• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

"COVID to czysty chaos i straszna choroba". Relacja pacjenta szpitala tymczasowego

ws
8 kwietnia 2021 (artykuł sprzed 3 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Zbadają, jak COVID-19 wpływa na mózg człowieka
Szpital tymczasowy w Amber Expo działa od ponad miesiąca. Szpital tymczasowy w Amber Expo działa od ponad miesiąca.

- Nawet w serialach "lekarskich" nie zobaczycie takiego profesjonalizmu i poświęcenia - pisze jeden z pacjentów szpitala tymczasowego w gdańskim Amber Expo. Jego relacja w mediach społecznościowych na temat choroby wzbudza ogromne emocje. Mężczyzna opisuje, jak wygląda dramatyczna rzeczywistość na oddziale i jak wiele osób nie zdaje sobie sprawy z przebiegu choroby i konsekwencji zakażenia. - Zarazić może się każdy, bez żadnego klucza i zasad. COVID to czysty chaos, wielka niewiadoma i straszna choroba - przestrzega.



Autor wpisu w mediach społecznościowych przekonuje, że po przejściu COVID-19 widzi, jak wiele osób wokół nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji. Dlatego postanowił podzielić się swoją historią. Przedstawiamy jego relację:

W okolicach 10 marca poczuliśmy się z P., moją żoną, naprawdę źle. Otumanienie, zmęczenie i słabe samopoczucie. Bez innych wyraźnych symptomów. 12 marca P. straciła smak i węch, więc sprawa była niemal pewna, 14 marca udało nam się zrobić prywatnie testy. Potwierdziły u obojga z nas COVID-19. W naszym biurze zachorowały kolejne trzy osoby, mniej więcej w jednym czasie, więc podejrzewam, że do zarażenia doprowadził któryś z klientów, pewnie taki, któremu w życiu najbardziej przeszkadza maseczka albo umycie rąk. Już 12 marca nałożono na nas kwarantannę, która miała trwać według systemu do 23 marca. Początkowo było dość pozytywnie, siedzenie w domu, nieprzemęczanie się i branie leków. Niestety, jestem obarczony chorobami towarzyszącymi, więc wiedziałem, że w moim przypadku może być groźnie.

Czytaj też: Jak po świętach wygląda obłożenie trójmiejskich oddziałów covidowych?

"Ważne, żeby zdobyć łóżko"



Szybko się to potwierdziło i zacząłem kolejno walczyć z wysoką gorączką (w ciągu godziny podskoczyła z 36,8 do 39,5 stopnia), którą zwalczałem lekami i okładami. Kolejnego dnia przyszło wysokie ciśnienie (ponad 200), z którym poradziłem sobie lekami, biorę je stale (jestem nadciśnieniowcem). W międzyczasie mój lekarz rodzinny przepisał mi leki poważniejszego sortu (antybiotyki, przeciwzakrzepowe, przeciwzapalne), które - jak się później okazało - dobrał mi znakomicie (lekarze w szpitalu stwierdzili, że prawdopodobnie uratowały mi życie). Gdy myślałem, że już przezwyciężyłem najgorsze, zaczęła mi spadać saturacja. Z telefonu do pomocy doraźnej wiedziałem, że szpital w Słupsku, pod który podlegam, nie ma już łóżek, więc starałem się walczyć o oddech sam. Do momentu, kiedy zacząłem sinieć na ustach i powiekach.

Wtedy P. wezwała pogotowie, a lekarz podjął decyzję o zabraniu mnie i podaniu tlenu. W strefie czerwonej SOR, w specjalnej izolatce kontenerowej, podpięty pod butlę czekałem 12 godzin, podczas których ratownicy starali się dla mnie znaleźć miejsce w jakimkolwiek szpitalu. Ze Słupska wożono ludzi do Gdańska, Sopotu, ale też Piły, a nawet Poznania. Ważne, żeby zdobyć łóżko. Tak duże jest przepełnienie. O 22:00 udało się załatwić i miejsce, i transport, za co jestem ogromnie wdzięczny wszystkim medykom ze szpitala w Słupsku.

Testy na koronawirusa na NFZ i płatne - Gdańsk, Gdynia, Sopot


Relacja pacjenta pojawiła się w mediach społecznościowych. Relacja pacjenta pojawiła się w mediach społecznościowych.

