• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Pracy szukają także dobrze wykształceni

8 czerwca 2011 (artykuł sprzed 13 lat) 
Coraz częściej do agencji pracy pukają nie tylko absolwenci szkół wyższych, ale także studiów doktoranckich. Świetnie wykształceni, walczą o zatrudnienie na uczelniach lub od razu szukają swojej szansy w biznesie. I tu spotyka ich coraz częściej niemiła niespodzianka - pracodawcy kręcą nosem. Coraz częściej do agencji pracy pukają nie tylko absolwenci szkół wyższych, ale także studiów doktoranckich. Świetnie wykształceni, walczą o zatrudnienie na uczelniach lub od razu szukają swojej szansy w biznesie. I tu spotyka ich coraz częściej niemiła niespodzianka - pracodawcy kręcą nosem.

Jeszcze do niedawna trudności ze znalezieniem pracy miały przede wszystkim osoby niewykształcone, z małym doświadczeniem i nieznające języków obcych. Obecnie coraz częściej mamy do czynienia z "wysoko wykwalifikowanym bezrobociem". Kompetentni i doświadczeni specjaliści, managerowie, a nawet osoby tytułami naukowymi, nie potrafią się odnaleźć na runku pracy. Czy czeka nas era wykwalifikowanych bezrobotnych?



Czy lepsze wykształcenie jest gwarantem lepszej pracy?

Do agencji pośrednictwa pracy zgłasza się coraz więcej osób z wysokimi kwalifikacjami. Mają ukończone studia podyplomowe, w tym MBA oraz np. wieloletnie doświadczenie w międzynarodowych firmach z branży nowych technologii. Z jakiegoś powodu jednak nie mogą znaleźć pracy. Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego pracodawcy odrzucają wybitnych specjalistów i managerów?

- Ostatnio zgłosił się do mnie bezrobotny manager, który poprosił o pomoc w znalezieniu pracy. Sprawa nie była łatwa, ponieważ już od kilku miesięcy pukał do drzwi wielu pracodawców i agencji doradztwa personalnego. Niestety bez efektu. Wszędzie otrzymywał informację, że jest "za wysoki" na stanowiska, na które aplikował, tzn. że jego kwalifikacje przewyższają wymagania pracodawców. Niestety nie była to odosobniona sytuacja i coraz częściej spotykam podobnych przypadków - opowiada Aneta Czaplińska z agencji pośrednictwa pracy Start People.

-Czasami sama nie rekomenduję klientom kandydatów z większym doświadczeniem, niż było to określone w wymaganiach, wiedząc, że pracodawca nie będzie mógł zapewnić "ponadprzeciętnym" kandydatom możliwości wykorzystania ich wiedzy i umiejętności. Znam również przypadki, kiedy firma zatrudniła kandydata, którego można określić mianem "over qualified" i niestety sam zrezygnował po kilku miesiącach z pracy. Objęte stanowisko okazało się dla tej osoby za mało rozwojowe.

"Dobry" nie musi oznaczać "drogi"

Pracodawcy często rezygnują z nawiązania współpracy z osobami o wysokich, czy jak mówią - "o zbyt wysokich kwalifikacjach", w obawie przed ich wysokimi oczekiwaniami. Pracodawcy chcą uniknąć sytuacji, w której zostaną potraktowani jako tymczasowe rozwiązanie i pracownik skorzysta z bardziej rozwojowej oferty, od razu, gdy taka się pojawi.

Często pracodawcy decydują się na kandydata o niższych kompetencjach, bo wiedzą, że ich oferta stanowi dla niego awans. Osobie o wyższych niż wymagane kompetencjach pracodawca musi zapewnić w dalszej perspektywie możliwości rozwoju odpowiadające jej doświadczeniu - tylko wówczas ma szansę zatrzymać takiego pracownika na dłużej. A jak wiadomo, wiele firm nie ma na tyle elastycznej struktury i budżetu.

Czy zatem "ponadprzeciętni" kandydaci nie mają szans na rynku pracy? Wiele zależy od ich umiejętności przekonania potencjalnego pracodawcy, że mimo wyższych kwalifikacji sprawdzą się na oferowanym stanowisku. Muszą uzasadnić, dlaczego chcą podjąć pracę mniej odpowiedzialną lub w węższym zakresie obowiązków. Najpierw jednak powinni sami sobie uczciwie odpowiedzieć na pytanie: czy za wszelką cenę chcą znaleźć pracę, czy szukają takiej, która będzie dla nich satysfakcjonująca. Wybór drugiego wariantu oznacza w dłuższej perspektywie korzyści zarówno dla nich, jak i dla przyszłych pracodawców.

