• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Najtrudniej zarządzać najlepszymi - mówi Joanna Heidtman

Agnieszka Śladkowska
22 maja 2017 (artykuł sprzed 7 lat) 

Oczekiwania wobec pracodawców zmieniają się równie szybko jak ideał pracownika. W ostatnich 20 latach przeszliśmy od "dwóch rąk" do pracy, które były wystarczające według Forda, do pełnego zaangażowania pracownika, który ma być aktywny, kreatywny i wszechstronny. Firmy szukają najlepszych, często zapominając, że zarządzanie najlepszymi to największe wyzwanie dla kierownika. O tym rozmawiamy z Joanną Heidtman, psychologiem, socjologiem, doradcą i trenerem.



Co by się stało, gdyby pracodawca sprzed 20 lat dostał dzisiejszego pracownika?

Joanna Heidtman Joanna Heidtman
Joanna Heidtman: - Delikatnie mówiąc byłby zdziwiony i zagubiony. Na przestrzeni kilkudziesięciu lat model idealnego pracownika uległ olbrzymim przemianom. Tradycyjny polegał na myśleniu "linii produkcyjnej". Najbardziej pożądanym był pracownik posłuszny, interesujący się swoim zadaniem. Zgodnie ze stwierdzeniem Forda, że z całego pracownika ważne są dwie ręce, a niepotrzebnie dostajemy doczepioną do nich resztę. Z czasem zaczął dominować model procesowy i wówczas szukaliśmy ludzi, którzy patrzyli "z lotu ptaka" na rezultaty swojej pracy w całości procesu. Model innowacyjny oznaczał, że procesy nadal dominowały, ale zmiany następowały częściej. Wzrosło znaczenie proaktywności i innowacyjności pracowników. Ważną wartością stało się skoncentrowanie na kliencie i jego potrzebach. W modelu sieciowym, który coraz częściej występuje w organizacjach, pracuje się projektowo. Pracownicy powinni być proaktywni, powinni pracować w różnorodnych zespołach projektowych, posiadać wewnętrzną motywację, odnajdywać się w zmieniającym się otoczeniu, do tego myśleć i działać wielozadaniowo, pracować pod presją czasu.

Czyli to, co było atrakcyjne 10, 20 lat temu obecnie jest właściwie niepożądane i to ze strony pracodawcy i pracownika.

- Dokładnie. Wykonywanie poleceń i zadań "odtąd dotąd", którego oczekiwano 20 lat temu nie może się już sprawdzać. Dla pracowników ważne są nowe elementy pracy: możliwość rozwoju, dobra jakość przywództwa organizacyjnego, jasność wizji i celów, prestiż marki. Dla wielu z nich istotna jest też elastyczność dotycząca miejsca i czasu pracy - to nowe wyzwania dla pracodawców. Jedni i drudzy coraz większy nacisk kładą na to, co i jak zostaje zrobione, a są to najczęściej niestandardowe zadania, wymagające syntezy wiedzy i właśnie proaktywności i kreatywności.

Kreatywność to obecnie słowo wytrych. Pracodawcy szukają kreatywnych, potem jeszcze tę kreatywność starają się dodatkowo pobudzać na tysiąc sposobów, a badania pokazują, że kreatywność jest jedną z cech, którą najtrudniej z pracownika wydobyć. Na nic tu premie i nagrody.

Jaki jest twój bezpośredni przełożony?

- Kreatywność i niestandardowe rozwiązywanie problemów nie jest elitarne - potrafimy to robić wszyscy. Oczywiście niezbędna jest wiedza i nastawienie na poszukiwanie tego, co będzie nowe i wartościowe. Z drugiej strony kreatywność łatwo zostaje zablokowana. Na przykład przez sposób działania organizacji, kiedy pomysły i propozycje rozwiązań są negowane czy odkładane tak długo, że nie mają szansy doczekać prób wdrożenia, lub przez kulturę organizacyjną, w której dominuje przekonanie, że "się nie da" lub że "nie warto próbować". Kreatywne myślenie nie może być wzbudzone "na rozkaz" lub stymulowane wyłącznie zewnętrznymi nagrodami. Jeśli naprawdę nie jesteśmy zaangażowani w to, czym się zajmujemy, albo z jakiegoś powodu nas to prawdziwie nie interesuje, pójdziemy po linii najmniejszego oporu, pozostając w dość schematycznym działaniu i myśleniu. Kreatywność trzeba stymulować - stąd tak wiele dziś nacisku na inspiracyjną rolę lidera oraz na podtrzymywanie w pracownikach wewnętrznej motywacji. To nie zwykła "moda", czy trend - to konieczność wszędzie tam, gdzie standardowe działanie i myślenie to zbyt mało, by osiągnąć sukces.

