• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Kto udaje, że pracuje, a kto nudzi się podczas pracy?

erka
24 sierpnia 2023, godz. 08:00 
Opinie (211)
Aż 46 proc. Polaków udaje, że pracuje, a 33 proc. nudzi się podczas pracy - wynika z badania serwisu LiveCareer. Aż 46 proc. Polaków udaje, że pracuje, a 33 proc. nudzi się podczas pracy - wynika z badania serwisu LiveCareer.

Czy w Polsce panuje kult pracy i wiele osób udaje bycie zajętym, byleby tylko nie zostać przyłapanym na chwili odpoczynku? Z badania przeprowadzonego przez portal LiveCareer. wynika, że 65 proc. pracowników często wykonuje swoje obowiązki w czasie krótszym niż przewidziany. Co więcej, prawie połowa ankietowanych (46 proc.) przyznała, że zdarza im się udawać, że pracują. Robią tak nawet ankietowani, którzy lubią swoją pracę.



Pracuje ponad 15 mln Polaków. Ludność kraju to 37,7 mln Pracuje ponad 15 mln Polaków. Ludność kraju to 37,7 mln

Zdarza ci się obijać w pracy?

W badaniu "Jak Polacy podchodzą do swojej pracy? Badanie 2022" 65 proc. ankietowanych przyznało, że często zdarza im się wykonywać swoje obowiązki w czasie krótszym niż przewidziany.

Najczęściej dotyczy to pracowników branży sprzedażowej (72 proc.) i osób poniżej 25. roku życia (84 proc.).



- Co więcej, prawie połowa ankietowanych (46 proc.) przyznała, że zdarza im się udawać, że pracują. Robią tak nawet ankietowani, którzy lubią swoją pracę (a dokładnie 43 proc. z nich). Najwięcej "pozorantów" jest wśród osób zatrudnionych w sprzedaży (54 proc.) i najmłodszych respondentów (59 proc.) - twierdzi Małgorzata Sury, ekspertka ds. kariery portalu LiveCareer.

  • Często byłem w stanie wykonać swoją pracę szybciej niż w czasie przewidzianym na wykonanie wszystkich obowiązków.
  • Zdarzyło mi się udawać, że pracuję, gdy skończyłem wykonywać swoje zadania.
  • Praca sprawia, że nie mam czasu zająć się swoimi pasjami.
  • Praca sprawia, że nie mam energii, aby zająć się swoimi pasjami.

Mimo to aż 52 proc. ankietowanych przyznało, że praca sprawia, że nie mają czasu na zajmowanie się hobby, a 53 proc., że w związku z pracą brakuje im energii na pasje. Wynika więc z tego, że naprawdę wiele polskich pracowników ma problem z utrzymaniem tzw. work-life balance.


Większość pracuje, żeby mieć z czego żyć



Większość ankietowanych (81 proc.) przyznała jednak, że lubi swoją obecną pracę (lub lubiła ostatnią). Co więcej, 74 proc. respondentów twierdzi, że praca przynosi lub przynosiła im poczucie satysfakcji. Wśród osób pracujących w przemyśle jest niestety nieco gorzej - odpowiedziało tak 61 proc. badanych. Za to wśród pracowników sektora edukacji usatysfakcjonowanych jest aż 83 proc.

Ponadto jedna trzecia ankietowanych przyznała, że praca ich nudziła. Za to spośród osób, które odpowiedziały, że nie lubią swoją pracy, prawie połowa (48 proc.) uznała ją również za nudną. Z drugiej strony jednak 60 proc. wszystkich badanych przyznało, że podjęło pracę zawodową jedynie po to, żeby mieć z czego żyć. Oczywiście nie ma w tym nic złego, ale widać, że naprawdę wielu pracowników, przynajmniej na początku, nie uznaje, że praca ma wartość inną niż finansowa.



Warto przy okazji dodać, że wśród pracowników sektora edukacji zaledwie 37 proc. zgodziło się z powyższym stwierdzeniem. W przemyśle finansową motywacją kierowało się aż 85 proc. pracujących.

erka

Opinie (211) 4 zablokowane

Wszystkie opinie

  • Wydajni pracownicy (8)

    Bardziej wydajni pracownicy są karani w postaci większym nakładem zadań. Nie dziwię się, że niektórzy pracują wolniej skoro w nagrodę dostaną więcej zadań, a nie lepszą pensję.

    • 106 1

    • (1)

      Jak siedzisz cicho jak mysz pod miotłą i dajesz sobą pomiatać to dziwne że tobą pomiatają? Ogarnijcie się ludzie. Nie ma co się bać że cię zwolnią. - trochę odwagi ludzie kochani.

      • 4 11

      • Najwyżej zwolnią albo samemu się zwolnić.
        Pracy jest pełno.

