• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Między uszami i kablem słuchawek

Izabela Małkowska
24 stycznia 2011 (artykuł sprzed 13 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Z kamerą w gdyńskim centrum monitoringu wizyjnego
Praca dźwiękowca to często nietypowe zadania. Praca dźwiękowca to często nietypowe zadania.

W pracy musi mieć przede wszystkim dobry słuch. Podróżuje po świecie, poznaje nieszablonowych ludzi, nagrywa dźwięki do filmów i audycji radiowych. Zawsze stoi po drugiej stronie kamery, ale to o nim i o tym co przeżył, można by zrobić ciekawy dokument.



Na zimę filmowcy czekają czasami dwa lata. Na zimę filmowcy czekają czasami dwa lata.
Na planie często spotyka się ciekawych ludzi. Na planie często spotyka się ciekawych ludzi.
- Pojechaliśmy do Iraku kręcić serial o polskich żołnierzach, którzy tam stacjonowali. Zamiast do hotelu trafiliśmy pod namiot do bazy wojskowej, bez pieniędzy i diet. Kierownik całego przedsięwzięcia nazywał się Pokrzywda, producent Gwizdkowski, a żołnierz który się nami opiekował - Poniewierka. Szybko doszliśmy do wniosku, że zostaliśmy wygwizdani, wysłani na poniewierkę i dzieje nam się krzywda - ze śmiechem opowiada Wojciech Cwyk, dźwiękowiec.

- W tej pracy tak już jest, że w ostatniej chwili dzieją się rzeczy najmniej przewidywalne. Robisz sobie plan dźwiękowy i okazuje się, że nagle przejeżdża pociąg. Stoisz na torze nieuczęszczanym od lat, ale właśnie teraz przetaczają jakiś skład. Często zanim zaczynam nagrywać, w danym miejscu wykonuję tzw. dokumentację planu. W jej trakcie najczęściej jest cicho, a w momencie kiedy wchodzi ekipa filmowa, zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Obok jest remont, a na czas dokumentacji była akurat przerwa. Teraz zaczynają łupać młotkiem, ciąć jakąś szlifierką, albo za oknem pracuje kosiarka do trawy.

Wojtek Cwyk przygodę ze swoją pracą rozpoczął na studiach. Skończył inżynierię dźwięku na Politechnice Gdańskiej, po czym trafił na praktykę do Video Studio Gdańsk, gdzie poznał warsztat dźwięku telewizyjnego i filmowego. Tam też wgryzł się w zawód, który - jak gdańszczanin podkreśla - wygląda na lekki, a wcale do takich nie należy.

- W tej pracy wymagana jest wrażliwość, trzeba odróżniać dźwięki niepożądane od istotnych, dbać o ich jak najlepszą rejestrację - wylicza Cwyk. - Trzeba zwracać uwagę na barwę, dynamikę, poziom zakłóceń, nagrywać dźwięki otoczenia potrzebne później do audycji. Bardzo ważną rzeczą jest umiejętność pracy zespołowej, dostosowania do innych, odporność na stres, cierpliwość. Czasem pół dnia przygotowujemy plan, a nagranie zajmuje godzinę. Do tej pory wspominam realizację kolęd kaszubskich. Produkcja trwała dwa lata, bo nie było zimy, a kiedy już spadł śnieg pracowaliśmy od zmierzchu do świtu, w mroźnym plenerze. Podczas kręcenia dokumentu o Romanie Paszke, mającego opowiadać o wypłynięciu w rejs, okazywało się ciągle, że kręcimy, jak żeglarz w ten rejs wypłynąć nie może. Warunki pogodowe mu to uniemożliwiały. W efekcie film zamiast rejsu żeglarza pokazał niemożność wyruszenia podróżnika na wyprawę.

Dawniej dźwięk i obraz zapisywane były osobno, całość synchronizowano na montażu. Obecnie zawód dźwiękowca pomału odchodzi w zapomnienie, głównie w telewizyjnych wiadomościach, gdzie najczęściej dziennikarz jest zarówno operatorem, jak i dźwiękowcem.

- Myślę, że mój zawód ma szansę na żywot w dokumencie i fabule, gdzie nie jest się w stanie wszystkiego wykonać jednoosobowo - uważa Wojciech Cwyk. - W telewizji dźwiękowiec jest też asystentem, zajmuje się nie tyko zapisem dźwięku, ale pomaga operatorowi kamery, przygotowuje mu warsztat, rozstawia światło itd. Jest osobą wielofunkcyjną. Praca, pomimo że stoi się po drugiej stronie kamery - uczy otwartości. Jest zmienność, człowiek pojawia się w różnych miejscach, jeździ po świecie, spotyka ciekawych ludzi. To przygoda, której pewnie bym nie przeżył, gdybym nie został dźwiękowcem.

Opinie (7) 1 zablokowana

  • "To przygoda..."

    która nie dość , że satysfakcjonuje to jeszcze jest sposobem na życie... . Ciekawie napisany tekst.

    • 8 1

  • Piękna pasja (1)

    Oryginalny artykuł, Pan Wojciech ma bardzo ciekawą pracę, zazdroszczę. Choć raczej nei byłbym skłonny udać się na pole walki...

    Osobiście uczestniczyłem w kilku studenckich projektach filmowych, dokonałem paru nagrań amatorskich zespołów. Każda gałąź branży związanej z rejestracją dźwięku ma swoje atuty, potrafi zafascynować.

    A z nieco innej beczki - kolekcjonuję profesjonalne mikrofony polskiej produkcji - Tonsil – z czasów, gdy pod tą marką można było jeszcze kupić nie tylko głośniki, ale i zawodowe mikrofony (w skład kolekcji wchodzi także kilka szt. tzw. shotgunów – silnie kierunkowych mikrofonów stosowanych głównie na planie filmowym). Z radością oglądam stare wydania dziennika telewizyjnego, gdzie czasem mogę dostrzec np. trzymany w ręce reportera posiadany przeze mnie dany model mikrofonu, ot taka specyficzna pasja ;)

    Hobbyści, amatorzy – dźwiękowcy – powiedzcie coś o sobie! 

    • 7 1

    • Pasjonat

      Z Ciebie:-)

      • 0 0

  • Tak, taka praca to chyba wielka przygoda. No tak tylko pozazdrościć tak ciekawej roboty.

    • 1 1

  • No to zazdroszczę

    No to zazdroszczę spotkania z Tricky, a to pewnie tylko jedna z wielu ciekawych osób poznanych w tej robocie. Oglądania wojny raczej nie zazdroszczę..

    • 1 1

  • brednie jak te z pisaniem prawidlowego cv

    " Bardzo ważną rzeczą jest umiejętność pracy zespołowej, dostosowania do innych, odporność na stres, cierpliwość.

    Najwazniejsze zeby bys Poslusznym synowi brata Ojca.

    • 2 0

  • wystarczy porzucic prace w biurze

    i pojechac w dal pociagiem zeby spotykac ciekawych ludzi

    • 2 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Pracodawcy w Trójmieście

Forum

Najczęściej czytane