• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Praca wakacyjna: dwieście godzin za 2 tys. zł

Agnieszka Śladkowska
13 lipca 2016 (artykuł sprzed 7 lat) 
- Praca kelnerki to 12-13 godzin dziennie. Do tego dochodzi na początku stres czy czegoś nie pomylę i wymagający klienci - mówi Martyna. - Praca kelnerki to 12-13 godzin dziennie. Do tego dochodzi na początku stres czy czegoś nie pomylę i wymagający klienci - mówi Martyna.

W pracy wakacyjnej nie chodzi tylko o pieniądze, choć ich brak świetnie motywuje do jej podjęcia. Pierwsze zajęcie to często szkoła życia i starcie z rynkiem pracy. Z każdym kolejnym rokiem mniej bolesne, bo zdobyte doświadczenie dodaje pewności siebie i uświadamia, że młody wiek nie wyklucza kompetencji.


Ile miałe(a)ś lat, jak zarobiłe(a)ś swoje pierwsze pieniądze?


Fajna ekipa i elastyczny pracodawca

Martyna zdała maturę, ma 18 lat i najdłuższe wakacje w swoim życiu. Nie wie, co innego mogłaby w nie robić niż pracować. Od października zacznie studia na filologii angielskiej. W dzieciństwie spędziła półtora roku w Irlandii, wtedy pokochała angielski, potem doszło zamiłowanie do uczenia innych i wybór studiów stał się formalnością. Postanowiła szukać pracy w gastronomii w rodzinnym Gdańsku, powód był jeden. Założyła, że praca wakacyjna to tylko wstęp, a studia dzienne uda się powiązać z zarabianiem przez cały rok.

- Praca kelnerki to 12-13 godzin dziennie. Do tego dochodzi na początku stres - czy czegoś nie pomylę - i wymagający klienci. Widzę, że młodzi ludzie potrafią się całym sercem zaangażować w taką pracę, jeśli tylko będą pracować w zgranej ekipie. Atmosfera jest dla nas bardzo ważna. Do tego liczy się jeszcze elastyczność pracodawcy. Szukałam takiego, który nie zrobi problemu, że muszę wziąć wolny dzień na wizytę u lekarza. Dla niektórych liczy się też wynagrodzenie, choć dla mnie to nie był argument. W gastronomii da się zarobić. Ostatnio z samych napiwków zarobiłam w jeden dzień 130 zł, a wiem, że w trakcie sezonu może to być jeszcze raz tyle - opowiada Martyna.
600 godzin w trzy miesiące

Asia ma 22 lata i studiuje farmację na GUM-edzie. Od zawsze interesowała się biologią i chemią, już w liceum wiedziała, co chce robić w życiu. Studia okazały się wymagające, a wakacje to jedyny czas na dorobienie do studenckiego budżetu. Pierwszą pracę - sprzedaż biżuterii - podjęła zaraz po maturze. W ubiegłym roku pracowała przy obsłudze koła widokowego, w tym roku poproszono ją o kierowanie zmianą.

- W mojej pierwszej pracy dostawałam 7 zł za godzinę, tydzień pracowałam w ramach testu za darmo. Teraz wiem, że nigdy nie zgodziłabym się już na takie warunki. Zdecydowana większość moich znajomych pracuje w wakacje. Najczęściej są zatrudnieni przy organizacji wydarzeń np. na stadionie, obsłudze klienta, czy w gastronomii - opowiada Asia.
W całe wakacje Asia wypracowuje 600 godzin, co daje średnio 200 godzin miesięcznie. W tym roku w systemie dwuzmianowym od 8:00 do 16:00 i od 16:00 do 24:00. Poza zarobionymi pieniędzmi dużą wartość ma dla niej zdobyte doświadczenie.

- Jako farmaceuta też będę miała kontakt z klientami, w końcu 90 proc. absolwentów farmacji trafia do aptek. Wiem, że będzie mi łatwiej, bo już na studiach nauczyłam się rozmawiać z tymi trudniejszymi i roszczeniowymi klientami. Dużo uczy też sama praca w grupie. Myślę, że mój przyszły pracodawca spojrzy przychylnie, że nie obijałam się przez wakacje, tylko pracowałam. Nawet proste prace są lepsze niż "nicnierobienie".
Koledzy mówili: "po co idziesz do pracy, odpocznij"

Tak jak wśród studentów praca jest popularnym zajęciem w wakacje, tak w szkole średniej nie jest to tak powszechne. Robert ma 17 lat, pracuje w wakacje drugi sezon. Na co dzień interesuje się fryzjerstwem i teatrem. W teatrze gra od siedmiu lat, pół roku temu dostał się na praktyki fryzjerskie. Nie ma wątpliwości, co zrobi po skończeniu szkoły. Podczas wakacji zbiera pieniądze na solidny sprzęt fryzjerski.