        • 4 0

    • To dziwne, ale tak jest w większości firm (3)

      Chyba wynika z lenistwa przełożonych - łatwiej zdolnemu i pracowitemu dorzucić obowiązków, bo sobie i tak poradzi, niż cisnąć i ciągle upominać leniwego... Zwolnić też go nie zwolnią, bo z szukaniem nowego pracownika jest jeszcze więcej zachodu. Żeby to jeszcze miało jakieś odzwierciedlenie w wynagradzaniu, ale często nie ma nawet "dziękuję". Zazwyczaj kończy się to wypowiedzeniem pracy przez tych lepszych, wtedy przychodzi refleksja pracodawcy, ale jest już za późno, bo nikt nie rzuca papierami, gdy nie ma kolejnej pracy.

      • 12 1

      • U nas jest inaczej, owszem wydajny dostaje więcej obowiązków, ale te szybciej awansuje (2)

        Za tym idzie kasa. Nie od razu bo też liczą, ale idzie i z czasem robią się duże różnice. A ten co się nie starał to trudno. Bywały nawet przypadki obniżki pod rygorem rozwiązania stosunku pracy, ale to bardzo rzadko, chyba tylko 2 razy. Tyle że u nas zarobki są bardzo wysokie, ale za tym idą duże wymagania. Dużo czy nie dużo kwestia subiektywna, ale jak chcesz podwyżkę to musisz coś z siebie dać.

        • 0 0

        • A to można zmienić wynagrodzenie na niższe?! (1)

          Ale jaja! I ludzie się na to godzą? Ale jaja!

          • 2 0

          • Uwierz mi, są ludzie którzy nie mają wyboru bo niewiele sobą reprezentują.

            • 1 0

    • My na początku dawaliśmy premię za wydajność.

      W ten sposób sprawdzaliśmy jaka jest norma. Tamtych ludzi już nie ma u nas ale przychodzą nowi. Jeśli nie są wydajni, a wiemy jaka jest mniej więcej wydajność, to nie dostają podwyżek. W skrajnych przypadkach po prostu się zwalnia człowieka. Ale to już są mega skrajne bo ludzie mimo wszystko się starają żeby chociaż zabić czas, albo dla tej podwyżki. Ale tak jak mówię, na wszystko mamy czasy technologiczne. Ale też bez przesady. Jeden zrobi daną czynność w 5 minut a inny w 7. Najważniejsza jest jakość. Ten co robił 7 jak zrobi coś mega dobrze to ma plusy mimo ze był wolniejszy. Ale jak ktoś robi coś 8,5 minuty i wygląda to jak psu z gardła to sorry, ma się poprawić. Podwyżki są raz w roku więc ma czas na przemyślenia.

      • 0 0

    • dokładnie tak było w mojej eks-pracy

      Najpracowitsi mieli dorzucane obowiązki, bo przecież "zrobią to najlepiej", największe lenie udawały, że pracują robiąc czasem nawet 10% tego co mogliby w tym samym czasie... bo kawusie co 2h, lunche godzinne, papierosik co 1h... to potem czas zostawał na kilka maili zaledwie. Co ciekawe nie przekładało się to wcale na awanse czy premie. Z takich miejsc trzeba uciekać. Niech padają, skoro kadra zarządzająca nie potrafi zarządzać zespołem!

      • 2 0

  • (4)

    witamy w szklanych korporacjach na przymorzu

    • 32 2

    • Człowiek nie robot a nie każdy to pracoholik (1)

      korporacje pozbawiły nas części człowieczeństwa a my się zgodziliśmy bo dostaliśmy hajs.
      Jednak chciwość nie ma granic, więc za chwilę okaże się, że masz harować do śmierci dostając w zamian jedynie jakiś szajs.

      • 4 2

      • jakie korporacje, z czego one nas odarły?

        Większość to wyspecjalizowane zagraniczne firmy które zdobywają pracowników dobrym wynagrodzeniem. Mógłbym ci z marszu wymienić kilka i to tych w których pracowałem.

        • 5 1

    • powiedział ten co korporacji, poza call center na studiach, w życiu nie widział (1)

      Wszystkie koncerny to korpo. To w zasadzie synonim. Koncerny które zatrudniają wysoko płatnych inżynierów. Nie liczą aż tak wydajności bo nie wszystko da się policzyć. Każdy prototyp jest inny, ale mniej wiecej wiadomo +-20% w czym każdy powinien się zmieścić. Pozazdrościłbyś gdybyś popracował bo oprócz dobrego wynagrodzenia są fajne i trudne problemy do rozwiązania które windują cię w hierarchii bardzo szybko.

      • 3 0

      • A kto powiedzial, ze ja w pracy chce rozwiazywac jakies problemy?