"Przy każdym łóżku stał monitor medyczny i w każdym niemal krzyczał alarm"



Do celu dotarłem kilka minut po północy i zostałem przyjęty w szpitalu tymczasowym Amber Expo w Gdańsku. Na miejscu uderzyły mnie dwie rzeczy - po pierwsze taki amerykański wygląd i urządzenie - przestronnie, ale z szacunkiem do przestrzeni, a po drugie niesamowici ludzie. Nawet w serialach "lekarskich" nie zobaczycie takiego profesjonalizmu i poświęcenia. Przyjęcie do szpitala to kilkanaście minut, potem wózkiem dowieziono mnie na oddział B.

Pierwsza noc nie była nocą, bo - po pierwsze - musiałem uzupełnić wywiad lekarski, po drugie, pobierano mi krew i podawano leki, a po trzecie, leżałem w ośmioosobowej sali. Takich sal było sześć, przy każdym łóżku stał monitor medyczny i w każdym niemal krzyczał alarm. Powody były różne, jednym odkleił się któryś z czujników, innym "nie stykał" czujnik saturacji, a ktoś inny po prostu gdzieś umierał. Medycy byli przy każdym z nas, pomogli każdemu, ratowali życie, poprawiali maski i nigdy - ani wtedy, ani potem - nie spotkałem się z nieprzychylną uwagą albo złośliwością.

Pamiętam scenę, kiedy nasza pani doktor po wyjątkowo trudnym telefonie po prostu wzięła oddech i z uśmiechem zaczęła dalej prowadzić obchód. Były pielęgniarki, które trafiły na ciężkie przypadki, i po prostu płakały rzewnymi łzami ze swojej bezsilności, ale po chwili otrząsały się, bo ktoś musiał nam pobrać krew i podać leki. Nie jestem w stanie oddać słowami, jak wspaniali to są ludzie. Aha, nieprawda, że wszyscy są zaszczepieni, nie wszyscy są też ozdrowieńcami. Duża grupa po prostu ryzykuje, żeby pomagać innym.

Czytaj też: Z czego wynika hejt na lekarzy? "Społeczeństwo jest sfrustrowane i odczuwa niepokój"

Karetki czekają w kolejkach do szpitali czasem po kilka godzin. Karetki czekają w kolejkach do szpitali czasem po kilka godzin.

Dziesiątki jednakowych białych ludzików



Wszyscy pracownicy szpitala, a więc lekarki i lekarze, pielęgniarki i pielęgniarze, ratownicy i ratowniczki, osoby po Kwalifikowanej Pierwszej Pomocy, a nawet zespoły sprzątające, harują na okrągło dookoła pacjentów. Wszystko to w pełnym zabezpieczeniu, czyli kombinezonie ochronnym, specjalnej czapce, kapturze, dwóch maseczkach na raz i przyłbicy lub okularach i dwóch parach rękawiczek. Dziesiątki jednakowych białych ludzików, których z czasem rozpoznawaliśmy po sylwetkach i po imionach napisanych markerami na plecach.

Zmiany takiej pracy trwają trzy godziny, a następnie odpoczynek i znowu trzy godziny. Więc napić się wody, skorzystać z toalety, przeczesać włosy mogą dopiero, kiedy zejdą na przerwę. Nadmienię jeszcze jedno, na kombinezonach pracowników szpitala był napis: Wodne Służby Ratunkowe, który mnie zadziwił, a który mi wyjaśniono później - otóż firma ta zapewnia pracowników do kilku szpitali tymczasowych w Polsce (prawie 5 tysięcy ludzi) i jest firmą prywatną (wbrew temu, co w mediach opowiadają o braku zaangażowania przez prywatną służbę zdrowia).

"Pozostaje respirator i OIOM, nazywany przez pacjentów piekłem"



Pierwsze trzy doby to walka o wyrównanie oddechu. Dostawałem leki, kroplówki, remdesivir (lek przeciwwirusowy stosowany przy leczeniu gorączki krwotocznej), sterydoterapia. Naczelnym punktem świata staje się podłączony monitor medyczny podający saturację. Zerka się na niego co kilka minut, błagając w myślach, żeby cyfra była jak najwyższa, bo od niej zależy co dalej. Jeśli pójdzie w górę - cudo. Jeśli spadnie, najpierw zmienią ci maskę na mocniejszą, potem włożą do nosa grube jak palec wąsy do oddychania i dołożą do nich niezależną pompę z pełną maską. A jeśli pójdzie jeszcze niżej...