- Pierwsza moja praca polegała na roznoszeniu ulotek. Miałem wtedy 16 lat i pracodawcy robili duże problemy, żeby mnie zatrudnić. W końcu znalazłem pracę bez umowy, za "oszałamiającą" stawkę 5,50 zł na rękę. Po kilku dniach okazało się, że firma zleca tylko cztery godziny pracy dziennie. Zrezygnowałem i spróbowałem przez agencje. To był dobry ruch. Osoby w moim wieku potrafią świetnie sobie poradzić w pracy. Jakie to mogą być zajęcia? Obsługa kasy w budce z hot dogami, czy podczas meczu na stadionie, sprzedaż lodów przy plaży, można być też animatorem na dziecięcych festynach - opisuje Robert.
Niewielu znajomych Roberta pracuje w wakacje. Widać, że boom na prace wakacyjne zaczyna się po maturze. Wakacje w szkole średniej służą raczej do odpoczywania.

- Znajomi mówili mi "po co idziesz do pracy, odpocznij, w końcu, od tego masz wakacje". Ale ja chciałem się sprawdzić, zależało mi też, żeby samemu zarobić na sprzęt fryzjerski, ale motywacja finansowa nie była jedyna. Każda kolejna umowa z firmą to nowe doświadczenie, które kiedyś zaprocentuje. Każdą kolejną pracę łatwiej zdobyć - przyznaje Robert.
Dobra stawka zaczyna się od 10 zł na rękę

Jakub studiuje zaocznie logistykę na WSB. Zaczął pracować po maturze. Był już barmanem, pracował jako handlowiec. Teraz szuka pracy zgodnej ze zdobywanym wykształceniem, w której połączy wiedzę ze studiów z praktyką. Pracy jeszcze nie ma, ale wierzy, że to kwestia czasu. Krótkiego.

- I ja i moi znajomi zwracamy uwagę w pracy wakacyjnej na dwie rzeczy. Pierwsza to ogólnie pojęta atrakcyjność miejsca pracy. Nie chodzi tylko o fajnego pracodawcę, ale też o dobrą lokalizację. Druga to dobra stawka. 8 zł to niska stawka, 10 zł to akceptowalne wynagrodzenie, 12 to już bardzo dobra propozycja. Mówimy oczywiście o kwocie na rękę. Wiadomo, że w pracy fizycznej te stawki są większe. Np. w budowlance nie ma sensu zaczynać pracy za mniej niż 12 zł - opowiada Jakub.
Znajomi Jakuba dzielą się po połowie. Połowa decyduje się na pracę w wakacje, połowa na odpoczynek. Jakub preferuje opcję mieszaną: dwa miesiące pracy i chwila na odpoczynek przed kolejnym rokiem akademickim.

Nie pracujesz? To wina rodziców

Kajetan ma 20 lat i jest tegorocznym absolwentem technikum. Marzy mu się praca koncepcyjna przy tworzeniu reklam i badaniu ich wpływu na odbiorców. Jeszcze w technikum realizował się w ramach wolontariatu dla kilku fundacji. W tym roku pierwszy raz ma nadzieję, że praca nie skończy się razem z wakacjami. Właśnie dostał się na staż, z możliwością dalszej współpracy. Wszystko ma zaplanowane. W tygodniu praca, w weekendy studia na zaocznej psychologii na Uniwersytecie SWPS.

- W sumie pracuję od 14 roku życia, choć dopiero od 18 zacząłem dbać o to, żeby mieć podpisaną umowę i dostawać przyzwoitą stawkę. Nie jest ciężko znaleźć w Trójmieście pracę na wakacje. Oczywiście, jeśli komuś zależy. Niestety wiele młodych osób godzi się pracować za 8-9 zł. Czemu się godzą? Często nie wiedzą, że mogą pracować za więcej - zauważa Kajetan.
Zastanawiam się z Kajetanem, co powinni zrobić rodzice, jeśli sytuacja finansowa wcale nie wymaga, żeby ich nastoletnie dziecko poszło do pracy. Motywować czy odpuścić?

