• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Wpadki w mediach społecznościowych bolą pracodawców i pracowników

Agnieszka Śladkowska
11 czerwca 2015 (artykuł sprzed 8 lat) 
Musimy być gotowi na to, że pracodawca przed zatrudnieniem będzie chciał sprawdzić, jakie treści udostępniamy o sobie w internecie. Musimy być gotowi na to, że pracodawca przed zatrudnieniem będzie chciał sprawdzić, jakie treści udostępniamy o sobie w internecie.

Dynamiczny rozwój mediów społecznościowych przez ostatnie 10 lat zatarł granicę między tym, co tylko prywatne, a tym, co już wiąże się z naszym życiem zawodowym. Internet jak miecz obosieczny potrafi zadawać cios i pracownikom, i pracodawcom, karząc dotkliwie za nieodpowiednie działania, a rzeczy raz wrzucone do sieci nie znikają.


Czy uważasz, że pracodawca ma prawo sprawdzać, jakie treści pracownik umieszcza na portalach społecznościowych?


Historia dziewczyny, która z wyraźnym brakiem entuzjazmu wypowiedziała się na Twitterze o swojej nowej pracy obiegła pół świata, ale zanim to się stało, trafiła do niedoszłego pracodawcy, który również na Twitterze poinformował dziewczynę o zakończeniu, nierozpoczętej jeszcze, współpracy. Ile osób straciło pracę przez nieodpowiednie treści na Twitterze, ile nigdy jej nie dostało przez nietrafione posty na Facebooku? Ilu pracodawców swoimi działaniami straciło sympatię obecnych i niedoszłych pracowników?

Od kiedy media społecznościowe rozpanoszyły się w otaczającym świecie pojawia się pytanie: kiedy to, co piszemy w internecie jest tylko naszą sprawą, a kiedy reprezentujemy firmę?

- Pracodawcy wiedzą, że w obecnych czasach każdy z nas posiada markę osobistą, która potem pomaga w tworzeniu marki firmy. Pomaga lub wręcz przeciwnie. Byłam ostatnio świadkiem, jak jedna z firm szukając asystentki najpierw sprawdziła wszystkie osoby pod kątem zamieszczanych treści w internecie i jedna z kandydatek nie dostała szansy na spotkanie, ponieważ na profilu zamieszczała swoje nagie zdjęcia - opowiada Natalia Hatalska, wspierająca firmy w tworzeniu wizerunku.

Każdy pracownik ma wpływ na postrzeganie firmy, szczególnie jeśli obok swoich poglądów zamieszcza w metryczce nazwę pracodawcy i piastowane stanowisko. Czy firmie wolno za te poglądy zamieszczane na portalu społecznościowym rozliczać pracowników?

- Moim zdaniem, jeśli stoją w sprzeczności z wartościami firmy, tak. Przekonała się o tym Justine Sacco, która kierowała działem komunikacji w IAC. Wsiadając do samolotu dodała na Twitterze wpis: "Lecę do Afryki. Mam nadzieję, że nie złapię AIDS. Żartuję. Jestem biała!" po zejściu z pokładu nie miała już pracy - przywołuje Natalia Hatalska.

Firma IAC od razu odcięła się od wartości prezentowanych przez swojego pracownika, nie chciała być kojarzona z rasistowskimi poglądami.

Dlaczego? To jasne - firmę tworzą ludzie. Jej wizerunek jest budowany przez każdą odpowiedź zamieszczoną na forum, każdą reakcję na pochwały i zarzuty, która pojawi się w internecie. I nie ma tu podziału na oficjalne fanpage i prywatne profile pracowników.

- Dlatego takie informacje warto zawrzeć w polityce firmy. Tak jak to, że mówimy do siebie po imieniu, tak to, na jakie zamieszczane treści w internecie pracownicy powinni uważać - radzi Natalia Hatalska.

- Warto wyjaśniać i uczulać, ale nie od razu zabraniać i karać - dodaje Piotr Bucki, specjalista od mediów społecznościowych.

Tak jak pracownicy mylą się w korzystaniu z mediów społecznościowych, tak mylą się całe firmy. A samo korzystanie z Facebooka, Twittera czy Instagramu nie gwarantuje sukcesu w komunikacji firmy ze światem.

- Media społecznościowe nie są ani dobre ani złe. Za narzędziem musi iść cała strategia komunikacji. Wiele firm ciągle stosuje bardzo pasywny model komunikacji, czyli tzw. propagandę, gdzie monolog z użytkownikami internetu przybiera karykaturalne formy. Internauci źle znoszą automatyzację i obsesję kontroli, która nikomu jeszcze nie wyszła na dobre - tłumaczy Piotr Bucki.

Internet nie znosi hipokryzji. Jeśli firma z jednej strony zachęca do wyrażania poglądów i deklaruje swoją otwartość, a później obsesyjnie usuwa wypowiedzi i blokuje możliwość komentowania, to spotka się na pewno z krytyką internautów.

- Zarządzanie komunikacją w mediach społecznościowych wcale nie jest proste. Wybierając osoby w firmie, które mają się tym zająć, musimy patrzeć na empatię i uważność działań. Wbrew pozorom wcale nie jest najważniejsza błyskawiczna reakcja, ale jej trafność. Takie osoby powinny zauważać mikronarracje, które toczą się w internecie - opowiada Piotr Bucki. - Mikronarracje, to przeciwieństwo metanarracji, które tworzą i kontrolują firmy. Przykładem może być zabawny mem, albo zdjęcie pracownika baru, który robi pizzę dłubiąc w nosie - dodaje.

Jeśli firma już popełni błąd, to ma do wyboru cały wachlarz zachowań, tych najprostszych - które kuszą - i tych trudniejszych, które wymagają większej odwagi i prowadzą do sukcesu w komunikacji.