Pozostaje respirator i OIOM, nazywany przez pacjentów piekłem. U mnie saturacja rosła, powoli, ale skutecznie, dobrze zareagowałem na leki i na szczęście byłem jednym z niewielu, u których ryzyko zakrzepu było minimalne, a serce spokojnie wytrzymywało. Zakrzepy były naszym drugim Nemezis, baliśmy się ich jak ognia, zwłaszcza po tym, jak jeden z pacjentów z naszej sali nagle jeden z nich przeszedł. Wyglądało to, jakby mu wyciągnięto wtyczkę, bez krzyków, po prostu leżąc pod dwoma maskami, przestał się odzywać. Miał 100 proc. zajętych płuc i tylko pozostałości świadomości. Rozmawialiśmy z nim kilka godzin wcześniej, normalnie, jak z każdym.

Czytaj też: Ministerstwo Zdrowia wzywa studentów medycyny do walki z COVID-19

"Jeśli ktoś myśli, że chorują starzy i schorowani, to jest w poważnym błędzie"



Przekrój ludzi na sali był niesamowity. Jeśli ktoś myśli, że chorują starzy i schorowani, to jest w poważnym błędzie. Rozmawiałem z ludźmi młodymi, szczupłymi, biegającymi maratony, którzy siedzieli w szpitalu od samego początku, po drodze zaliczając nawet respiratory. Owszem, młodość i zdrowie, wydolność podwyższają szanse na przeżycie, ale cierpień nie odejmują i nie chronią przed ciężkim przebiegiem.

Zarazić może się każdy, bez żadnego klucza i zasad. COVID to czysty chaos, wielka niewiadoma i straszna choroba. Denerwują mnie wypowiedzi wioskowych głupków i internetowych durniów, którzy opowiadają, że to nie COVID zabija, tylko choroby towarzyszące. To nieprawda, a oni nie chorowali poważnie i nie mają bladego pojęcia, o czym piszą. Są durniami, trollami i kłamcami, którzy wprowadzają zamęt i fejki w bardzo poważnym temacie. Bo jeśli żyjesz sobie normalnie, nie masz żadnych chorób i nagle, łapiąc COVID-a, twój cukier szybuje do 500 na teście albo będąc zdrowym jak rydz sportowcem w wieku ok. 30 lat, lądujesz na respiratorze z saturacją gorszą niż leżący obok ciebie astmatyk, to sprawił to właśnie ten cholerny COVID, a nie teorie spiskowe osła z internetu.

"Uczysz się oddychać od nowa jak dziecko"



Ja reagowałem dobrze, po kilku dniach saturacja była w miarę wysoka i stabilna, więc stopniowo zmniejszano mi dawkę tlenu, żeby płuca zaczynały coraz więcej robić same. Bo po ciężkim przebiegu COVID-a uczysz się oddychać od nowa jak dziecko. Uczysz się chodzić, bo 20 metrów do toalety to szmat drogi. Nie upadać, bo zawroty głowy przychodzą w ułamku sekundy. Kiedy mogłem już chodzić, bardzo się ucieszyłem, że idąc do toalety, nie musiałem wzywać dwóch osób do pomocy - jednej, która pchała mój wózek, i drugiej, która ciągnęła tlen. Ulżyło mi, bo ci ludzie mieli od cholery ważniejszej roboty niż moje wypróżnianie.

Koronawirus w Trójmieście - wszystkie informacje



"Czasem dobrze jest z kimś pogadać"



Denerwują mnie wypowiedzi wioskowych głupków i internetowych durniów, którzy opowiadają, że to nie COVID zabija, tylko choroby towarzyszące. To nieprawda, a oni nie chorowali poważnie i nie mają bladego pojęcia, o czym piszą. Są durniami, trollami i kłamcami, którzy wprowadzają zamęt i fejki w bardzo poważnym temacie.
Życzliwość ludzka na oddziale to nie tylko wspaniali medycy. To także inni pacjenci. Mnie pomógł leżący obok mnie pan Leonid, któremu za to dziękuję. Mobilizował mnie do spacerów, a wcześniej, kiedy nie chodziłem, przynosił wodę. Potem byliśmy prawie nierozłączni i razem pomagaliśmy innym. Czasem dobrze jest z kimś pogadać, pocieszyć go, bo leży już trzeci tydzień, a saturacja stoi jak zaklęta. Przynieść wody lub zrobić komuś herbaty. Można też pomóc nakarmić sąsiada, który nie może sobie poradzić sam, poprawić komuś maskę. Nie do wszystkiego dadzą radę podejść medycy, nie od razu. Można ich odciążyć. Cały mój pobyt w szpitalu dał mi jedno przekonanie - w gruncie rzeczy jesteśmy dobrzy i życzliwi, to okoliczności robią z nas gorszych ludzi.

