• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Młody "nieogar" chce dużej pensji. Za co?

Michał Sielski
16 marca 2022 (artykuł sprzed 2 lat) 
Młodzi coraz częściej oczekują od razu nie tylko wysokiej pensji, ale też dodatkowych bonusów na równi z doświadczonymi pracownikami. Młodzi coraz częściej oczekują od razu nie tylko wysokiej pensji, ale też dodatkowych bonusów na równi z doświadczonymi pracownikami.

Nasz ubiegłotygodniowy artykuł "Ile chcą zarabiać młodzi ludzie?" wywołał lawinę komentarzy. Odezwało się po nim też kilku czytelników wspominających dawne czasy. Część z nich w niewybrednych słowach użala się na młodych pracowników. Czy chcą oni zarabiać godnie, czy raczej mają nierealne oczekiwania, zbudowane na marzeniach opartych o cukierkowe wpisy w mediach społecznościowych? Oddajmy głos doświadczonym pracownikom i pracodawcom.



Skąd wynikają wysokie oczekiwania młodych na rynku pracy?

Przypomnijmy: w czwartek opisaliśmy badania firmy doradczej PwC, która opublikowała raport "Młodzi Polacy na rynku pracy". Przebadano w nich 2,5 tys. studentów i absolwentów uczelni wyższych.

W kwestii zarobków mediana oczekiwań kształtowała się na poziomie 4,5 tys. zł netto. Najniższe wymagania finansowe zgłaszali studenci kierunków społecznych i ścisłych - ok. 4 tys. zł.

Studenci kierunków ekonomicznych, humanistycznych i technicznych plasowali się w okolicach 4,5 tys. zł, natomiast studenci kierunków medycznych i biologiczno-przyrodniczych mówili o ok. 5 tys. zł.

Artykuł wywołał lawinę komentarzy.



Bezpłatny staż, umowa śmieciowa lub pieniądze pod stołem


źródło: Viralowytata

Oto jeden z głosów nieco starszego pokolenia:

- Młodzi! Muszę was rozczarować, 10 lat po studiach zarabiam 5,7 tys. zł brutto, czyli prawie średnią krajową, co daje 4 tys. zł na rękę. I to nie jest najgorzej! Jedynie w IT specjaliści i ludzie na własnej działalności prowadzący firmy mają dużo, reszta nawet do tej średniej nie dobija. Wystarcza mi na życie, ale takie sobie - powiedzmy. Raz w roku wakacje za granicą, dwa samochody i kredyt na mieszkanie. Żeby czuć swobodę ekonomiczną, musiałbym zarabiać 6-7 tys. zł na rękę. Aha, żeby nie było, nie chwalę się ani nie żalę - pisze osoba podpisująca się "mgr inż. chemik".
Etat był szczytem szczęścia. Większość młodych osób pracowało na umowie śmieciowej, bo wtedy jeszcze to określenie nie istniało
Inni wspominają swoje początki. Pamiętam też i ja. Gdy na studiach (fakt, było to ponad 20 lat temu...) udawało się złapać pracę jako św. Mikołaj, albo "stać na promocjach", rozdając sery pleśniowe czy tabletki piorące, to 7 zł na rękę na godzinę było stawką, za którą przychodził każdy. W tym samym czasie za bycie "półkownikiem", czyli za wykładanie towaru w supermarkecie, zarabiało się 3,80 zł na godzinę brutto, a po przepracowaniu 200 godzin stawka rosła do 4 zł brutto. Maksymalna (po kolejnych 200 godzinach pracy) sięgała 4,20 zł brutto. Gdy tata dawał auto na dojazd do sklepu i nie trzeba było kasować biletów, "oszczędzało się" 1-2 godziny pracy, w zależności od tego, w którym sklepie akurat była robota.

I tak mieliśmy szczęście. Większość rówieśników cieszyła się, gdy dostała bezpłatny staż w dużej firmie, bo to dawało szansę na złapanie etatu. Bo etat był szczytem szczęścia. Większość młodych osób pracowało na umowie śmieciowej (wtedy jeszcze to określenie nie istniało), czyli na zlecenie albo o dzieło, a było też sporo osób, które pieniądze dostawały po prostu w gotówce.

Work life balance? Przede wszystkim life



Jak jest dziś? Umowa o pracę to podstawa, o której nikt już nie dyskutuje, ale młodzi chcą więcej: kartę benefity na siłownię, bezpłatny dostęp do prywatnej służby zdrowia, nowy telefon bez limitu, coraz częściej też inne profity z samochodem służbowym na czele. Nie ma w tym nic dziwnego, każdy chce zarabiać jak najwięcej, ale co dają w zamian?

- Ostatnio poszukiwaliśmy pracowników. Wybraliśmy się do studentów piątego roku Politechniki Gdańskiej. Prosty przekaz: za etat, czyli 40 godzin pracy specjalisty tygodniowo płacimy 7 tys. zł. Zatrudniamy od razu po studiach, wystarczy krótko udowodnić swoją wiedzę i umiejętności. Nie zdążyliśmy jeszcze powiedzieć jakie konkretnie mamy wymagania, gdy trzy osoby podniosły ręce. Pytanie było jedno: 40 godzin to dużo, można na pół etatu? - opowiada rekruter z dużej gdańskiej firmy.

Piwo z butelki za 5 zł? Aperol lub prosecco i koktajle w knajpie



Dzisiejsze imprezy studenckie znacznie częściej odbywają się  "na bogato". Dzisiejsze imprezy studenckie znacznie częściej odbywają się  "na bogato".
Koszty studenckiego życia nie były wysokie. Dziś też nie są, ale życie wygląda zupełnie inaczej. Osobną sprawą są oczekiwania młodych pracowników. W czasach, gdy obecni 40-latkowie zaczynali pracę, bilet do kina kosztował 10-12 zł, a piwo w knajpie za 5 zł nie było niczym rzadkim, więc i koszty studenckiego życia nie były tak wysokie. Tylko że dziś też nie są, ale wygląda ono zupełnie inaczej. Młodzi nie chcą pić taniego piwa, bo modne są dwa razy droższe piwa kraftowe, a do tego aperol, prosecco i kolorowe koktajle.

Winne media społecznościowe czy większa asertywność?



To nie zarzut, ale warto zdawać sobie z tego sprawę, gdy szacuje się "realne" koszty życia i porównuje je z oczekiwaniami dotyczącymi zarobków. Zwłaszcza że często są one efektem postów w mediach społecznościowych. A tam nie brakuje pisanych złotymi zgłoskami historii sukcesu naszych bliższych czy dalszych znajomych. Piękne wnętrza, markowe ubrania, zagraniczne wakacje, szybkie samochody...

