• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Rekrutacyjne wpadki - zabawne, ale przykre w skutkach

Agnieszka Śladkowska
17 października 2012 (artykuł sprzed 11 lat) 
Rozmowa rekrutacyjna to często stres nawet dla doświadczonego "poszukiwacza pracy", co tłumaczy część popełnianych błędów. Rozmowa rekrutacyjna to często stres nawet dla doświadczonego "poszukiwacza pracy", co tłumaczy część popełnianych błędów.

Dziwne adresy e-mail, mylenie nazwy firmy, do której aplikujemy, przychodzenie na spotkanie z rodziną i... kłamstwa, które rażą już na pierwszy rzut oka - to kilka powodów, przez które łatwo można stracić szansę na wymarzoną pracę. Wpadki kandydatów bywają naprawdę niewiarygodne i... zabawne, choć kandydatom nie jest do śmiechu.

Skąd czerpiesz wiedzę na temat zachowania się podczas rekrutacji?


Życie rekrutera to często setki CV w tygodniu, rozmowy, analizy, spotkania... a wśród nich "perełki", które sprawiają, że uśmiech sam pojawia się na twarzy. I choć rekruterzy po cichu przyznają, że to ciekawy przerywnik w ich pracy, kandydaci nie mają się z czego cieszyć. Dlaczego? Ponieważ chodzi o wpadki, które często kosztują ich szansę na wymarzoną pracę. Te najbardziej spektakularne zawsze pozostają w pamięci, dlatego zapytane przez nas osoby, które na co dzień prowadzą rekrutacje, nie musiały się długo zastanawiać.

Wszystko zaczyna się od wysłania aplikacji. Choć samo wysłanie nie oznacza jeszcze, że mail z ofertą trafi do skrzynki odbiorczej rekrutera, brak numeru referencyjnego może to skutecznie utrudnić. Załóżmy jednak, że CV bezpiecznie dotarło do odbiorcy, co zwraca uwagę na samym początku?
- Nadawca. Jest bardzo dużo śmiesznych adresów typu: atrakcyjna1@, szatan@, macho@ i XXX@buziaczek.pl i zdarzają się także na wyższych stanowiskach. Nie wszyscy widać wiedzą, że podczas szukania pracy takie maile mogą być kłopotliwe - mówi Agnieszka Morawska, Unit Manager Start People Sp. z o.o.

Kolejne problemy dotyczą już samej aplikacji. Błędy ortograficzne, źle sformatowany tekst i nieczytelne CV nie należą do rzadkości. Jednak najwięcej emocji wzbudzają ... zdjęcia. Może też dlatego, że kreatywność kandydatów nie zna granic.

- Do GPEC trafiały już CV np. ze zdjęciem kandydata w czapce świętego Mikołaja na tle choinki, czy też w królewskiej koronie, siedzącego na tronie - przypomina sobie z uśmiechem Marek Mikucki, kierownik działu zarządzania zasobami ludzkimi GPEC.

- Często dostajemy zdjęcia z wakacji, na których w tle są inne osoby opalające się, zdjęcia grupowe - osoba właściwa zaznaczona strzałką, do tego zdjęcia z rodziną, zwierzętami, w restauracji. Moje ulubione to zdjęcie w pokoju, w tle kaloryfer, a na nim susząca się bielizna - opowiada Katarzyna Kocur, dyrektor PERSPECTA.

Rekruterzy szacują, że na dziesięć CV tylko trzy opatrzone są porządnym, profesjonalnym zdjęciem.

Do rzadkości nie należy też mylenie nazwy firmy, w której chcemy pracować i nie chodzi tu bynajmniej o literówki w angielskich słowach.
- Najczęściej są to listy motywacyjne do jednej firmy opatrzone adresem drugiej... konkurencyjnej lub błąd w stopce CV. Gdy wyrażamy zgodę na przetwarzanie danych osobowych na potrzeby rekrutacji w jednej firmie, bardzo często zapominamy to uaktualnić, wysyłając CV do kolejnej - zauważa Marek Mikucki.