Wyjątki są oczywiście - dwie sale ode mnie leżał człowiek, który wołał obsługę na całe gardło o dowolnej porze, krzycząc, że umiera, a kiedy pracownicy podbiegali, on chciał poprawienia poduszki. Naprzeciwko mnie leżał S., mieszkaniec schroniska dla bezdomnych, który notorycznie klął na medyków, wyzywał, próbował wstawać z łóżka, brudził dookoła siebie. Tacy pacjenci to zakała, ale o nich także dbano z całych sił.

Kiedy zwolniło się jedno łóżko, natychmiast przyjmowano kolejnego pacjenta



Kiedy przywieziono mnie do szpitala, oddziały były dwa, kiedy wychodziłem po dziewięciu dniach, było ich pięć, a system przyjęć był jeden do jednego - czyli kiedy zwolniło się jedno łóżko, natychmiast przyjmowano kolejnego pacjenta. Niech to wystarczy za komentarz, czy takie szpitale są potrzebne.

Brakuje wielu rzeczy, co jest spowodowane różnymi problemami. Po kilku dniach dowiedzieliśmy się, że herbata, którą nam podają, jest tylko dlatego, że obsługa się na nią zrzuca. Woda była dostępna w saturatorze, butelkowanej szpital nie miał. Więc jeśli przyjechałeś bez zapasu - był problem, bo ktoś ci musiał wodę przynieść. Brakowało czasem choćby prześcieradeł, bo brudziły się szybko i wychodziły ich kosmiczne ilości. Jednak te braki dotykały głównie obsługi, nie nas, jedząc szpitalne jedzenie, mieliśmy smaczniejsze i większe porcje od obsługi, bo to na nich oszczędzano.

Czytaj też: Testy na przeciwciała COVID-19 w domu czy w laboratorium?

Szpital tymczasowy w Amber Expo działa od ponad miesiąca. Szpital tymczasowy w Amber Expo działa od ponad miesiąca.

"Po 9 dniach zobaczyłem słońce... a chwilę później setki ludzi bez masek"



Wyszedłem ze szpitala w środę o 19:30. Był to jeden z najlepszych wyników czasowych. Ledwo żywy, wymęczony i szczęśliwy jak nigdy. Po dziewięciu dniach zobaczyłem słońce, poczułem wiatr. A chwilę później na ulicach Gdańska zobaczyłem setki ludzi bez masek, w grupach, żyjących w przeświadczeniu o własnej nieśmiertelności. Nie zrozumcie mnie źle, nikomu nie życzę tego, co widziałem i przeżyłem, nikt nie powinien chorować. Pewnie nikogo nie przekonam, napiszę więc tylko, że nawet największy kozak i twardziel po zobaczeniu, jak działa respirator, narobi w gacie na samą myśl o podłączeniu do niego, a najlepszy nawet sportowiec, któremu saturacja zjedzie poniżej 90, poczuje oddech śmierci. Nie ryzykujcie, nie warto.

Bezsenność, bóle w klatce piersiowej, kaszel, drżenie ciała, zmęczenie



Efekty uboczne są trochę jak syndrom stresu pourazowego. U mnie była to niemal permanentna bezsenność - zasypiasz na minutę, dwie i budzisz się, żeby sprawdzić saturację. Albo słyszysz dźwięki i budzisz się, bo może właśnie walczą o życie twojego sąsiada. Bez pomocy lekarza to nie zadziała, trzeba wziąć tabletki - na spanie, na niedrżenie rąk. Inne efekty uboczne to ataki paniki, kiedy wydaje ci się, że się dusisz. Zawroty głowy z byle powodu, bóle w klatce piersiowej, kaszel, drżenie ciała, zmęczenie, ciągła zadyszka, mgła mózgowa, swędzenie ciała i wiele innych często dziwnych efektów. Nic to, podobno po pół roku najpóźniej minie wszystko, ważne, że żyjemy.