Pal licho, że większość tych postów na pokaz ma niewiele wspólnego z codziennością. I tak rozpalają oczekiwania oraz aspiracje. Siłą rzeczy są one więc coraz większe. Tłumaczone są też tym, że często absolwenci biorą zajęcia, których nikt wykonywać nie chce. I w związku z tym mają nadzieję, że zarobią więcej.

20 lat temu, jako początkujący lekarz, dostałem 1100 zł na rękę, 250 zł za 16-godzinowy dyżur w SOR, czy mi pasowały terminy czy nie
Czy zarobią? To już inna sprawa, bo czym innym są finansowe oczekiwania, a zupełnie czym innym kwota, za jaką są skłonni prace podejmować. Zwłaszcza że realna praca czasem szybko weryfikuje marzenia o pensjach absolwentów.

20 lat temu wszyscy zarabialiśmy mało, a pracowaliśmy dużo, ale mieliśmy nadzieję, że ta proporcja się zmieni. Te wspomnienia potwierdzają też nasi czytelnicy:

- Kurka wodna, jak ten świat się zmienia. 20 lat temu, jako początkujący lekarz, dostałem uposażenie 1100 zł na rękę, 250 zł za 16-godzinowy dyżur w SOR, czy mi pasowały terminy czy nie - nikt mnie o to nie pytał np. w Wigilię, sylwestra, Nowy Rok. I jeszcze dodatkowo zapierdzielałem po 12 pacjentów na oddziale szpitalnym - pisze jeden z naszych czytelników. - Wszystkie obowiązkowe kursy w Warszawie wraz z pobytem i wyżywieniem na własny koszt, do tego szef potem robił mi przez kilka miesięcy wyrzuty, że w ogóle pojechałem na te obowiązkowe kursy, bo ręce do pracy były potrzebne. Życie rodzinne wynosiło zero: praca, dyżur, dyżur, praca. Jedyne co było lepsze niż teraz, to większe zaangażowanie pracowników w swoją pracę oraz dotowane obiady w szpitalnej stołówce - pisze jeden z lekarzy z Trójmiasta.
Z dzisiejszego punktu widzenia wszyscy zarabialiśmy marne grosze. Gdy w szkole można było odrobić komitet rodzicielski, to zgłaszało się wielu uczniów, ale byli też... początkujący lekarze. Bo stawka była na tyle przyzwoita, a praca tak rzadkim dobrem, że nikt nie marudził, że mamy nosić biurka, czy sprzątać halę gimnastyczną po remoncie.

Dziś nikt z większym już doświadczeniem na rynku pracy i niewątpliwie większymi umiejętnościami do takiej pracy iść nie chce. Nie chcą jej też jednak młodsi, mniej doświadczeni czy wykształceni pracownicy. Niemal każdy oczekuje, że od razu będzie zarabiał dużo, najlepiej na stanowisku kierowniczym, nie będzie kupował kawalerki, a trzypokojowe mieszkanie z pięknym widokiem i w dobrej lokalizacji. Bo na Instagramie "wszyscy" przecież mają je już w wieku 25 lat, a w wolnych chwilach latają na Malediwy...

Opinie (704) 9 zablokowanych

Wszystkie opinie

  • (21)

    Zacznijmy od tego, że młodzi ludzie w ogóle nie przychodzą na umówione rozmowy. Nie odbierają telefonów, nie piszą żadnej wiadomości.
    Kultura człowieka wymaga poinformowania drugiej strony o odwołaniu spotkania. A później lament ze pracy nie ma. Młodzi ogarnijcie się.

    • 224 44

    • Młodzież (3)

      Bo młodzież ma inne sprawy na głowie, słuchanie spotify, posty na Facebooku i Insta, trzeba się w necie lansować, tu focia że znajomymi w starbuniu itp, taki lajf teraz, wiecznie słuchawki w uszach, głowa zawsze w dół bo grzebanie non stop w telefonie, porażka- wiadomo 100 procent młodzieży tak nie ma, ale to co się widzi w galerii czy w drodze do galerii to obraz nędzy i rozpaczy

      • 44 13

      • Pewnie (1)

        bo wrzucanie zdjęć do internetu to tak modne i fajne zajęcie xDDD A jeszcze jak ktoś napisze "łał aaale fajnieee!! zazdro!!" to już wogóle wygrałeś życie i poziom bycia cool wzrasta 3 razy xDD Co tacy ludzie mają w tych pustych baniach, nie zrozumiem nigdy xD

        • 14 1

        • tp

          Pewnie jesteś pracodawcą bo masz tyle wolnego czasu na pisanie bzdur.

          • 0 2

      • Spawacz z Holandii 18 euro netto

        A wy pseudopracodawcy to byście chcieli stale niewolników za najniższą krajową. Zacznij złodzieju jeden z drugim płacić uczciwie pracownikom za ich ciężką pracę. Życzę miłego dnia

        • 1 1

    • co ma Instagram do CV ?

      • 14 15

    • Jak propozycje ze strony pracodawcy to dno, to po co z takimi kobtaktowac sie.

      • 11 24

    • Pamiętam jak

      W pewnej firmie w Gdyni będąc umówiona na rozmowę rekrutacyjna na konkretną godzinę, czekałam na swoją kolej chyba z 1.5 bo okazało się że na te sama godzinę mieli zapisanych wszystkich kandydatów. Wstałam i wykrzyczałam na pół korytarza, że skoro podczas rekrutacji nie szanują mojego czasu to tym bardziej potem

      • 58 2

    • Dokładnie (3)

      tak postępują najczęściej rekruterzy! Nawet jak mówią, że zadzwonią, to tego nie robią, chociaż to oni oficjalnie reprezentują firmę i tworzą jej wizerunek...

      • 37 4

      • (2)

        Wiec zemszczę się i nie przyjdę na kolejną rozmowę do innego pracodawcy. Na złość mamie odmrożę sobie uszy. Zakładajcie własne działalności i badzcie sami sobie szefami. Trzymam kciuki.

        • 18 12

        • zmiany trzeba zaczac od HR czy innych kadrowych bo to one psuja dobre maniery

          • 8 2

        • Ale prowadząc działalność, to nie jest praca zdalna od 9 do 14 XD
          z lukaniem na na fb, instgram, tiktok, itp. "soszial midia"
          Jak się prowadzi działalność, to trza ostro zpie...lać....

          • 8 4

    • zachowanie mlodych jest odpowiedzia na zachowanie HR ktore przeginaja w druga strone

      • 10 2

    • (1)

      Pracuję w rekrutacji. Wszyscy nie przychodzą na umówione rozmowy tak samo. Nie tylko młodzi.