- Może np. włożyć głowę w piasek i udawać, że nic się nie stało, schować się za stwierdzeniem, że to nowo zatrudniony stażysta lub wymyślać różne, mało wiarygodne tłumaczenia - takich rozwiązań nie rekomenduję. Zdecydowanie lepiej powiedzieć przepraszam, zdarzyło się, my też uczymy się na błędach, nikt nie jest nieomylny. Z internautami warto prowadzić dialog, jeśli jesteśmy przekonani o naszych racjach, mówimy prawdę i bronimy ważnych wartości - wyjaśnia Hatalska.

Media społecznościowe mogą być też najważniejszym i wiarygodnym testem dla pracodawcy. I to nie tylko weryfikującym sympatie i antypatie klientów, ale też sprawdzającym na ile pracownicy, którzy u nas pracują, są dumni i gotowi chwalić firmę na zewnątrz. Kto udostępni pozytywne informacje o firmie, kto polubi post o świetnych wynikach, lub zamieści na swoim profilu wiadomość o nowej rekrutacji? Dobrowolnymi ambasadorami marki zostają osoby, które wierzą w to, co robi firma, którym wytłumaczymy, dlaczego to co robimy jest ważne, które zaangażujemy we wspólne kształtowanie wizerunku, a droga do tego w żadnym razie nie prowadzi przez naciski i wymuszenia.

Opinie (44) 4 zablokowane

  • (1)

    A ja dostałam pracę, ponieważ jako jedyna kandydatka nie mam profilu na facebooku. Pracodawca powiedział wprost, że ma dosyć dorosłych dzieci facebooka. Może moja poprzedniczka wyleciała właśnie za umieszczanie tam nieciekawych postów lub zdjęć? Kto wie ;)

    • 6 2

    • świetne kwalifikacje!

      • 10 0

  • Szanuję swoją prywatność i... (3)

    ...nie mam kont na portalach społecznościowych
    ...gugiel, yahoo ani inna przeglądarka nie znajduje mojego nazwiska ani fotek
    ...nie publikuje żadnych swoich fotek wraz z danymi personalnymi
    ...w moim telefonie prywatnym nie ma netu więc nici z namierzania
    ...w moim prywatnym samochodzie nie ma wbudowanej nawigacji

    Za to firma w której pracuje ma :
    -swoje konto na FB
    -kamery są w każdym zakamarku, pracownicy o nich nie zawsze wiedzą
    - nie wiedzą też że telefony i samochody firmowe są monitorowane przez pracodawcę a raczej firmę zewnętrzną.
    - tak samo jak cały internet w firmie.

    I nie jet to skarbiec ani duża korporacja.
    Ot, firemka produkcyjna Pana Leszka.

    • 9 2

    • Prawda taka, ze ufajac ludziom przejedziesz się. Bedzie siedzenie calymi dnami na fejsie, allegro, ogladanie sukien slubnych etc. A jak nie to, to wyniosa firmowa herbate z kuchni, mleko, cukier a nawet papier toaletowy.

      • 2 0

    • Za to siedzisz na internecie i latasz po stronach a twój profil jest tak czy inaczej generowany bystrzaku. Wszystko jest dla ludzi, nawet fejs.

      • 1 0

    • skanowanie sieci i kontrola odwiedzanych stron to dziś norma. Poza wieloma ekhm ciekawostkami

      na temat pracowników można wyeliminować obiboków oraz - szpiegów i ludzi konkurencji. No i kontrola firm IT współpracujących - czy się łączyli, czy coś robili i co :)

      • 2 0

  • A całe USA plus nieprzychylni ściśli znajomi plus zaprzyjaźnione strony, plus wszelkiej maści nieprzychylni i tak widzą co trzeba. Facebook jest dziurawy jak ser szwajcarski.

    • 1 0

  • fatum

    tak, jasne... firma rządzi światem... firma jakiegoś hipsterskiego buca zdobywa rynki... firma prezesa wyzyskiwacza, właściciela swoich pracowników będzie zaglądać we wszystkie ich osobiste sprawy... pseudokapitalości z koziej wólki kozom spod ogona wypadli...

    • 5 0

  • Orwell śmieje się sarkastycznie...

    A jednocześnie pewnie dziwi się, że ludzie sami stosują autocenzurę... czy aby ta publikacja trójmiasto.pl do tego nie zachęca? Samoograniczenie? W imię czego?

    • 4 1

  • Pierwsze co bym zrobił w odpowiedzi na zwolnienie za treści w facebooku, to umieścił bym jakąś specjalną fotkę szefa z imprezy integracyjnej i podpisał: przepraszam za niestosowne zachowanie. A tak na marginesie to duże korporacje by lepiej zadbały o to by ich pracownicy żyli godnie( co też ma wpływ na wizerunek), a nie włazili im z butami w życie osobiste.

    • 3 1

  • No dobra, zadam wam głupie pytanie (choć nie ma głupich pytań)

    Czy w waszej korpo, korpoludki, albo czy w którejkolwiek biedronce czy lidlu widzieliście kogoś, kto odszedł na emeryturę? Nie ?, a to ciekawe dla czego.... Nie nie dla tego, że młodzi pracują tylko ale z powodu rotacji, wywalania, nie zatrudniania starszych itp! Zastanówcie się nad tym!

    • 4 0

  • "opowiada Natalia Hatalska, wspierająca firmy w tworzeniu wizerunku" .

    Mój mąż z zawodu jest dyrektorem, a pani Natalia z zawodu jest wspieraczem?

    • 1 0

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Pracodawcy w Trójmieście

Forum

Najczęściej czytane