• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Kelnerem być. Nie wierz w legendy, nastaw się na ciężką pracę

Elżbieta Michalak
20 czerwca 2016 (artykuł sprzed 7 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Oni zarabiają też w deszczowe lato
Hotelarze i restauratorzy spodziewają się rekordowego sezonu. Zatrudnienie na czas wakacji wzrasta trzykrotnie. Sprawdziliśmy, ile w Trójmieście może zarobić kelner(ka). Hotelarze i restauratorzy spodziewają się rekordowego sezonu. Zatrudnienie na czas wakacji wzrasta trzykrotnie. Sprawdziliśmy, ile w Trójmieście może zarobić kelner(ka).

Ciężka praca na pewno, wysokie zarobki - często w sferze legend. Jak wygląda praca kelnera w Trójmieście? Zapytaliśmy o to trójmiejskich restauratorów oraz kelnerów, ale nie sezonowych, lecz pracujących w zawodzie od lat.



Pracowałe(a)ś kiedyś jako kelner(ka)?

Na wynagrodzenie kelnera składa się zazwyczaj podstawa, czyli stawka godzinowa ustalona z pracodawcą oraz napiwki. Te zależne są od miejsca, w jakim zlokalizowana jest knajpa.

Ważniejsza lokalizacja niż to, czy jesteś dobry

- Lokalizacja to podstawa. Im bliżej morza czy miejsc, które odwiedzają turyści, tym lepiej. Oczywiście wiele zależy od samej obsługi kelnerskiej, ale nawet najlepszy kelner na świecie nie zarobi dużo w miejscu, do którego przychodzi niewielu klientów - mówi Alicja, kelnerka jednej z sopockich restauracji, która wcześniej pracowała m.in. w restauracjach L'Entre Ville, Błękitny Pudel czy Tessoro. - Jeśli chodzi o stawki, w Trójmieście kelner dostaje od 6 do 15 zł za godzinę plus napiwki. Dobry zgodzi się na stawkę nawet 9 zł za godzinę, pod warunkiem, że restauracja jest w dobrej lokalizacji, bo dzięki temu może liczyć średnio ok 200 zł napiwków dziennie. Czyli pracując 20 dni masz z tego 4 tys., co z pensją podstawową daje ok. 6 tys. Ale są też takie miesiące, w których można zarobić nawet 10 tys.
6 tys. za bardzo ciężką pracę

Także zdaniem Agnieszki, która w gastronomii pracuje cztery lata (była kelnerką m.in. w sopockiej restauracji Gianni czy Barracuda w Gdyni), zarobki kelnera w sezonie sięgają min. 6 tys. zł miesięcznie, ale jak podkreśla, to ciężka praca, z którą nie każdy sobie poradzi.

- W sezonie 6 tys., poza sezonem spokojnie 3 tys. - tyle zarabiałam przez ostatnie lata, będąc kelnerką w gdyńskich i sopockich restauracjach. Najwięcej dochodu przynoszą napiwki, mój największy, jaki dostałam jednorazowo od klienta, wynosił 800 zł. - opowiada.
By nie było tak różowo, od razu podkreśla, że gastronomia to paskudna branża. Jej zdanie nie ma tu szacunku do pracownika, a godziny pracy są nieludzkie. Nierzadko trzeba być na nogach 16 godzin dziennie. To praca nie tylko dla ludzi o dobrym zdrowiu, ale też dla tych, którzy potrafią znosić zmęczenie, niewyspanie, frustrację.

- Mimo to uważam, że każdy student powinien choć przez sezon popracować w tym zawodzie, bo jak żaden inny uczy pokory i szacunku do pieniądza.
Wynagrodzenie zależne wyłącznie od utargu

Są jednak miejsca, w których kelnerzy nie mają stałej stawki godzinowej, a mimo to ich zarobki są satysfakcjonujące.