- Im wcześniej zaczyna się pracować, tym te początki są mniej bolesne. Mam znajomych, którzy nigdy nie pracowali i kiedy rodzice niespodziewanie zakręcili kurek z gotówką, mieli zimny prysznic. Nagle okazało się, że na te 100 zł, które dawała mama, trzeba pracować 12 godzin. Moim zdaniem warto na dzieci wywierać presję, żeby poszły chociaż do wakacyjnej pracy, dla ich dobra, żeby nauczyły się szanować pieniądze i miały racjonalne podejście do rynku pracy - mówi Kajetan.
Wbrew pozorom najmniejszym zyskiem z pracy wakacyjnej są właśnie pieniądze. To jedynie doraźna rekompensata. Pewność siebie i swojej skuteczności, uczenie się na błędach i szukanie rozwiązań pojawiających się problemów, poznawanie nowych ludzi to dużo większy zysk, który może wpłynąć na całe życie zawodowe.

- Praca podczas wakacji, jak i każda dodatkowa zawodowa aktywność młodych ludzi wskazuje na ich samodzielność, inicjatywę oraz chęć do działania. Jako firma spotykamy się z bardzo pozytywną postawą młodzieży, która coraz częściej i chętniej podejmuje pracę jeszcze przed ukończeniem 18 roku życia. To dobry znak, bo rynek pracy zmienia się dynamicznie, a każda nawet najmniejsza aktywność pozwala zdobyć cenne doświadczenie i nauczyć się czegoś nowego.

W tym sezonie wynagrodzenie pracowników sezonowych z pewnością wzrosło w porównaniu do zeszłorocznych warunków. Stawka godzinowa kształtuje się od 10 do 20 złotych złotych netto, w zależności od czasu trwania zlecenia, charakteru oraz wymagań. Najbardziej popularnymi w tym roku zajęciami są: obsługa klienta przy eventach, festiwalach oraz wydarzeniach kulturalnych, praca w gastronomii, praca w charakterze hostessy/hosta oraz prace fizyczne, szczególnie przy montażu, demontażu - podsumowuje Martyna Ładkowska kierownik oddziału Jobhouse Sp. z o.o.

Miejsca

Opinie (131) 7 zablokowanych

  • Jeśli ktoś traktuje pracę jak wypoczynek (3)

    a jedyne umiejętności to opowiadanie dyrdymał to nie ma co się dziwić, że zarabia co zarabia.
    Od dłuższego czasu poszukuję pracowników lub forma dowolna, stawka od 4k w górę. Mocno w górę.
    Jedyne wymagania (nawet nie czas pracy) to wykonanie pracy w terminie, bez błędów i strat, bez opowieści dlaczego się nie udało.
    Na etapie rozmów same superlatywy.
    Czego i gdzie nie robił, jakim doświadczeniem dysponuje.
    W praktyce:
    - opowiadacz i krętacz
    - słabiutki umysł
    - naprawiacz firmy
    - złodziej, naciągacz
    - bolszewik ale najchętniej współudziałowiec w zyskach
    W jednym, może dwóch przypadkach warci płaconych pieniędzy,
    pozostali doskonali jeśli lubisz siwe włosy.

    Jest zdecydowanie zbyt dobrze jeśli tacy udawcze żyją i mają się nieźle.
    Zawsze coś od tego złego państwa dostanie i poślizga się u następnych pracodawców lub wyjedzie do lepszych krajów bo tam poszukują fachowców :)

    • 6 5

    • (2)

      A jaki masz zakres obowiązków? Na czym polega ta praca? Bo szukam...

      • 3 1

      • doprawdy szukasz? (1)

        Jeśliby tak było, gdybyś jej potrzebował to potraktowałbyś taki wpis jako możliwość reklamy swoich umiejętności.
        Czego się spodziewasz?
        Że zamerdam ogonem bo Ktoś łaskawie zaanonsuje swoje chęci?
        Jestem za starym misiem by dawać się nabrać na sztuczny miód.

        Masa ludzi ma frajdę z kłopotów pracodawców w poszukiwaniu pracowników.
        Tak bezinteresownie.
        Kłopoty nie oznaczają jednak, że sobie nie radzimy.
        Nadal to my płacimy i wymagamy.
        Mamy mniej złudzeń i skrupułów.

