Przejście od rozmyślań o własnej działalności do realizacji planów może trwać chwilę, a może ciągnąć się latami. Idealistyczny obraz, w którym z pracownika korporacji stajemy się samodzielnym przedsiębiorcą ściera się z pierwszym trudnym pytaniem. Skąd wziąć pieniądze na naszą firmę?
tak, spróbowałe(a)m i od tego czasu mam tę lub inną firmę
32%
tak, ale nie była opłacalna
11%
tak, ale nadal tego nie sfinalizowałe(a)m
39%
tak, ale zdecydowałe(a)m, że to nie dla mnie
11%
nie, nie myślałe(a)m nigdy o posiadaniu firmy
7%
- Najlepszy wiek na założenie swojej firmy to trzydzieści parę lat. Masz już wiedzę, kontakty, wiesz już co Ci się nie podoba w obecnych rozwiązaniach. Idealnie jeśli decydujesz się na firmę w obszarze, na którym się znasz. To daje największe szanse a) na finansowanie, b) na sam sukces - opowiada Wojciech Drewczyński, który wspiera prowadzenie nowych projektów m.in Gamereer. - Z moich obserwacji mężczyźni łatwiej ryzykują, kobiety dłużej planują swój biznes - dodaje.Wiele osób planujących założenie własnej firmy nigdy nie przejdzie do etapu realizacji. Powody można mnożyć. Strach przed podjęciem ryzyka, widmo porażki i liczba działań, które trzeba podjąć, żeby pomysł się zmaterializował. Jednak najskuteczniej zapał studzi brak środków potrzebnych na
inwestycje do momentu osiągnięcia opłacalności. Skąd można wziąć środki? Pomińmy pożyczki od rodziny i przyjaciół, bo tu ryzyko jest często ciężkie w ocenie.
Finansowanie ze środków UENiestety w dostępnych programach na lata 2014-2020 na wykorzystanie środków z Unii Europejskiej mogą liczyć jedynie osoby pozostające bez pracy. W ramach programu POWER dofinansowanie na swoją firmę w wysokości ok. 15 tys. zł (nie więcej niż sześciokrotność przeciętnego wynagrodzenia) dostaną bezrobotni do 30 roku życia zarejestrowani w Powiatowym Urzędzie Pracy w Gdańsku i Gdyni. Niezarejestrowani w urzędzie pracy mogą również liczyć na wsparcie w wysokości nie większej niż sześciokrotność przeciętnego wynagrodzenia (wsparcie dostępne w 2017 r). Dla osób powyżej 30. roku życia działa Program Regionalny, do którego mają dostęp osoby spełniające chociaż jedno z kryteriów: wiek powyżej 50 lat, kobiety, niepełnosprawni, osoby z maksymalnie średnim wykształceniem lub długotrwale bezrobotni. Wysokość wsparcia to również maksymalnie sześciokrotność przeciętnego wynagrodzenia. Dla osób mieszkających poza miastami przygotowano PROW (Program Rozwoju Obszarów Wiejskich), w ramach którego można liczyć na dofinansowanie od 50 do 100 tys. zł. Choć program nie ma obwarowań dot. pozostawania bez pracy, osoby bezrobotne mają dodatkowe punkty do ogólnej noty decydującej o przyznaniu dotacji, co w praktyce wyklucza osoby pracujące. Warto również pamiętać, że z dotacji unijnych nie można finansować m.in. wynagrodzeń, czynszu, zakupu
nieruchomości czy samochodu (jeśli nie wymaga tego biznes).
Kolejną formą wsparcia są pożyczki. Z projektu "Wsparcie na starcie" mogą skorzystać osoby niepracujące, wnioskując o niecałe 82 tys. zł z oprocentowaniem 0,44 proc. w skali roku i czasem spłaty do 7 lat. Osoby pracujące mogą, w ramach środków unijnych, skorzystać z programu Kapitał na start, wnioskując o pożyczkę w wysokości 50 tys. z oprocentowaniem 2,75 proc. w skali roku i czasem spłaty do 5 lat.