- Pracuję w restauracji amerykańskiej w Gdańsku, w której nie ma czegoś takiego jak podstawa czy stawka za godzinę. Wynagrodzeniem są napiwki i 3 proc. dziennego utargu do podziału. Bardzo chwalę sobie ten system - opowiada Łukasz.
Umowa czy praca na czarno?

Wciąż istnieją miejsca, które kelnerów zatrudniają bez żadnej umowy, zmuszają do pracy w tzw. dzień próbny, wynagrodzenie dostaje się do ręki na koniec dnia, dwóch tygodniach albo miesiącu - w zależności od systemu, jaki przyjęła dana knajpa.

Jednak coraz częściej kelnerom proponowane są umowy.

- Gdy rozmawiam ze znajomymi z branży gastro i opowiadam im o swoich przygodach sprzed kilku lat, czyli braku umowy, pieniądzach wypłacanych po skończonym dniu pracy do ręki gdzieś na zapleczu, czy zabieraniu napiwków przez właściciela knajpy, łapią się za głowę - mówi Kamila, która w zawodzie kelnerki dorabiała podczas studiów m.in. w U7 czy Kresowej. - Mówią, że dziś to jest nie do pomyślenia. Są umowy, pieniądze wypłacane regularnie co miesiąc, a napiwki idą albo do kieszeni kelnera, albo do wspólnej puli dzielonej potem między całą obsługę kelnerską.
Te informacje potwierdzają inni pracownicy z branży.

- Nie znam nikogo, kto dziś pracuje w gastronomii bez umowy. Wiadomo, że najczęściej są to umowy zlecenia, ale wielu właścicieli proponuje też umowy o pracę - przyznaje Alicja. - Bo w branży jest coraz więcej zawodowców, znający języki obce, o wysokiej kulturze osobistej i z poczuciem humoru. Nie widziałam też, by właściciel zabierał napiwki. Najczęściej trafiają one do jednej puli, a potem są dzielone między kelnerów. Jakiś procent oddajemy też ekipie pracującej za barem.
- Rzeczywiście, czasy się zmieniły - przyznaje Marta, kelnerka z wieloletnim doświadczeniem. - Przez pierwsze trzy lata pracowałam w Gdańsku na czarno, zdobywałam doświadczenie i umiejętności. Ale od jakiegoś czasu restauratorom się zmieniło i chętniej dają umowy. Obecnie zatrudniona jestem na umowę o pracę i pracuję jako menadżer na terenie Starego Miasta.
A co na to sami restauratorzy?

- Nasi pracownicy rozliczani są wg ustalonej wcześniej stawki godzinowej, a pracują najczęściej w oparciu o umowę zlecenie - mówi Michał Weiher, właściciel sopockiej restauracji Pinokio. - Jeśli jednak jest ktoś naprawdę dobry i chcemy go zatrzymać na dłużej, proponujemy umowę o pracę.
- Jeśli chodzi o dodatkowe zatrudnienia sezonowe to zazwyczaj proponujemy ludziom umowę zlecenie. Jednak osoby, które pracują u nas na stałe, otrzymują umowę o pracę - deklaruje Katarzyna Demkowicz, kierowniczka restauracji Tawerna na Skwerze Kościuszki w Gdyni.
Kelner to nie zawód dla każdego

Wbrew pozorom to nie doświadczenie najbardziej cenione jest w zawodzie kelnera. Stokroć bardziej liczą się chęć do pracy, uśmiech, komunikatywność, dystans do siebie, czy umiejętność radzenia sobie w sytuacjach stresowych.