Jeśli kandydat przejdzie pierwszą selekcję, może zakończyć swoją drogę jeszcze przed spotkaniem rekrutacyjnym. Choć rozmowa telefoniczna wydaje się tylko formalnością, czasem kończy się pechowo dla aplikującego. Dlaczego?
- "Granie na czekanie" - dzwonimy do potencjalnego kierownika, a słyszymy wulgarny utwór, przedstawiamy się, a osoba i tak nie wie, o co chodzi - "wysłałem ze 100 aplikacji, nie pamiętam", "zastanowię się", "nie mam nic do pisania", "wyślijcie mi wszystko na maila", "proszę dzwonić po 20-stej" - przytacza kilka przykładów Katarzyna Kocur.

Zdarzają się też kandydaci, którym brakuje cierpliwości, a wtedy... interweniują rodzice - dlaczego ich syn, który na pewno bardzo dobrze sprawdziłby się w tej pracy, nie został zaproszony na rozmowę? - opowiada z kolei Aleksandra Głowacka, HR Konsultant Personia.
Rodzina może przysporzyć problemów także na kolejnych etapach. Kiedy np. pełni rolę osobistego menadżera kariery.

- Gdy zadzwoniłem do kandydata, powiedział, że nie przypomina sobie, aby wysyłał swoją aplikację i że to najprawdopodobniej jego żona odpowiedziała na ogłoszenie, wysyłając jego CV - opowiada Wiktor Wołoszko, dyrektor HR Board.

Problemy z rodziną, która pojawia się na rozmowie razem z kandydatem miał pewnie niejeden rekruter.
- Zdarzyło mi się, że kandydat przyszedł z dziewczyną i chciał, aby ona za niego odpowiadała, bo, jak twierdził, zna go lepiej niż on sam siebie - opowiada konsultant HR, który chce zachować anonimowość. - Mieliśmy też kandydatkę ze starszą siostrą, która została za drzwiami, a po 45 minutach wpadła do biura z awanturą, co robimy jej siostrze - dodaje.

Jednak bardziej niż rodzina dziwi rekruterów przyjście na rozmowę z ... psem. - Słyszałam to już od dwóch firm w Trójmieście - mówi dyrektor PERSPECTA. - I bynajmniej nie był to pies przewodnik - dodaje.

Zdarza się też, że kandydaci w ogóle nie docierają na rozmowy rekrutacyjne i, niestety, zapominają uprzedzić o zmianie swoich planów. - I tak z umówionych 10 kandydatów potrafi przyjść tylko co drugi, telefonów nie odbierają, chyba że zadzwonimy z innego numeru - mówi Katarzyna Kocur.
To najlepszy sposób, by na trwałe zamknąć sobie drzwi do danej firmy i znaleźć się na czarnej liście z dopiskiem - "nie dzwonić".

Nie mniej absurdów może się pojawić, kiedy kandydaci dotarli już na rozmowę rekrutacyjną. Zapewne czasem mają poczucie, że coś idzie nie tak. Szczególnie jeśli ktoś sprawdza umiejętności trochę podkoloryzowane w CV. Co wtedy mogą zrobić? Uciec.
- Miałyśmy panią, która uciekła podczas wypełniania testu z Excela, nic nie mówiąc, przerażona po prostu wyszła z biura - opowiada Agnieszka Morawska.

Kłamstwa w CV mają "krótkie nogi". Poza testami weryfikującymi wiedzę, możemy trafić także na osobę z podobnymi zainteresowaniami do naszych, trochę naciągniętych na potrzeby rekrutacji. Wynik rozmowy jest jasny do przewidzenia. Podobnie jak w przypadku zalet, których znaczenia kandydat nie zna.
- Jestem osobą asertywną, czyli dobrze zorganizowaną z porządkiem na biurku - usłyszała podczas jednej z rozmów Katarzyna Kocur.

Lista rekrutacyjnych wpadek jest naprawdę długa. Oczywiście nie oznacza to, że każda pozbawia nas szansy na pracę.
- Mówimy o skrajnych przypadkach, ponieważ wiele to błędy wybaczalne, spowodowane głównie niewiedzą czy sytuacją stresową - wyjaśnia Morawska.
Warto jednak chwilę zastanowić się przed udziałem w rekrutacji, zanim staniemy się atrakcją lub bohaterem zabawnej anegdoty.