      • 6 2

      • Umówmy się, że to od człowieka zależy, nie stanowiska

        Umowy nie dotrzymują wszyscy. HR ani pracodawca nie kontaktuje się jak obiecał (a ustnie zaoferował już zatrudnienie). Pracownicy nie przychodzą. Tacy są ludzie.

        • 5 0

    • Pracodawcy nie są lepsi

      Niestety, pracodawcy nie są lepsi. W ciągu ostatniego miesiąca dostałam trzy propozycje pracy. Jedna firma upłynniła się przed obowiązkowym szkoleniem, drugi pracodawca nie zadzwonił w terminie, który sam wyznaczył, a trzeci nie dosłał mi niezbędnych dokumentów.

      • 7 0

    • Wreszcie pracodawcy są traktowani tak, jak sami to robią! Zawsze obiecują, że po rozmowie się odezwą i co? Hahaha

      • 16 0

    • Pikej

      Dyrektorzy poważnych firm też mają takie podejście, więc wiek nie określa człowieka.

      • 3 0

    • Zacznijmy rowniez od tego ze ten tak zwany "ekskluzywny" dzial HR wielu firm moglby zaczac od siebie,poziom profesjonalizmu czasami ponizej zera,nie oddzwaniaja,ciezko doprosic sie o informacje zwrotne itp.Poza tym prawnie powinno byc nakazane podawanie oferowanego wynagrodzenia:idziesz na rozmowe a tam Pani pyta ile chczesz zarabiac,po co przeciez najwazniejsze sa owocowe czwartki.

      • 7 0

    • "Zadzwonimy do Pana w każdym przypadku..."

      Karma wróciła. Mam ponad 20 lat stażu pracy, wysłałem wiele CV i odbyłem wiele rozmów rekrutacyjnych. Po każdej rozmowie rekrutujący zarzekali się że na pewno zadzwonią, bez względu na wynik... A jsk było? Poza może 2 przypadkami nikt nie zadzwonił. Kontakt był tylko wtedy, gdy ktoś był zainteresowany dalszymi rozmowami. Mógłbym zrozumieć, że ktoś powie - jeśli nie odezwę się w ciągu tygodnia, to znaczy że wybraliśmy kogoś innego... Ale po co kłamać? Także wcale mi teraz nie żal leniwych rekruterów - są przez młodych traktowani tak, jak przez wiele lat traktowali innych.

      • 6 0

    • To działa w dwie strony

      HRy też często nie dają feedbacku kandydatom. Brak szacunku ze strony pracodawcy kończy się brakiem szacunku ze strony kandydata. Oczywiście takie zachowanie nie jest ok, ale warto żeby firmy zaczęły od przyjrzenia się HRom.

      • 6 0

    • Spawacz w Holandii 18 euro netto

      Zacznijcie wy złodzieje płacić uczciwie, a nie jak ostatnie mendy chcecie cały czas okradać tych swoich pracowników z ich ciężkiej pracy. Na szczęście czasy się zmieniły i ludzie mogą pracować za granicą za uczciwe pieniądze. Życzę miłego dnia.

      • 1 1

  • a (44)

    Moim zdaniem po prostu nowe pokolenie bardziej szanuje swój czas i wie, że powinno się płacić odpowiednio dużo. W innym przypadku po prostu stąd wyjadą

    • 168 138

    • (34)

      A tam gdzie wyjadą to niby nie trzeba zapie..lać? Bo to z tym jest główny problem u młodych a nie z wysokością płacy. Dowód w artykule. Chcą zarobić, ale się nie narobić. A tak się nie da. Przynajmniej w ogólności, bo wiadomo, ze jak się ma dobre plecy to można tak żyć.

      • 34 14

      • (5)

        Spokojnie, poradzą sobie. Zapie...dalać to muszą ci, którzy tylko tyle mają do zaoferowania, bo nie znają języka. Młodzi Polacy za granicą często robią duże kariery ze względu na wpojoną etykę pracy - tylko w Polsce robi się z nich nierobów.

        • 30 20

        • (3)

          O jakiej etyce mówisz? Bo chyba nie o roszczeniowej postawie? A może tam nagle potulnieją jak mają za euro pracować?

          • 26 12

          • (2)

            No i o tym właśnie mówię - to co u nas jest lenistwem i roszczeniowością, za granicą nie ma znaczenia, bo kluczowa jest produktywność, a nie zapie...dol na pokaz.

            • 22 11

            • (1)

              A żeby wykazać się tą produktywnością to trzeba coś potrafić. I nie chodzi o sprawne wyklikiwanie postów na fejsie ani bumelowanie na insta. Trzeba odłożyć telefonik i zająć się robotą, do której się zatrudniło. Work-life balance polega na tym, że w pracy jest work a po pracy life. Nie odwrotnie ani jednocześnie.

              • 15 6

              • robisz projekcję patologii na całą warstwę społeczną

                zdejmij klapy z oczu i trochę obiektywizmu, proszę...

                • 4 2

        • Zgadza się

          zadam mnóstwo ludzi, którzy za granica zrobili duże kariery, a w Polsce wcześniej tyrali za marne grosze.

          • 1 0

      • (18)

        Prawda jest taka, że w Polsce jak znasz sam angielski i umiesz uruchomić komputer to dostaniesz na start 3.5 tysia na rękę. Obecnie angielski zna każda osoba kończąca gimnazjum. To chyba logiczne, że jak ktoś potrafi więcej niż angielski to chciałby zarabiać więcej. Jeżeli nie to wyjedzie na zachód i dostanie 2.5 tys euro za samą znajomośc angielskiego

        • 8 27

        • (6)

          Hahhaha, za samą znajomość angielskiego, hahahhaha, padnę

          • 26 4

          • xD (5)

            xD no to sobie padaj. Spójrz sobie do ofert jakiejkolwiek korporacji i jak masz angielski na poziomie b1 i w górę to jesteś w stanie mieć pracę za 3.5k na start. Jeżeli nie potrafisz to jestes po prostu nieudacznikiem zyciowym i nie ma dla ciebie ratunku

            • 7 14

            • buhaha (4)

              i co chcesz robić z tym angielskim? Bo takich co to potrafią tylko angielski i włączyć komputer to na bramie jest pełno. Drapią pazurkami żeby ich wpuścić, ale co dalej skoro oni nic nie potrafią. Nie potrafią zrobić nic konstruktywnego. O, kurierem możesz być. Powiedzą ci: "Fajnie jak umiesz angielski ale tak na prawdę wsadź se go w buty bo do jeżdżenia busem go nie potrzeba"

              • 10 4

              • xD (3)

                chyba ktos tu ma bol d*py, ze jest dzbanem co nie potrafi znalezc pracy za wiecej niz 3.5k xD.