Nie wszystko tu opisałem, nie chcę podawać zbyt wielu szczegółów bo nie zamierzam straszyć, ale widziałem naprawdę przerażające rzeczy. Na koniec mała statystyka, z mojej ośmioosobowej sali, na której leżałem, odeszło trzech pacjentów, w tym Pan H., starszy pan z hemofilią, któremu starałem się pomagać, kiedy już mogłem. Podawałem jedzenie i wodę, poprawiałem maskę, jeśli mu spadała. Ja wyszedłem ze szpitala, on odszedł dwa dni później.

I ostatni raz. Dziękuję każdej osobie, która o nas dbała i walczyła o nasze życia w szpitalu Amber Expo i w szpitalu w Słupsku. Dziękuję każdemu medykowi w kraju, który walczy o innych, często z narażeniem własnego życia. Wszystkim tym młodym ludziom, którzy zamiast bajać w sieci o głupotach, zakasali rękawy i pomagają. Dla mnie będziecie do końca życia Bohaterami, a internetowym i politycznym głupcom śmiejcie się w twarz. Niczego innego nie są warci.
ws

Miejsca

Opinie (791) ponad 20 zablokowanych

  • Ozdrowieniec

    Witam. Ja wczoraj wyszedłem że szpitala po 2.5 tygodniach walki. Po tygodniu choroby w domu i olewania przez lekarzy trafiłem do szpitala. Stauracja 94-89, nie czułem się źle ale wiedziałem że coś jest nie tak, nocne leki, gorączka itd. w szpitalu osłuch, zdjęcie i diagnoza, stan bardzo ciężki. 6 dni kaczki, basen i leżenie na brzuchu po 20-22 h na dobę brak snu i myśli co z rodziną co z dziećmi. Osocze, leki, sterydy, antybiotyki. Wczoraj wyszedłem uczę się na nowo oddychać choroba się cofnęła ale płuca jeszcze ciężko pracują spoczynek 96-98 wysiłkowo saturacja spada nawet do 90 na chwilę. Teraz rehabilitacja i doprowadzenie się do normy.
    Mam 35 lat bez dodatkowych chorób. Na mojej sali przewinęło się nas 7. 6 było zaszczepionych. 2 zmarło na sali 60 i 89 lat, dwóch pojechało na OIOM 65 i 57 lat, dwóch nas wyszło jeden Pan jeszcze się leczy.
    Lekarkę miałem świetna ale szpital Covidowy to chaos jak ta choroba. Mało personelu, brak nawet lusterek żeby się ogolić, brak często szybkiej reakcji.
    Było ciężko ale przeżylem. Trzeba uważać chronić siebie i rodzinę choć ochrony nie ma w 100% choroba wali na oślep i tak też zabija...
    Pozdrawiam i jeśli ktoś choruje nie czekajcie z wezwaniem karetki plwocina z barwiona na różowo, gorączka, niespokojne noce, stany lękowe saturacja poniżej 92 to sygnał żeby odrazu dzwonić. Nie słuchajcie partaczy z przychodni... U mnie po wykryciu Covida nawet mnie nie osluchał a byłem już 2 dzień chory z gorączką... Jeden lekarz mnie uratowała a dwóch innych o mało mnie nie zabiło ...

    • 0 0

  • Szczerze mówiąc, to tylko połowa z tej "relacji" wydaje mi się prawdziwa (31)

    "Kolejnego dnia przyszło wysokie ciśnienie (ponad 200), z którym poradziłem sobie lekami, biorę je stale (jestem nadciśnieniowcem). W międzyczasie mój lekarz rodzinny przepisał mi leki poważniejszego sortu (antybiotyki, przeciwzakrzepowe, przeciwzapalne), które - jak się później okazało - dobrał mi znakomicie (lekarze w szpitalu stwierdzili, że prawdopodobnie uratowały mi życie)."
    Coś mi tu nie gra. Facet jest nadciśnieniowcem i nagle mimo leków ma ciśnienie 200, z którym to....poradził sobie lekami na nadciśnienie. NIE ma opcji, żeby dobrze prowadzone nadciśnienie nagle wyskoczyło na 200 i w dodatku gość "poradził sobie" lekami. Czyli co, wziął kolejną dawkę? Absurd.
    Druga sprawa - antybiotyki na wirusa? Naprawdę, bądźmy poważni :) Ostatnia sprawa - gość zaraził się w biurze? A gdzie środki dezynfekcji i maski dla wchodzących z zewnątrz?
    NIe twierdzę, że kowida nie ma, ale już tak nie straszmy we wszystkich mediach, a jak już straszymy, to wymyślajmy prawdopodobne historie :)