- Tyle się ostatnio mówi o tzw. high potencials i zarządzaniu "talentami" w kontekście rosnącej konkurencji na rynku. Podkreśla się, że jedyną drogą do zbudowania przewagi konkurencyjnej są wykwalifikowani pracownicy. Czy pracodawcy nie powinni zatem przyciągać kandydatów z rozległą wiedzą i umiejętnościami, zamiast odprawiać ich "z kwitkiem"? Prognozy przewidują, że wkrótce na rynku pracy to pracownicy będą dyktować warunki - wyjaśnia Aneta Czaplińska z agencji pośrednictwa pracy Start People.

- Przedsiębiorcy będą musieli znaleźć sposób na zachęcenie "talentów" do zatrudniania się właśnie w ich firmach i pozostanie w ich strukturze na dłużej. Może warto, by już dziś wypracowali strategie i modele, w których znajdzie się miejsce dla kandydatów z większą wiedzą lub doświadczeniem, z myślą o przyszłym wykorzystaniu ich kompetencji - dodaje.

Bezrobocie z doktoratem

Osobną kwestią jest problem osób "za dobrze wykształconych", które nie potrafią znaleźć pracy w biznesie. Statystyki pokazują, że z roku na rok coraz więcej absolwentów uczelni wyższych uzyskuje tytuł doktora. Równocześnie z tym procesem obserwujemy zjawisko braku pracowników z zawodowym wykształceniem. System edukacji wydaje się być zupełnie niedostosowany do potrzeb rynku pracy.

To problem nie tylko Polski, ale i innych krajów Unii Europejskiej, na co zwracali uwagę przedstawiciele Parlamentu Europejskiego z ramienia Niemiec i Holandii, podczas spotkania komisji europejskiej ds. rynku wewnętrznego z instytucjami i przedsiębiorcami małopolskimi w maju br. w Krakowie. Coraz częściej do agencji pracy pukają zatem nie tylko absolwenci szkół wyższych, ale także absolwenci studiów doktoranckich. Świetnie wykształceni, walczą o zatrudnienie na uczelniach, lub od razu szukają swojej szansy w biznesie. I tu spotyka ich coraz częściej niemiła niespodzianka - pracodawcy kręcą nosem na niewielkie doświadczenie zawodowe takich kandydatów tłumacząc, że świetne wykształcenie to za mało.

- Zachęcam wszystkich, by dali szansę kandydatom z łatką "over qualified" i nie przerażali się ich bagażem wiedzy czy doświadczeń. Trzeba oczywiście zawsze pamiętać, by zadbać o potrzebę samorealizacji takich kandydatów, jeżeli nie przez warunki zatrudnienia, to nowe wyzwania. I nie ograniczajmy się tylko do zakresu obowiązków przypisanego danemu stanowisku. Popatrzmy na projekty, które realizowane są w naszej organizacji. A może nasz kandydat prywatnie bardzo interesuje się filozofią Kaizen i chętnie stanie na czele grupy projektowej, która wdroży u nas 5S nawet, jeżeli na co dzień jest Managerem Działu IT - podsumowuje Aneta Czaplińska ze Start People.

Na polskim rynku oczywiście można znaleźć firmy, które doceniają pracowników chcących się kształcić, oferują im nawet awanse czy podwyższają wynagrodzenie z tego tytułu. Takie podejście jednak prezentują ci, którzy wysoko cenią sobie elastyczność, chęć podnoszenia kwalifikacji i poszerzania kompetencji oraz szybkiego przyswajania wiedzy.

Pracownika z szerszym zakresem wiedzy można wykorzystać jako trenera wewnętrznego, oszczędzając tym samym na kosztownych szkoleniach zewnętrznych. Bardziej doświadczony manager może być coachem i uczestniczyć w programie rozwojowym pozostałych managerów. A coaching jest coraz częściej postrzegany jako panaceum na wszystkie bolączki zarządzania. Czy nie warto mieć coacha wewnątrz organizacji zamiast opłacać specjalistów z zewnątrz?

Komentarz psychologa: Joanna Bielecka-Gajos.