- Na sezon zwiększamy zatrudnienie trzykrotnie, ale przyjmujemy do zespołu tylko takich ludzi, którym zależy na pracy, którym chce się chcieć czy wykazywać zaangażowanie - mówi Michał Weiher. - Doświadczenie nie jest aż takie ważne, bo wielu rzeczy możemy możemy nauczyć. Zresztą odkąd nie ma już szkół zawodowych, które kształciły ludzi do gastronomii, to gdzie mają się oni tego wszystkiego nauczyć? Ważna jest też znajomość języków obcych, punktualność i komunikatywność. Niestety nie każdy ma predyspozycje do tego zawodu, bo np. łatwości rozmowy z drugim człowiekiem już nie da się nauczyć.
- W miesiącach wakacyjnych ilość obsługi kelnersko-barmańskiej zwiększamy dwukrotnie - mówi Katarzyna Demkowicz. - Zatrudniamy osoby pełnoletnie, odporne na sytuacje stresowe i potrafiące szybko zareagować w różnych sytuacjach. W tym zawodzie wskazane jest pogodne usposobienie, trzeba lubić się uśmiechać, lubić kontakt z ludźmi, bo ktoś, kto ma trudności w nawiązywaniu kontaktu nie bardzo nadaje się do takiej pracy.
Zdarza się, że osoby zainteresowane pracą przychodzą ze swoimi warunkami i już na początku określają jasno zasady gry.

- Ludzie, którzy szukają pracy w gastronomii są często roszczeniowi i nastawieni od razu na duże pieniądze, a przy tym leniwi i niechętni do pracy - uważa Marta, menadżerka gdańskiej restauracji. - Nie znają języków obcych, umawiają się na dzień próbny, a potem nie przychodzą albo przychodzą i zachowują się tak, jakby byli tu za karę. A nie o to przecież chodzi.
Podsumowując, jeśli nie znasz języków obcych, nie lubisz się przemęczać, nie przepadasz za ludźmi i masz trudności z komunikacją, a do tego liczysz na minimum 300 zł napiwków dziennie i godzinową stawkę wynagrodzenia nie mniejszą niż 15 zł, praca kelnera nie jest dla ciebie.

Jeśli jednak znasz angielski, masz w sobie nieco więcej pokory i chęci do podjęcia pracy w gastronomii, za całkiem dobre pieniądze (4-6 tys. na miesiąc), szukaj knajpy w dobrej lokalizacji, próbuj swoich sił.
Elżbieta Michalak

Miejsca

Opinie (264) 5 zablokowanych

  • poza taxiarzami,najbardziej wkurzający

    tylko żerują na moim portfelu

    • 1 1

  • Nigdy nie daje napiwkow bo i za co ? (1)

    - kelner jest oplacany przez pracodawce i to on ma utrzymywac personel a nie ja
    - poza tym jakas dziwna mentalnosc jest wsrod kelnerow i fryzjerow, chca napiwkow ale za co ?

    Czy idac do sklepu spozywczego kelnerzy i fryzjerzy daja napiwki kasjerkom? kioskarzom itd ?

    • 10 4

    • Coś się czepił fryzjerów.

      • 2 0

  • byłem kelnerem i najgorzej wspominam rzekomych narodowców (10)

    na spodzie talerza znajdywałem przyklejone gile, czasem też cmokali do mnie i składali różne propozycje

    • 79 72

    • jestem klientem... (4)

      a po czym to ich rozpoznałeś? po biało czerwonej fladze na rękawie? fryzurze? sposobie wymawiania? kolejny który wyciągą z kapelusza narodowców, pis, rydzyka i kogo tam jeszcze żeby obrazić tzw prawą stronę.
      kolejny troll.

      • 7 13

      • po gilach na brodzie

        • 0 0

      • a co cie to obchodzi? nie do ciebie pisalem.

        • 0 0

      • (1)

        Czuć po faszystowskim zapachu!

        • 9 4

        • WALI i to jak!

