• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Fryzjer, mechanik i kucharz - dobre pieniądze i rynek kandydata

Agnieszka Śladkowska
23 stycznia 2013 (artykuł sprzed 11 lat) 
Szkoły zawodowe często były traktowane jako wyjście dla osób, którym nie chciało się uczyć, a nie np. wybór dla tych, którzy od najmłodszych lat kochają gotować. Szkoły zawodowe często były traktowane jako wyjście dla osób, którym nie chciało się uczyć, a nie np. wybór dla tych, którzy od najmłodszych lat kochają gotować.

Fryzjer, mechanik, kucharz to obecnie zawody, w których nietrudno o pracę dla fachowców, nietrudno też o atrakcyjne wynagrodzenie, ale dobrych kandydatów jak na lekarstwo. Dlaczego? Ponieważ stereotypy i kulejący system kształcenia ustawicznie podcinają nogi szkołom zawodowym.


Czy wykonujesz zawód zgodny z Twoimi zainteresowaniami?


Przez ostatnie pięć lat liczba uczniów rozpoczynających naukę w szkołach zawodowych spadła o ponad 45 proc. W konsekwencji zmalała też sama liczba szkół zawodowych. Wniosek nasuwa się jeden - brak popytu zweryfikował rynek w tym obszarze. Nic bardziej mylnego. Likwidacja szkół doprowadziła do tego, że coraz trudniej o kompetentnych pracowników z pasją do wykonywanego zawodu - to zdanie, od którego zaczęły rozmowę wszystkie firmy, które prosiliśmy o wypowiedź na temat szkół zawodowych.

- Na niedobór kadr możemy narzekać w takich zawodach jak: tokarze, frezerzy, szlifierze i ślusarze narzędziowi. W zasadzie można by powiedzieć, że powoli stają się to zawody wymarłe i pozyskanie odpowiedniego pracownika chociażby z kilkuletnim doświadczeniem jest bardzo problematyczne i trwa miesiącami. Nawet metody pozyskiwania kandydatów już na etapie kształcenia wydają się niemożliwe ze względu na fakt likwidacji szkół zawodowych kształcących w tym zakresie - żali się Anna Brzezińska z Terma Sp z o.o.

Skąd wziął się ten problem? Dlaczego na rynku jest coraz mniej fachowców w podstawowych dla funkcjonowania gospodarki zawodach? Być może ze wstydu, może chodziło o ambicje. Kiedy młody człowiek zaczyna odkrywać swoje zainteresowania i predyspozycje niezgodne z obecnie panującym trendem "na studiowanie" najczęściej bardzo szybko jest sprowadzany na ziemię przez najbliższe otoczenie. Droga bez przyszłości, brak wykształcenia, głodowa pensja i problem z zatrudnieniem to najczęstsze argumenty, które mają przekonać do zmiany decyzji. A pewnie w większości chodzi o coś zupełnie innego.

- To często ambicje rodziców sprawiają, że dzieci na siłę rezygnują ze swoich pasji i idą do liceum, a potem na studia. Nasze własne kompleksy i stereotypy, według których po zawodówce czeka nas praca mało prestiżowa, sprawiają, że myślimy gorzej o takim wyborze szkoły - podkreśla Barbara Oleksiak, koordynator ds. oświaty zawodowej i szkoleń z Pomorskiej Izby Rzemieślniczej w Gdańsku.

Tylko czy szef kuchni, mistrz nożyczek, czy właściciel zakładu mechanicznego to stanowiska mniej prestiżowe niż pracownik infolinii, banku czy biura podróży? Te pierwsze często są nawet lepiej płatne, a przez coraz mniejszą konkurencję na rynku pracy także bardziej dostępne.

- Kucharz z prawdziwego zdarzenia, który jest samodzielny i potrafi zarządzać zespołem, zarabia ok. 3,5-4 tys. zł netto - zdradza Bogdan Wasilewski, właściciel gdańskiej restauracji Mon Balzac.