Zmiana stanowiska pracy w przypadku osób o wysokich kwalifikacjach (kierownicze, lub wysokie kwalifikacje naukowe - np. doktorat) zawsze budzi u potencjalnego pracodawcy podejrzliwość. Ocena naszej osoby, jako kandydata do pracy przez pryzmat aktualnego/poprzedniego zakresu obowiązków wydaje się być reakcją naturalną. Stanowi bowiem realny punkt odniesienia. Nie zawsze jednak ten punkt jest jedynym słusznym, bo jeżeli pod uwagę weźmiemy najważniejszą przyczynę, jaka każdorazowo kieruje naszym zachowaniem - czyli motywację, może okazać się, że powód chęci zmiany pracy jest uzasadniony, a często też wręcz prozaiczny - jak np. niechciany awans lub konieczność pełnienia obowiązków w czyimś zastępstwie. Tym, co powinno różnicować naszą ocenę kandydatów ubiegających się o niższe stanowiska niż piastowane uprzednio, jest motywacja, jaka stoi za taką próbą zmiany. Nie jest niczym złym, jeżeli kandydat po objęciu stanowiska, do którego nie ma predyspozycji czy zwyczajnie - pasji, próbuje poszukiwać czegoś bardziej dla siebie adekwatnego, wśród propozycji niższych rangą a nawet z niższym wynagrodzeniem. Natomiast zastanawiać możemy się wtedy, kiedy przyczyną chęci zmiany jest mała świadomość siebie i swoich celów lub chociażby chwilowy brak pracy. Jednak również wtedy należy pamiętać, że każdy typ motywacji może być skutecznym motorem do efektywnego działania, a to, co potrzebujemy poznać, żeby dobrze pokierować takim pracownikiem, to mechanizm, jaki leży u jej podłoża. Bo równie skuteczny może być pracownik, którego celem jest utrzymanie rodziny, jak i ten, dla którego najważniejszy jest rozwój i samorealizacja. Natomiast to, co ich różni, to motywatory, po jakie powinien sięgnąć pracodawca, bo w pierwszym przypadku ważna będzie potrzeba bezpieczeństwa i uposażenie, w drugim natomiast - możliwość samorealizacji.
Start People

Opinie (208) ponad 10 zablokowanych

  • za kilka kilkadziesiat lat ten kraj się obudzi z ręką w nocnikiu bo nie będzie doswiadczonych 30-40 latkow (7)

    jak nie dawał szansy młodym ludziom na zdobycie doświadczenia, na nawet na asystenta wymagane jest 2-3 lata XP i nie wiadomo co jeszcze..

    • 63 4

    • (1)

      tak bedzie poniewaz

      przez 20 lat utrzymywano monopole oraz przymus sluzby wojskowej. To w sumie zahamowalo rozwoj naszego kraju. teraz trzeba za ewmerytury wojskowych i tych z tp sa oraz prokom placic bezrobociem i emigracja.

      • 9 2

      • zaluje ale inacze juz teraz sie nie da

        a to wszytsko nasza wladza.

        • 5 0

    • Ja np. uwielbiam czytać ogłoszenia z tekstem "wymagany własny samochów" (1)

      Zrozumcie. Nie po to zapier... latami na to by kupić sobie samochód i żeby tyrał w waszej firmie.
      Myslicie że jak mi dacie jałmużnę na paliwo to wszyscy będą zadowoleni?

      Jak nie stać twojej firmy na zakup byle jakiego jadącego grata to nie zakładaj firmy człowieku!! To jest k... żenada brać od kogoś auto i jeszcze mu najlepiej zapłacić 1300zł gdzie walnie uszczelka pod głowicą która kosztuje 18000zł i kto będzie za nia płacił? Ma pewno nie biedne firemki bez aut a już napewno nie pizzerie które połowe kierowców zatrudnia na czarno czego policja oczywiscie nie może sprawdzić. Nie mają na pizze?

      • 31 2

      • tak wiem uszczelka 1800zł

        • 19 0

    • ::::::: (2)

      No ta Aneta Czaplińska to chyba sama jest po zawodówce, sory jezeli artykuł pisze StartPeople najbardziej beznajdziejna agencja pracy to artykuł nie jest kompetentny, no ja jakbym miał szukać pracy to na pewno nie poszedłbym do takiej agencji, sam mam prawie dr przed nazwiskiem, i gdyby nie to to bym nawet nie mógł liczyc na porządne zarobki, na pewno z dr łatwiej jest znaleźć pracę, bo dziś to wszyscy mają mgr lub lic, no a po zaowodwym , sory nie interere mnie zasuw....... na budowie, i picie wódy z typami po pracy na słońcu po 26 godzin na dobę, beznadziejny artykuł, beznadziejny Start people, beznadziejna Czaplińska i Bielecka-Gajos.