Pracodawcy szukają ludzi sukcesu, chcą mieć jak najlepszy zespół. A najlepszych też najtrudniej utrzymać, kiedy z wszystkich stron kuszą ich nowi pracodawcy.

- W wielu dzisiejszych firmach kapitał ludzki jest kluczowy - to specjaliści, liderzy, wszyscy pracownicy wiedzy. Od ich motywacji i sposobów działania w dużej mierze zależy efektywność i sukces organizacji. I tu mamy kolejną dużą zmianę. Kapitał ludzki nie jest własnością organizacji. Można powiedzieć, że jest on przez nią "dzierżawiony". To oznacza, że żeby go utrzymać, trzeba tworzyć takie warunki, w którym on pozostanie i będzie się wzmacniał. Stąd też firmy dziś dużo uwagi przykładają do tworzenia przyciągającej najlepszych kultury organizacyjnej, tworzenia wartości dla pracownika itd.

Co w takim razie może zrobić organizacja, żeby faktycznie zdobyć najbardziej wartościowych pracowników na rynku?

- Jest wiele czynników, a każdy z nich jest właściwie jednakowo ważny. Początek to wizja i misja firmy. Jeśli jest jasna, autentyczna i spójna ze strategią i sposobami działania to już duży plus. Z pewnością liczy się także prestiż firmy i marki, ale nie oceniany jedynie jako wizerunek, ale rzeczywiste działania - tak na rynku, wobec klientów, pracowników, dostawców, a także wobec szerszej społeczności. Niebagatelna jest rola sposobu zarządzania, postępowania liderów i menedżerów, kultura organizacyjna, a także wspomniane wcześniej warunki pracy, w których liczy się elastyczność godzin pracy i tzw. work-life balance. Istotna jest sama praca, czy robię coś, do czego jestem dobrze przygotowany, czy mam szansę na wyzwania, uczenie się nowych rzeczy, wsparcie i docenianie rezultatów. Oczywiście firmy są różne i zróżnicowane są potrzeby ludzi związane z pracą. Istotne jest spotkanie się tych dwóch elementów.

Często mamy do czynienia z dysonansem. Firma najpierw szuka najlepszych, a potem ma duży problem, żeby ten potencjał wykorzystać. Trochę tak, jakbyśmy szukali wybitnych, ale woleli zarządzać przeciętnymi pracownikami, bo sprawia to mniej problemów: pytań, inicjatyw, problematycznej informacji zwrotnej dla kierownika. Wydaje się, że zarządzanie pracownikami nigdy nie było tak trudne jak teraz.

- To prawda. Najlepsi pracownicy po prostu nie chcą być zarządzani w tradycyjnym tego słowa znaczeniu, przez co są wyzwaniem dla liderów, albo inaczej - potrzebują dobrych liderów. Ich umiejętności mogą być dobrze wykorzystane tylko wtedy, gdy towarzyszy im silna wewnętrzna motywacja, chcą, a nie tylko muszą realizować cele i zadania. Wyzwaniem bywa czasem otwarta komunikacja, dbanie o rozwój ludzi, rozwój talentów. W tradycyjnym hierarchicznym świecie relacja pracownik-menedżer była skośna, komunikacja z góry w dół, praca w odizolowanych "silosach". Dziś ważniejsza jest dobra współpraca, zespoły projektowe, sieci. To oznacza inne podejście do kierowania zespołami, stawianie na "samosterujące" grupy i zespoły projektowe, mniej mikrozarządzania, więcej komunikacji z wielu źródeł i między różnymi grupami i osobami. Lider nie jest "na szczycie", jest częścią tych powiązań, sieci. Mówi się nawet o holokracji, w której władza i decyzje nie są narzucane odgórnie, ale zespoły działają w różnych konfiguracjach autonomicznie. Dla szefów zorientowanych bardziej hierarchicznie, nazwijmy to tradycyjnie, może to być dużym wyzwaniem. Z drugiej strony stare sposoby działania coraz rzadziej przynoszą spodziewane efekty, a najlepsi pracownicy po prostu nie chcą tak pracować.