    • 85 119

    • Moja mama tam lezala i umarla

      Nie jest tak jak opisują to gazety moja mama tam lezala i umarla tylko dlatego ze lekarze są z łapanki wiem jakie miała choroby i wiem ze akademia medyczna zawsze sobie radziła z tym problemem a na sali max 2 łóżka zajęte reszta wolna

      • 0 0

    • (2)

      Panie ekspert, powiklaniem covida jest zapalenie płuc a tu już bez antybiotyku.się nie obejdzie

      • 6 2

      • Antybiotyk nie zadziała. Albo się organizm sobie poradzi I zwalczy, albo ....

        • 0 0

      • Czy on miał stwierdzone zapalenie płuc? Bo nic o tym nie pisał

        • 3 6

    • Covid

      Też jestem nadciśnieniowcem, stale biorę leki, wszystko ok. Przy covidzie tętno 52, albo 100, ciśnienie za niskie, za kilka dni wysokie skoki. Ten virus rozregulowuje cały organizm

      • 0 0

    • Zainteresowana (2)

      To w kwestii wyjasnienina. Tak jeśli leczysz się na nadciśnienie oprócz stałych leków są leki, które bierzesz tylko w przypadku skoku ciśnienia (kojarzysz może choćby taka niedobra tabletkę pod język?). Druga sprawa to antybiotyki - tak w większości przypadków podaje się je przy zakażeniu COViD ponieważ zajęte wirusem płuca bardzo czesto się nadarzają bakteryjnie. Tak dzieje się w przypadku wielu chorób wirusowych, że zajęty organ staje się podatny na bakterie. I tak gość pewnie zaraził się w tym biurze bo pewnie co najmniej połowa klientów, albo nie miała maski, nie zmieniała jej od niewiadomo kiedy lub miała niepoprawnie założoną. Nie wspomnę o niemyciu rąk i innych podstawowych zasadach higieny...

      • 2 2

      • śmieszne...

        tak jakby szmatka miała uchronić komara przed dostaniem się przez siatkę ogrodzeniową...

        • 0 0

      • Nareszcie jakiś sensowny komentarz nienacechowany nienawiścią

        Pozdrawiam i zdrowia życzę :)

        • 1 0

    • (3)

      Twój pusty łeb zapełnia tą pustkę wątpliwościami teoriami spiskowymi.Tak to działa.

      • 6 7

      • (1)

        Ty jesteś psychologiem? Chyba samoukiem z niespełnionymi ambicjami. Z takim podejściem jedyne do możesz robić to małpom w zoo czyścić wybiegi z odchodów

        • 3 2

        • On sie nadaje jedynie do tarcia chrzanu. I te podpisy "psycholog" "medyk" "lekarz" itd. Jak by ten podpis miał jakąś wiarygodność :D

          • 2 0

      • ty za to masz łeb wypełniony trocinami

        • 3 1

    • Jesteś zwykłym durniem, zamiast pochylić się nad ludzkim nieszczęściem kwestionujesz fakty. (2)

      Żałosne, że mając tyle informacji niektórzy dalej nie wykazują się nawet odrobiną empatii. No chyba, że to po prostu psychopaci , co też jest niepokojące jak wielu jest ich w takim razie wśród nas.

      • 6 7

      • on myśli, że chorobę leczy się jednym lekiem i gitara

        tymczasem Covid osłabia organizm umożliwiając rozwój bakteriom i to na to jest antybiotyk. A na przykład przy nowotworach to już w ogóle bierze się stada leków, bo co jeden lek w jednym miejscu poprawi, to w innym zaburzy i okazuje się, że o ile organizm sam potrafił regulować gdy był zdrowy to lekami uregulować jest bardzo, ale to bardzo trudno - stąd leczenie nowotworów jest tak trudne.

        • 3 3

      • To ty jesteś zwykłym durniem

        • 2 3

    • (2)

      Kolejny baranek. Jesteś lekarzem? I oczywiście tekst typu "Wydaje mi się..."

      • 6 5

      • Tryb przypuszczający w tytule. Reszta to fakty i tezy (1)

        • 2 1

        • tezy i fakty xD

          mamy i filozofa nauki i logiki

          • 0 2

    • Bakteria (4)

      Proszę Cię, maski nic nie dają. Nie chronią. To tylko symbol pandemii. Talizman. Poza tym jest coraz więcej ostatnio doniesień że to nie wirus atakuje płuca ale bakteria (stąd antybiotyk). A bakteria skąd? Maseczki?

