Rząd wysłał w piątek plany restrukturyzacji polskich stoczni do Komisji Europejskiej. "Solidarność" Stoczni Gdańskiej straszy, że plany przewidują zwolnienie czterech tysięcy osób w Trójmieście, ale ich koledzy z Gdyni uważają, że to przesada.
W piątek po południu resort skarbu wysłał plany restrukturyzacji do Brukseli. Minister skarbu
Aleksander Grad (PO) dostarczył dokumenty w ostatniej chwili pocztą elektroniczną - termin wyznaczony przez Komisję Europejską mijał o północy.
- Analiza dokumentów trochę potrwa. Musimy mieć odpowiedź w październiku - wyjaśnił minister. Dodał, że plany zmian w stoczniach w Gdańsku, Gdyni i Szczecinie cały czas się zmieniają.
- Pracują nad tym eksperci po stronie inwestorów i po naszej stronie. Konsultujemy to z Komisją Europejską - powiedział.
Jeśli Komisja nie zaakceptuje planów, stocznie będą musiały zwrócić ponad 1,2 mld zł
pomocy publicznej, co doprowadzi je do bankructwa.
Jeżeli plany zostaną przyjęte, to stocznie w Gdyni i Szczecinie trafią do prywatnych właścicieli (stocznia w Gdańsku należy już do ukraińskiego ISD), a we wszystkich zakładach przeprowadzona zostanie restrukturyzacja. Zakład w Gdyni też miałoby przejąć ISD, Szczecinem zainteresowany jest Mostostal Chojnice. Rząd jest gotowy dopłacić inwestorom nawet 1,2 mld zł, aby tylko wzięli odpowiedzialność za stocznie.
Przeciwko przejęciu Gdyni przez ISD protestują związkowcy z Gdańska. Uważają, że ISD połączy oba zakłady, co doprowadzi do likwidacji produkcji w Gdańsku. 80 proc. pracowników Stoczni Gdańsk jest przeciwko połączeniu z gdyńskim zakładem - wynika z referendum zorganizowanego przez związki.
Grad nie ujawnił planów, które wysłał do Brukseli.
Roman Gałęzewski, przewodniczący "S" Stoczni Gdańskiej uważa, że zakładają one zwolnienie 4 tys. osób w Trójmieście.
- Będą zwolnienia grupowe - zapowiada.
- Nawet trzy tysiące w Gdyni i tysiąc osób w Gdańsku straci pracę.- Koledzy z Gdańska przesadzają - uważa
Aleksander Kozicki, wiceprzewodniczący "S" Stoczni Gdynia.
- Nawet najbardziej krytyczne analizy zatrudnienia w naszych zakładach nie mówią o takich liczbach.W Stoczni Gdańskiej pracuje ponad 2 tys. osób, w gdyńskiej ponad 4 tys.
- Mieliśmy spotkanie z ISD i ministrem Gradem. Nie padły liczby, choć była mowa o restrukturyzacji związanej ze zwolnieniami - przyznaje Kozicki.
- Pewnych działań możemy się spodziewać, ale nie zwolnienia niemal całej załogi.