Wszystkie informacje na temat dotacji ze środków UE znajdują się też na stronie
www.funduszeeuropejskie.gov.pl. Warto skorzystać również z punktu informacyjnego Agencji Rozwoju Pomorza
ul. Grunwaldzka 472D, (Olivia Six) Gdańsk .
Środki od inwestoraDo Black Pearls VC wpływa rocznie nawet do tysiąca zapytań o finansowanie projektów, pozytywną decyzję dostaje zazwyczaj tylko kilka z nich. Fundusze inwestycyjne mają swoje specjalizacje, i dlatego tylko z niektórymi pomysłami jest im po drodze. Poza tym jest jeszcze kilka czynników, które wpływają na decyzję o współpracy.
- Po pierwsze - rynek. Pomysłodawca musi pokazać funduszowi potrzebę rynkową i udowodnić, że jego rozwiązanie ją zaspokaja. Po drugie - musi funduszowi udowodnić, że jest stanie w ogóle to rozwiązanie stworzyć - to znaczy ma ludzi i kompetencje. Dochodzą jeszcze dwie fundamentalne kwestie: umiejętność sprzedania swojego projektu na spotkaniu z inwestorem i tzw. "chemia. Pomysłodawca z inwestorem muszą nadawać na tych samych falach - czeka ich przecież kilka lat intensywnej współpracy - opowiada Marcin Popiel z Black Pearls VC, inwestora, który skupia się na technologiach poprawiających jakość życia (Life Quality Technologies).Decydując się na realizację swojego projektu wiele osób obawia się inwestora. W końcu wybierając takie rozwiązanie część udziałów - a co za tym idzie zysków - przechodzi w inne ręce. Jakie są tak naprawdę wady, a jakie zalety inwestora w projekcie? Oczywiście wiele zależy od umowy, którą zdecydujemy się podpisać. Rzeczy, na które warto zwrócić uwagę to udziały funduszu w naszej firmie. Ich liczba zależy od wysokości finansowania i z założenia zamyka się w pakiecie mniejszościowym. Jeżeli chcemy je odkupić, zamiast rozwijać firmę będziemy musieli spłacać udziały. Kolejną z nich jest możliwość pierwokupu udziałów od funduszu, a także: co wydarzy się, jeśli pomysł na biznes okaże się nietrafiony. Finansowanie przez inwestora ma też wymierne zalety. I nie chodzi tylko o wysokość pozyskanych środków.
- Wbrew być może dość popularnemu przekonaniu, fundusz venture capital to nie kapitalistyczny krwiopijca. Nie rości sobie praw do firmy czy pomysłu. Angażuje się w projekt po to, by na nim zarobić, więc w jego interesie jest po prostu wspólny sukces przedsięwzięcia. Fundusz poza pieniędzmi użyczy swoich kontaktów i doświadczenia, czy wesprze pomysłodawców w zarządzaniu firmą. Dlatego najlepiej decydować się na taki, który ma doświadczenie w branży, w której chcemy rozwijać swój projekt - podpowiada Marcin Popiel.Czasy, gdy osoby raczkujące w branży brały pieniądze od inwestora, obiecując góry monet, a później niewiele z tego wychodziło, kończą się bezpowrotnie. Coraz częściej do inwestorów przychodzą osoby z bardzo dużym doświadczeniem w branży i to na jego podstawie przygotowują swój pomysł i przyszły biznes.
Koniec z firmą, co z dotacjami?Co zrobić, jeśli projekt nie rozwija się tak, jak byśmy chcieli? Chociaż wypełniliśmy założenia biznes planu, nasz pomysł nie okazał się trafiony w dziesiątkę, nie jest mitycznym jednorożcem podbijającym rynek. Smutek związany z porażką miesza się z lękiem o konsekwencje dotyczące pozyskanych środków.
Fundusz venture capital najpierw wyczerpie wszystkie możliwości związane z ratowaniem projektu. Zmieni strategię marketingową, zrobi pivot (zmianę strategicznych założen projektu), czy poszuka wsparcia eksperta ze swojej sieci kontaktów. Jeśli ostatecznie żadne z tych działań nie przyniesie rezultatu zdecyduje po prostu o zaprzestaniu dalszego finansowania. Inwestor rozpoczynając współpracę bierze pod uwagę niepowodzenie biznesowe - venture capital to bowiem świat inwestycji wysokiego ryzyka.