                • 3 6

              • chyba mnie nie zrozumiałeś, to ty jesteś tym dzbanem bo poza angielskim nic nie umiesz (2)

                ja jestem inżynierem, a 3,5k to zarabiałem 12 lat temu. Owszem angielski się przydał ale nikt mnie nie zatrudnił dlatego że umiem gadać po angielsku tylko dlatego że potrafię w tym języku coś sensownego powiedzieć. Ty natomiast jesteś tylko jednym z wielu bo dziś angielski potrafi każdy, zatem bijesz się na rynku z pracownikami niewykwalifikowanymi o grosze.

                • 5 1

              • xd

                o widze inżynier dziura w d*pie xD

                • 0 2

              • Chodzi tylko i wyłącznie o to, że idąc do korpo z samym angielskim i znając podstawy komputera zapłacą Ci 3.5k. Oczywiście musisz umieć się porozumiewac w tym języku. To dużo lepsza pensja niż u polskiego janusza, który ma wymagania z kosmosu, a jeżeli ich nie ma to płaci minimalną.

                • 3 0

        • ciekawe ciekawe, to od znajomości tego angielskiego cegły same się murarzowi układają (hasło wall z cegieł) a teksty same się (3)

          za co miałbym zapłacić gimnazjaliście tudzież abiturientowi, o absolwencie nie wspominając owe 3500 pln na rękę (które przekłada się na koszt pracodawcy 4155 pln, pomijając organizację stanowiska pracy), skoro nie masz żadnego doświadczenia, a wdrażanie cię od początku nie dość że powoduje stratę (twoje wynagrodzenie) to jeszcze trzeba poświęcić czas doświadczonego pracownika, by cię wdrożył.

          • 8 4

          • "powoduje strate"...

            Taki job, nie ma pracownika, to trzeba wyhodowac.
            A im lepiej zoganizowana, przygotowana, wyposazona robota, tym to latwiej zrobic.

            • 6 2

          • masz tu rację po części bo to fakt, do układania cegieł nie potrzeba angielskiego (1)

            tylko prostego przyuczenia. Niemniej jeśli miałby się do ciebie zgłosić jakiś abiturient to chyba po filozofii albo socjologii bo to są właśnie takie kierunki bez perspektyw.

            • 0 4

            • "do układania cegieł nie potrzeba angielskiego "

              budownictwo to gra zespołowa i w takiej grze komunikacja to umiejętność podstawowa.

              • 1 0

        • nie sztuka znac jezyki obce... (5)

          Sztuka jest miec w nich cos do powiedzenia.

          • 12 0

          • (4)

            Nauczenie się języka obcego to kilka lat, które poświęcasz w szkole. Nauczenie się klepania formulek w excelu i nauczenie kilku preznentacji to dwa tygodnie ktore korporacja moze sobie poswiecic

            • 6 4

            • (1)

              nauczenie się języka obcego to rok intensywnej nauki. W kilka lat się uczysz tylko dlatego bo poświęcasz na to 2 godziny tygodniowo. Skończenie studiów to 5-6 lat, do tego aplikacja lub specjalizacja albo doświadczenie w zawodzie kolejnych kilka. Jeśli chcesz klepać formułki w excellu to znaczy że nie masz lepszych kwalifikacji i wtedy faktycznie twoim jedynym atutem jest język. Tylko że w dzisiejszych czasach to nie atut a standard bo to potrafi każdy.

              • 4 0

              • boze.. ja tylko mowie o tym, że korpo zaplaci ci za to ze bedziesz klepac formułki i zapłac wiecej niz polscy janusze wymagajacy nie wiadomo czego. Oczywiscie jak znasz angielski i potrafisz coś jeszcze to już w ogóle jest miodzio.

                • 1 0

            • z "excelem" jest jak z gitarą (1)

              przy ognisku to każdy brzdąka
              ale grać jak Segovia czy deLucia to bardzo niewielu...

              Bo trzeba mieć coś do powiedzenia a nie "brzdąkać"...

              • 5 0

              • Wczoraj byłem na koncercie wirtuoza excela. Ależ wymiatał!!! Jechał na 3 okna na raz, a formuły które zapodawał... czysta poezja!!!

                • 1 3

        • Angielski powiadasz? Szukam takich co chociaż poprawnie znają język polski. Wziol, donrzy, chcem to standard wiedzy dzisiejszych absolwentów uczelni.

          • 3 0

      • nie, nie trzeba (7)

        A wyjezdza sie nie do mitycznego raju, a do normalnosci, gdzie jestes w przewidywalnej, zorganizowanej rzeczywistosci.
        Gdzie ze zwyklej roboty jestes w stanie pokryc wydatki bez skurczu zwieraczy przed wyplata. Gdzie nie nadrabiasz balaganu, indolencji i aroganckiej ignoracji "manazerii" entuzjazmem, ukierunkowaniem na cel i d*pogodzinami.

        • 5 4

        • chrzanisz głupoty, tam gdzie wyjedziesz nadal będziesz pariasem jeśli nic nie umiesz (6)

          nie zrozumiałeś problemu jakościowo ale ilościowo. Bo to że w Polsce zarabia się gorzej niż za Odrą to efekt naszej zacofanej gospodarki. Ale i tam nikt ci nie zapłaci za piękne oczy. Musisz coś umieć, inaczej najniższa krajowa. A to że pokryjesz wydatki... Stary, dziś menel żyje lepiej niż król 1000 lat temu w Polsce. Dziś ma przynajmniej ogrzewanie w MOPSie, nie musi żyć w zimnym zamku, a do tego micha oraz lepiej zaopatrzone śmietniki. Ale ty, jak mówiłem, widzisz problem ilościowo. Jeśli tam pojedziesz bez fachu w ręku to również będziesz tą niziną społeczną czego wcale ci nie życzę.

          • 4 7

          • No mie (3)

            Byłem ,widziałem ,też pracowałem bez fachu, ale zarabiałem godnie nawet na początku.

            • 5 4

            • (2)

              a co to jest godnie? bo robotnik mieszkania w mieście sobie również na zachodzie nie kupi. W takim Oslo, na obrzeżach 60 metrowe mieszkanie kosztuje ponad 2 miliony złotych po przeliczeniu

              • 2 3

              • Dobra, to teraz przelicz nie Oslo, a jakąś inną miejscowość, taką jak Gdańsk np. Dużą, ale nie stolicę. I przelicz pensję.

                • 1 0

              • ale na obrzeżach Goeteborga, już tyle co i w Gdańsku

                Na duńskiej prowincji, 500k pln za 100m2.

                W czasowej odległości dojazdu jak w Trójmiescie masz miejsca pracy.