          • 3 1

    • ciekawe...bo to raczej typowe dla postępowych tęczowych młodzieńców o lewackich poglądach w stylu "róbta co chceta" (4)

      • 31 30

      • Chamstwa wszędzie tyle samo, po każdej stronie barykady. (2)

        • 13 10

        • nie wszędzie, chamstwo zawsze jest tylko jedno

          nie ma mniejszego i większego chama,
          jest po prostu zwykły cham
          i chama już z siebie ani z pamięci ludzi nie wymażesz,

          dlatego tak ważne jest zachowanie kultury

          • 0 1

        • Jakiej barykady? Ludzie, ogarnijcie sie

          • 15 4

      • no widzisz, tak ci rydzyk powiedzial i glupio powtarzasz, a ja ci mowie jakie byly fakty

        • 27 21

  • Głupotą jest dawanie napiwków gdy się jest gdzieś przejazdem lub jako turysta. (29)

    Napiwki daje się tylko w lokalach do których regularnie uczęszczamy celem obłaskawienia jadłopodawcy.

    • 93 200

    • Ale z ciebie janusz (13)

      Ciebie zwyczajnie nie stać, żeby pryszczaty nochal wychylać z falowca.
      Jak wychodzisz żreć na miasto, to licz się - oprócz ceny za napchanie ryja - z koniecznością zostawienia napiwku, zapłacenia za toaletę i za parking dla januszowozu.

      • 42 35

      • inny z falowca (4)

        ten co mieszka w mieszkanku ktorego wlascicielem jest bank....300 tys kredytu lub więcej i się cieszy, słuchaj jestem z falowca i sądze ze jestem częsciej w dobrej knajpie nie tylko w Gdansku niz Ty, dlatego ze nie musze splacac durnych rat po 1600 i więcej do banku a zamiast tego mogę korzystac z zycia.........10 procent napiwku w dzien 15 procent w godz wieczornych, to jest minimum w knajpie wiadomo ze jak zamowisz ciastko i kawe to nie zostawisz 2 zl tylko minimum dyche napiwku

        • 15 19

        • Jak dostałeś od babci mieszkanie to nie musisz spłacać rat (3)

          wierzę.

          • 17 2

          • (2)

            zarobilem i oszczedzilem te 180 tys na deweloperskie musialbym dolozyc jeszcze 200 tys a tak bez kredytu nikt mi nic nie dał a nie powiem ze nie chcialbym,:) od babci naprzykład

            • 10 1

            • (1)

              Jeśli zarobiłeś 180 tyś i nie mieszkałeś przysłowiowe sto lat u mamusi to znaczy że jesteś młodym człowiekiem z dobrą pensją i żal tobie wydać 1000zł miesięcznie żeby mieszkać w pachnącym mieszkaniu bez karaluchów meneli i obszcz*nych klatek?

              • 2 5

              • od mamusi wyprowadzilem sie mając lat 18 , nie wiem jak Ty ale mam mieszkanie zrobione od zera ładne i pachnące z zewnatrz budynek no coz nie mozna miec wszystkiego super, za to swietny widok na morze i Westerplatte. Natomiast za pieniadze ktore musiałbym płacic bankowi buduje dom w borach tucholskich z pieknym widokiem na jezioro, potrwa to z 6-7 lat mam czas do emerytury jeszcze daleko.

                • 3 1

      • Nie napinaj się bo ci rajtuzy w kroku strzelą. (7)

        Pani w sklepie też dajesz napiwek, na stacji benzynowej też dajesz napiwek i na rzeczonym parkingu gdy już zajedziesz swoim wozem to też dajesz napiwek ?
        No i oczywiście za toaletę też płacisz i dokładasz napiwek.
        Pracownik lokalu powinien zarabiać tyle aby nie musiał żebrać o napiwki.
        Ale oczywiście właściciel interesu musi się dorobić w jeden sezon pałacu i bmw dlatego tak jest.

        • 66 16

        • Jesteś idiotą, zwykłym nieobytym burakiem (3)

          W restauracjach daje się napiwki. Tam nie powinny chodzić janusze z wielkiej płyty. W hotelach też. Czasem taksówkarzom.

