• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Vigo. Rekrutacja bez CV, ale z pomocą aplikacji

Agnieszka Śladkowska
22 lipca 2016 (artykuł sprzed 7 lat) 
Bolesław Kruszewski do niedawna był planistą w firmie produkującej turbiny wiatrowe, Marcin Siwiński startuje ze swoją agencją marketingową, Piotr Pepliński jest inżynierem i konstruuje statki. Razem tworzą Vigo. Bolesław Kruszewski do niedawna był planistą w firmie produkującej turbiny wiatrowe, Marcin Siwiński startuje ze swoją agencją marketingową, Piotr Pepliński jest inżynierem i konstruuje statki. Razem tworzą Vigo.

Bolo i Piotrek "dali pomysł" i założyli startup, Marcin zajmuje się marketingiem, a Paweł finansowaniem. Razem tworzą Vigo - aplikację, która odkrywa nowy sposób rekrutacji w gastronomii. Bez CV, bez listów motywacyjnych, bez marnowania czasu. Ma być prosto, szybko i efektywnie.


Czy uważasz, że za kilka lat CV będzie zbędne w rekrutacjach?


Bolo wolałby skoczyć z wieżowca niż pracować całe życie na etacie, Piotrek chciał tworzyć coś swojego od podstaw. Znali się jeszcze ze studiów z Automatyki i Robotyki. Podczas jednego ze spotkań postanowili, że założą startup. Od początku miała to być aplikacja na komórki, pozostało tylko ustalić jaka. W tym roku dołączyli do nich Paweł i Marcin. Teraz mają gotowy produkt, finansowanie i zaczynają zmieniać rekrutacyjny świat. A wszystko zaczęło się od narzekań.

- Znajomi prowadzący restauracje opowiadali, że znalezienie dobrego pracownika graniczy z cudem, że kandydaci nie przychodzą na umówione spotkania. Z drugiej strony też słyszeliśmy narzekania. Ludzie mówili, że na rekrutacji marnują swój czas, bo pracodawca i tak zaoferuje im śmieszną stawkę. Wtedy pomyśleliśmy, że to najlepsza nisza dla naszego startupa - mówi Piotrek Pepliński.
- Nazwa przyszła sama, zobaczyłem akurat wywiad z reżyserem Fernando Eimbcke, który opowiadał o postaci w swoim filmie. Nazwa wpadła mi w ucho. Pomyślałem Vigo - łatwe do zapamiętania, jak znalazł dla naszej aplikacji - dodaje Bolesław Kruszewski.
W ten sposób powstała aplikacja, której zadaniem jest uproszczenie procesów rekrutacyjnych. W Vigo nie ma miejsca na wysyłanie CV czy pisanie listów motywacyjnych, to dobre dla wyższych stanowisk, przy niższych i tak wszystko zweryfikuje spotkanie. Zadaniem aplikacji jest zaoszczędzenie czasu obu stron. Pracownik określa gwiazdkami w skali od 1 do 7 swoje kompetencje w trzech obszarach: doświadczeniu, znajomości języków i dyspozycyjności, do tego określa oczekiwania finansowe i dodaje swoje zdjęcie. W ten sposób ma gotowy profil, który mogą obejrzeć pracodawcy. Ci z kolei zamieszczają oferty pracy.

- Dalej trzeba się dopasować. Działanie przypomina trochę to z portali randkowych. Firma wystawia ofertę pracy określając wymagania i wynagrodzenie, jeśli kandydat na to odpowie, pracodawca dostanie powiadomienie pushem, po zaakceptowaniu kandydata zobaczy jego numer telefonu - wyjaśnia Marcin Siwiński - Podobnie działa to w drugą stronę. Pracodawca wybiera kandydata z listy, wysyła mu push i czeka, czy kandydat odpowie.
Dzięki aplikacji strony mogą szybko umówić się na spotkanie rekrutacyjne. Ponieważ jednym z istotnych problemów w gastronomii jest niedocieranie kandydatów na umówione spotkania, w naszej aplikacji kandydat dostaje dwa przypominające pushe, na dzień i na półtorej godziny przed spotkaniem. Jeśli ich nie potwierdzi, spotkanie wygasa, a pracodawca bez sensu nie czeka na pracownika.

Co będzie największym wyzwaniem?

- Nauczenie użytkowników innego sposobu działania. Często rekrutacje są przekombinowane nawet na proste stanowiska, ale wszyscy się do tego przyzwyczailiśmy. Nasza aplikacja wymaga zmiany myślenia - mówi Marcin Siwiński. - Dla pracowników musi być naturalne posiadanie konta w Vigo - żeby tak było, musi się o aplikacji dowiedzieć jak najwięcej osób.
Dla pracowników zawsze będzie darmowa. Firmy będą płaciły miesięczny abonament. Kwota ma być niska, żeby próg wejścia do Vigo nie był problemem, a aplikacja dotarła do jak największej liczby restauracji.

- Innym problemem jest obecna niechęć do gastronomii. Znalezienie dobrego kelnera zaczyna być tak trudne jak dobrego programisty. To też jest coś, z czym musimy się zmierzyć. Mamy jednak nadzieję, że dzięki aplikacji te oczekiwania pracowników i potrzeby pracodawców zderzą się ze sobą i wpłynie to na cały gastronomiczny rynek - mówi Bolesław Kruszewski.
Co jest najtrudniejsze w założeniu własnej firmy?

- Ludzie boją się zaryzykować, lubią poukładane i przewidywalne sytuacje zawodowe. Nie są w stanie poświęcić swojego czasu, jeśli produkt nie jest jeszcze gotowy i nie przynosi zysków. Na początku próbowaliśmy pisać aplikację swoimi siłami, jednak każdy nasz programista brał ślub i zmieniały mu się priorytety. Po trzech takich przypadkach, zdecydowaliśmy skorzystać z firmy, która zajmuje się przygotowaniem aplikacji i to był najlepszy wybór - mówi Piotrek Pepliński.

Opinie (68) 3 zablokowane

  • Powinni wprowadzić w Polsce ustawowy nakaz podawania wynagrodzenia w ogłoszeniach o pracę

    Mam całkiem fajną pracę więc nie chodzę na rozmowy do firm jak nie chcą powiedzieć ile płacą. Zbyt cenie sobie swój czas by produkować się na rozmowach z Januszami, których nie stać na to bym u nich pracował

    • 12 0

  • Kolejny słaby pomysł jak wyciagnąć kasę na start-up, nie narobić się i splajtować po jakimś czasie.

    • 4 1

  • jaki tego sens biznesowy?

    innowacyjna gopodarka za pieniadze z ue w na bezsensowne projekty (startupy) w pełnym wydaniu... ot cała platforma obywatelska. panowie myslcie dalej bo to nawet nie zaskoczy i nastepnym razem inwestujcie swoje to lepiej przemyslicie. kolejy badziew do dopisania na linkedin i facebook zakładka zajecia.

    • 0 1

  • do p. Śladkowskiej

    Bolek, Marcin i Piotrek to co za Paweł, o którym mowa w leadzie?

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Pracodawcy w Trójmieście

Forum

Najczęściej czytane