      • 5 4

      • Wiesz mam pewno wątpliwości. :) (1)

        I bynajmniej nie do tego co próbowałeś wyrazić, ale do formy w jaką to ująłeś. Czy naprawdę wąska specjalizacja doktorantów nie obejmuje posługiwania się językiem ojczystym? Za tak kulejącą formę gramatyczną, nawet w podstawówce dostał byś "pałę". Jeśli tak będzie wyglądała twoja praca doktorancka to szczerze współczuję promotorom. ;) Pomijam już te anglojęzyczne wtrącenia, bo to w zasadzie druga "laga" tym razem z języka angielskiego. Jeśli to takich doktorantów ma na myśli autor artykułu, to ich problemy ze znalezieniem pracy są dla mnie zupełnie oczywiste...

        • 9 1

        • przykry/a jestes

          chyba masz problem nizszosci, jeżeli myslisz ze na takich forach bedę pisał poprawną polsczyzną, to życzę powodzenia ci w dalszym zyciu buraku!!!!!!

          • 1 6

  • (25)

    2-3 letnie doświadczenie bezpośrednio po studiach jest śmiało do zrealizowania - tylko zamiast studiować na wydziałach gier i zabaw, trzeba wybrać potrzebne w biznesie kierunki i pracować na stażach, praktykach (coraz częściej całkiem nieźle płatnych); w branży IT znaleźć niepracującego studenta 4-tego roku jest trudno - dlaczego studenci innych kierunków chcą wszystko na tacy?
    Po co nam setki tysięcy pedagogów, psychologów, socjologów, politologów, historyków, filozofów, geografów i wszelkiej innej maści podawaczy zapiekanek?
    Mam 26 lat, zatrudniam w zależności od projektów od 10 do 15 osób, rozwijam własną firmę, pomijając sekretarkę najniższa stawka u mnie w firmie to 17zł na rękę za godzinę. Mi się opłaca, im się opłaca - razem się rozwijamy. A wszędzie tylko narzekanie.

    • 44 40

    • zatrudniasz na etat , płacisz ZUS od najniższej

      czy od całości ?

      • 24 0

    • Wyhamuj, po studiach technicznych są z kolei setki barier biurokratycznych. (15)

      Co z tego, że skończyłeś studia jako konstruktor, mechaniczny, czy budowlany, albo architekt, albo inny inżynier, skoro żeby wykonywać zawód pod twoimi wypocinami musi podpisać się mamusia, co ma uprawnienia, albo inny emeryt, co zdał egazmin za komuny? Egazmin za komuny: umiesz - masz. Wystarczy przywołać egzamin na prawko. Przejechałeś kilometr - zdany. A teraz fale, żeby odgonić konkurencję i zgolić jak najwięcej kasy. Morale - dno. Gdzie nie spojrzeć koncesje, pozwolenia, certyfikaty, bariera na barierze. Egazminy dużo trudnejsze, jakieś unijne bzdury dochodzą. A najzabawniejsze jest to, że jak ktoś już coś pozdaje, to tylko jeździ i kasuje za przybicie pieczątki, nawet w plany nie patrzy, taki upadek. Mojego kierownika budowy nie interesuje nic poza kwitem i kasą. Konstruktor ANI RAZU nie był na budowie. Gdyby nie ja, co nie mam żadnych papierów, poza inżynierem od programowania, ale myślę o wszsytkim na tej budowie zamiast domu wyszedłby przystanek autobusowy.

      • 25 3

      • Dokładnie, a IT to jest kiepski przykład, bo klepanie w chińskiego laptopa sqle, albo ceplusplusy to też jest praca robola (12)

        tylko, że trochę mniej brudna. Decyzyjność i odpowiedzialność = zero. Gdyby wszyscy siedzieli i gapili się w kompa, kto wybudowałby ci mieszkanie?

        • 29 3

        • jesli jestes po IT i (8)

          jedyne z czym IT ci sie kojarzy to klepanie sqli czy c++ w chinskie laptopy to mi cie szkoda..

          • 3 11

          • A ja sie chętnie dowiem czym ambitnym w tym IT sie zajmujesz. (7)

            • 8 0

            • oto czym sie zajmuje (5)

              Pracuje jako konsultant IT (bazy danych), biore udzial w projektach dla roznych firm; jestem odpowiedzialny za ogolnie pojety projekt, wdrozenie i utrzymanie systemu lub wyszkolenie pracownikow ktorzy sie tym beda zajmowac. Przewaznie jest to projekt i implementacja bazy danych, czasem instalacja i konfiguracja systemu operacyjnego a nawet zdarzalo mi sie brac udzial w zamawianiu sprzetu na ktorym to wszystko ma chodzic.
              Mamy klientow w Europie, od czasu do czasu wyjezdzam w delegacje. Moze komus sie to nie podoba, mi tak.