          • 21 43

          • kto chce to daje

            jak ja rozliczam się z klientem zawsze wydaje reszte - ma być na 0, a w knajpach place karta

            • 7 1

          • to w takim razie napiwków albo precyzyjniej "naopatrunków" "nanocników" "nakroplówek"

            powinny całkiem jawnie domagać się pielęgniarki czy lekarze, przecież oni też oprócz pensji za swoją robotę rozchylają kieszeń fartucha i czekają aż wpadnie coś za tzw miłą obsługę

            • 24 2

          • Wielka płyta to ci spadła na cymbał

            taka chodnikowa.

            • 33 6

        • (2)

          widac ze nie pracowales nigdy w tej branzy napiwek jest jak pochwala za swietna pracę lepiej sie pracuje a o aspekcie finansowym nie wspomnę

          • 6 17

          • domagaj się by o twój aspekt finansowy zadbał twój szef a nie zrzutka od klientów bo kelnerzy (1)

            bidulki nie potrafią zawalczyć o swoje by być zatrudniani za godziwe wypłaty od których wlasciciel knajpy zapłaci za nich zus i podatek
            wolą bronić napiwków
            czyli ja jako konsument mam zapewnić zysk knajpie i jeszcze zatroszczyć się o wyzyskiwany personel?

            • 19 5

            • wiesz jak jest nie podoba sie 10 jest na twoje miejsc chore ale prawdziwe

              • 6 1

    • no faktycznie, w budce z zapiekankami raczej napiwków się nie daje. Na nic więcej ciebie nie stać

      • 0 3

    • No co za bezsens.... (2)

      ....wydaje mi się, że napiwek daje się za to że zostałeś dobrze obsłużony, smakowało i generalnie wszystko było ok, albo raczej bardziej niż ok. Tak tak....raczej bardziej niż ok. Bo za za samo ok płaci się poprostu cenę na paragonie. A poza tym płacisz za to co Cię spotkało tu i teraz a nie za to co spotka Cię następnym razem. To właśnie drugiej stronie czyli gastronomowi powinno zależeć żeby klient wrócił....ot taka luźna myśl :)

      • 28 2

      • jeśli nie smakowało, a kelner był miły to daję napiwek, ale już więcej tam nie idę

        nie jego wina że kucharz nie umie gotować

        • 4 3

      • a jaką mam gwarancję, ze kelner napiwkiem podzieli się z kucharzem, który chyba bardziej

        odpowiada za to co jest na talerzu i czy mi smakuje czy nie?
        moze jeszcze niech do mojego stolika w kolejce po napiwek ustawi się pani ze zmywaka (bo porcelana była wyjątkowo bez zacieków), szatniarz (bo pięknie zaopiekował się moim płaszczem), i sam szef ( bo zadbał o to by restauracja znalazła się na mojej drodze gdy zgłodnieję)

        • 25 4

    • Smakowało ? obsługa była spoko ? daj napiwek

      • 4 12

    • napiwku biednemu kelnerowi za ciężką robotę 2 zł rzucą z wielkiej łaski (1)

      ale księdzu na tacę to już z 10-20 musi być co niedzielę... i to jest polska właśnie

      • 21 23

      • bo to po pseudokatolicku hahha

        • 4 13

    • Oto obraz polskiego turysty (1)

      Jak się jest turystą w obcym mieście, to w ogóle można chlew robić po całosci, nie ?
      Jeszcze trochę i będziesz do albańskiej wioski na wakacje jeździł.

      • 20 7

      • Akurat albańska wioska to przykład tego, jak można człowieka wspaniale ugościć.

        Byłeś?

        • 10 2

    • dlaczego nie mam dać napiwku jak jestem przejazdem i byłem zadowolony? (4)

      nigdy nie wiesz, czy kiedyś tam znów się nie zjawisz

      • 45 26

      • I wtedy zapewne wszyscy będą pamietali że zostawiłeś 5 złotych :) (3)

        • 56 17

        • Na pewno będą pamiętali, jak nie zostawisz (2)

          I następnym razem godzinę poczekasz żeby w ogóle ci kartę podano do stolika

          • 24 30

          • Ale ja następnym razem nie pójdę do tego lokalu. (1)

            Mało to knajp?

