• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

West Point polskiej administracji

Start People
25 stycznia 2011 (artykuł sprzed 13 lat) 
Czasowe zatrudnianie specjalistów potrzebnych w określonych  projektach, realizujących plany aktualnej władzy administracyjnej, przeciwdziałałoby nadmiernemu rozrastaniu się kadry urzędniczej. Czasowe zatrudnianie specjalistów potrzebnych w określonych  projektach, realizujących plany aktualnej władzy administracyjnej, przeciwdziałałoby nadmiernemu rozrastaniu się kadry urzędniczej.

Instytucje nadzoru nad administracją publiczną i elastyczność form zatrudniania - to, zdaniem ekspertów rynku pracy, lek na bolączki polskich urzędów. Specjaliści uważają, że nie nagłe odchudzanie administracji, a racjonalne podejście do zatrudniania jest drogą do oszczędności oraz profesjonalizacji służby publicznej. Wzorce należy czerpać z innych krajów europejskich.



Czy zatrudnianie pracowników służby administracyjnej przez agencje pracy tymczasowej to dobry pomysł?

W Polsce pracę urzędnika piastuje się dożywotnio, w krajach o bardziej zaawansowanej demokracji preferowane jest optymalizowanie pracy nie tylko w biznesie, ale i w tej sferze. Dobrym przykładem jest Kanada, gdzie - jak wyjaśnia prof. Ludmiła Dziewięcka-Bokun z Dolnośląskiej Wyższej Szkoły Służb Publicznych we Wrocławiu, każde stanowisko ma dokładnie określone kompetencje, a pracownicy rekrutowani są wg ścisłych formalnych wymogów.

- W Kanadzie nie ma mowy o tym, by fizyk czy muzyk, który przez przypadek dostał pracę w administracji, krążył po urzędzie od zajęcia do zajęcia. Administracja w takich krajach to domena prawników i absolwentów administracji, którzy jako dodatkowe kompetencje mogą wykazać wiedzę, np. socjologiczną czy psychologiczną. Powszechne są także kilkuletnie kontrakty. Nie bez powodu Administrare znaczy służyć. Urzędnicy służą zatem swoją wiedzą i doświadczeniem tak długo, jak na danym stanowisku są potrzebni - wyjaśnia prof. Ludmiła Dziewięcka-Bokun, kierownik Studiów Dolnośląskiej Wyższej Szkoły Służb Publicznych we Wrocławiu.

Administracja publiczna Hiszpanii oraz Francji już się do tego przyzwyczaiła, w Polsce z pewną nieśmiałością podchodzi się wciąż do zatrudniania pracowników poprzez agencje zewnętrzne. Zazwyczaj powodem tego jest obawa przed oskarżeniem o niepotrzebne wydawanie publicznych pieniędzy. Łatwo jednak udowodnić, że takie rozwiązania mogą być alternatywą dla dość przypadkowych wyborów, jakie dokonywane są podczas samodzielnych rekrutacji. Agencje nie dość, że mogą przekazać sektorowi publicznemu standardy obowiązujące w biznesie, mają zupełnie inne podejście do procesów rekrutacji. Dysponują bowiem narzędziami, które precyzyjnie selekcjonują potencjalnych pracowników, dostarczając wysoce kompetentnych specjalistów, którzy być może nie zdecydowaliby się na kontynuowanie swojej kariery w sektorze publicznym.

- Aby administracja publiczna w Polsce mogła wesprzeć się na sile fachowej, trzeba zwalczyć stereotyp urzędnika czyhającego jedynie na ciepłą posadę - tłumaczy Joanna Bielecka-Gajos, specjalista ds. marki w agencji Start People. - Oczywiście pośrednictwo w rekrutacji kosztuje, jednak jeżeli pracownik wybrany przez agencję w krótkim czasie nie spełni oczekiwań pracodawcy, agencja bezpłatnie wyszukuje na jego miejsce nową osobę. W przypadku samodzielnego zrekrutowania pracownika takiego zabezpieczenia nie ma i urząd musi odczekać do końca okresu próbnego, by podjąć jeszcze jedną próbę znalezienia pracownika. Zatrudnienie wysokiej klasy specjalistów w administracji tymczasem może pomóc w budowaniu etosu pracy urzędnika, tym samym podniesienia jakości polskiej administracji.