              • 2 2

              • Ale Ty się chwalisz czy żalisz? (4)

                szukam sensu tej wypowiedzi.....

                • 2 2

              • Ale Ty się chwalisz czy żalisz? (3)

                jest to odpowiedz na pytanie "A ja sie chętnie dowiem czym ambitnym w tym IT sie zajmujesz.", nie widzisz?

                • 1 2

              • Potwierdzasz tę opinię. (2)

                Jesteś żuczkiem, co tyra na samym dole. Co z tego, że wykonujesz wykwalifikowaną pracę? Nie decydujesz, robisz co każą. Każą instalować - instalujesz, każą kasować - kasujesz. Czasem coś powiesz, ale twój menago i tak decyduje o wszystkim, albo lepiej: menago na górze, gdzie twój wzrok nie sięga. Możesz mu co najwyżej wysłać mejla, którego on zleje.

                • 2 0

              • nie o to chodzi (1)

                Po pierwsze:
                1) nie jest to klepanie SQLi tylko mimo wszystko ciekawa i ambitna praca (zdecydowanie nie wyglada tak ze kaza cos robic a ja robie)
                2) moja pensja jest pięciocyfrowa, i nie ma 1 na początku.

                • 1 1

              • To tak jak moja, tylko między tymi cyframi jest przecinek ;)

                • 1 1

            • za to wy nawet nie potraficie klepac tego sqla ;) zreszta takie rzeczy jak klepanie kodu to robia studenci , nie macie pracy nieroby z uniwerku bo nic nie umiecie proste

              • 0 0

        • Idąc tym tokiem rozumowania, taka chirurgia to też taka praca robola (2)

          prawie jak krawiectwo :D

          • 9 3

          • (1)

            W chirurgii nie ma kopiuj-wklej i przycisku wstecz:) A i reset nie zawsze pomaga.

            • 2 1

            • No fakt, jak ostatnio leciałem samolotem i nie mogliśmy wystartować bo się awionika zawiesiła

              to faktycznie reset pomógł.
              Ciekawe tylko dlaczego wszyscy byli wyluzowani i tylko ja się spinałem podczas lotu? :o

              • 2 0

      • Masz po części rację ale te bariery często tworzą właśnie takie tłuki menagerskie (1)

        i ludzie którzy dorwali się do władzy i chcą zaistnieć tworząc coraz to nowe regulacje i problemy.
        10 lat temu był jeden wielki owczy pęd na studia ekonomiczne, politologiczne, psychologiczne i menagerskie. To jest efekt tego pędu. Bezproduktywni biurokraci nie umiejący nic stworzyć, wymyślić i wyprodukować. Działają bo socjalistyczny bałagan i biurokracja im na to pozwala ale ten system nie może przetrwać i musi się rozpaść. Na razie przyjął chyba wystarczająco dużo darmozjadów i niedługo pęknie.
        Jednocześnie zamykano szkoły techniczne i zawodówki. Czasem myślę, że to musiało być celowe działanie albo totalna głupota.
        I wcale mi nie żal tych bezrobotnych, niech jadą do Hiszpanii protestować w sprawie większych podatków i socjalu.

        • 5 1

        • W Hiszpanii nie protestują za socjalem i podatkami.

          Reszta się zgadza.

          • 1 0

    • dot.mk - Drogi Rekinie biznesu...

      gratuluje sukcesu..ale wierz mi 17 zl. to żaden szał.....

      • 14 2

    • Podaj dane

      daj namiary chętnie się zatrudnię, bo widzę że idylla u Ciebie przyszły Szefie

      • 7 0

    • A ja mam 29 lat, jestem bezrobotny i też czuję się spełniony i szczęśliwy.

      • 16 0

    • 17 złotych netto za godzinę? To jakieś 2600 zł. netto miesięcznie. I Ty mówisz, że dobrze płacisz? (3)

      • 11 6

      • (2)

        Nie 2600 tylko 2720zl netto.
        Do "mk", działasz w Gdańsku ?, a jeśli tak ,
        masz jakiś wolny etat np. "sprzedawca/handlowiec" za podobną kwotę ?

        • 1 0

        • No tak. Te 120 złotych to rzeczywiście robi duuużą różnicę. (1)

          • 5 0

          • jak Cię ściśnie na 5zł ,to "zobaczymy", jaki będziesz mądry

            • 0 0

    • .