                • 1 0

          • Byłem, widziałem

            przeżyłem...

            Ty sobie wierz, albo nie...
            Rachunek i tak dostaniesz za swoją ignorancję.

            • 2 1

          • "nadal będziesz pariasem jeśli nic nie umiesz"

            Nie ma sensu dawać przykładów, których najzwyczajniej nie rozumiesz. Powtarzam, nikt nie wyjerzdża do mitycznego raju, gdzie stolik się sam nakrywa. Wyjeżdża się do "normalności", gdzie wykonanie obowiązków zapewnia podstawowy komfort poziomów biologicznych piramidy Masłowa. Tak, obecnie "menel" moze mieć lepiej niz król onegdaj. Co nie oznacza, że ma z tego większą satysfakcję.

            To się nazywa rozwój cywilizacji. I do tej cywilizacji wyjeżdżamy.

            Kwalifikacje zawsze są czynnikiem pożądanym i ich zdobycie jest inwestycją. Jak każda rzecz będąca inwestycją, wymaga rozwagi i kosztuje.

            Jednak to nie Sparta, gdzie arbitralnie uznanych za nieprzydatnych się trwale eliminowało. Kwalifikacją jest również przystosowanie do norm społecznych i wykonywanie powierzonych obowiązków. Obowiązkiem jest opieka nad słabszymi.
            Oni wykonują powierzone obowiązki, ty pokrywasz ich koszty życia.

            A jednak przykład...
            Czy potrafisz zrozumieć, dlaczego dyrektor, właściciel brytyjskiej prywatnej (!!!) organizacji gospodarczej, otwiera drzwi przed pracującą u niego sprzątaczką? Przecież to niziny społeczne i parias...

            Czy potrafisz zrozumieć, dlaczego 70 letnią "tee lady" nadal pracuje i stać ją na wczasy w... Ameryce Południowej (tak, tani kraj - ale trzeba dojechać). nie jest krewną zarządu...

            Tak, nie są to ludzie z wyżyn społecznych ale żyją godnie, że świadomością przydatności i roli. Ze świadomością perspektywy i dochodu. Własciciel firmy na siebie bierze jej rozwój i chociażby fakt, aby sprzątaczka miała komplet środków do wykonanania pracy. Bo jest elementem wizji świata własciciela, który obdziera ze skóry pracownika dla sportu ale ocenia jego pracę i swoją z tego korzyść. Niekoniecznie materialną.

            I nikt nie wykorzystuje faktu, że nie sa w stanie wynająć prawnika i bronić się przed nieprawością.

            • 1 0

      • Yrzeba

        Trzeba pracować za granicą ,ale się nie charuje za 5ciu, no i wypłata też inaczej wygląda na koncie ,niż w pl

        • 2 1

    • To niech jadą w piz.... (3)

      Nikt ich za rękę prowadzić nie będzie i mówię to ja jako szeregowy pracownik

      • 6 3

      • dla ciebie wiecej zostanie? (2)

        O naiwnosci...

        • 5 5

        • mniejsza podaż pracownika przy tym samym popycie... (1)

          owszem zostanie więcej

          • 5 3

          • już jadą

            ze wschodu.
            "janusze" nie przepuszczą takiej okazji...

            • 1 0

    • Taaa (1)

      Też tak myślałem dopóki nie zostałem pracodawcą. Polecam zapoznać się z różnicą w pojęcia netto, brutto i całkowity koszt pracodawcy.

      • 7 5

      • widocznie nie jest cię stać

        na bycie przedsiębiorcą.

        Bo "pracodawcą" nie jesteś. Ty tej pracy potrzebujesz i o nia zabiegasz a nie dajesz.
        Dają ją pracownicy. I to od tego jak się z nimi ułożysz zależą twoje wyniki.

        • 2 0

    • Praca

      Najpierw trzeba mieć co zaoferować żeby sie cenić. A nie być nierobem bez stażu i chcieć wszystko za nic.

      • 2 0

    • a niech jada, do lopaty

      jak cos nie pasuje to jazda, spadac, czekaja tam na was lopaty.

      • 2 0

    • Szanuje czas

      Więc droga otwarta , dowidzenia.panstwo już im pomogło z podatkami , a nieraz nie wiedzą jak użyć podstawowych narzędzi , ale na którą stronę rurki włożyć to już wiedzą

      • 1 0

  • Dziwi was, że ludzie chcą godnie żyć? (18)

    Przypominam, że młodzi wkrótce będą myśleć o mieszkaniu i rodzinie a to są poważne wydatki. Nieruchomości ustawicznie drożeją, kredyty ostatnio również. Mnie wcale nie dziwi oczekiwanie średniej krajowej na początek, sam zresztą ją dostałem zaczynając pracę w 2007 roku. Korporacje tyle płacą, nawet na uberze się da czasem tyle zarobić. A argumenty w stylu - kiedyś to do szkoły 16km w śnieżycy chodziłem - to raczej uśmiech politowania budzą.

    • 208 66

    • (13)

      Młodzi mogą myśleć o czym chcą, ale doświadczenie gdzieś trzeba zdobyć. Po studiach mało kto rzeczywiście coś potrafi. Dwa lata pracy mogą nauczyć więcej niż 5 lat unikania wykładów.
      Już nie mówiąc o tym, jak ludzie po studiach nie potrafią nawet zapytać o coś, czego nie wiedzą, bo na studiach jak nie wiesz to twoja wina.

      • 37 4

      • (10)

        Ale rachunki też z czegoś trzeba zapłacić. Owszem doświadczenie trzeba zdobyć, ale nie pracując za darmo, czy głodową pensję.

        • 25 6

        • Niestety takie są realia

          Ja kończyłam studia nie tak dawno, bo w 2014 i załapałam się na staż gdzie za miesiąc pracy dostałam 800zł na rękę. Po 3 miesiącach 1600 brutto + premie kwartalną. To też były śmieszne pieniądze, ale biorąc pod uwagę że po moich studiach byłam nikim to i tak nieźle mi się poukładało.

          • 12 5

        • owszem trzeba je z czegoś zapłacić ale najpierw trzeba na to zarobić. A do tego potrzebna jest wiedza. Taką mamy gospodarkę. Możemy tylko tyrać na to by za 20 lat było lepiej... O ile jakiś kolejny rząd nie będzie wpadał na głupie pomysły hamowania rozwoju

          • 4 2

        • nikt nie proponuje głodowej pensji, tylko adekwatną do umiejętności (7)

          pracodawca nie jest (zazwyczaj) organizacją charytatywną. Jak będzie tobie dopłacał, to znaczy, że nie zapłaci komuś kto mu ten zysk rzeczywiście przyniósł. Wówczas doświadczony pracownik będzie niedoceniany, bo jakiś nieopierzony ma wybujałe wizje co do poziomu zarobków. PS. rachunki można też płacić za mniejsze niż M3 mieszkanie

          • 6 10

          • adekwatna do umiejetnosci (3)

            czyli jaka?

