• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

O pracę się nie boimy, ale o zarobki już tak

VIK
9 listopada 2022 (artykuł sprzed 1 roku) 
Opinie (56)
Aż 58 proc. badanych zamierza ograniczyć konsumpcję, zarówno produktów, jak i usług, a 68 proc. obawia się o stabilność swoich zarobków. Jednak tylko 23 proc. boi się utraty pracy. Aż 58 proc. badanych zamierza ograniczyć konsumpcję, zarówno produktów, jak i usług, a 68 proc. obawia się o stabilność swoich zarobków. Jednak tylko 23 proc. boi się utraty pracy.

Wysoka inflacja i nienadążające za nią zarobki to obecnie główne zmartwienia Polaków. Stan polskiej gospodarki negatywnie ocenia zdecydowana większość respondentów (80 proc.), ponad połowa zamierza ograniczyć konsumpcję produktów i usług. Mimo to niemal połowa badanych patrzy optymistycznie w przyszłość. Jedyne, czego Polacy w znacznie mniejszym stopniu się obawiają, to utrata pracy (23 proc.) - tak wynika z najnowszego badania ARC Rynek i Opinia.



Czy obawiasz się utraty pracy?

Obecnie największą bolączką Polaków są rosnące ceny. Zdecydowana większość (84 proc.) liczy się z tym, że ten wzrost się nie zatrzyma w ciągu najbliższych 3 miesięcy. Optymistów w tym zakresie jest niewielu - tylko 6 proc. badanych liczy na obniżenie cen, a co dziesiąty wierzy, że to już koniec wzrostu cen. Tylko co piąty badany jest zdania, że obecna sytuacja gospodarcza Polski jest dobra. Zdecydowana większość Polaków (80 proc.) ocenia sytuację gospodarczą Polski jako złą.


Co piąty badany przyznaje, że teraz żyje mu się lepiej niż rok temu o tej porze. Co trzeci nie widzi żadnych zmian, jednak niemal połowa przyznaje, że ich obecna jakość życia jest niższa niż o tej samej porze rok temu. W związku z tym ponad połowa respondentów zamierza ograniczyć konsumpcję, zarówno produktów, jak i usług, zwiększenie zakupów planuje wyłącznie 9 proc. badanych. Polacy obawiają się też o stabilność swoich zarobków (68 proc.), jednak osoby obawiające się utraty pracy są w mniejszości (23 proc.).

Mimo wielu obaw i niesprzyjających warunków aż 43 proc. badanych optymistycznie patrzy
w przyszłość. Co trzeci jest pesymistą, a co czwarty nie potrafi stwierdzić, jaki będzie kolejny rok.

- Polacy mają świadomość, że ceny będą rosły, dlatego obawiają się o stabilność swoich zarobków. Nie jest to jednak lęk związany z możliwością utraty pracy, a bardziej z faktem, że za zarobione pieniądze coraz mniej można kupić, gdyż wzrosty wynagrodzeń na większości stanowisk nie nadążają za inflacją. Jednocześnie brak obaw o samo zatrudnienie może wpływać na dość wysoki poziom optymizmu w społeczeństwie. Gdyby do tych wszystkich czynników doszedł strach o utratę pracy, wówczas można byłoby się spodziewać, że nastawienie do przyszłości byłoby bardziej pesymistyczne - mówi Adam Czarnecki z ARC Rynek i Opinia.
VIK

Opinie (56)

  • Trudno jest żyć w państwie tak ogromnie

    zadłużonym.

    • 12 0

  • zet (2)

    ceny rosną przez narzucaną cenę w markietach żeby było drogo

    • 7 20

    • Widzę że z Glapińskim (1)

      W jednej ławce siedziałeś

      • 19 2

      • razem w nosie dłubali

        tyle że Glapa to obłudny oszust i wie jak działa system a on jest głupkiem który od tamtego ściągał

        • 7 0

  • Ja mam 5300 zł netto (5)

    i już jest ciężko. Ratuje mnie to, że nie mam kredytu na mieszkanie, inaczej byłoby słabo.

    • 30 6

    • W pojedynke bez kredytu to calkiem przyzwoity dochód. (1)

      Starczy na w miarę spokojne acz bez luksusów życie. Problem jeśli mamy na utrzymaniu rodzinę. Dla rodziny 2+2 co miesiąc powinno wpadać minimum 9k netto aby jako tako dotrwać do 1ego.