      • 13 18

      • Bakterie masz w swoich płucach zawsze matołku.

        • 1 2

      • (2)

        Te doniesienia ,sam sobie do mózgu odnosisz ośle.

        • 7 9

        • Posłuchaj synku (1)

          Poproś swoich rodziców, a szczególnie ojca o ile jest znany, żeby cię raz jeszcze wychowali. Pierwsza próba niestety zakończyła się porażką. Małe szanse, ale może kolejna się powiedzie.

          • 7 3

          • ojciec widocznie jest znany, sam napisałeś " Posłuchaj synku"

            także pretensje do siebie

            • 2 4

    • No widać dużo wiesz fahofcu

      antybiotyki, leki przeciwzakrzepowe i przeciwzapalne to standard podczas leczenia pacjenta z covid19 (odpowiednie zależnie od wieku). Widać doskonale się orientujesz w temacie i wiesz, że pacjenta covidowego zabić może też bakteryjne zapalenie płuc, stąd antybiotyk, zakrzep (ryzyko wzrasta wraz z wiekiem) i stany zapalne. Ale co ja ci będę tłumaczył... ty nie czytaty, nie kumaty...

      • 7 2

    • Przy coronie nadciśnienie mi spadło i mam odstawione leki. Leże tu i to wszystko prawda.

      • 2 1

    • Ten pan komentuje i napuszcza ludzi w swojej wypowiedzi odnosząc się negatywnie do ludzi bez masek i dezynfekcji.

      • 3 5

    • Dobrze prawisz kolego , niestety artykuł sponsorowany , co jakiś czas wrzucają takie cudo by potrzymać strach

      • 16 6

    • Tak, ciśnienie może nagle skoczyć i tak są leki które bierze się dodatkowo w takich wypadkach np. Captopril. Tak, podaje się antybiotyki ale one nie są po to żeby zwalczać wirusa. Jak się nie znasz to się nie wypowiadaj i zaufaj tym co wiedzą co robią a nie wydaje im się że wiedzą.

      • 14 2

    • jeżeli wydaje się Panu,że nawet doskonale wyregulowane ciśnienie nie może "skoczyć"to jest Pan w błędzie i owszem są leki,które potrafią je zbić-wystarczy trochę poczytać,odnośnie antybiotyku,nie wypowiem się,ale może dołączyło coś bakteryjnego na co antybiotyki już działają

      • 19 4

    • Coś tu nie gra...

      Cytat - "Pamiętam scenę, kiedy nasza pani doktor po wyjątkowo trudnym telefonie po prostu wzięła oddech i z uśmiechem zaczęła dalej prowadzić obchód" - rozumiem, że autor widzi przez maskę...

      • 22 12

    • Przecież wyraźnie wskazuje się, że większość zarażeń ma miejsce właśnie w pracy, bo tam masz przez wiele godzin stały kontakt z innymi ludźmi. Środki do dezynfekcji czy maseczki mogą ograniczyć nieco zagrożenie. ale go nie eliminują.
      Antybiotyki są podawane, to też żadna rewelacja.
      Dodam, że miałem to szczęście, że przechorowałem Covid-a w domu i nie wylądowałem w szpitalu. Ale na pewno nie jest to "zwykła grypka". Autor ma także rację, opisując chorobę - jest podstępna i nieprzewidywalna w skutkach.

      • 27 8

  • Porażka a nie szpital

    Raczej umieralnia a nie szpital jak coś się dzieje to nie pomagają wysyłają do innego szpitala i umywają ręce, jak czlowiek sie do dzwoni to cud bo nie odbierają telefonu nawet jak człowiek podjedzie pod sam szpital i chce się coś dowiedzieć nie udzielają informacji .Jak już jest cud i się dodzwonisz nie mowia prawdy, czlowiek dostaje wypis ze szpitala i dopiero sie dowiaduje co się działo na oddziale z człowiekiem który odszedł na tamten świat i nic nie możesz zrobić

    • 0 0

  • Pod pladzczykiem pandemi

    Rzad oddal Polskę w lapy unii czyli niemiec i oni beda nam teraz1ustalac wszystko podatki sluzbe zdrowia osadnictwo np. Zydow ktorzy od 4 maja br beda korzystac z naszego socjalu czyli naszych skladek i podatkow a wy się zajmujecie chorobą jakby to byla rzecz ktorej nie znalismy nigdy spoleczenstwio jest chore ale nie na covid to przeraza

    • 0 0

  • Potwierdzam w całości . Leżała tam moja żona i tak samo ciepło wyrażała się o pracujących tam ludziach. Jeszce raz bardzo dziękujemy. A ja chciałbym jeszcze raz podziękować pracownikom szpitala zakazanego na smoluchowskiego za ich zaangażowanie i poświęcenie. Spędziłem tam dziewic dni i jestem już w domu . Bardzo , bardzo dziękuję.

