następny pracownik może być jeszcze bardziej pazerny.Raczej się nie zdarza,by pracodawca nie wiedział o tym,że pracownik go ,,łoi,,na kasę.Wiemy o tym,staramy się jednak uniknąć większego zła jakim może być jeszcze większy złodziej przyjęty na miejsce poprzedniego.Zarobki nie mają tu nic do rzeczy,nawet bardzo dobra stawka godzinowa,premia nie zapewni tego by pracownik był uczciwy.

    • 0 3

  • (1)

    Takich szefów od razu zgłaszać do PiP albo do sądu. No ale karma zawsze wraca. Traktuj jeden z drugim tak swoich pracowników to wkrótce znajdziesz się na bruku. Życzę wszystkim takim szafą tego

    • 8 0

    • To de facto wszyscy restauratorzy powinni być zgłoszeni

      Bo wszędzie tak jest. Ogólna praktyka w tej branży, tak jak potrącanie manka z pensji kasjerów

      • 4 0

  • Odpowiada na manko w kasie (1)

    ale to też działa w drugą stronę, czyli bierze dla siebie to co jest nadto

    • 3 3

    • Nie wiem jak w innych sklepach, ale w moim wszelki nadmiar szedł do słoika w biurze przy kasie głównej, więc czy masz w kasie nadmiar, czy braki, to i tak na tym tracisz. Oczywiście, to wersja oficjalna - nieoficjalnie nadmiar z kasy się zabierało po cichu, żeby choć trochę odbić sobie straty za przymusowe wyrównywanie manka (bo w pełni nigdy się nie dało).

      • 3 0

  • Opinia wyróżniona

    Zawsze tak było (2)

    To samo na kasie w markecie i generalnie każdym sklepie... kasjer odpowiada za stan swojej kasy na koniec zmiany. Kiedyś pracowałam w dużej sieciówce, ruch wielki, na koniec zmiany prawie wszystkie kasjerki miały manka po kilkanaście, kilkadziesiąt zł. Jak w ciągu dnia obslugujesz 500 osób, to jedna pomyłka i jesteś w plecy czasem nawet pół dniówki.

    • 3 2

    • Ale to zupełnie inna sprawa, jej klienci z kasy nie uciekają (1)

      Może tylko źle wydać resztę, lub za mało dostać

      • 4 1

      • Trafiają się czasem tacy, co to oszukują na rozmienianiu. Sam parę razy na koniec dnia miałem 100 zł w plecy.

        • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Pracodawcy w Trójmieście

Forum

Najczęściej czytane