Miejsca

Opinie (121) 6 zablokowanych

  • Normalnie mozna zwymitowac

    Ja czytam te uwagi, tym spranym jezykiem to zbiera mi sie....
    jakby nie mozna napisac prosto i po polsku, tylko slownictwo niczym z salonow.

    prosba do tych z hr - nie zarazajcie nas swoja glupota, ale zacznijcie sie uczyc od prawdziwych fachowcow i ludzi.

    tak na marginesie to wyzsze wyksztlcenie to nie tylko magister, to rowniez inzynier (bez mgr) - ale jak ktos lubi to i mba moze strzelic.

    prawda o osobach z "hr" jest taka, ze moze was udalo sie ze esi wyciagnac, ale wsi z was nigdy sie nie wyciagnie....

    • 6 3

  • Do polskich hr-owcow i innych tworow (2)

    Szukalem pracy prawie rok, wyzsze wyksztalcenie - no wie pan, z takim wyksztalceniem to nie bardzo....Zero sensownych argumentow, poza tym pani z hr ledwo potrafila sama skladnie wypowiedziec jedno zdanie nadzednie zlozone - smiech (bylo wymagane wyzsze takie jak mialem - mowcie od razu, że jestem zagrozeniem dla kierownika, a nie sciemy), ale do rzeczy....
    wiele osob pisze tutaj prawde i z jednej i drugiej strony. Tylko ,ze na rozmowach w polskich firmach bywalem czesto - zero efektu...

    poszedlem po rozmow do glowy o pojechalem na rozmowe o prace do zagranicznej firmy (dodam, ze moja znajomosc angielskiego nie jest perfekt), bo jak sie okazuje w firmach za granica uwaza sie, ze w pracy nalezy pracowac i tyle. A jesli do tego ma sie wyzsze wyksztalcenie to juz jest plus, przy tym kilka lat doswiadczenia w zupelnosci wystarczy....

    wniosek jest jeden....Cokolwiek nie zrobisz u nas w polsce, kimkolwiek nie jestes to nawet jesli dostaniesz prace to i tak moze wystarczy tobie do polowy miesiaca, bo nawet propozycja 4000 brutto zwala wielu pracodawcow z nog. A niby ile to jest na reke - jakies 2600pln - no to d..Py nie urywa....W tej chwili zarabiam tyle na miesiac ile w poprzedniej pracy przez pol roku. I mam gdzies gleboko wszystkie te wymyslone pytania ktore i tak do niczego nie prowadza a tylko frustruja rekrutantow.

    zycze wszystkim sukcesow a tym madralom z hr-ow tego, zeby przestali jezdzic na szkolenia bo i tak nie potrafia z nich korzystac....I przestali zarazac ludzi syfem, ktory jest tylko wytworem jakiegos autora

    • 18 2

    • (1)

      Magister i tak pisze ciurkiem? Coś mi się wydaje, że trochę naciągnięty zarówno tytuł jak i samoocena.

      • 1 4

      • no tylko Ci się właśnie wydaje, bo dop... ić nawet nie potrafisz,

        a też Ci się wydaje, że umiesz. nasmaruj się innym filtrem, zażyj witaminy i daj koledze pracować i wyrażać swoje poglądy, funkcja dodawania komentarzy powinna być zabroniona nie tylko na tym portalu, bo za wielu jest pogłębiaczy bagna...

        • 1 0

  • REGUŁY nie zawsze skuteczne (5)

    Czytając ten przezabawny artykuł, od razu skojarzyłam, że kilkanaście dni temu przesłałam swoją aplikację właśnie do firmy GPEC.
    Posiadam immienny adres e-mail, profesjonalne zdjęcie, atrakcyjną szatę graficzną CV oraz kwalifikacje bardzo zbliżone do wymaganych przez pracodawcę.
    Czy moja profesjonalna aplikacja wzbudzi zainteresowanie? Odnoszę wrażenie, że zostałabym lepiej zapamiętana gdybym jednak zamieściła w CV zdjęcie ,może nie przy choince ale, takie z gatunku "zabawne ze smakiem". Może wówczas pracowaca doceniłby kreatywność i nieszablonowy sposób zaprezentowania się (potrzebny na niektórych stanowiskach), na tle wielu innych poprawnych aczkolwiek standardowych dokumentów aplikacyjnych.
    Uważam, że czasem ryzyko się opłaca, a ocena zależy od stopnia poczucia humoru i tolerancji rekrutera.