            • 37 9

            • Smakowało ci i skażesz się na inną losową knajpę, w której jeszcze nie zajanuszowałeś ?

              Masz jakiś rejestr ich, żeby się nie pogubić ?

              • 29 12

    • Żeby nie pluł do talerza z zupą następnym razem ;-)

      • 21 9

  • Przepraszam kelnerów, ale... (1)

    Pracowałem w tym zawodzie. wiem co jest grane. Wiekszość kelnerów nie ma zielonego pojęcia o tym zawodzie. Nie wie co podaje, nie ma pojęcia o serwowaniu, o winach, o przystawkach, o sztuccach itd, itp
    Na napiwek trzeba zasłużyć fachową, miłą i szybka obsługą. Kelnerom polecam obejrzenie filmu "Zaklęte rewiry" z młodym Markiem Kondratem. Czegoś sie nauczycie.
    Pozdrawiam i życzę zdrowia i wygodnych butów. :-)

    • 7 0

    • Szkoła

      Przede wszystkim polecam kształcenie się w tym zawodzie. Prawdziwy fachowiec jest w cenie. Bez szkoły to tylko wstyd, a potem widzimy takich "podawaczy" w programach M.Gessler :)

      • 0 0

  • ale wiecie, ze Polacy w UK zapieprzają zdrowo by wyciagnąć te 6 tysięcy PLN? (1)

    tak dla przypomnienia

    • 2 0

    • Tylko?

      Nie warto, monter w Gdańsku-stoczni ma więcej.

      • 0 1

  • w Gazowni-Gdańsk był super bufet-marzenie na śniadanka. Lata całe.

    Pół miasta tam jeździło, od jajecznicy po sałatkę jarzynową, miałeś co chciałeś, dobre i nie drogo, taka niska blondyneczka tam stała za ladą, chyba żona właściciela.

    ale! Nagle coś dyrektorowi z Gazowni nie pasowało i wziął inną ekipę:-(

    Nie wiem czemu, z zazdrości czy jak, nie wiem. / Często tak bywa, że jak od kogoś coś wynajmujesz, zwłaszcza jak zarządza cudzym albo państwowym, i za dobrze ci idzie to dostajesz wypowiedzenie, kup np nowy samochód.../

    Drugim super miejscem był bar na Suchaninie vis a vis obecnie budowanego nowego pawilonu handlowego, monopol jest tam teraz, przy samej głównej drodze,, ławy drewniane stały pod drzewami i nazwaliśmy ten lokal " Pod Szyszkami", jedzenie jak marzenie, domowe, tanio! I już ich nie ma.... / Są na Ujeścisku/ :-(

    Bufet w U.M Gdańsk... słabiutko... ostatnio coś długo zamknięty.

    To niewyobrażalna strata dla mnie.:-((

    Szanujcie co DOBRE !!!

    • 2 0

  • (1)

    a ja pracując w gastro zachorowałem na schizofrenie...
    i to jest najlepszy napiwek, z którym się będę bujał do końca życia...

    • 1 0

    • może tylko tam ci się ona

      ujawniła...?

      • 1 0

  • Pamiętam jak byłem w Krakowie i poszedłem do Wierzynka. Knajpa z tradycjami, ma z VI Wieków.

    Było pusto, może z 2 stoliki zajęte, zamówiliśmy obiad i... Czekaliśmy 1.5 godziny na ten obiad.

    Też miałem dać napiwek?:p

    W Gdańsku miałem podobną sytuację, tej restauracji już nie ma a mieściła się ona vis a vis znanego jubilera-zegarmistrza z Długiej, artykuł o w/w zegarmistrzu jest tutaj w De Luxe, zamówiliśmy obiad, schabowy plus coś tam i czekaliśmy godzinę a lokal był pusty w tym czasie, więcej tam nie poszedłem.