      A ja mam 3 letnie doświadczenie i jestem na 3 roku studiów. A pracy nie mogę znaleźć... Przeprowadziłam się do Gdańska jakieś 4 miesiące temu i codziennie odpowiadam na ogłoszenia zamieszczone na www.praca.trojmiasto.pl Więc nie wiem o czym Ty mówisz. Doświadczenie jest do zrealizowania, tylko co dalej? Muszę dojeżdżać do pracy tracąc 4 godziny dziennie. I tak już chyba pozostanie...

      • 0 0

  • I znów ankieta taka sobie....

    A gdzie uwzględnienie posiadania znajomości. Ostatnimi czasy przyglądam się osobom szukającycm pracy, jak i pracodawcom. Znajomości, znajomości i jeszcze raz znajomości. Młode cwane pindy bądź cwaniaczki, którzy dostali prace na piękne oczy, bardzo często na "dzień dobry" bez doświadczenia i wykształcenia siedząc już trochę na pupie i wiedząc, że są w 100% nie do ruszenia. Najlepsze w tym jest to, że potrafią ładnie usuwać potencjalnych rywali bo ci przchodzą z czymś do potencjalnego pracodawcy plus szybko zapomnieli, ze sami z g*wnem przyszli, a z chęcią krytykują innych (którzy mają doświadczenie, chęci do pracy, nauki i tzw. papier). Przypadek z mojej byłej pracy: młoda pinda, która pracodawca wziął z niczym (dziewucha nie miała nawet zbytniej chęci uczenia) i wysyłał na kursy. Potrafiła sugerować kto się z potencjalnych kandydatów nadaje badź nie na podstawie zdjęcia i próbowała podważać kompetencje osób, które w cv miały wiecej niż ona na "dzień dobry" i w wstępnych rozmowach wyglądały na osoby konkretne, chętne do nauki i zdobywania doświadczenia. Wszędzie znajdą się cwaniaczki ale ostatnimi czasy w Polsce jakieś dziwaczne rzeczy się dzieją. Niekompetentni mają więcej do gadania!

    • 54 2

  • Jest dużo gorzej. W kraju, w którym rozgrabiono cały przemysł, zmarnowano lata doświadczeń i tradycji technicznych (1)

    wykwalifikowani nie tylko nie mogą znaleźć ambitnego zajęcia, ale w ogóle czegokolwiek innego niż "wynieś, przynieś, pozamiataj". Po prostu nigdzie się ich nie wpuszcza. Na posadach albo siedzą cwaniaczki, albo emeryci, co nie wykształcili swoich następców z braku zaufania do nich i zadufania w sobie.

    • 35 3

    • prawda tak to prawda

      sa oferty pracy

      dzialanosc wlasna glownie mlode kobiety - dzial towarzyskie / sponsoring sex na tym portalu

      • 1 0

  • (1)

    Wniosek prosty: studia dają wiedzę. Wykuć regułki i definicje każdy potrafi. Co innego zdobytą wiedzę wykorzystać w praktyce. Jestem już po studiach i widzę jak te kujonki z mojej grupy z pierwszych ławek siedzą w kasie w Tesco hehe ;) Jeśli ktoś jest gamoniem i nie potrafi wykazać inicjatywy to nawet tytuł profesora habilitowanego mu nie pomoże. Wiedza to jedno (także trzeba ją mieć), ale bez zaradności życiowej nikt daleko nie zajedzie. Moja rada to taka by już w trakcie nauki zdobywać doświadczenie i umiejętności. Studenci od siedmiu boleści myślą, że jak pokażą dyplom szkoły wyższej to pracodawcy będą przed nimi rozkładać czerwone dywany. A potem zdziwiony jeden z drugim, że pracy nie może znaleźć... Przecież magistra mam, wzburza się. Szkoda, że zapomniał wspomnieć, że nie dość, że poza studiowaniem nic nie robił, to jeszcze w trakcie studiów więcej imprezował niż bywał na wykładach.

    • 18 14

    • a gdzie opcja znajomosci?

      opcja w ankiecie

      znajomosci.
      odpowiedz

      • 8 1

  • nigdy niezatrudnię takiego ,,wykształconego z dziedziny kopiuj i wklej" (7)

    Dziesiątki takch przesłuchiwałem. Żenada. Może z 5% procent to jakiiś poziom.

    • 23 8

    • Mógłbyś chociaż nie robić błędów...

      człeku "z dziedziny kopiuj i wklej"

      • 9 2

    • wspaniała ortografia:)

      • 8 1

    • Jim (1)

      Nie z czasownikami się pisze rozłącznie.
      Jak stawiasz znak % to nie musisz już pisać słowa "procent"
      "Jakiś" pisze się przez jedno "i"

      Znam też niemiecki i angielski, mam doświadczenie w handlu i obsłudze pakietu Adobe, chętnie przyjmę pracę w Trójmieście.