        • 0 3

        • Gościu

          Marudzisz, że nie możesz znaleźć pracowników, a jak ktoś ci napisze, że jest zainteresowany to masz pretensję. Jak się zareklamować do pracy o której nic a nic nie wiem. Po za tym, że trzeba wykonać ją w terminie bez błędów i strat i płacisz powyżej 4k. Nie wiem czy to produkcja, budowlanka, sprzedaż, składanie długopisów czy robienie stron www.

          Jeśli Ty doprawdy szukasz pracownika to podeślij link do oferty gdzie będzie opis obowiązków i stanowiska a nie piszesz teksty o merdaniu ogonem. Zadałem dwa proste pytania i w odpowiedzi dostałem nic nie wartą poradę o reklamie, dwa pytania retoryczne i jakieś wypociny zupełnie nie na temat. Ciekawe czy tak samo gadasz z potencjalnymi klientami:
          Klient: Dzień dobry, chciałbym kupić towar, którym Pan handluje. Chciałbym się tylko dowiedzieć o kilka szczegółów.
          Ty: I co z tego. Myślisz że zamerdam ogonem bo ktoś łaskawie chce kupić mój towar? Nic Ci nie powiem.
          Klient: Dziękuję bardzo, pójdę do konkurencji.
          Ty: I dobrze. Ja nie mam złudzeń i skrupułów. Płacę i wymagam.

          • 2 1

  • Pracownik "w ramach testu"

    Jak ktoś proponuje pracę za darmo na próbę, to od razu powinno się o tym pisać na stronach typu http://www.opiniafirm.pl żeby inni wiedzieli kogo omijać szerokim łukiem. Później każdy chce zatrudniać tylko uczniów i studentów, bo może im płacić niskie stawki i wykorzystywać ich "w ramach testu".

    • 5 0

  • (5)

    Zawsze czekam jak te studentki z doświadczeniem atakują pytaniem na koniec transakcji.
    - paragon\faktura będzie?
    - jak pani wydrukuje to będzie.

    • 40 72

    • I lecą na to?

      • 0 0

    • Paragon paragonem, ale od kąd weszło 500+ (2)

      to zdecydowanie mniej jest chętnych do sezonowej pracy.

      • 4 14

      • "od kąd"

        Od co???

        • 1 0

      • przecież wielodzietna młodzież gimnazjalna oraz studenci z dwójką lub trójką dzieci to w Polsce bardzo poważy problem i ogromna grupa społeczna

        • 16 1

    • doswiadzalski do szefa też jesteś taki bystry ?

      • 3 0

  • :) (10)

    Martyna nie musi tak ciężko pracować :)

    pełno jest ogłoszeń gdzie potrzeba miłą, ładną i zadbaną panią do sprzątania, na 2-3 godzinki na tydzień ;) wpada wtedy 150-300zł jeśli oczywiście jest bardzo zdolna :) a jeśli jest obrotna to mysle ze pracując od poniedziałku do piątku po 4-8 godzin uzbiera już na fajne autko czy wkład na swoje mieszkanie... Doświadczenie procentuje a rynek to weryfikuje ;)

    na szczęście mam syna! :d

    • 24 22

    • :) (2)

      a gdzie napisałem, ze mam żonę? po co?? zeby w rogi sie waliła z bardziej majętnym? gdzie wy ludzie żyjecie hehhee

      - primo- polki to delikatnie mówiąc panie, które lubią iśc na łatwiznę (im lżejsza praca tym lepiej, a jeśli jest dobrze płatna to cód miód i orzeszki, choć czasem słone hehe)
      - secundo słoiki same są sobie winne, jest to niestety zmora większych miast, pracują za ukraińskie stawki, zyją na kredyt chcąc dogonić autochtonów z korpo
      - trecio to jest wolny rynek i zawsze moze sie nie zgodzić na stawkę, zebrać sie w grupę albo unieść honorem ale niestety ludzie urodzeni po `80 roku nie mają honoru ani zasad. Co widać i jest bardzo smutne.

      tym optyistycznym akcentem zycze Wam byście sie dorobili garba dla jakiegoś sprytnego przedsiębiorcy :)

      • 4 8

      • Super!!!

        Dobrze napisane!

        • 0 0

      • 100 procent racji.