Ten mechanizm działa w obie strony. Jak wynika z doświadczeń agencji Start People, przedsiębiorcy unikają zatrudniania kandydatów z doświadczeniem administracyjnym, kierując się stereotypem pracownika biernego, opierającego się innowacjom, mechanicznie podchodzącego do wszelkich szkoleń oraz rozwijania swoich kompetencji. Zatem inwestowanie w kadrę urzędniczą może wyjść na zdrowie zarówno sektorowi publicznemu, jak i biznesowemu. Podobnego zdania są eksperci z BCC.

- Nadal pojawia się powszechne w urzędach kumoterstwo, załatwianie pracy kolegom, rodzinie. Nikt nie kontroluje pracy urzędników i nie ocenia jej. Tymczasem dzięki zewnętrznym agencjom można ten proceder ukrócić. Jest jeszcze jedna rzecz, która dobrze wpłynęłaby na działalność takich urzędów. Od czasu do czasu pojawia się problem, którego, zdaniem urzędników, "nie da się rozwiązać" i nikt nie szuka alternatywnych sposobów na poradzenie sobie z nim. Dzięki zewnętrznym pracownikom niemożliwe może stać się możliwe. Tzn. bez większego problemu znajdują się ludzie, którzy potrafią przezwyciężać trudności, mają wiedzę i doświadczenie potrzebne w patowych sytuacjach - tłumaczy Dominika Staniewicz, ekspert BCC ds. rynku pracy.

- Podobnie jest w przypadku zdań, które wymagają zaufania między pracodawcą i pracownikiem. Nie jest prawdą, że pracownikowi zatrudnionemu na etat możemy ufać bardziej niż pracownikowi czasowemu. Klauzule poufności obowiązują w każdym przypadku. Ludzie pracujący czasowo, na kontraktach oraz bezterminowo nie różnią się od siebie niczym, poza iluzją stałej pracy - dodaje.

Zdaniem ekspertów z BCC, rząd powinien zastanowić się nad outsourcingiem usług w działach pozamerytorycznych, takich jak kadry czy księgowość. Pochłaniają one 20-30 proc. zatrudnionych w danym urzędzie. Funkcje te można powierzyć firmom zewnętrznym albo integrować je w jeden dział, obsługujący kilka jednostek, np. prowadzić wspólną księgowość w gminie zarówno dla samego urzędu, jak też dla działających w niej szkół czy ośrodków pomocy społecznej. Takie rozwiązania przyniosłyby duże oszczędności bez niepotrzebnych perturbacji w pracy urzędów.

Dodatkowym atutem zatrudniania pracowników poprzez agencje zatrudnienia tymczasowego jest większa efektywność pracy. Europejski raport "Flexible Working 2009" ujawnił, że 55 proc. managerów wyższego szczebla w sektorze biznesowym uważa takich pracowników za bardziej produktywnych i ciężej pracujących. Pracownik, który codziennie musi wykazać się kompetencją i zaangażowaniem, rzadziej choruje, rzadziej też jest nieobecny w pracy z innych powodów.

- Praktyka pokazuje, że dobry, pracowity i kompetentny pracownik tymczasowy może liczyć na docenienie go przez pracodawcę i bardzo często po 18 miesiącach pracy czasowej, a czasami zdecydowanie szybciej, otrzymuje stałe zatrudnienie. Nikt wówczas nie ma wątpliwości, że jest to właściwa osoba na właściwym stanowisku. W ten sposób także można zredukować do minimum sytuacje, w których po kolejnej kampanii i nastaniu nowych władz dotychczasowi pracownicy przesuwani są na inne stanowiska, a ich miejsce zajmują nowi. Czasowe zatrudnianie specjalistów potrzebnych w określonych projektach, realizujących plany aktualnej władzy administracyjnej, przeciwdziałałoby nadmiernemu rozrastaniu się kadry urzędniczej - wyjaśnia Marek Jurkiewicz, dyrektor handlowy Start People.