        • 0 0

  • ja udaje, że pracuje a pracodawca udaje, że mi płaci. (5)

    Jaka płaca - taka praca.
    p.s
    jeśli jakiś pracodawca oferuje minimalną krajową to nie ma moralnych podstaw wymagać więcej niż absolutne minimalne zaangażowanie pracownika, lojalności, chwalenia firmy. Nawet jeśli to prosta praca dla osób niewykwalifikowanych. Bo w życiu najcenniejszy jest czas, czas który bezpowrotnie tracimy będąc w pracy.
    buziolki!

    • 76 3

    • i dlatego całe życie spędzisz na minimalnej krajowej po minimalu (1)

      • 9 9

      • to akurat cynizm i moje zdanie.

        nie piszę o sobie. Ja jestem pracodawcą (i nie zatrudniam na śmieciówkach i za minimalną krajową).
        Zespół łącznie 5 osób. Pozdrawiam:)

        • 9 2

    • jeśli ktoś idzie pracować za najniższa krajową to chyba też od siebie nie ma co wiele wymagać.

      Rozumiem że ludzie w bardzo trudnej sytuacji albo młodzi, zaczynający pracę i zbierajacy doswiadczenie łapią się do takich prac. Ale jeśli ktoś z jakimś tam stażem i doświadczeniem (życiowym i zawodowym) idzie za minimalną krajową to trochę też sobie wystawia świadectwo czego można od niego oczekiwać

      • 8 2

    • (1)

      No i oboje jesteście siebie warci - zero odpowiedzialności społecznej. Nic w tym kraju nie bezie dobrze z takim podejściem. Żałosne

      • 4 6

      • No nie bezie, nie bezie.

        • 3 0

  • Opinia wyróżniona

    Im lepiej pracujesz tym masz wiecej obowiązków (19)

    Sprawdzone w budżetówce.
    A za głupotę i lenistwo cie nie zwolnią bo obowiązuje kodeks pracy.

    • 317 5

    • Wymówki przedszkolaka (3)

      No jak nie masz asertywności żeby się temu procesowi sprzeciwić to nawet mi ciebie nie żal z powodu przepracowania - Zacznijcie ludzie świecić przykładem zamiast narzekać.

      • 6 75

      • Mój kolega w budzetówce mówi mi, że kompletnie nic nie robi w pracy, ciężko mu to ,,wytrzymać", (2)

        ale pensja jest i od 15.30 fajrant. Obowiązków do wykonania w miesiącu ma na dwa dni robocze.

        • 41 12

        • Jaka płaca, taka praca :)

          • 30 3

        • Irytuje to niemilosiernie

          wszyscy sie na to skladamy...

          • 14 9

    • Sprawdzone w sektorze prywatnym.

      • 19 1

    • W korpo jest tak samo. Kilka dni ciężkich w miesiącu, a potem nie ma co robić. Ale jak pokażesz że robisz cos ponad wymagane minimum to dowalą ci więcej albo skrócą terminy. Dopóki się rażąco nie zawala obowiązków to cię nie zwolnią, bo rekrutacja nowego pracownika kosztuje, trwa kilka miesięcy, a potem kilka następnych zanim się wdroży.

      • 48 1

    • Zgadza się (8)

      Jak ktoś dobrze ogarnia wszystko i nie chodzi na zwolnienia lekarskie to go wycisną jak cytrynę i jeszcze opiernicz dostanie, a lewusy i cwaniaki mają się dobrze.

      • 60 1

      • Z tym niechodzeniem na zwolnienia lekarskie jest jakaś tragedia. (6)

        Co tam że jeden chory porozkłada cały zespół i produktywność spadnie o 50% na dwa tygodnie.

        Ważne żeby siedział na stołku...

        • 33 2

        • (5)

          Dlatego chory jeśli nie chce brać zwolnienia, to powinien mieć możliwość iść na home office

          • 4 3

          • Chyba nie wiesz o co chodzi (3)

            Biorą zwolnienia chociaż nie są chorzy, a poza tym jesteśmy Polakami i swój język mamy, a ty tu wyskakujesz z jakimś home office.

            • 8 9

            • wyskakujesz z jakimś home office. (2)

              Może chodziło o homo oficer...

              • 4 3

              • Nie ważne, w Polsce piszemy po polsku. (1)

                • 3 9

              • Po polsku

                To wyraz nieważne piszemy łącznie.

                • 7 0

          • Tak home office

            Szczególnie malarz w stoczni czy elektryk

            • 4 0

      • A to zależy

        czasem system premiowy pozwala wyrównać pewnie kwestie, tylko potem bywa że jest płacz grazynek i januszy przyspawanych do stołków że oni tu tyle a nikt nie docenia. Niektórzy szefowie widzą kto ile siedzi na kawusiach i z nosem w telefonie.

        • 7 1

    • Mewa (1)

      100%racji i nie tylko w budżetówce tak jest wszędzie. To samo stanowisko ja haruje a inny oprza tą samą kasę

      • 12 1

      • To powiedz w końcu nie

        Ale zawal dodatkowe zajęcie. Nie będą Cię już więcej obarczać nowymi obowiazkami

        • 1 1

    • Słowo-klucz: w budżetówce...