Czego w takim razie oczekują najlepsi pracownicy?

- Często są naprawdę zaangażowani w to, co robią i uważają, że biurokracja, hierarchiczny sposób działania i podejmowania decyzji stoi na drodze ich skuteczności. Najlepsi znają swoją wartość, mają wiele kontaktów w firmie i poza nią. Chcą działać efektywnie z jak najmniejszą dawką prostego "zarządzania" nimi i ich pracą, ale jak największą autentycznego przywództwa, którego sercem jest wymiana wiedzy, coaching, autorytet ekspercki. Potrzebują też widzieć sens swojej pracy, źle znoszą niejasną, zagmatwaną komunikację tam, gdzie rzeczy można wyrażać prosto i nazywać po imieniu lub brak informacji zwrotnej. Chcą być skuteczni, rozwijać się. Na pewno też oczekują doceniania, angażowania ich w to, co dla organizacji kluczowe, nie wspominając o adekwatnym wynagrodzeniu. To zresztą osobny temat - na ile wynagrodzenia coraz bardziej stają się "czynnikiem higieny", czyli sprawą, która jest oczywista, ale nie może być głównym powodem, dla którego przychodzimy do pracy.

dr Joanna Heidtman, psycholog i socjolog, współwłaściciel firmy doradczej Heidtman&Piasecki, współautorka książki "Sensotwórczość. 7 sposobów tworzenia wartości w zespole i organizacji". Na konferencji Follow the Rabitt w Gdyni opowiadała o zmieniających się oczekiwaniach pracowników.

Opinie (84) 4 zablokowane

  • Najtrudniej zarządzać najlepszymi - mówi Joanna Heidtman (1)

    Wychodzi na to że pani Joanna nie tylko potrafi powiedzieć kto jest najlepszy ale i jest lepsza od najlepszych skoro zarządza nimi. Ona też uczy tych lepszych od najlepszych jak zarządzać -czyli jest nawet lepsza od tych lepszych którzy zarządzają najlepszymi skoro chce ich uczyć. Powiem szczerze- tego typu artykuły powinny znajdować się w dziale ,,kabaret" albo ,,humor". Ciekawe jak definiuje ,,lepszość" w swoim prywatnym życiu. Nie mam pojęcia i nawet mało mnie to interesuje jak ale z pewnością robi to najlepiej.

    • 7 0

    • Są rzeczy lepsze i lepsiejsze na tym świecie

      A w zarządzaniu są lepsiejsze i mojsiesze.

      • 0 0

  • (1)

    a ja byłam na wykładzie tej Pani i muszę powiedzieć, że jestem pod wrażeniem wiedzy, charyzmy i kreatywności Pani Joanny. Niech się nie wymądrzają ci, którzy ani jej nie poznali ani nie znają się na materii zarządzania. To że ponarzekasz na szefa i robotę ze szwagrem przy piwie to nie jest znajomość zarządzania. Pani Joanna jest gruntownie przygotowania, oczytana, wie po prostu co mówi.
    Jest bardzo inspirująca.
    Warto czasem posłuchać mądrzejszych od siebie zamiast powielać zaściankowe schematy masowego myślenia

    • 4 11

    • bzdury pleciesz

      Pracowałeś/łaś w korporacji, gdzie tchnie pseudokurtuazją, roi się od pseudokolegów, ale też od grup nieprzychylnych przyczajonych hien, które spotykają się w socjalnym na pitu pitu? Gdzie szef, trochę ważniejszy od mniejszych szefów, jest mistrzem kamuflażu, wkręcania, lawirowania, ale działa wg algorytmu, wg schematu. To rozkłada nam gospodarkę, tacy oni, zmóżdżeni menadżerowie. Najsmutniejsze, że godzą się na wątpliwe prawnie posunięcia i przypominają samotnych chłopców izolowanych przed rówieśnikami. Taki zawodnik nigdy nie gra drużynowo, bo gdzie miał się tego nauczyć?