            Rachunkom tez powiem, aby byly "adekwatne do umiejetnosci"?

            • 16 4

            • czyli adekwatna (2)

              a rachunkom faktycznie możesz powiedzieć by były adekwatne do umiejętności prowadząc adekwatny do umiejętności poziom życia. Nikt nie zapłaci ci za to że chcesz żyć, tylko za to ile możesz zaoferować bo właśnie to jest przedmiotem targu. Przecież jeśli rachunek się nie będzie zgadzał to pracodawca zamyka kramik i idzie z torbami, a ty razem z nim. Tu nie ma możliwości ruchu.

              • 5 5

              • wszystko jest latwe, co ktos musi zrobic (1)

                Wykazujesz taka sama postawe, ktora krytykujesz u swoich adwersarzy.
                Nie wroze powodzenia i kompromisu.
                To nie je bajka, to je bitwa...

                • 2 2

              • nonsens, ja nie wykazuję roszczeniowości

                twierdzę tylko że saldo musi się zgadzać. Nikt ci nie zapłaci więcej niż jesteś w stanie dla niego zarobić. Rachunki muszą się spinać.

                • 1 1

          • (2)

            Kawalerki kosztują po 300-400 tysięcy, a Ty mi z m3 wyskakujesz? Wynajem mieszkania to 2 tysiące! Kawalerki! Cała minimalna! Kiedy ostatnio sprawdzałeś ceny nieruchomości?

            • 14 1

            • To wynajmij pokój za 800zł, kawalerka to luksus (1)

              • 3 7

              • Tak, będę żyć jak niewolnik, bo Panu Januszowi nie chce się więcej zapłacić. xD Na pewno xD
                Dalej sprzedawajcie mieszkania w takich cenach. Oczekiwania finansowe na pewno spadną XD
                Dalej będę wynajmować kawalerkę. Po prostu pójdę do firmy, która oferuje więcej kasy (co zresztą zrobiłem). Dostałem 4k na rękę, jeszcze w trakcie studiów. Bez doświadczenia :)

                • 13 1

      • to ich doswiadczaj (1)

        Jak tego nie zrobisz, nie bedziesz mial pracownikow a robota sama sie nie zrobi.

        • 6 3

        • i jakoś cywilizacja jeszcze nie upadła

          nie trzeba nikogo doświadczać, można wynająć doświadczonego, albo niedoświadczonemu płacić po prostu mniej

          • 1 5

    • Za moich czasów... (2)

      Większość tych, co kiedyś 16km chodziła w śnieżycy, po prostu zostawała na kupie z rodzicami i zajmowała się rozmnażaniem. Teraz czasy się zmieniły. Rozumiem, że doświadczenie gdzieś trzeba zdobyć, ale żyć też trzeba, a koszty są jakie są. Jeśli tata czy mama nie sypną pieniądzem, to taki młody człowiek musi się za coś utrzymać. Sama zaczynałam w czasach, kiedy kawę i kanapki przynosiło się własne i jadło przy biurku, bo coś takiego jak firmowa kuchnia nie istniało. Dla pracodawcy było też normalne, że pracownik (szczególnie młody) zostanie tę godzinkę czy dwie dłużej, oczywiście bez płacenia nadgodzin, bo "na twoje miejsce jest 20 innych". Czy zamieniłabym się na tamte czasy? Nie sądzę.

      • 29 3

      • (1)

        Oooo, proszę, burżuazja, to teraz już nawet nie łaska jedzenia ze sobą do roboty brać, katering musi być, co jeszcze? Codziennie szwedzki stół?:D

        • 9 12

        • Jest firmowa kuchnia, w niej darmowa kawa, różne herbaty, woda (nawet gazowana!). I mikrofala, w której można sobie podgrzać obiad i zjeść go nie przy biurku. albo pójść do firmowej kantyny nie za miliony monet. Szwedzkiego stołu jeszcze nie ma, ale są mityczne owocowe czwartki, a od czasu do czasu pizza czy burgery. Jeśli to jest burżuazja to bardzo mi się podoba i nie chciałabym wracać do dawnych czasów.

          • 15 0

    • Oczekiwania na początek jak najbardziej, ale za konkretne umiejętności które niekoniecznie zdobędzie się na papierowych studiach . Argument o wydatkach owszem, tym że wybierając studia też się trzeba liczyć z tym ile można po nich zarobić

      • 3 1

  • Trudno liczyć na budowanie kariery i "na początek" gdy firmy co 2 lata się zamykają, przenoszą do innych miast, (5)

    zmieniają profil, wymagania, umowy... Dziś "na początek" = "na koniec".

    • 47 17

    • Z innej beczki... cudzoziemcy zweryfikują pracodawców teraz, oj zweryfikują :) (4)

      • 12 4

      • (3)

        Przyjechali emeryci i matki z dziećmi. Ta grupa społeczna potrzebuje opieki a nie roboty. Chłopy będą walczyć z Sowietami.

        • 16 5

        • (2)

          Matka z dzieckiem czeka aż dzieciak pójdzie do szkoły/przedszkola,żeby mogła pójść do pracy.Najczęściej wyszukiwanym słowem w necie po białorusku jest praca i praca dla kobiet.One nie chcą siedzieć i czekać,tylko działać.

          • 2 1

          • po białorusku?

            Na Białorusi niewiele osób posługuje się tym językiem.
            Na Ukrainie, jeszcze mniej.

            • 2 1

          • ale odklejony

            • 0 0

  • Bardzo dobrze, że (9)

    młodzi się cenią.
    Od dawna jest rynek pracownika, czego starsi jeszcze nie zauważyli.

    • 127 99

    • bzdura

      Rynek pracownika to może na zachodzie. U nas był bardzo zbalansowany. Teraz w czasie kryzysu może przechylić się na korzyść pracodawcy.

      • 33 3

    • (1)

      Nie mam nic przeciwko temu ale do cholery niech młodzi, ceniący się coś sobą reprezentują bo z tym jest niezbyt kolorowo.
      Aha co do rynku pracownika, to możesz już o tym zaczynać mówić w czasie przeszłym. Niestety.

      • 23 3

      • Nie tu to gdzie indziej. Przecież to pracodawca decyduje kogo zatrudnić. Jak nie odpowiada, że nieogar chce 8k zł to szuka takiego który chce mniej, a nieogar szuka dalej lub wyjeżdża gdzieś gdzie dostanie 8k, normalny obrót sprawy i po kij w ogóle ten artykuł nie mam pojęcia.