        • 1 0

    • (2)

      "na szczęście mam syna"
      Acha -czyli płacicie podwójnie przy wizycie Pani :)

      W tych czasach i syn może "sprzątać " u starszych facetów lubiących odmianę :D

      • 4 1

      • (1)

        to tylko kwestia wychowania. jesli wpoisz jakies wartości i nie dasz dziecku łykać tego szajsu z mediów, nauczysz go odróżniania rzeczy wartościowych i tych pustych, nie mających znaczącego wpływu na przyszłość to masz duze szanse, ze bedzie kims z kogo będziesz dumny.

        szlachta, inteligencja zostały wymordowane w bardzo jasnym celu- wyzbyć ludność wartościowych ludzi, ktorych warto naśladować. zamiast tego pcha sie dzieciakom do głowy, ze ważniejsze od honoru, własnej wartości czy ideałów są pieniądze i bycie lajkowanym na fejsie czy na insta, robienie z siebie pajaca jest modne i w cenie.

        • 1 1

        • Popieranie prostytucji to znak rozpoznawczy szlachty i inteligencji? Dobry troll.

          Jeżeli nie robisz sobie jednak jaj - skocz z mostu, zrób ludzkości przysługę

          • 1 0

    • (2)

      Joreg nie każdy chce pracować d*pa niektórzy wolą głową;)

      • 21 3

      • widzisz polaku / kaszubie bo Ciebie boli, ze ktos sie dorobi szybciej niż Ty dojeżdzając z pod Skarszew na jakąś budowe dla jednego z deweloperów

        • 1 8

      • odpowiedź

        No, ale mówimy o Polkach, a one...

        • 8 14

    • Żona też dorabia? Czy może tak poznałeś matkę swojego syna?

      • 17 2

  • martyna

    A czy o tych napiwkach to US powiadomiła ?

    • 4 4

  • Pierwsze pieniadze zaczalem zarabiac w 1-szej klasie szkoly podstawowej. (4)

    na dwa sposoby:
    1) wymienialem sie np resorakami, jak ktos chcial mojego musial dac swojego i np paczke paluszkow.
    2) W 3-5 klasie podstawowki pozyczalem kolegom bodajze 5 zl na losy w kiosku. Jak przegral oddawal 5. Jak wygral oddawal 5 plus polowa z wygranej.

    Milo wspominam ten czas

    • 27 45

    • Pewnie za plecami miałeś ksywkę na "ż"

      a dawni koledzy nie podają ci teraz ręki. Brawo.

      • 4 0

    • kto cię nauczył żerowania na słabościach? (2)

      celuję że tajny lub całkiem jawny współpracownik

      • 7 8

      • ksiądz,twój proboszcz (1)

        • 5 2

        • czyli jawny

          • 4 0

  • (9)

    "dużą wartość ma dla niej zdobyte doświadczenie" - twierdzi studentka GUMedu. Jeszcze proponuję zatrudnienie na zmywaku dla przyszłego prawnika, czy sprzątanie toalet dla chirurga. Oczywiście w ramach doświadczenia zawodowego - będzie co wpisać w CV.

    • 178 43

    • Pracuję przy rekrutacji w jednej z firm (1)

      i bardzo cenię sobie młodych ludzi, którzy w CV mają wpisane jakieś prace wskazujące na to, że potrafią się świetnie organizować i nie boją się pracy. Bardziej ufam osobom, które pogodziły studia z pracą weekendową w barze niż jakichś 25 latków, którzy dopiero po raz pierwszy ruszają do pracy. I wcale nie mówię tutaj o tych sławnych 25 latkach z 25 letnim doświadczeniem ;) O wiele bardziej atrakcyjni na rynku pracy są osoby, które np. po maturze wyjechały sobie na 2-3 miesiące do pracy w UK niż osoby z jakimiś certyfikatami. Tzn. przynajmniej tak to u nas jest traktowane.

      • 7 16

      • Ooo widzę panienka z HR, która o niczym nie ma pojęcia, a ocenia ludzi po dobrze dobranej czcionce w CV.... Na szczęście u nas prezes pognał puste panienki i o zatrudnieniu pracownika decydują kierownicy, oceniając odpowiednie umiejętności kandydata.

        • 20 2

    • odpowiedzialnosci w pracy uczy sie w kazdym jej rodzaju (5)

      dlatego takie osoby wysoko zachodza w hierarchii zawodowej a Tobie pozostaje 2 tys na reke do konca zycia i 800 emerytury. No i oczywiscie wszedobylska zazdrosc i krytykowanie.