    • 18 5

    • to może pomyśl (2)

      o rozbieranej sesji specjalnie do cv?

      • 7 2

      • Z doświadczenia wiesz że skuteczne?

        • 0 0

      • Polecam stworzyć CV
        1. Stepowane
        2. Jodłowane
        3. VideoCV
        4. CV 3D HD
        5. Śpiewane
        6. Różowe

        Moje porady są za darmo, może Cię zauważą :)

        • 8 1

    • ABSOLUTNY BŁĄD. nie rób tego, Twoja aplikacja nie ma się wyróżniać niczym poza kwalifikacjami (na które w chwili pisania CV (1)

      nie masz wpływu). NIE ZWRÓCISZ na siebie w ten sposób uwagi. nie ma nic kreatywnego w zdjęciu z pieskiem balansującym na jednej łapie na sombrero, które masz na głowie, a w tle jest obraz Van Gogha (że niby dowcipna, kreatywna i na poziomie). Atrakcyjna szata graficzna? wybij sobie to z głowy. I wbij to: firmy rekrutacyjne (często obracający dziesiątkami milionów rocznie!) zarabiają na swojej skuteczności, która - uwaga, zaskoczenie - sprowadza się do znalezienia odpowiedniego kandydata na dane stanowisko - wówczas taka firma ma bazę klientów stałych i regularne zlecenia - w związku z czym dobrzy rekruterzy CZYTAJĄ dokładnie wszystkie aplikacje i analizuję je pod właściwym kątem. Nie daj sobie wmówić nic innego i nie kombinuj. To nie jest "Mam talent" ani casting na klauna.

      • 3 3

      • bzdura

        abstrahując od wymyślnych cv (debilny pomysł) to pracę dostają z góry upatrzeni kandydaci, a ta cała procedura to pic na wodę i fotomontaż.

        • 8 2

  • Świetny artykuł! (6)

    Cała prawda o nieudacznikach, którzy pracy znaleźć nie mogą. I nie dziwię się. Mąż np. dostał kiedyś CV od pewnej panny z załączonymi dodatkowo zdjęciami z wakacji :)

    • 6 20

    • to nie było CV piękna, (4)

      tylko ich wspólne zdjęcia z wakacji w formie załącznika.

      • 9 4

      • (2)

        Tego maila obsługuję ja :) Mąż nie ma na to czasu.

        • 3 7

        • ale ona o tym nie wiedziała, bo on...

          zapomniałem jej o tym powiedzieć...

          • 2 2

        • a co to ma do czego??

          buhahaha.

          • 5 4

      • Jaka ty jesteś głupia, dziewczynko

        Nawet mi ciebie nie żal.

        • 3 7

    • Toples ?

      • 5 3

  • Z mojego doświadczenia wynika, (2)

    że jedynymi zadowolonymi ze mnie pracodawcami byli CI, U KTÓRYCH PRACOWAŁEM. Doceniony, awansowany, uważany za jednego z lepszych w firmie.

    Natomiast typowe rozmowy HR-owe kończą się w moim przypadku zazwyczaj niczym. No i o czym to świadczy? O tym, że oni sami nie umieją wybrać, strzelają sobie w stopę.

    A dla mnie jest najważniejsza opinia osoby DLA KTÓREJ PRACOWAŁEM, a nie tej, której się TYLKO WYDAJE jakim będę pracownikiem.

    • 10 1

    • (1)

      Gdyby byli z ciebie naprawdę zadowoleni, nie wywaliliby cię lub zapłacili tyle, byś od nich nie odszedł. Nie ma jak dodać sobie kilka punktów do samooceny w oparciu o subiektywizm.

      • 0 7

      • Oj głupiś ty, głupiś...

        Czy ja napisałem, że ktoś mnie wywalił? Nawet nie wiesz o co chodzi i gadasz bzdury.