      • 1 4

    • Tak jest nie tylko w budżetówce

      Jeśli za tymi dodatkowymi obowiązkami idzie dodatkowa kasa, czy premia, a nawet awans i podwyżka - to wtedy jest spoko. Ale niestety... w wielu januszeksach i korpo z polskimi managerami, a także w urzędach często mentalność zarządzających jest taka, że dopóki ten wydajny pracownik nie składa wypowiedzenia, to się mu dorzuca obowiązki za darmo. To jest chore. Polecam wszystkim, którzy tkwią w takich miejscach rzucić to w pieruny i nie oglądać się za siebie. W wielu innych miejscach zostaniecie docenieni.

      • 3 0

  • Opinia wyróżniona

    Skoro okazuje się, że 6 godzin pracy często jest wystarczająca (34)

    do wykonania obowiązków, a firmy w różnych krajach wprowadzają 4 dniowy system pracy (bez obniżania wynagrodzeń!), to o czym mówimy? Jak wprowadzić work-life balance jeśli człowiek siedzi w pracy 8 godzin, dojazdy trwają często 2 godziny, a do tego dochodzą jeszcze obowiązki domowe i dzieci (tu najbardziej przechlapane mają kobiety)?

    • 252 6

    • (1)

      do roboty nieroby, w d.. się poprzewracało. Trzeba wam wprowadzić system monitorujący wydajność, bo te homeofisy rozleniwiły i nie chce się robić

      • 7 96

      • Sam do roboty leniu i nierobie i do tego wyzyskiwaczu!

        • 5 1

    • Płaczę bo nie mam czasu na netflixa (21)

      Jak? Tak jak nasi przodkowie sobie radzili pracując dłużej, i ciężej, mając więcej obowiązków domowych bez odkurzaczy pralek i zmywarek. Ale lepiej kreować siebie na ofiarę systemu. zero wyobraźni.

      • 3 73

      • Jak sobie radzili?! Dobre sobie! Często na granicy śmierci! (16)

        Żyli krótko. W biedzie, znoju i głodzie. A jak Chorowali to cierpieli. Szczególnie przekichane miały kobiety, które dodatkowo zachodziły w wielokrotne ciąże! Dzieci niedożywione, pracujące już nawet od 3 roku życia! Tak sobie radzili. Przypominam, że polskie społeczeństwo wywodzi się z chłopstwa, które było biedne! Takie były realia, szlachty było mało, a i ona często groszem nie śmierdziała. Polecam zaznajomić się z historią i literaturą i nie głosić mitów nt. tego jak wspaniale radzili sobie ludzie w przeszłości. Bo to była zwykła walka o przetrwanie, a nie życie

        • 85 2

        • (15)

          Nie tylko w Polsce tak było, także w Stanach jeszcze 100 lat temu - polecam przeczytać książkę, a jeśli się nie chce obejrzeć film "Grona gniewu". Ludziom z pracy ledwo starczało na jedzenie. Każdy dzień to była walka o przetrwanie. Po to jest rozwój cywilizacji żeby pracować coraz mniej.

          • 47 0

          • (14)

            Oczywiście, że nie tylko w Polsce, tak na dobrą sprawę to na całym świecie. Ale odnosimy się tu do naszego ogródka, w którym co i któryś mądrala podnosi śmieszny argument w stylu "a bo kiedyś to pralek nie było i babcia w kolejce po cukier stała i dawała radę". Ciekawe czy ta babcia to taka szczęśliwa była, czy po prostu nie miała wyboru i żyła w wiecznej pracy...

            • 26 0

            • (13)

              Dokładnie, moja babcia rocznik 1919 opowiadała jaka była wykończona, a o rodzeniu dzieci mówiła "to piekło". Dopiero na emeryturze odpoczęła. Kiedyś po prostu ludzie nie mieli wyjścia, trzeba było wyżywić rodzinę, więc pracowało się po kilkanaście godzin (w pracy i w domu), antykoncepcji nie było, więc dzieci się rodziły - nie dlatego bo takie było marzenie kobiet, tylko taka była kolej rzeczy. Dlatego "śmieszą" mnie teksty jakie to kiedyś kobiety były rodzinne i opiekuńcze (nie to co dzisiaj) - babcia mi wielokrotnie powtarzała, że cieszy się że ja już nie musze tak się męczyć tak jak ona.

              • 36 2

              • (8)

                Za tzw komuny większość kobiet nie pracowała zawodowo ciężko tylko żyły głownie z pracy męża a potem emerytury po nim. Gdyby tak ciężko było jak piszesz to statystyki nie pokazywałby zwiększonej długości zycia kobiet w ogóle w na emeryturze w szczególe. Takie bajki to na spotkaniach kółek nastoletnich feministek można opowiadać.

