Czekają nas zmiany w ustawie o pracy tymczasowej. Wśród kilku racjonalnych pojawiają się dwie, które niepokoją agencje pracy i bez wątpienia dotkną pracowników tymczasowych. Najbardziej kontrowersyjna dotyczy przedłużenia umowy do porodu dla pracownic, które przy jej zakończeniu będą przynajmniej w 12. tygodniu ciąży. Zdaniem pracodawców to idealny sposób, żeby w krótkim czasie zmniejszyć zatrudnianie kobiet przy dorywczych pracach.
tak, to dobry kierunek, kobiety powinny mieć takie same prawa, bez względu na umowę
60%
nie, to zmniejszy atrakcyjność kobiet przy pracy tymczasowej i pozostawi pole do wyłudzeń zasiłku macierzyńskiego z ZUS-u
40%
Proponowane zmiany mają wejść od czerwca 2017 r. i na pewno zmienią rynek pracy tymczasowej. Z założenia - jak czytamy na stronie Ministerstwa Pracy, Rodziny i Polityki Społecznej - projekt ma wpłynąć na "podniesienie standardów pracy tymczasowej, polepszenie warunków zatrudnienia pracowników tymczasowych". Na pewno do takich zapisów możemy zaliczyć np.: nowy obowiązek marszałków województw, którzy raz na kwartał będą musieli sprawdzać, czy agencje pracy tymczasowej nie zalegają z opłacaniem obowiązkowych składek na ubezpieczenia społeczne, czy też konieczność poinformowania na piśmie pracownika, przed zawarciem z nim umowy o pracę tymczasową, o uzgodnieniach między agencją a tzw. pracodawcą użytkownikiem.
Obok wielu kosmetycznych zmian mamy też dwie, których wpływ na rynek pracy tymczasowej będzie największy. Pierwsza z nich dotyczy czasu, w jakim pracownik może pracować u jednego pracodawcy użytkownika. Do tej pory ograniczano pracownikowi tymczasowemu możliwość współpracy przez jedną agencję nie dłużej niż 18 miesięcy u jednego pracodawcy użytkownika. To jednak dawało mu możliwość współpracy z kolejną agencją i wykonywanie nadal tych samych obowiązków w tej samej firmie. Obecnie pracownik będzie powiązany z pracodawcą użytkownikiem i przez trzy kolejne lata nie będzie mógł podjąć u niego zatrudnienia. Dla pracodawców takie rozwiązanie jest niekorzystne, ponieważ wpływa na dostępność pracowników, szczególnie w pracach, które wymagały doświadczenia. Pracodawcom dodatkowo zależało na przedłużeniu okresu pracy przez agencje u jednego pracodawcy do 24 miesięcy. Czego nie udało się zrealizować.
Najbardziej problematyczna jest jednak druga zmiana. Umowy o pracę tymczasową, które uległyby rozwiązaniu po upływie trzeciego miesiąca ciąży, ulegają przedłużeniu do dnia porodu. Do tej pory art. 177 par. 3 K.p. nie obowiązywał przy umowach o pracę tymczasową. Co to oznacza dla agencji pracy? Jeśli okaże się, że zatrudniona do pomocy na miesiąc kasjerka, w momencie wygaśnięcia umowy będzie w trzecim miesiącu (12. tygodniu) ciąży, umowa przedłuży się do porodu. Nie trzeba dodawać, że w momencie zatrudnienia agencja nie będzie miała możliwości zauważenia, że kobieta spodziewa się dziecka i jej zatrudnienie na dwa tygodnie wiąże się tak naprawdę z półrocznym zobowiązaniem. Zobowiązaniem, które pozostanie tylko na barkach agencji, ponieważ projekt u pracodawcy się zakończył.
Swoje obawy wyrazili we wspólnym stanowisku pracodawcy RP:
Analizując projektowane rozwiązanie trudno oprzeć się wrażeniu, że państwo po raz kolejny próbuje niejako "przerzucić" na pracodawców obciążenia, również te finansowe, związane z polityką prorodzinną. Z naszych wstępnych wyliczeń wynika, iż taka zmiana przepisów oznacza koszty rzędu ok. 300 mln zł miesięczne. Obawiamy się, że zaproponowana regulacja - wbrew intencji jej autorów - nie przyczyni się do poprawy sytuacji kobiet na rynku pracy. Efekt tych zmian może być wręcz odwrotny. Istnieje bowiem ryzyko, iż pracodawcy będą niechętnie zatrudniać młode kobiety.
Trójmiejskie agencje również obawiają się proponowanych zmian. Choć publicznie niechętnie wypowiadają się na temat możliwych rozwiązań, w kuluarach słychać już propozycje nieformalnego rozwiązania, którym ma być przynoszenie świeżego badania, żeby zmniejszyć szanse na zatrudnienie pracownika, któremu zależy jedynie na zasiłku macierzyńskim.