      • 42 25

      • Awanse synów, córek i znajomych królika tylko potwierdzają ta teorie

        • 5 2

      • (3)

        To proponuję pracować za darmo lub wręcz dopłacać do pracy. Wszak za naukę powinno się płacić, a skoro praca kelnerki uczy odpowiedzialności na studiach medycznych to dlaczego nie? Tym myślącym studentom proponuję poszukać zatrudnienia w branżach, które choć trochę będą związane z ich przyszłym zawodem. Wtedy mówienie o doświadczeniu ma sens. Będzie też co wpisać w CV.

        • 43 14

        • A tak już było, że mój dziadek płacił mistrzowi za naukę jako czeladnik (2)

          Wszystko co jest za darmo nie jest szanowane. I dzisiejsza młodzież też w głębokich czeluściach zainteresowanie i zaangażowanie w robocie. Oczywiście poza dniem wypłaty gdyż wtedy to się należy i zawsze za mało. A tacy wykształceni i obyci ze światem;) Choć czasami nie potrafią papierka zauważyć, zabezpieczyć czegoś co zaraz upadnie itp nie mówiąc o takiej wewnętrznej chęci do dobrej (nie tylko poprawnej) roboty.

          • 13 9

          • Zapłać tyle co Anglik czy Niemiec a problem papierka i zabezpieczenia czegoś przed upadkiem sam się rozwiąże. Póki jednak płacisz, mniemam, kieszonkowe na fajki nie spodziewaj się cudów, proste

            • 8 1

          • najgorsze jest to że roboty nima

            a dla niemca to ja robić nie bedę

            • 8 8

    • tia

      Nie chodzi o doświadczenie zawodowe - z resztą nawet nie było takiego zapisu w wypowiedzi. Tylko o doświadczenie życiowe ;)

      • 3 2

  • No cóż , też byłem młody i też pracowałem za psie pieniądze , niejednokrotnie nawet nie wypłacone ! niech młodzi skosztują

    Moi rodzice nie byli zamożni, dlatego wieku między 18-26 lat imałem się wielu prac aby zarobić parę groszy na ubrania, jedzenie i inne potrzeby, co robiłem ? szlifowałem i malowałem statki w stoczni , montowałem rusztowania ,pracowałem na myjni samochodowej i jako pomocnik mechanika ,jako dostawca pizzy , przy koszeniu trawy, zbierałem też owoce truskawki czereśnie, byłem akwizytorem , wykonywałem również szereg innych prac. a wszystko to robiłem za psie pieniądze ,bez umowy i ubezpieczenia , a obiecanych zarobionych pieniążków niejednokrotnie nie zobaczyłem wcale !!! młodość i naiwność ma swoje prawa, ale dostałem szkołę życia , i dlatego dzisiaj
    prowadzę własny biznes.

    • 8 3

  • Kiedyś poszedłem do jednej firmy

    produkującej centrale telefoniczne (już nieistniejącej, połączyła się i zmieniła nazwę). Miałem robić montaż elektroniki w domu. Do testu dali mi jakieś płyty, elementy i kazali zmontować, robiłem to półtorej godziny, po wszystkim spodobało im się, zatrudnili mnie dali sprzęt i części do roboty, a za te 1,5 godziny szef zapłacił mi do ręki mimo moich protestów. Ach, gdzie te czasy...

    • 3 0

  • Prawda jest taka, że (5)

    niskie stawki godzinne będą obowiązywać dopóki słoiki będą się na to godzić.
    A pierniczenie, że kasa nie jest najważniejsza tylko doświadczenie i fajna atmosfera w pracy, to już w ogóle farmazony. Idźcie lepiej jedna z drugim na darmowe praktyki albo jakis wolontariat.

    • 196 16

    • prace nam zabirajo

      jak masz wybór - bezrobocie i bieda
      albo jakakolwiek praca

      to co wybierasz?

      • 3 0

    • słoiki nie mają nic do stawek godzinowych prawo pracy trzeba zmienić .Ciekawy jestem ile pokoleń mieszka w mieście twoja rodzina ?

      • 5 1

    • (2)

      Nie zgodzi się polak, to przyjdzie ukrainka i z pocałowaniem rączki. Tak samo jak nie zgodził się anglik w UK, to przyszedł polak i wziął prace.

      • 11 7

      • (1)

        w Anglii Polak i Anglik zarabiają tyle samo, takie jest prawo.

        • 10 2

        • ba, a jak kto lepszy ten zarabia więcej

          • 2 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Pracodawcy w Trójmieście

Forum

Najczęściej czytane