Zmiana zasad zatrudniania w administracji publicznej, stylu i standardów oraz procedur rekrutacyjnych, opartych nie tylko na rozmowie, ale też na weryfikacji umiejętności i wiedzy kandydatów, czyli Assessment Center, może służyć dobru publicznemu. Nie od dziś wiadomo, że Assessment Center wywodzi się z wojska, a zaczerpnięty został z brytyjskiej praktyki wojskowej British War Office (coś na kształt amerykańskiej West Point), czyli - jak by nie patrzeć - z administracji publicznej.

Historia powstania metody assessment center

Korzeni AC można szukać już w czasach starożytnych, kiedy cesarz Hadrian za pomocą odpowiednich symulacji rekrutował oficerów swojej armii. Nowożytne początki metody sięgają okresu poprzedzającego I wojnę światową, kiedy używano jej do wyselekcjonowania oficerów niemieckich. W tym celu podzielono kandydatów na pięcioosobowe zespoły i polecono im nosić po schodach szafy. Na podstawie obserwacji ich zachowań zdecydowano się na osoby, które przejęły przewodnictwo w grupie i koordynowały przebieg prac. W okresie międzywojennym Niemcy postanowili udoskonalić i zmodyfikować w tym nurcie swój system selekcji oficerów. Zdecydowali się na system składający się z trzydniowej sesji, w trakcie których oficerowie wypełniali testy psychologiczne oraz uczestniczyli w różnych ćwiczeniach symulacyjnych, dotyczących przede wszystkim ich kompetencji przywódczych. W role osób oceniających wcielano przedstawicieli takich zawodów, jak psychologowie, lekarze i oficerowie. Przed II wojną światową wykorzystywano ją także do selekcji oficerów British War Office Selection Boards (Zespoły Selekcji w Brytyjskim Ministerstwie Spraw Wojskowych).
Start People

Opinie (21) 2 zablokowane

  • (6)

    Urzędniczki w większości przypadków, to obleśne niemiłe baby. Mam tu na myśli zarówno pracownic Urzędów, jak i ZUSów, NFZ itd... ogólnie wszystkich instytucji państwowych. Bardzo rzadko trafiałem na kompetentne miłe pracownice, które były bardzo pomocne - takie osoby są na wagę złota.

    Pytanie: dlaczego tak się dzieje? Odpowiedź jest bardzo prosta. Takie osoby trafiły tam po znajomości, bez żadnego wykształcenia bez obaw o utratę posady. Mają wyj*ane na swoją pracę i zanim przyjdą do pracy, to już odliczają czas do przerwy i końca dnia.

    Problem, który można załatwić "od ręki" jest zazwyczaj powiększany do rangi "ja się tym nie zajmuję, proszę iść do pokoju 208...". A w przykładowym pokoju 208 słyszymy "o niee, to nie nasza sprawa, my tu mamy inne obowiązki, proszę nam nie przeszkadzać!". K*wa, leniwe 3,14zdy, ja chcę tylko otrzymać pieczątkę i podpis, nic więcej od was nie chcę! "nie ważne, proszę przyjść za tydzień do pokoju 318"...

    P.S. Dziwne, bo nigdy nie trafiałem na mężczyznę w takiej instytucji....

    • 18 6

    • hehe a ja za to byłem w Zarządzie Dróg i Zieleni świadkiem rozmowy jak zajęte piciem kawy BABSKA (bo inaczej tego nazwać tego nie można) zamiast obsłużyć osobę zainteresowaną szybkim załatwieniem sprawy - plotkowały i narzekały na jakiegoś mężczyznę który ponoć tam pracuje - i padł tekst w stylu "i tak to się pracuje z facetami"... szkoda że te zakochane w sobie lalunie dopiero po niecałej minucie były w stanie zwrócić na mnie uwagę. Oczywiście pomóc mi nie była w stanie tylko wejdzie pan na strone i poczyta... ;]

      • 5 1

    • (2)

      P.S. Dziwne, bo nigdy nie trafiałem na mężczyznę w takiej instytucji....