                • 3 22

              • (5)

                Co ty możesz wiedzieć, większość jeśli nie pracowała u kogoś, to dorabiał w inny sposób, bo z pensji męża ledwo starczało na jedzenie. Poza tym opieka nad kilkorgiem dzieci zajmowała cały dzień. Moja babcia oprócz zajmowaniem się 5 dzieci, pracowała ciężko w ogrodzie, hodowała warzywa - część było na potrzeby rodziny, a resztę i kwiaty się sprzedawało, żeby zarobić chociaż parę groszy. Nocami siedziała w piwnicy i robiła wiązanki, które sprzedawała za grosze do kwiaciarni.

                • 19 0

              • (3)

                To pewnie z tego wiecznego przepracowania ciężkiej harówy w biedzie i nędzy oraz wychowywania kilkorga dzieci na raz srednia dlugosc zycia kobiet to 80 lat.

                • 2 9

              • (2)

                Albo z dostępu do jedzenia i służby zdrowia

                • 4 0

              • (1)

                To czyli tak zle to jednak nie było i tu się zgadzamy.

                • 0 0

              • Nie manipuluj

                • 0 0

              • Bzdury. Opowiadzasz, ze kobiety miały ciezko. Wiem jak to wygladało kilkoro dzieci, a kobita szczesliwa, ze do pracy nie musiała chodzic. Wiem bo miałam i mam takie w rodzinie, niech maz sie martwi, zeby to utrzymac, a potemna na starosc opowiada jak to sie ciezko napracowała. Roku nie przepracowała w zadnej pracy. Natomiast byl czas chodzic do kolezanki na ploty tak to one ciezko pracowały. Dzieci sie same chowaly i w nosie miała czy umrze czy przezyje.

                • 1 4

              • Pracowały. Zajmowały się czymś co mozna porownac do mysliwstwa albo zbieractwa. Zeby kupic do jedzenia cos wiecej niz chleb albo mleko to trzeba bylo to znalezc w sklepie i stanac w dlugiej kolejce. Czesto trzeba bylo pojechac do wiekszego miasta. To byla zajmujaca co dzień wiele godzin. Do tego uprawa warzyw i owocow na dzialce, jesli mialo się szczęście takową posiadac. Brak zatrudnienia nie oznaczal, ze się nie pracuje

                • 3 0

              • Piszesz, że za komuny kobiety nie pracowały zawodowo. Otóż misiu, za komuny był odgórny nakaz pracy dla wszystkich dorosłych obywateli.

                • 0 0

              • (3)

                Właśnie... z tym byciem "rodzinnym i opiekuńczym" też można dyskutować. W poprzednich pokoleniach coś takiego prawie nie funkcjonowało, dzieci miały szybko się ogarnąć i pracować, a te urodzone po wojnie dobrze uczyć, być grzecznym, a potem do roboty, na swoje. Dlatego też często rodzice ze starszego pokolenia, czy tym bardziej dziadkowie lub pradziadkowie, mieli problemy z okazywaniem i nazywaniem uczuć. Funkcjonują w społeczeństwie takie mity na temat naszych przodków, że to aż przykre. To chyba wina lektur szkolnych i tego pielęgnowania mitu "matki polki" oraz cudownej szlachty i chłopstwa. Dlatego literatura z czasów międzywojnia była taka trudna, bo pokazywała realia...

                • 14 1

              • (2)

                Teraz za to wychowuje się dzieci bezstresowo i jak sie takiemu zawiesi smartfon to zaraz ma depresję i obowiazkowo 10 lat terapii do tego wykupić trzeba.

                • 3 7

              • (1)

                Powinniśmy teraz zapewne poprosić twojego ojca, żeby ci kablem od żelazka po tyłku przejechał za gadanie głupot.

                • 0 3

              • To już zdrowym i normalnym bez płaczu terapii i psychotropów być nie można bo hejt zaraz i straszenie przemocą.

                • 1 0

      • Moi rodzice pracowali ciężko, ale nie mieli telewizora, smartfona- złodziei czasu, wieczorami jeszcze mieli siłę i czytali (1)

        Biblię (z lupą). Teraz mają 90 i 91 lat żyją z nami w domu, mama ma jeszcze siły i chęci robić w ogródku.

        • 9 14

        • Minusy zapewne za słowo "biblia". Co za czasy.

          • 1 1

      • Niezły niewolnik z ciebie, pracodawcy lubia takich losi.

        • 25 2

      • Co marza sie obozy pracy?

        • 3 0

    • to co piszesz to właśnie efekty biurokracji i zbytniej formalizacji pracy (3)

      Skoro państwo definiuje wymiar pensji oraz czas pracy zamiast zostawić to ustaleniom pracodawca-pracownik to potem masz takie efekty. Państwo nie powinno sie wtrąćać a jedynie mieć możłiwość czuwania czy ustalenia obu stron są przestrzegane.
      Ma być 8 godzin to siedź nawet jak nie masz nic do roboty. Dlatego umowy zlecenia i o dzieło są tak zwalczane ale to one są bardziej elastyczne i nie determinują takich detali jak wypełnianie 8 godzinnej dniówki czy wypłata minimum za godzinę.