        • 12 3

    • Rynek pracownika tak, ale nie w każdej branży. IT jest chłonne, ale mało kto potrzebuje studentów albo absolwentów po 100h kursu programowania

      • 20 0

    • Cenią heheee

      Trzeba mieć coś do zaoferowania a jak nie to restauracja "złote łuki"

      • 5 1

    • taaaaa pracownika, zwłaszcza teraz, tuż przed recesją oraz z prawie 2 milionami nowych imigrantów, nierzadko lepiej

      wykształconych od naszego młodego narybku

      • 12 0

    • zauważyli i te pensje które teraz widzisz to był właśnie rynek pracownika

      kolejne lata to będzie recesja więc jakiś czas będzie gorzej niż było

      • 3 0

    • młody człowiek = zero punktualności i dyscypliny.

      • 3 2

    • Rynek

      Rynek pracownika może i jest ,albo już był ,szukałem pracy wtedy ,i większość dawała najniższą krajową, olewalem ich , po jakimś czasie znalazłem to czego chciałem.

      • 0 0

  • Młodzi żyją instagramen (6)

    Tam jest ich życie. Realne życie odpychają od siebie.
    Nic nie potrafią, wydajność slaba6, brak kreatywności. Wolę ludzi 40+ dają pomysły, zaangażowanie

    • 195 52

    • Może trafiłeś na nieodpowiednie osoby. Pracowałem wielu firmach gdzie średnia wieku to 28 lat i wszyscy byli pełni energii i mieli wiele pomysłów. ;) A to że nie będą pracować 80h tygodniowe to już twój problem ;) skończyły się czasy niewolniczej pracy. chcemy żyć dla sobie nie dla pracy ;)

      • 25 18

    • mam 28 lat (2)

      W pracy zawodowej spędziłam 5 lat, teraz od trzech nie pracuję. W każdej firmie, w której pracowałam kompletnie nikogo nie interesowały moje pomysły. Wręcz minimum własnej inwencji to był wielki problem. Masz lecieć zgodnie ze schematem, do którego przyzwyczaili się pracownicy 40 i 50+. Za to kierownictwo interesowało "dodatkowe zaangażowanie" w korpo czyli, mówiąc po normalnemu, nadgodziny. Na szczęście płatne. Pracowałam razem z pełnym etatem około 280-300 godzin. Praktycznie każdego dnia miesiąca po 10 godzin, a czasami więcej, bo poprosili. Wyleciałam na kopach po pierwszym błędzie jaki popełniłam z przemęczenia. Od tego momentu nigdy przenigdy nie uwierzę w teksty "trzeba się wykazać" i inne dyrdymały, które macie wklejone w głowy. To jest nieprawda. Jesteś dla pracodawcy zwykle numerkiem w Excelu, złem koniecznym i kosztem. Dzisiaj praca dla mnie to wymiana na prostych zasadach. Ja Ci daje mój czas i umiejętności oraz umiarkowaną lojalność, a Ty mi wypłatę. Nic ponad to. Nie dajcie się młodzi wtłoczyć w bieganie po kółku jak chomik. Będziecie słyszeli jacy to jesteście "roszczeniowi", ale nikt brakiem asertywności i darmowymi nadgodzinami waszych rachunków za gaz i prąd nie zapłaci. Za kilka miesięcy wyjeżdżamy z tego grajdołu z mężem i już nie mogę się doczekać normalnego środowiska pracy z szacunkiem obustronnym.

      • 33 8

      • każdy ma inną sytuację, to zrozumiałe, ale mnie nigdy nikt tak nie potraktował (1)

        nigdy nie musiałem robić żadnych nadgodzin. Zawsze pytali czy chcemy. Jeśli nie to nie było tematu, jeśli tak to oczywiście pozytyw. Ale nigdy nie cierpiałem z tego powodu że odmawiałem, choć przyznam że na początku kariery, zaraz po studiach, zdarzało mi się brać 4h w sobotę raz na miesiąc czy kilka nadgodzin miesięcznie w normalnym tygodniu. Zawsze to dodatkowa kasa, choć wtedy wiele nie potrzebowałem.

        • 2 0

        • "zawsze pytali czy chcemy."

          Czyli wszystko przed tobą...
          Szczęścia życzę.

          • 3 0

    • (1)

      Hahaha. Nie ma to jak mierzyć wszystkich jedną miarą. Obrzydliwy komentarz. Młodych jest dużo łatwiej nauczyć nowych rzeczy niż ludzi 40 czy 50+. Harujcie dalej 15 h dziennie, aż zajedziecie się na śmierć i nic wam nie zostanie z życia.

      • 10 16

      • 40+

        Bez przesady 15 lat temu 40 plus i 20latek to była przepaść technologiczna. Obecnie przeciętny wykształcony 40 latek ogarnia wszystko tak samo jak nastolatek , albo nawet lepiej bo już za jego młodu powstawały rozwiązania internetowe czy i firmatyczne, których dzieciak nie zna. Zgadzam się z tym, ze pracować powinnismy tyle any mic normalnie żyć, ale 40 latek uczący się wolniej to jakiś absurd. Moja mama 67 lat może tak (chociaż teściowa ma 74 i ma wszelkie dobroci Apple, ubiera się w Zara i korzysta ze wszystkich aplikacji powrzdchnyxh) ale nie 40 latek. Ja mam 35 lat, mój maz 39 i aż mi się śmiać zachciało

        • 5 0

  • Opinia wyróżniona

    (16)

    Ok 2005 roku zarabiałem 1000 zł miesięcznie za 200 godzin jako pomocnik na budowie (na czarno). W badziewiach typu techno service, gdzie robiliśmy inwentaryzacje w hipermarketach, nocami po 10 godzin, 4 zł na godzinę. Wtedy sobie myślałem: zrobię takie 3 zmiany i będę miał 120 zł :D Jak wyrobiłem książeczkę sanepidu to mogłem robić przy jakichś innych zadaniach w tych miejscach, ale to był taki syf, że jednak po 2-3 razach dałem sobie spokój i mnie prosili, żebym wrócił. 5 zł? Podziękowałem.

    Do 2012 roku pracowałem jako gastronomii w jednej z większych knajp na Długim Targu i zarabiałem 4 zł + ok 10-12 z napiwków, czyli razem ok 14-16 zł na godzinę, zmiany najczęściej po ok 10-12 godzin. W sezonie zarabiało się do 4k. Wtedy to były wielkie pieniądze dla szczyla na studiach. Poza sezonem w granicach 2k.