- Dobry mechanik bez problemu znajdzie pracę w zawodzie. Jeśli ktoś jest sprytny i wiąże swoją przyszłość z tą branżą potrzebuje pięciu lat, żeby nazwać się sprawnym mechanikiem, a taki może zarobić od 3 tys. zł w górę - potwierdza Waldemar Lewandowski, właściciel zakładu Lema Trans.

- Bardzo mało na rynku fryzjerów pracujących z pasją i do tego po szkołach zawodowych, które dają faktyczne umiejętności. Jeśli ktoś ma talent, zarabia od 2,5 tys. zł na rękę. Najczęściej też decyduje się na otwarcie własnego zakładu i zaczyna cierpieć na podstawowy problem - brak dobrych pracowników - dodaje Marzena Seroczyńska, właścicielka Abacosun - Instytutu Urody.

Fryzjer, kucharz, mechanik to nie koniec profesji, które rynek pracy przyjmie z otwartymi rękoma.

- Na bezrobocie nie będą narzekać również osoby, które zdecydują się na zawody związane z nowoczesnym budownictwem, np. ślusarz, spawacz, kafelkarz, dekarz, blacharz, hydraulik, stolarz czy elektryk - potwierdza Paulina Orłowska, specjalista ds. realizacji projektów NOT.

Być może więcej osób zdecydowałoby się na wybór drogi zawodowej zgodnej ze swoją pasją i predyspozycjami, gdyby miały świadomość, że szkoła zawodowa nie musi być ostatnim etapem kształcenia.

- Jest wiele osób, które po szkole zawodowej zdecydowały się na kontynuowanie kształcenia, robią maturę, a potem idą na studia, nie dla zawodu, ale dla własnej satysfakcji - mówi Marzena Seroczyńska.

Obecnie częściej mamy do czynienia z odwrotną sytuacją.

- Połowa kucharzy to osoby, które wykształciły się w zupełnie innych zawodach. Często po skończonych studiach i pracy w innym zawodzie, pasja z młodości powraca. Takie osoby świetnie się sprawdzają i czasem celowo próbujemy właśnie do nich dotrzeć - opowiada Bogdan Wasilewski.

Wydarzenia

Szkolnictwo zawodowe szansą na dobrą pracę (1 opinia)

(1 opinia)
konferencja

Miejsca

Opinie (135) 1 zablokowana

  • u nas na osiedlu jest sześciu fryzjerów , stoją w oknach i wyczekują klienta

    • 8 0

  • Fach (5)

    Prawda jest taka, iż same szkoły są sobie winne, gdyż traktowało się przysłowiowego "robola" z dystansem jak kogoś gorszego. Nie ma się co teraz dziwić, ze nikt nie chce takich szkół kończyć, mając na uwadze kult studiowania. Śmiem twierdzić, iż dzisiejsze pokolenie magistrów jest w swych fachach (zawodach) o wiele słabsze, jak niejeden po zawodówce, dobrej zawodówce, ale takich szkół jak na lekarstwo. Natomiast patrząc z drugiej mańki, to pracodawcy powinni darzyć fachowca dużo większym szacunkiem niżeli w dzisiejszych czasach i tyle w temacie:):)

    • 72 1

    • Dokladnie, ja pamiętam, że w szkole nauczycielki straszyły innych takimi zawodami, że "to Ci tylko zostanie jak nie będziesz teraz się uczyć":D

      • 0 0

    • No własnie problemem jest brak dobry zawodówek. (3)

      Mój ładnych paręnaście lat młodszy kuzyn, rozgarnięty chłopak chciał zostać kucharzem, i poszedł do szkoły zawodowej kształcącej w tym kierunku. Niestety jak sam stwierdził 3/4 jego klasy i połowa nauczycieli to buractwo, idioci, którzy znaleźli się tam bo nie mieli co z sobą zrobić. A szkoła co? zamiast wyzbierać z trzech klas tych zdolnych i z pasją i odizolować ich od reszty miesza ich z ludźmi, którzy niczego nauczyć się nie planują.