      • 28 4

      • potwierdzam, my jesteśmy 2+4

        co prawda nie mam kredytu więc sytuacja dużo łatwiejsza ale 8 koła w mojej sytuacji to jest koszt życia na miesiąc bez dziadowania. Auta też kupione za gotówkę więc nie wliczam. Zaraz sie ktoś przywali że mam auta za gotówkę. Nie, nie kupuję nowych. Jeżdżąc 10-15k jednym nie potrzebuję nowego. Byłby to w moim wypadku bezsensowny zakup. Aż takim burżujem nie jestem ;)

        • 12 1

    • (2)

      To co ty robisz z tą kasą że ci ciężko ! Nie przesadzaj ! Ja mam 4100 netto i jest nieźle !

      • 6 14

      • Wystarczy, że wynajmuje mieszkanie

        ... i już pół pensji idzie się gonić. Plus np. jakieś przeciętne auto na utrzymaniu i w sumie niewiele zostanie.

        • 12 1

      • nie musi wiele robić. Tak naprawdę podał za mało informacji. Jak jest singlem to se tam jakoś żyje. Jak ma rodzinę i żona nie pracuje to jest na granicy wypłacalności.

        • 12 0

  • ........ (4)

    Większości ludzie sami napędzają inflację co drugi wchodząc do sklepu stęka ale drogo ale do kasy podjeżdża z wypchanym koszykiem nie wszyscy ale dużo jest takich jednostek.
    Gdyby ludzie nie kupowali np teraz przed świętami tyle tych szajsowatych ozdób świątecznych za zawyżone ceny to wszystko chińszczyzna już teraz się sypie a do świąt jak każdy w tym będzie przebierał to z tego już są same babrochy. Tak samo z ciuchami i innym szajsem nie ma dużego zbytu to może by się utrzymać na powierzchni sklepy obniżą ceny tak to działa wszędzie .
    Nie mówimy tu o jedzeniu chociaz z tym ludzie też mają problem w ocenie ilości jaką spożytkujemy.

    • 7 5

    • (1)

      Prawda ! Sklepy tak zawyżają ceny , żeby je obniżyć później twierdząc że to przecena ! A po świętach cena produktu wynosi 1 zł ! A przed świetami 30 zł np za bombkę na choinkę ! Ja tez teraz nie kupuję , już żadnego badziewia przed świętami !

      • 4 1

      • bzdury

        po świętach obniżają poniżej opłacalności bo tego badziewia świątecznego już nie sprzedadzą a magazynowanie się nie opłaca

        • 3 0

    • główny i największy powód inflacji to emisja pieniądza niemającego pokrycia we wzroście gospodarczym

      dziś możemy sobie emitować ile chcemy, na ile prawo pozwoli, ale kiedyś był parytet złota więc można było to lepiej utrzymać w ryzach. Winienie ludzi za wydatki konsumpcyjne i obciążanie tym faktem przyczyn inflacji jest niezrozumieniem tematu. Oprócz emisji pieniądza winne są oczywiście klęski żywiołowe i wojny ale te wpływają na inflację tylko w momencie ich wystąpienia i krótko po. Zróbmy sobie eksperyment myślowy. Wyprodukujmy 40 bilionów złotych i rozdajmy je obywatelom. Przypadnie po milion złotych na jednego. Kto przyjdzie jutro do pracy pracować za 5 tys. brutto? No i kto sprzeda chleb za 2zł skoro to już nie będzie wogóle żadna wartość? Tak działa deprecjacja wartości pieniądza. W tej chwili to tylko banknot zamalowany farbą a gwarancje jego wartości daje rząd :D Nie system.

      • 6 0

    • Robię zakupy raz na tydzień a nawet więcej to co mam podjechać z pustym koszykiem? Takie dokupywanie na bieżąco jak robią emeryci wcale nie jest dobre bo przy okazji zawsze "coś" dokupisz czego nie potrzebujesz.

      • 0 0

  • znowu propaganda i badania na zamówienie nic nie warte,tylko dlaczego nadal Polacy najwiecej zywnosci w UE marnują!!

    i co dziennie w marketach kolejki wypchane kosze zywnoscią a w galeriach handlowych tlumy

    • 4 1

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Pracodawcy w Trójmieście

Forum

Najczęściej czytane