      • 2 0

  • obserwacje własne (2)

    Z moich już 40-letnich obserwacji wynika, że osoby tzw. wybitne są często aspołeczne, bardzo trudno wskrzesić u nich poczucie przynależności do grupy/korporacji/firmy, bo oddziaływanie grupy będzie podświadomie dążyć do ich zrównania z resztą- w przyrodzie generalnie wszelkie procesy zmierzają do ich uśrednienia, a wszystko to co jest ponadprzeciętne jest określane jako wynaturzenie. Takie osoby będą to również podświadomie odczuwać, że grupa sprowadza ich za wszelką cenę do przeciętności i finalnie przyjmują postawę jeszcze bardziej anty. Z kolei grupa z różnych pobudek będzie ten proces kontynuować, aż jednostka ponadprzeciętna się wyciszy lub odejdzie. Jest niezwykle trudnym zadaniem dla lidera utrzymać i wykorzystać pełen potencjał osób ponadprzeciętnych i ich "ustawienie" w szeroko pojętej grupie. Osoby te często wykazują pewne cechy dewiacji psychicznych ( nie mylić z chorobą psychiczną ) takich jak stany submaniakalne, mania wielkościowa, nerwica natręctw. Niestety najgorsza sytuacja jest w momencie. gdy lider jest " słabszy" od podwładnego- jeśli taki lider zdaje sobie z tego sprawę, to wykorzysta potencjał osoby ponadprzeciętnej bez nadmiernej ingerencji swojej osoby. Jeśli lider uzna, że jest bożyszcze, ponadprzeciętny pracownik ze 100% pewnością odejdzie skłócony z korporacją

    • 19 1

    • Prawda!

      Z Eurocash Gastronomia rozstalam sie w niezbyt sympatycznej atmosferze.
      PATOLOGIA to co tam sie dzieje.
      Pozdrawiam.

      • 0 0

    • Zgadzam się

      Absolutnie to prawda że liderzy to ludzie o specyficzny charakter ach. W firmie mojego męża zazwyczaj zatrudniano ludzi którzy mają zobowiązania rodzinne by byli uwiązani z firmą. Aby mogła się dalej rozwijać kolejne 20 lat potrzebne były nowe mózgi z nowymi możliwościami. Były to osoby złapane niechcący z różnych sytuacji życiowych niekoniecznie wykształcony z potwierdzającym dokumentem. Zostały wprowadzone do firmy zostały dane im zadania i ruszyły. Zyski przyszły 200 procentowe. Ale cały czas trzeba było wzmacniać męża że ceną za to będą np. częste zwolnienia choroby pogrzeby i inne dziwne stany już nie wspomnę o różnych kłamstwach. Jeżeli przymknie się na to oko i doceni niejednokrotnie wtedy okazują wdzięczność i jeszcze bardziej próbują wykrzycz ssać z siebie i uruchomić swój potencjał. To była bardzo dobra decyzja. Zgadzam się że należy dać im niezależne zadania i niekoniecznie łączyć ich grupy zazwyczaj jest duże niezrozumienie i wojny. Jeżeli stoimy murem za takim liderem bo wiemy że ma dobry wpływ na firmę warto robić spotkania integracyjne i wspierać każdego w inny niezależne sposób. To tak jak dzieci które każde jest inne.

      • 1 1

  • Pracownik ambitny i dbajacy o samorozwoj,

    to zbyt ciezki temat dla kierownictwa i wspolpracownikow.
    Dobrze, ze moj facet ma swoja firme i tu nie mam problemow z tym zwiazanych.

    • 6 0

  • Szanowna Pani Joanno, (3)

    Mam wyksztalcenie podyplomowe, wypalenie zawodowe po latach na swoim i wykorzystywaniu na smieciowkach, zamknelam firme i od niemal roku nikt nie proponuje mi pracy. Zadnych zaproszen na rozmowe.
    Jak maja sie zatem pracodawcy ceniacy kreatywnosc(=samodzielnosc) do mojej sytuacji?

    • 9 0

    • Kochana, wyczuwam postawę roszczeniową (2)

      mam 50lat, pracuję na swoim od 20 lat, bo w korpo nie płacili należycie, tzn.zwyczajnie spóźniali się z prowizją od umów (obiecaną w umowie o pracę, ale to było dawne początkujące korpo).'
      Wypalenie zawodowe?
      Nie mogę sobie na to pozwolić, mimo, iż pracuję w jednym temacie i teraz,
      gdy dzieci stały się dorosłe, nawet po 12-14 godzin dziennie.( wcześniej pilnowałam, by po 8-miu godzinach biec do dzieci);
      Nie wyobrażam sobie czekania na oferty pracy.