      Pozdrawiam

      • 17 0

      • obsługa pakietu addobe to dosyć szerokie pojęcie.

        Wiesz ile addobe ma programów?

        Równie dobrze można napisać: " Poruszam się biegle w programach."

        • 3 2

    • ty pacanie moze powiesz ze nie ztrudnisz kogos po znajomosci?

      • 4 0

    • usuwajcie takie opinie!

      niech sie ucza PISAC

      • 5 0

    • Hah.

      Znaczy prezes Polskich Nagrań, czy też może dzielnicowy? Wypowiedź tak lakoniczna, że aż ogarnia smutek... Ciebie za to chyba musiał ktoś dobrze "wypromować" bo z taką frazeologią ciężko mówić o jakimkolwiek wyborze. :P

      • 2 0

  • jest takie powiedzienie,iż współczesna mlodzież ma pęd do edukacji (liczni mgr i dr) (1)

    ale nie do wiedzy. I rzeczywiście jak to się wyciśnie ten wyuczony bełkot to niewiele zostaje.

    • 17 4

    • ja akurat mam do wiedzy

      przez to jednak nie mam szansy na legalna prace w Polsce. i nikt kto ceni wiedzei NIE MA.

      • 3 0

  • Niestety w firmach panuje jakas patologia, bo mowi sie wprost, ze chetnie zatrudnia znajomych... (7)

    -WoltersKluwer na stronie macie napisane :„Poleć przyjaciela” – program referencyjny (nagrody dla osób polecających swoich przyjaciół do pracy w firmie)
    -LPP, zanim wyjdzie ogloszenie o prace, kierownik pyta, czy ktos ma znajomych do polecenia (i zazwyczaj biora znajomych bez wymaganej wiedzy czy doswiadczenia)
    -ThomsonReuters, jak pracownik podrzuci cv znajomego, to potem otrzyma dodatkowa kase do 3tys PLN
    -LOTOS, ENERGA, PGNiG - nawet nie komentuje, bo kto tam byl, ten wie co i jak :)

    • 54 5

    • To nie patologia ale zdrowy rozsądek (4)

      Pewniej jest zatrudnić kogoś z polecenia niż nieznaną osobę, która być może sporo nakłamie w CV a jak przyjdzie co do czego to niczego nie będzie umiała.

      • 8 21

      • Polecić osobe a ją zatrudnić to spora różnica (3)

        Polecona osoba przechodzi tylko pierwszy stopień rekrutacji w firmie czyli przesłuchanie. Jeśli się sprawdzi to czemu ma nie zostać przyjęta a polecający pracownik nagrodzony za znalezienie godnego zasobu intelektualnego. Patologią jest to, że ludzie uważają to za patologie

        • 12 7

        • (1)

          Tylko ze w praktyce to wyglada zupelnie inaczej... A jako ze pracowalam w kilku dzialach HR i wiem jak odbywaja sie rekrutacje, to smialo moge to nazwac "patologia"

          • 12 1

          • Głupoty gadasz

            Głupoty gadasz i tyle. Płacenie za polecenie znajomych to powszechna i skuteczna metoda na znalezienie wartościowych pracowników. Stawki w polskich oddziałach zachodnich firm to ok 1500-2500 dolarów, czasem wypłacane w ratach przez rok. Jest to kwota niższa niż opłata dla firmy head hunterskiej za znalezienie pracownika. Dotyczy to oczywiście specjalistów. Oczywiście jeśli praca nie wymaga przynoszenia jakiś rezultatów to rzeczywiście można zatrudnić byle kogo. Ale nie myśl że ktoś ci za to zapłaci. No i jaka prywatna firma ma stanowiska, które nie muszą dawać dobrych wyników pracy.

            • 3 1

        • w haerze denerwuje mnie, kiedy osoba, która tam pracuje - zazwyczaj kobiety -
          i dostaje za to $, "przesyła mi" w słuchawke telefonu narzekania
          "a wie Pan ile przyszło aplikacji ?"
          A od czego Pani tam jest!?, ciśnie się na język:
          czekoladke, kawkę i uśmiechy do psipsiółek mozna po pracy !

          • 4 1

    • Słuszna uwaga! we wszystkich wydawać by się mogło "lepszych" firmach działają prężne programy referencyjne. po co tylko ta cała "afera"...

      • 1 1

    • To jest powszehna praktyka na świecie !