      Na szczęście starczyło mu samozaparcia, ale wyniesienie czegoś z szkoły zawodowej dzisiaj jest wyzwaniem i wymaga dużo własnego wysiłku.

      • 28 0

      • (1)

        no bo trzeba dać wszystkim równe szanse. nie można dzielić na gorszych i lepszych.
        Postęp, cywilizacja, UE chcą tolerancji a utworzenie 1 klasy lepszej i 2 gorszych to brak tolerancji. To dyskryminacja..

        btw - w Anglii, Irlandii na kasach w sklepach, w FastFoodach, pracują ludzie z najniższym NAJNIŻSZYM wykształceniem lub ledwo z trzema klasami podstawówki. A no i polscy magistrowie, najczęściej po naukach tzw. humanistycznych

        • 20 1

        • A wiecie czemu Macdonaldy budują przy wyższych uczelniach???

          Żeby po zajęciach było blisko do pracy.

          • 20 3

      • problemem są także nauczyciele zawodu będący fachowcami

        • 14 0

  • Polskie szkoły zawodowe mają dobry europejski poziom, tylko muszą uczyć też języków obcych.

    • 2 0

  • Szef kuchni może znaleźć pracę w Szwajcarii za 15 tys. zł.

    • 1 1

  • U haha co za bzdurny

    Mało przemysłu w Gdańsku = Mało miejsc pracy dla specjalistów.
    Jak jest przemysł to są miejsca i dla mechaników i dla inżynierów . Patrz Niemcy. Decydenci zlikwidowali przemysł na pomorzu i jest kicha. Region rolniczy.
    1 miejsce pracy w stoczni = kilka miejsc pracy na lądzie .
    Brawo decydenci

    • 5 0

  • nie można z taką pogardą podchodzić do absolwentów uczelni (2)

    to są szkoły zawodowe jak każde inne,po ich ukończeniu też ma się jakichś fach w ręku.

    • 9 4

    • no ok.absolwent uczelni zasadniczo umie posługiwać sie nożem i widelcem ale przeciez nie jest to jakaś wielka wada...

      • 0 0

    • jest się "wykształconym" bezrobotnym

      • 2 0

  • ZNAJOMOŚCI

    Bez znajomości nie ma pracy!!!

    • 13 1

  • śmiechu warte (2)

    bzdura to jest artykuł sponsorowany! jeszcze raz bzdura! jestem też po łódźkiej cenionej zawodowej szkole kucharskiej 3,5 roku praktyki szkolenia, z gotowania zrezygnowałem choć to moja pasja,doświadczenie managerskie w gastronomii, jednak trzeba było odejść z zawodu bo zawsze umowa zlecenie, i max 1500 zł a pRACA po 12 godz jak i nie więcej A WY RESTAURATORZY WSTYDŹCIE SIĘ JAKI MACIE SYF W SWOICH KNajapch kogut na dachu a lis w kurniku !!! nich się odezwie któryś restauratori wypowie! zapraszam do dyskusji: gastronomia_1982@o2.pl

    • 21 5

    • może byłaś za słaba po prostu ? ciekawe przez kogo ten tekst został w takim razie wykupiony? pewnie przez rząd, tuka i po

      • 3 2

    • ja jestem kucharzem od 10 lat i nigdy nie zarabialem 1500 , pewnie ziemniaki w kwadraty obierasz :)

      • 4 7

  • Dzisiaj rządzi jedynie jeden zawód : zawód syn :d i tylko tam zarabia się normalnie.

    • 18 2

  • fryzjer,mechanik i kucharz,roboty w brud a zarobki powyżej 3,5 tys. stuknij się w czoło pani redaktor.

    • 8 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Pracodawcy w Trójmieście

Forum

Najczęściej czytane