      • 5 13

      • Skoro ufamy ludziom, że pozbawieni kontroli postąpią dobrze i nie będą wykorzystywać pracowników (2)

        To idźmy krok dalej.
        Po co formalizować prawo własności?
        Można przecież zostawić to ustaleniom kradnący-okradany, a kradnący na pewno sam z siebie postąpi słusznie.

        • 8 3

        • Kradnący-okradany zawierają umowę dwustronną? (1)

          Chcesz trolować, to rób to chociaż na poziomie.

          • 0 4

          • Jak przyjdzie do ciebie ktoś odpowiedni i korzystajac z twojej slabszej pozycji zawrze z tobą taka umowę jaka chce i tez bez problemu będzie można ją nazwac dobrowola bo gdybys nie chciał to byś jej przecież nie podpisał.

            • 4 0

    • dokladnie, wykonalabym na spokojnie swoje obowiązki w 6h. Ale 8h trzeba wysiedzieć

      • 2 1

    • 6 godzin to dziennie. 4 dni w tygodniu to bezsens. No i tylko dla pracowników umysłowych. (2)

      Przecież pani przy linii pakowania puszek z sardynkami, mechanik samochodowy albo rzeźnik w ubojni nie zrobi tyle samo w 6 godzin co normalnie robią w 8.

      • 1 0

      • (1)

        To oczywiste. Przecież w poście powyżej nie jest napisane, że to rozwiązanie dla wszystkich pracowników we wszystkich zawodach.

        • 1 0

        • Dlatego chciałem to określić by nie powstawały niedomówienia bo w poście jest napisane zbyt ogólnie.

          • 0 0

    • (1)

      Gdy większość będzie pracować 6 godzin to korki nadal będą tylko wcześniej i nadal będziesz dojeżdżać 2 godziny

      • 0 0

      • ?

        Przecież chodzi przede wszystkim o 2 godziny dziennie więcej dla życia. 8h pracy + 2h dojazdów =10h z życia. 6h pracy+2h dojazdów=8h z życia.

        • 1 0

  • Opinia wyróżniona

    Wiele razy kończyłem swoje zadania przed czasem i nie miałem zbytnio co robić (18)

    Pracowałem w kilku miejscach i zawsze też w nowej pracy sprawdzałem jaka jest reakcja pracodawcy na taka sytuację.
    Po kilku razach przekonałem się że byłbym głupcem, gdybym przyzwyczaił do tego pracodawcę. Dostawałbym wiecej zadań w tej samej cenie (pensji)

    • 191 5

    • (8)

      Byłbyś głupcem jeżeli nie porozmawiałbyś o tym z pracodawcą - ale lepiej przyjąć postawę bierną - skoro wszyscy się obijają to ja też. Żałosne

      • 10 61

      • (1)

        Pracodawcy mają swoje wizje.

        • 39 3

        • To prawda. Ktoś kto robi więcej niż ma w umowie o pracę, bo jest bardziej wydajny i bystry,

          zarabia tyle samo co ten, który robi ,,normalnie" plus pali więc zabiera czas pracy na fajorki.

          • 63 1

      • A gdzie napisałem, że nie rozmawiałem? (1)

        Po prostu zauważyłem, że generalnie pracodawcy o ile chętnie scedowaliby wiecej zadań i obowiązków to już większe wynagrodzenie nie za tym niezbyt podąża.

        • 53 0

        • Podąża, jak nie w tej firmie to w innej.

          Istotą jest zbieranie doświadczenia. Im więcej obowiązków tym szybciej nauczysz się rozwiązywać problemy i tym szybciej inni zauważą że warto z tobą pracować. Ostatnio odszedł od nas kumpel który w nowo powstałej filii zagranicznego koncernu został szefem działu. Teraz on decyduje jak zorganizować zespół i ciągnie za sobą ludźmi z którymi chce współpracować.

          • 5 13

      • Ty naiwny typie :D

        • 15 0

      • I co by dała taka rozmowa? (2)

        Nie mów że podwyżkę bo mi zajady popękają

        • 28 1

        • Ja pitole, nie mów że się bałeś nawet zapytać. (1)

          Może i by nic nie dała ale byś wiedział na czym stoisz. Dość istotna informacja jak się chce więcej zarabiać. Wtedy się szuka nowej roboty. A ty w swoim interesie nie zrobiłeś nic.