    • 1 0

  • (1)

    Ludzie w Pl umierają bo jest paraliż służby zdrowia!!!!przez system który stworzyli Zrozumcie to wkońcu!!! Wirus jest absolutnie tego nie neguje, ale nie jest tak śmiertelny. Polecam poczytac dr Bodnar z przemyśla( przychodnia Optima) on opisuje jak leczyc wirus w 48 h

    • 9 2

    • I podkarpacie zasłuży się w walce z wirusem. Słynne ośrodki naukowe Nowy Jork, Los Angeles, Londyn i.... Przemyśl. Komedia

      • 0 0

  • Kombinezony (2)

    Dlaczego jeżeli medycą są zaszczepieni jeszcze pracują w tych kosmicznych kobinezonach

    • 11 0

    • Bo szczepienia mają skuteczność okolo 90 procent.

      • 0 0

    • idz jako wolontariusz to się przekonasz

      • 1 1

  • (3)

    Dobrze, jasna sprawa, wirus faktycznie potrafi być bardzo groźny dla niektórych osób. Zgadzam się jak najbardziej ale nasuwa mi się jedno bardzo ważne. Czy zostały zastosowane podczas choroby wszelkie metody naturalne u tych osób. Czy była podawana witamina c w dużych dawkach dożylnie. Wysokie dawki wit D3. Czy organizm został odkwaszany. Ewentualnie czy została podana Amantadyna, która ponoć jest niezwykle skuteczna. A co byłoby gdyby zastosowano te metody?

    • 8 4

    • Walka albo z jednymi płaskoziemcami albo z drugimi. Którzy gorsi?

      • 0 0

    • (1)

      wyrosły by wąsy albo piersi atak przy okazji ilu mamy medyków w Polsce około 38 milionów

      • 0 0

      • Interesuję się medycyną naturalną od lat, i mocno wierzę, że skutecznie pomogłaby w leczeniu choroby spowodowanej COVID :)

        • 2 0

  • Antybiotyk na wirusa? (1)

    Chyba jednak lekarz POZ naraził pacjenta, a nie uratował życie...

    • 5 3

    • Moiwe nadkarzenia bakteryjne

      • 0 0

  • x (4)

    Przejedźcie się obok amberexpo i przyjrzyjcie co się dzieję za oknami "tymczasowego szpitala". Podpowiem: dosłownie kilku ludzi (lekarzy? pielęgniarki)? bez maseczek, siedzą na kanapach, fotelach i piją kawkę. Poważnie, pojedźcie i sami oceńcie. Czekamy na dane ile przyjęto osób.

    • 9 6

    • Z ulicy widzisz czyste dyżurki, nie chcesz wiedzieć co dzieje się na brudnej strefie. Daj tym lekarzom zjeść kanapkę i wypić kawę

      • 0 0

    • ...

      Widocznie mieli przerwę. Pamiętaj że tam jestcsytem dwuzmianowy więc luzuj portki kolego.

      • 1 2

    • x, ściemniaczu.

      Spójrz się na zdjęcie, które jest na początku artykułu i napisz, gdzie tam okna widzisz.
      "Szpital tymczasowy" jest usytuowany na hali Amber Expo, a nie w hotelu Hilton.

      • 6 0

    • Czy to w całym "tymczasowym szpitalu" stoją kanapy i fotele?

      Dlaczego ściemniasz? W zeszłym tygodniu byłem w pobliżu i chciałem zobaczyć jak to wygląda.
      przecież tam człowieku nie ma okien, przez które można zaglądać. Kto Ciebie napuszcza do bicia piany?
      Zapamiętaj jedno, często odpowiedzią na czarny humor jest gaz rurka.

      • 5 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Pracodawcy w Trójmieście

Forum

Najczęściej czytane