      Wniosek mojego wywodu?
      Jeśli może Pani sobie pozwolić na czekanie na oferty pracy , to w sumie nie jest źle.

      p.s. też mam dwie podyplomówki po wyższych 5-letnich,w sumie jedna mi daje dobre pieniądze.

      • 2 2

      • (1)

        Poślizgnie ci się noga to szybko zmienisz śpiewkę.

        • 1 3

        • Jak się teraz poślizgnie, to pół biedy, swoje już się napracowałam, zrealizowałam te najważniejsze cele.

          teraz bardziej dla bliskich pracuję niż dla siebie. .
          Nie raz miałam duże tarapaty w firmie, gdy np.mój główny kontrahent zbankrutował- to była wtedy dla mnie utrata 70 % przychodu, kredyty, małe dzieci.
          Wiem, że warunki, w których żyjemy mogą zmienić się z dnia na dzień.
          Nie na wszystko jest rada.
          Nie przeceniam pracy, ale od nastolatka musiałam pracować- w wakacje,weekendy albo popołudniami i dlatego tak napisałam, że nie umiem czekać aż praca przyjdzie do mnie (no, chyba, że jest choroba, to co innego).

          • 2 2

  • Jacy tu wszyscy mądrzy. Aż poczytać miło :D (1)

    Pytanie tylko ilu z was ma własne firmy i w nich stosuje te swoje mądrości?
    Bo gwarantuję wam że wtedy optyka się zmienia, i to bardzo szybko.

    • 6 1

    • Prowadzę firmę od 12 lat- małą,

      ci sami pracownicy od początku.
      Stawiam na pracowitość, uczciwość, nie nastawiam się na duże zyski.
      To co mówi ta Pani, jest dla mnie trudne do zrozumienia,
      trochę takie pustosłowie.

      Przepraszam, jeśli obraziłam.

      • 1 1

  • ta Pani powinna zdobyć trochę wiedzy praktycznej

    i zatrudnić się na kilka lat jako specjalista np. w dużej firmie. Ciekawe, ile z jej teorii wytrzymałoby tę próbę i nie okazało się pustymi frazesami. Życzyłabym jej przełożonego, który pochwaliłby jej samodzielność, zamiast zganić wybieganie przed szereg, albo nagrodził kreatywność, zamiast zganić nie trzymanie się ścieżki procesów i wskazówek przełożonego. Albo mógłby poczuć, że jest dla niego zagrożeniem...Potem proszę chociaż o mały felieton z podsumowaniem doświadczeń....

    • 6 0

  • Wiekszosc firm nie szuka najlepszych tylko takich ktorzy beda harowac za grosze jakie oferuja. Wiekszosc rozmow kwalifikacyjnych dzis to strata czasu. Jak przychodzi do zarobkow to ogarnia czlowieka smiech i wychodzi.

    • 5 0

  • jak się jest samemu zerem to nie dziwi fakt,

    że trudno zarządzać innymi....

    • 0 0

  • Pani która ma recepte na wszystko. Głosi teorie ltóre nie mają racji bytu w praktyce. (3)

    • 64 9

    • (1)

      Pani,która jest niezniszczalna i produkuje się wszędzie gdzi to jest możliwe.

      • 17 2

      • Mówiąc krótko : "Pier..li żeby pierd..lić"

        • 9 1

    • Wszyscy, którzy sprzedają tego typu porady

      znacząco próbują uprościć świat do złotych myśli. Zrób tak i tak, a będzie tak i tak. Zarabiają na tych, którzy myślą, że jest jeden jedyny, uniwersalny sposób na życie taki sam dla wszystkich ludzi (z danego kręgu oczywiście, bo to doradztwo dotyczące zarządzania). I to jest nieuczciwe. Wszyscy wiemy, że prawdą starą jak świat jest to, ze nie ma złotego sposobu. Gdyby tak było wszyscy bylibyśmy szczęśliwi, zdrowi, bogaci, sławni, kochani, doceniani, itd. Bo przecież wystarczy słuchać rad takiej Pani, żeby to osiągnąć. Osobie z tytułem doktora nie przystoi wypowiadać się w tak dość ograniczony sposób.

      • 29 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Pracodawcy w Trójmieście

Forum

Najczęściej czytane