        Są takie prace, w których sam nie chcesz zostać, bo wiesz, że pozostawanie w nich do niczego nie prowadzi. Znając swoją firmę od kuchni wiesz, że oni też mają swoje limity wynagrodzeń i nawet gdyby chcieli to nie wyjdą poza pewien pułap. Więc trzeba się zmyć.

        • 7 0

  • Taaaa, a może garść wpadek HR-owców, czy head hunterów.... (5)

    którzy szukają wyimaginowanej postaci z 30-letnim doświadczeniem i w wieku poniżej 40, na stanowisko kierownika wózka widłowego ze znajomością min. 3 języków, doświadcznie na samolotach SU-22 i łodziach klasy Echo mile widziane. Oferujemy atrakcyjne warunki zatrudnienia na umowę o dzieło... Wizja awansu i pakiet darmowej opieki NFZ, jako bonus - kawa zbożowa, każdego dnia (cukier ekstra płatny +2.50PLN)

    • 197 3

    • Bo prace gdzie nie ma takich wymagań są

      ale po znajomości.

      • 7 1

    • bomba

      popłakałam się. Dzięki. Poprawiłeś mi humor!!!!!

      • 18 0

    • żalisz się? zmień pracę (2)

      zrób na złość pracodawcy idź do konkurencji. Zapłacą więcej.

      • 4 39

      • Wywnioskowałeś, że ktoś się żali?! (1)

        • 25 1

        • to tylko HRowiec,

          więc nie czepiaj się.

          • 17 3

  • Jak wygląda dzisiejsza rekrutacja! (2)

    Pracowałem u prywaciarza, zawód niech pozostanie anonimowy. Mój szef nie dość, że nie miał żadnych studiów w kierunku w jakim obracał się jego interes, to jeszcze nie wiedział co trzeba skończyć żeby pracować u niego. Gdy odchodziłem, uczestniczyłem w rekrutacji nowego pracownika. Ja oglądałem CV, którego szef głąb kompletnie nie rozumiał, natomiast szef próbował ile może wycisnąć z nowego pracownika - oczywiste było, że zależało mu na największej liczbie godzin i skromnej pensji. Ostatecznie przyjęto pracownika w zasadzie niewykwalifikowanego, niemote która da sobie wszystko wcisnąć i lubi bić się po łbie. W jakim my kraju żyjemy?

    • 14 3

    • Szef- niby głąb, ale w życiu sobie lepiej radzi od Ciebie :) (1)

      Nie potrafi czytać to posłużył się swoim ludkiem. A ludek późnej leczy kompleksy na internetowym forum :)

      • 8 5

      • bo to oszust

        i cwaniak, a dla takich Polska to raj.

        • 3 2

  • ble, ble jak zawsze (3)

    "wymarzona praca"...autorka chyba zapomniała, że jest wieczny kryzys w Polsce i bierze się taką jaka jest. Po poszukiwaniach kilka miesięcy ambicje trzeba schować do kieszeni jak się nie ma bogatych starych....A czemu w artykule nie ma nic o bezczelności pracodawców, pytaniach kobiet o ciążę, męża, plany rodzinne? A może o kiwaniu na umowach śmieciowych? Na 3 spotkaniu rekrutacyjnym dowiaduję się, że umowa o dzieło to jedyna forma możliwa, a na poprzednich 2 mydlono mi oczy umowa o pracę...

    • 99 3

    • (1)

      może dlatego, że artykuł jest o czym innym, zobacz tu był dokładnie odwrotny tekst o pracodawcach i ich wpadkach

      • 4 0

      • tu, czyli gdzie?