          • 1 5

          • A ja to widzę tak: albo pracodawca wie, że dany pracownik jest super i sam z siebie nagradza go podwyżką i awansem

            albo pracodawca jest łajzą, co nie docenia lepszych pracowników, i wtedy chodzenie do niego z prośbą o podwyżkę będzie co najwyżej upokorzeniem - bo na bank usłyszysz, że "nie ma z czego dać" czy inną bzdurę. Uważam, że jeśli musisz prosić o podwyżkę, bo inaczej pracodawca na to nigdy nie wpadnie, to już wyraźny znak, że z tej pracy trzeba zwiewać do lepszej.

            • 4 0

    • Dlatego mam dwie prace

      Podczas dupogodzin w jednej pracy, przygotowuję materiały do drugiej - dwie pieczenie na jednym ogniu, brak nudy i zapłacone

      • 24 1

    • Bo polscy dyrektorzy trzymają z obcymi przeciwko pracownikom

      Firma produkcyjna: Jest więcej zamówień, wchodzą nocki, robimy swoje i kończymy po 5-6 godzinach. Płacone normalnie za cały dzień. Da się? Da się. Praca w większości fizyczna i normy pilnuję od lat by dyrektorowi nie wpadło do głowy mi coś podnosić. Kapitał zagraniczny i polski dyrektor produkcji generalnie trzyma z pracownikami a nie z obcymi fagasami. Polscy prywaciarze to trochę inna sprawa bo oni zarabiają bezpośrednio na czyjejś pracy wiec pewnie trudniej o taką postawę. Aha, i na ten moment trochę mniej roboty więc nawet druga zmiana se szybciej kończy.

      • 0 0

    • Ale byś się więcej nauczył. Pracujesz też dla siebie, dla doświadczenia. (4)

      U mnie też są tacy w robocie. 50 lat i nawet się do seniora nie doczłapał podczas gdy niektórzy 30 latkowie już go mają. Senior (nie chodzi nawet o pozycję w firmie a o doświadczenie) to wyższe zarobki i atrakcyjniejsze oferty. Już nie mówiąc o otworzeniu własnej działalności kiedy już wiesz co robisz a przede wszystkim inni to wiedzą. Ludzie się zwalniają, odchodzą z firmy ale opinia zostaje. Potem dużo łatwiej współpracować z innymi za konkretne już pieniądze. Ty widzisz tylko frajerstwo w poświęcaniu się dla kogoś ale nie widzisz swoich interesów tak jakbyś chciał bumelować u tego pracodawcy do końca życia nie przemęczając się. Nie tędy droga. Najważniejsze jest wrażenie jakie wywrzesz.

      • 2 8

      • (1)

        Większość obecnych 50 latkow zaczynala prace w czasach bezrobocia siegajacego w niektorych rejonach 50%. Kiedy wg ciebie mieli robić karierę? To nie byly ustabilizowane czasy, ze mozna bylo sobie spokojnie zająć się rozwojem zawodowym. W miarę stabilnie zaczelo się robic ledwie kilkanaście lat temu.

        • 3 1

        • skoro goście o któych mówię nigdy nie byli na bezrobociu to mieli 25 lat na zrobienie kariery. Ale nawet biorąc te twoje kilkanaście lat to nadal mieli 3 razy więcej czasu niż 30 latek.

          • 0 1

      • Przeciez stanowisko na ogol ma zwiazek z widelkami płac. (1)

        I tak czesto dlugoletni, ogarniety pracownik nie jest seniorem bo nie łazi i nie skomli o podwyzke i awans. Potem okazuje się, ze nowy pracownik, leszcz do przyuczenia przez tego ogarnietego, z marszu staje sie seniorem :))nie dlatego, ze jest alfa i omegą ale po prostu z braku pracownikow, wynegocjowal widelki seniorskie wiec musi miec takie stanowisko. I wiecej zarabia. Co denerwuje tego, ktory dluzej pracuje. Życia nie znasz i tkwisz w prostackim mysleniu, slepiej wierze, ze wieksza wiedza = wieksze pieniadze. Najwiecej zarabiają zlotousci mowcy, czesto zmieniajacy prace, lawirujacy i majacy znajomosci.

        • 6 2

        • nie jest tak, moze w jakimś januszeksie co najwyżej

          ja pracuję dla dużego koncernu. Co roku mamy rozmowy rozwijające i jest presja na to by ludzie zdobywali doświadczenie i awansowali. Nawet rozumiem firmę. Rotacja jest całkiem duża bo na rynku sporo ofert więc przydałoby się mieć wiecej seniorów którzy uciągną projekt. I na tych właśnie rozmowach co roku jesteśmy pytani o nasze oczekiwania co do podwyżek więc nikt nie musi skamleć. Młodziak z kolei nie wynegocjuje stanowiska jeśli jest słaby. Senior to z zasady samodzielne stanowisko, nie dla kogoś kto chodzi i pyta o podstawy. Znajomości ci tu nic nie dadzą. To nie budżetówka, tu się nie zatrudnia kolesi tylko ludzi do pracy. Jeśli masz inne doświadczenia to może po prostu jesteś taką ofiarą która nie umie sprzedać swojej wiedzy.