      Mężczyźni z natury nie nadają się do obsługi klienta w instytucjach. Tam trzeba być miłym, niekonfliktowym, wygadanym. Mężczyźni na ogól nie posiadają tych cech dlatego nie są zatudniani. Poza tym mężczyzn odstrasza biurokracja, masa papierów, ciągłe podporządkowanie i z pewnością niskie wynagrodzenia w budżetówce. Dlatego w instytucjach przy obsłudze klienta pracują same kobiety.

      • 3 1

      • z tym byciem miłym i niekonfliktowym to bym nie przesadzał.... bo jeśli takie kryterium przyjmiemy to jaka płeć pracuje w urzędach? Bo wtedy nie są to kobiety.

        Zresztą do urzędu idę nie dla ładnego uśmiechu tylko żeby załatwć spraw!!ę - i dlatego wole faceta - bo facet robi konkretnie co ma zrobić i ma wyjeb*ane

        • 2 1

      • czyli kierujesz się uprzedzeniami i dyskryminujesz li segregujesz udzi wg płci?
        spotkanie miłej urzędniczki to prawie jak cud

        • 0 0

    • "okejkę" za 3,14 dałem ;P

      • 2 0

    • Ja kiedys w Urzedzie Wojewodzkim chcialem cos zalatwic to urzedniczka o wygladzie starej tirowy z wydzialu obslugi obcokrajowcow powiedziala ze sprawa nie zostanie zalatwiona bo ona idzie na urlop, a tylko ona sie moze zajac ta sprawa

      • 2 0

  • jaki rząd taki kraj

    kolesiostwo kwitnie

    • 11 1

  • agencje pracy tymczasowej zabijają rynek pracy!!!!

    czy to pracownik fabryki, makretu, jakiś biurowy czy urzędas

    PODSTAWOWA ZASADA - UNIKAJ POŚREDNIKÓW

    A tak czy inaczej będą zatrudniani "kolesie"

    • 9 1

  • a to dobre Prezydent RP, Premier, ministrowie wszyscy nie mają

    odpowiedniego wykształcenia

    • 6 1

  • zajmie się tym Agencja Pracy Senatora Misiaka??? (1)

    praktyka: urząd ustawia ogłoszenie pod odpowiednią osobę i daje przez agencje ogłoszenie - ta wybiera może kilka osób które idą na rozmowy do urzędu -a wygrywa i tak ten dla którego ogłoszenie było.

    Zmieni się tylko to, że wydamy więcej pieniędzy (oczywiście publicznych) na proces rekrutacji

    • 7 1

    • dokladnie. Po studiach wysłalem 1000 cv na to 10 odpowiedzi i 3 spotkania

      potem okazało się że przynajmniej w kilku przypadkach zatrudniono znajomych
      Dziki kraj

      • 4 0

  • Artykuł sponsorowany, agencje pracy tymczasowej to smiech na sali

    Byłem na kilku rozmowach rekrutacyjnych na stanowisko kierownicze prowadzone przez "poważne" agencje. Generalnie śmiech na sali, Panie prowadzące rozmowę nie miały bladego pojęcia o stanowisku, o branży itp.
    Jedynym kryterium ich wyboru był chyba urok osobisty kandydata , a nie kompetencje.

    • 10 0

  • Tymczasowej czy ;elastycznej"pracy to bedą szukać ale w Anglii czy w Germani

    • 4 0

  • hahahaha (1)

    Nie dość że instytucje przerośnięte, to jeszcze będą powoływać (za nasząkasę oczywiście) kolejne organy do kontroli tych pierwszych.. Toz to czysta paranoja...

    • 4 0

    • kontroli nigdy za mało

      • 1 0

  • znam sporo urzędników z trójmiejskich urzędów miasta (1)

    i zastanawia mnie co robi historyk w architekturze, politolog w finansansach, hotelarz
    w księgowości itp.

    • 5 0

    • jak to co
      ma ciotkę wujka matkę
      a ty co chciałbyś niewdzieczniku by rodziny rozdzielać?

      • 1 0

  • pracuję od lat w znanym urzędzie miasta ale ostatnio zrobiło się duszno

    w naszym wydziale. W każdym pokoju jest często większość znajomków, którzy
    skończyli dziwne studia.

    • 4 0

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Pracodawcy w Trójmieście

Forum

Najczęściej czytane