W przypadku środków z UE musimy spełnić wymagany w projekcie - czas utrzymania firmy przy życiu, czyli 12 lub 24 miesiące. Po tym czasie możemy bez konsekwencji zamknąć działalność bez zwracania dotacji.
Inaczej przedstawia się sytuacja przy pożyczce ze środków UE czy banku. Nieważne, czy uda nam się osiągnąć sukces, czy poniesiemy fiasko - pieniądze oddać trzeba.
Startup czy biznes?Trójmiasto jest obecnie trzecim po Warszawie i Krakowie ekosystemem startupowym. I to ekosystemem w pełnej symbiozie. Młody przedsiębiorca może zacząć w jednym parku naukowym, potem przejść do drugiego, dalej do Startera czy O4 i wszyscy mu kibicują. Dostęp do biura przez całą dobę, abonament rozliczany na godziny, indywidualne konsultacje - możliwości zależą od miejsca, które wybierze.
- Startup to organizacja stworzona w celu wykreowania nowego produktu lub usługi w otoczeniu wielkiej niepewności i znalezienia takiego modelu biznesowego, który jest powtarzalny i skalowalny. To znaczy, że może obsłużyć sto, tysiąc razy więcej klientów przy minimalnie zwiększonych nakładach finansowych na ich pozyskanie - wyjaśnia zespół Strefy Startup w Pomorskim Parku Naukowo-Technologicznym w Gdyni.Sprawdź powierzchnie coworkingowe w Trójmieście Stworzone z myślą o startupach przestrzenie są dostępne tak naprawdę dla każdego młodego przedsiębiorcy, także dla tych, którzy w ideę startupów nie wierzą i wolą od początku kreować wizerunek poważnej firmy nie szastając informacjami o krótkiej historii na rynku i niewielu obsłużonych do tej pory klientach. Wizerunek to sedno różnicy między robieniem biznesu a startupa.
- Jeśli chcemy być postrzegani jako młoda, dynamicznie rozwijająca się firma, to startup jest dobrym rozwiązaniem. Jeżeli natomiast myślimy o tym, żeby porozmawiać z dużą korporacją, lepiej pokazywać się jako biznes. W takiej sytuacji musimy mówić językiem naszego klienta. Nie musimy jednak nic odrzucać. Możemy funkcjonować w strefie startupowej, a na spotkaniach z klientem po prostu się tym nie chwalić - opowiada Wojciech Drewczyński.- Trzeba też pamiętać o tym, że "robienie startupu" to nie jest cel sam w sobie. Startupy mają zmieniać świat na lepsze, dając przy tym porządnie zarobić wszystkim zaangażowanym. Natomiast w Polsce często jest tak, że ludzie, którzy nie wiedzą, co ze sobą zrobić, "robią startupy", zwykle drepcząc w miejscu i nie osiągając zbytnich sukcesów, tylko psując reputację startupowej społeczności - opowiada Aleksander Kuczek, który swój pomysł rozwija w USA, a w gdyńskiej Strefie Startup opowiadał, jak zarobić na startupie.Przeżyje 1 z 10Szukając informacji o działalności nowych firm możemy trafić na dwa stwierdzenia: na rynku przeżyje jeden z dziesięciu i pierwszy biznes jest zawsze spisany na straty. Ile w tym prawdy?
- Trochę prawdy w tym jest. Jeżeli ktoś przygotowuje pierwszy projekt - zakłada swoją pierwszą działalność, ma duży problem z przyjęciem krytyki. Takie osoby mają też często problem z zaufaniem, nawet jeśli ktoś ma większe doświadczenie w branży niż one. Do tego bardzo przywiązują się do swojego pierwszego rozwiązania. Może nie jeden z dziesięciu przeżyje, ale jeden da ponadprzeciętny wzrost. O tym decyduje przede wszystkim wstrzelenie się w czas z pomysłem, moment wpasowania się w potrzebę rynkową - mówi Wojciech Drewczyński.