      To jest rozwiązanie powszechne na świecie. Stosują je duże, renomowane firmy. I bzdurą jest że zatrudnia się przyjaciela bez kwalifikacji. Wiem jak te systemy działają. polecona osoba musi spełniać warunki określone dla stanowiska pracy. Robi się to żeby ogranicznych koszty rekrutacji i budować zespoły ludzi, któy będą dobrze razem pracować. Kasa za polecnie znajomego wypłacana jest w zależności od tego jaką wartość przedstawia znajomy (na jakie stanowsiko został zatrudniony) i czy w ogóle spełnił warunki. W ten sposób pracownicy sami namawiają swoich KOMPETENTNYCH kolegów do pracy w firmie.
      Przykro słuchać jak ktoś kto się w ogóle nie zna na rzeczy pisze takie bzdury. Zwłaszcza, że wynika to pewnie z rozgoryczenia i braku satysfakcji zawodowej.
      Powodzenia na tym naszym trudnym rynku pracy!

      • 0 2

  • Ludzie wyjezdzajcie z kraju (12)

    Europa na was czeka, w Polsce tylko marnujecie czas.

    • 41 8

    • w Europie jest to samo (7)

      Połowa ludzi z polskim wyższym nie dorównuje ludziom w innych krajach..

      • 7 5

      • Buhaha :) (6)

        I tu się zdziwisz! Ja skończyłam najpierw roczną szkołę architektury wnętrz (dyplom specjalisty) a potem wyjechałam studiować w W-wie (mam mgr). Język angielski bardzo dobry i wyjechałam. Teraz kończę naukę Belgijskiego a mam już prace od roku i zarabiam 2400 euro po odliczeniu podatku. Zatrudnili mnie a raczej wyściskali i sami zagwarantowali mi naukę ich języku. A czemu? Przez to, że jestem Polką a w europie jesteśmy znani nie tylko ze złodziejstwa ale też z pracowitości.

        Więc nie wiem o czym piszesz... chyba sam/a nie byłeś za granicą :/ Mój narzeczony skończył elektronikę i też ma magistra. Bez problemu go zatrudnili.

        • 10 0

        • bo macie dobre zawody... (2)

          a tu mowa o ekologach, inżynierach środowiska, politologach itp.

          • 6 1

          • skoro takie dobre,

            to czemu wyjechali?

            • 4 4

          • Ale czyja to wina?

            Trzeba bylo pomyslec o tym 4-5 lat temu, a nie isc za modnymi kierunkami.
            A jak juz chciales to studiowac, bo marzyles o tym od dziecka, to trzeba bylo pomyslec o drugim keirunku.

            • 2 3

        • wow, a jaki to jest język belgijski? (2)

          Pytam, bo w Belgii mówią po flamandzku, francusku i po niemiecku ;) Zależy od regionu.

          • 11 0

          • to jest język z tej samej grupy językowej

            co austriacki i kanadyjski.

            • 10 0

          • Należy do flamandzkiego, ale różni się od holenderskiego więc, często się mówi belgijski ;P z niemieckim się nie spotkałam ;]

            • 3 0

    • nie wyjezdzajacie tylko bierzcie w rece butelki i kamienie (3)

      jak w hiszpani jak w grecji jak w uk jak wszedzie gdzie toczy sie walka o przyszlosc.

      • 15 2

      • Też o tym myślałam ale...

        ...większość polaków mówi: "Ale po co?", "I tak nic z tego nie będzie" - i tak w kółko :(

        • 10 0

      • Pewnie, że wszędzie tylko tam jak coś chodź troszkę nie gra wychodzą na ulicę. Gdyby mieli takie rzeczy jak u nas dawno by na taczkach rządzących wywieźli. My natomiast nadal mówimy, że jest fajnie bo tylko deszcz na nas pada:>

        • 8 0

      • kamienie i butelki

        Za pomoca kamieni i butelek toczy sie walka o zatracenie przyszlosci, nie o przyszlosc. Po kazdej rewolucji jest gorzej niz przed rewolucja.

        • 0 1

  • Najwięksi nieudacznicy to (1)

    menagerowie wyzszego szczebla w oddziłach lokalnych (kumoterstwo) i wszelkiej maści doktorowie nauk (z wykluczeniem medycyny i nauk technicznych bo w tych dziedzinach habilitacja to wyczyn) którzy latami nie robią habilitacji.
    I tu sie zgadzam dla nich nie ma pracy ale też nigdy nie było.

    • 31 0

    • ...np. dr hab teologii KSIĄDZ NATANEK

      znacie? hahahahaha...

      • 4 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Pracodawcy w Trójmieście

Forum

Najczęściej czytane