    Teraz siedzę w małej polskiej firmie, gdzie od ok 3 lat zarabiam tyle samo, a wszystko w koło drożeje. I kogo tu winić?:) Po prostu ludzie niech mierzą w zagraniczne firmy, które w Polsce do tego samego zadania zatrudnią kogoś o połowę taniej, niż na zachodzie i z przyjemnością zapłacą godne, jak na Polskie warunki, pieniądze. A Polskie firemki to ew na start, żeby złapać jakieś doświadczenie, bo szkoda czasu.

    • 244 25

    • (3)

      a mogłeś zostać informatykiem i łykać po 24 koła w Comarchu...?

      • 7 29

      • (1)

        taaa, jeszcze na studiach :D Chłopie, 24 to zarabia tam już gość z dużym doświadczeniem. Młodziaków to za piątala przyjmują

        • 31 0

        • A ja nic nie robię i żyję sobie wygodnie :)

          • 1 0

      • Toz to informatyczna Biedronka :)

        Wstyd tam pracowac jak sie ma wiedze i doswiadczenie.

        • 21 1

    • Jakie 1000 zł zarabiasz? Teraz? Co to za fake? to nie prawda co piszesz! (2)

      Pensja minimalna wynosi w 2022 roku 2363,56 PLN netto,
      stawka godzinowa tez jest ustalona.

      Idź do PIP i do sądu to dostaniesz wyrównanie.

      • 0 58

      • Czytanie ze zrozumieniem się kłania

        • 46 0

      • przeczytaj jeszcze raz i popraw swoje wypociny...dramat , kolejny hipster z kiślem w głowie

        • 29 1

    • .

      Pracuje w zagranicznej dużej firmie na stanowisku specjalisty, i ja też od 3 lat zarabiam tyle samo

      • 9 0

    • Ja w 2007 jako początkujący na budowie zarabiałem 8zł/h

      • 4 0

    • mam podobne obserwacje. Firmy zagraniczne które mają duże przychody płacą dosyć dobrze, polskie niestety nie. Ale to wynika w głównej mierze z mało zaawansowanych produktów z których nie ma dużych przychodów. Bo z kolei te polskie firmy które są wsparciem i outsourcingiem dużych koncernów płacą tyle samo. Mówię na przykładzie np. Macgregora i polskiej Navy która kiedyś wspierała większą firmę. Pensje były w obu podobne. Czasem natomiast pojawiają się niewielkie firmy zagraniczne które by przyciągnąć inżynierów płacą jeszcze więcej niż koncerny bo tylko tym mogą skusić. Praca w koncernie czy jak kto woli korpo jest zawsze stabilniejsza. Niemniej są możliwości i warto szukać takich ofert.

      • 3 1

    • W

      W 2005 jako pomocnik na budowie zarabiałem 3 - 4 tyś (na czarno)
      Wroclaw

      • 3 0

    • no widzisz - a ja szukam rzetelnjej osoby u mnie za ponad 5k netto i też nic :) (1)

      • 0 0

      • a mi dorobek zycia spalil dresiarz

        tak wiec tak czy siak sie nie opłaca bawić w polskę

        • 1 1

    • na polske nie tylko szkoda czasu ale i życia

      • 2 2

    • sam jesteś sobie winien

      • 1 1

    • nie firma a uniejetnosci.

      ja za zastój winie tylko siebie. bo jak człowiek się rozwija to chętnie biorą do lepiej płatnej roboty niezależnie od tego z jakiego kraju jest firma. Proponuję spojrzeć na siebie i zastanowić się co zrobiłeś aby ten stan zmienić? zakładam, że nic bo nadal tam siedzisz... Jesteś kowalem swojego losu!

      • 0 0

  • (10)

    I bardzo dobrze, że tak myślą. Życzę im powodzenia. Tak-40 godzin pracy do dużo. Rodzine widzisz wieczorem, nie masz czasu dla dzieci a pieniędzy też nie masz. Potem jeden człowiek wywoła wojnę, nic nie masz i po co to wszystko było sama pracuje 40 h, ale im życzę, żeby nie musieli.

    • 161 40

    • Dokładnie (7)

      Bardzo mądra wypowiedź. Pozdrawiam

      • 20 3

      • 40h to dużo, serio? (6)

        • 13 17

        • (4)

          Tak, dużo. Do tych 40 godzin dolicz dojazdy do i z pracy. Ile masz czasu dla siebie, pracując w godzinach 7-15 albo 8-16? Ja mam może ze dwie, trzy godziny dziennie.

          • 18 3

          • nie ma czegoś takiego jak dużo czy mało. Jest tyle ile potrzebujesz. Jeśli utrzymasz się z pracy 20h na tydzień to super. Jak nie to sam sobie odpowiedz czy to dużo czy mało.

            • 5 7

          • to chyba nigdy koło budowy nie przechodziłaś/-łeś (2)

            10-12 h, a przed oddaniem to i 14h/ dobę

            • 9 2

            • Tylko w dzikiej Polsce

              • 5 2

            • No i co mnie to obchodzi? Jak ktoś się pisze na taką pracę, to nic mi do tego. Niech pracują nawet 25h/dobę.

              • 2 2

        • Za duzo

          • 2 1

    • W punkt

      • 0 1

    • a pozniej nie-rzad placze ze ludzie nie maja dzieci i spoleczenstwo sie starzeje. a skad pieniadze i czas na to ??? zalegalizowali wyzysk w imie "wolnego rynku" to takie efekty.

      • 4 0

  • OOO (1)

    To że młodzi są rozczeniowi nie ulega wątpliwości i są pokoleniem którym z rąk telefon komórkowy nie wypada z rąk są uzależnieni nawet graniem w pracy i niestety to jest fakt . Faktem też jest że pracodawcy też nie są święci też swoje mają za skórą im się zawsze marzy pracownik trzy w jednym za tą samą płacę
    tu się kłaniają sklepy trzeba nawet toalety sprzątać . Dodatkowo bardzo na czasie od lat poszukiwany tylko pracownik na umowę zlecenie wiadomo o co chodzi a jak czasem podajesz konto do przelewu to i tak dostaniesz w kopercie bo ktoś tak ktoś tam zawsze się pomylił to jest dosłowna komedia. Na koniec powinnyśmy nauczyć się asertywności od młodych bo stary pracownik pozwoli się zaorać pracodawcy a tak nie powinno być
    asertywność w granicach rozsądku to nic złego nawet psychologowie o tym mówią.

    • 97 21

    • Nie mam nic przeciwko asertywności i posiadania chęci wszystkiego,jednak to pierwsze ma się nijak do umiejętności pracy i umiejetnosci jakichkolwiek

      • 1 4

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Pracodawcy w Trójmieście

Forum

Najczęściej czytane