          • 0 0

    • (1)

      Za to, ze wczesniej skoncze prace jestem karana przez pracodawce. Nie wazne, ze mam tej pracy dużo, a robie szybko, przychodzę szybciej do pracy, zeby w terminie wszystko skończyc. Kolezanki maja to w nosie robia powoli i nie przychodza wczesniej i sa faworyzowane. Jestem ta gorsza i powiem mam już dosc.

      • 6 1

      • założę się, że te "koleżanki" obgadują cię też za plecami, może nawet przed szefem

        Na pewno nie chcą być porównywane do "prymuski". Dam ci radę: przystopuj z pracą i "zaprzyjaźnij" się z nimi. Wyjdziesz na tym lepiej. Twojemu szefowi ewidentnie nie zależy na bardziej wydajnej pracy, to po co to robisz?

        • 4 0

  • Ksiazja Janusz A. Zajdel: Lunes Inferior (4)

    Gość w latach 80 opisał świąt jaki dziś nastaje. Dochód gwarantowany, pieniądz elektroniczny i podział na ludzi pracujących przydatnych i nieprzydatnych. Polecam. W dobie automatyzacji bardzo na czasie. Dobrze przewidział.

    • 21 3

    • Doskonala ksiazka! Kazdy powinen przeczytac i przemyslec to i owo.

      Zakonczenie kiepskie, ale nie psuje to przeslania ksiazki. A propos - tytul to Limes Inferior ;)

      • 6 0

    • (2)

      Nic nie przewidział. Dochodu gwarantowanego nie ma a duża część pracy dziś to fisiowanie sztuka dla sztuki po to by bezrobocia nie tworzyć.

      • 1 0

      • dochodu gwarantowanego jeszcze nie ma, ale bedzie. kwestia nastu lat.

        • 1 1

      • Nie będzie. A jak będzie to na zasadzie 500+ czyli formalnie coś daja ale nie rozwiązuje to żadnych problemów.

        • 0 1

  • (2)

    To jest nieprawdopodobne. U nas w pracy największy leser i plotkarz (facet??) zawsze jak szef albo jego syn na horyzoncie to ojjjj udawał jaji to orzejety pracą. No tak żałosne zachowanie dorosłego człowieka... Po czasie wyszło, że donosiciel w białych rękawiczkach. No a np taki jeden gość mega pracowity co czasami przystanal pogadać zbierał joby. Tak to u nas było..

    • 32 1

    • No raczej. Umiejętność wślizgu analnego i donosicielstwo to od zawsze jedne z wyżej wycenianych kompetencji na rynku pracy, niestety bardzo często nawet przez managerów, którzy wydają się być na poziomie. I z mojego doświadczenia dotyczy to wszystkich nacji, u Francuzów np. jest to wręcz standard.

      • 9 0

    • u nas też taki typ najszybciej awansował, aż wszystkim szczęki opadły

      największy leń, jakiego znałem... teraz to już w ogóle do pracy wpada na godzinę, a poza tym ma jakieś tajemnicze "spotkania" i stale "odbiera sobie nadgodziny", lol. Najwięcej gada do ucha prezesa oczywiście na tych najbardziej pracowitych. Zero wstydu.

      • 2 0

  • Dobre sobie

    Przecież jak jesteś bardziej wydajny to ci dołożą obowiązków... Bo przecież dasz radę... Place są jakie są jeśli nie będzie obupulnego szacunku to dobrze nigdy nie będzie...

    • 35 1

  • Pracę trzeba symulować w korpo (2)

    Tam zresztą 90% zatrudnionych robi rzeczy absolutnie zbędne z punktu widzenia realizacji celu zakładu pracy. No, chyba że celem jest zapewnienie ciepłej posadki dużej grupie niekompetentnych znajomych dyrekcji (większość tych prac może wykonywać srednio rozgarnięty absolwent... podstawówki)

    • 38 1

    • Pracę symulują za pensję, która opłaca symulację własności i poczucia bezpieczeństwa. Do tego zdjęcia z filtrem i udawane przyjaźnie. Smutni ludzie w smutnych czasach nadrabiają miną. Tylko szminka im się łuszczy.

      • 2 0

    • Nie wiem jakie korpo masz na myśli ale chyba nigdy w żadnym nie pracowałeś. To co opisujesz to raczej strefa budżetowa. Jakieś

      urzędy .Ja jestem konstruktorem w branży okrętowej. Nie zauważyłem by ktoś wykonywał zbędne czynności. Jak jesteś konstruktorem to masz za zadanie konstruować :) no i jak tego nie robisz to cię wywalają. Jakby 90% ludzi nic nie robiło to by na świecie nie było korpo bo wszystkie dawno by już padły.

      • 0 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Pracodawcy w Trójmieście

Forum

  • Praca Ostatni post: 1 tydzień temu
    (1 post)

Najczęściej czytane