        • 0 0

    • niestety masz rację

      gdy jeszcze pracowałem dla "kogoś" teraz sam na siebie - to róźnie to bywało. Przez biura pośrednictwa przestałem wysyłać CV bo nie było odzewu. Na spotkaniach utajnione było dla kogo miałbym pracować, wobec tego zrezygnowałem. Wysyłałem bezpośrednio do tego który zainteresowany był pracownikiem. Inna rozmowa i można przedewszystkim dowiedzieć się coś o firmie i czy chce się dla nich pracować i przygotować do spotkania. Bo to jest najważniejsze. Co do wynagrodzenia to od zawsze było kombinowanie, umowy zlecenia - prowizje któryc nigdy nie wypłacano itd. Prawda jest taka że gdyby istniała konsumpcja, produkcja i zaczęło brakować rąk do pracy byłoby inaczej. Ciężko byłoby znaleźć pracownika i zaczęłoby się szanować go. Ale... zacznijmy od tego że idziemy do sklepu i kryterium wyboru jest cena a nie to czy polskie.... to jak mamy mieć pracę? skoro sami dajemy ją Chińczykom? ..... do zastanowienia.....

      • 21 0

  • Denny jednostronny artykuł (8)

    W ogóle co to za stanowisko: Unit Manager? - nie można nazwać go po polsku kierownik działu?
    Z drugiej strony bądźmy konsekwentni: HR Konsultant (w artykule) czy poprawnie HR Consultant? A może po polsku: kadrowy?

    Co do "wpadek" typu: "nie mam nic do pisania", "wyślijcie mi wszystko na maila" - pracowałem w terenie i parę razy rekruter zadzwonił do mnie z propozycją spotkania. Zazwyczaj mówiłem, że jestem teraz na jakiejś robocie w terenie(no chyba, że każdy pracuje w biurze), mówiłem, że oddzwonię za kilkanaście minut lub prosiłem o wysłanie danych o spotkaniu na maila. I jakoś nie było z tym żadnego problemu.

    Same rozmowy to temat rzeka, ale rozmawiam z kimś normalnie jak on ze mną prowadzi normalną rozmowę. Na każde głupie pytanie zazwyczaj daję głupią odpowiedź. Czasem dziękowałem za rozmowę w jej trakcie i wychodziłem, bo nie lubię jak ktoś mnie pyta jakim jestem kolorem i co mówi widelec do łyżki. Na stanowisku inźyniera to chyba niepotrzebne. Nieważne.

    No ale HaeR-owcy muszą o czymś pitolić na tych swoich spotkaniach. Czekam na kolejną perełkę z serii "biedni HR-owcy zasypani tysiącem aplikacji"....

    • 234 6

    • Panie inżynierku nie tylko pana raczą takimi głupimi pytaniami i nie ma co się burzyć bo czym niżej tym gorzej. (7)

      I nie pisz zaraz że mogłem się uczyć, bo weź sobie to do głowy że nie wszyscy mogą być inżynierami, lekarzami, czy innymi darmozjadami na których pensje często zasuwają tylko robotnicy. A CO DO REKRUTERÓW I TYCH ŚMIESZNYCH FIREMEK HR TO PODZIELAM PANA ZDANIE.
      I dziwie się zdecydowanej większości pracodawców że wykładają kasę na usługi które są ZBĘDNE.

      • 14 12

      • (3)

        Nie chciałem nikogo urazić - więc przepraszam. Ale jeżeli zdarza(-ło) mi się brać udział w rozmowie 1 na 1 (ja i rekruter), gdzie rekruter nie miał większego pojęcia o stanowisku na które aplikuję, a spotkanie z moim przełożonym nie było możliwe to mnie krew zalewała. Zwłaszcza, że zadawałemo dość konkretne pytania dotyczące mojego stanowiska pracy. Kilka razy przejechałem się do innego miasta na takową rozmowę, co mnie jeszcze bardziej wnerwiło(nie zwracali za dojazd, musiałem brać wolne z pracy). A na rozmowie się okazywało, że osoba, która ze mną rozmawia wie na temat stanowiska pracy mniej niż ja.

        • 30 1

        • (2)

          Co do stwierdzenia "że jest to denny artykuł" to się nie mogę z Tobą zgodzić. Ale co do reszty to masz dużo racji. Mi aż ciarki chodzą po plecach, na myśl o pytaniu jakim jestes kolorem? Aplikując na stanowisko inżynierskie. Gdybym aplikował na pensjonariusza zakładu psychiatrycznego to może i to by miało jakiś sens, wtedy by wiedzieli do jakiego pokoju mnie przydzielić. Albo odpalanie aplikacji za użycie domyślnej czcionki jako brak inwencji damned!

          • 27 0

          • A o myślicie o pytaniu kandydata na kelnera w kawiarni

            o plany zawodowe za 5 lat? Dodam, że kandydat był studentem i chciał pracować w sezonie na cały etat oraz na część etatu w roku akademickim. Spotkanie przeprowadzała kierowniczka/ managerka i psycholog :O

            • 14 1

          • też nie zgodzę się, że artykuł jest denny.

            ale nie wyobrażam sobie, żeby na jakiekolwiek stanowisko potrzebne było zasadne pytanie o kolor jakim się jest i co łyżka powiedziała do noża czy czegoś tam.

            • 7 0

      • co do jednego się zgodzę (2)

        piszesz: "(...)I nie pisz zaraz że mogłem się uczyć, bo weź sobie to do głowy że nie wszyscy mogą być inżynierami, lekarzami, czy innymi darmozjadami na których pensje często zasuwają tylko robotnicy(...)"
        Ty nie możesz, bo pewnie jesteś pracującym spawaczem, bo nie chciałeś być bezrobotnym politologiem - tak mówł niedawno p. Premier. Atak na marginesie to uważam Cię za gamonia.

        • 2 7

        • tak z ciekawości (1)

          co to jest "atak na marginesie"?

          • 10 3

          • to brak spacji

            • 8 2

  • panie z HRu to są dopiero PEREŁKI rekrutacyjne (4)

    Choć rozmowa telefoniczna wydaje się tylko formalnością, czasem kończy się pechowo dla aplikującego. Dlaczego?
    - "Granie na czekanie" - dzwonimy do potencjalnego kierownika, a słyszymy wulgarny utwór, przedstawiamy się, a osoba i tak nie wie, o co chodzi - "wysłałem ze 100 aplikacji, nie pamiętam", "zastanowię się", "nie mam nic do pisania", "wyślijcie mi wszystko na maila", "proszę dzwonić po 20-stej" - przytacza kilka przykładów Katarzyna Kocur.

    acha, czyli kandydat ma siedzieć całą dobę przy biurku z notesem, długopisem i czekać na łaskawy telefon od pań z HaeRu?
    praca to tylko jedna ze składowych życia człowieka. mnie z kolei śmieszą rozbudowane "castingi" z paniami psycholożkami, kierownikami, kolejne etapy rekrutacji z inscenizowanymi scenkami w których kandydaci mają odgrywać "role". zakrawa na kpinę. wygląda jak cyrk.

    zaznaczam, że pracuję. moja kariera zawodowa ma się dobrze od wielu lat, a powyższe przytoczone przeze mnie przykłady od lat słyszę od różnych znajomych.
    ludzie są zdesperowani i podejmują się tych "wyzwań" w czasie spotkań rekrutacyjnych. a potem dostają ochłapy wysokości 200-300euro miesięcznie- kieszonkowe niemieckiego nastolatka.
    ten artykuł mnie zirytował. mam ochotę pójść na taką rekrutację i nic nie tracąc, bo mam pracę, roześmiać się w twarz paniom z haeru

    TO SĄ DOPIERO PEREŁKI REKRUTACJI.

    • 48 5

    • "kandydat ma siedzieć całą dobę przy biurku z notesem, długopisem i czekać na łaskawy telefon od pań z HaeRu? " (1)

      Tak. Ma właśnie to robić. Może nie całą dobę, ale mniej więcej ma być gotowy. Chyba, że mu nie zależy aż tak bardzo na pracy.

      • 2 13

      • Bzdura, to nie jabłka na straganie, że mają leżeć i się podobać kupującemu. Zdrowa sytuacja jest wtedy kiedy obu stronom mniej więcej po równo zależy na pracy. Dobry pracownik/kandydat jest też wartością dla pracodawcy, jednak u nas wciąż pokutuje podejście, że po nogach się powinno całować osobę, która w ogóle umożliwiła rozmowę o pracę.

        • 8 0

    • KO

      Brak profesjonalizmu pffff

      • 0 1

    • bo to nie rekrutacje

      to targ niewolników.

      • 11 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Pracodawcy w Trójmieście

Forum

Najczęściej czytane