    Ogólnie wolę restauracje na osiedlach, jak u S. czy taką na Waryńskiego, ceny podobne jak w barze " mlecznym" a obsługa o wiele lepsza, dania dobre i smaczne, tłoku brak, żebracy, osmarkani menele nie wchodzą. Szl-ag mnie trafia w Syrenie we Wrzeszczu, ciągle tam przychodzi taka przymulona baba z Oruni na obiady i drze się na cały bar opowiadając swoje życie i przemyślenia do jakiejś koleżanki, najczęściej pomstuje na swoją dzielnicę nawiasem mówiąc, personel nigdy nie reaguje by ją uciszyć, dlatego omijam Syrenę.

    np u takiego u S. zjem za 19 zł dużą porcję ze schabowym, ziemniakami, wieloma ! surówkami plus zupa z bułką. Danie Dnia. Miło i przyjemnie, nikt nie zerka na napiwki i... mam pod domem, schodzę w laczkach a jak zadzwonię to przyniosą do domu, albo wchodzę i podają na stół... Toalety czyste i darmowe.

    Najmniej smacznie jada mi się w Neptunie a toalety bodajże po 2 zł, w sezonie kolejki na dobrą godzinę, jedzenie marne a obsługa niezła, tyrają jak woły za sanacji na Polskiej wsi.

    • 2 0

  • Napiwki (15)

    Głupi, amerykański zwyczaj. Powinno być jak we Francji: obsługa jest ustawowo wliczona w cenę posiłku. A i tak nawet tam dostarczają rachunek i znikają, zanim człowiek wyciągnie pieniądze, licząc na to, że reszta zostanie dla nich, bo klient nie będzie chciał czekać. Posiłek kosztuje tyle co w menu, klient sprawdza, ile może wydać i nie ma dziwnych sytuacji.

    • 115 24

    • z USA (5)

      chyba nie byles w Ameryce...tu jest normalne,ze sie zostawia napiwek, nie cwaniactwo,kelner tez ciezko pracuje jak I Ty.

      • 5 10

      • ja ciężko pracuję, a nikt mi napiwków nie daje...

        więc twój argument to inwalida...

        • 6 0

      • No żesz ty (2)

        Każdy ciężko pracuje a tylko kelnerzy mają dostawać napiwki? W sklepie tez zostawiasz napiwek bo ekspedientka naładowała ci 5 kg ziemniaków do siatki?

        • 15 3

        • (1)

          Ja tak, często nie biorę reszty w postaci 10 czy 20 groszy, niby mało ale mnie to nie zbawi a kilku takich jak ja dało by już coś

          • 0 8

          • ćwok

            • 2 0

      • mi nikt napiwku nie daje, inne zawody napiwku nie dostają

        • 8 1

    • Dziwnych tzn jakich? Czy napiwek jest wliczony czy sam go wyliczasz - nie ma znaczenia. Wliczając samemu tak jak w Stanach, masz przynajmniej kontrolę nad tym ile wydajesz, i jeżeli obsługa była do niczego to nie musisz zostawiać nic. Tak ciężko u Ciebie z matematyką że nie potrafisz wyliczyć 20%.?

      • 3 7

    • co za brednie! Powinno być tak, że płacisz kwotę za np. obiad i już (3)

      co to za głupi zwyczaj nipiwki - mi też szef płaci pensje i już - i nie dopłaca mi 50 złotych za to że się uśmiechnę, albo że wykonuje prace za która mi płaci. A kelnerzy niech sie do roboty wezmą, a nie żyją na chorych napiwkach

      • 67 10

      • dokladnie!!!

        za obsluge mila to mozna zaplacic w agencji

        • 10 2

      • (1)

        napiwkiem nagradzasz kelnera i nie musisz u go dawać, to Twój wybór w jaki sposób docenisz styl w jaki Cię obsłużył

        • 12 8

        • a ja w szpitalu gdzie leżała babcia nagrodziłam takim napiwkiem pigułę a później się okazało

          że i lekarz chciał i pani kuchenkowa i salowa też bo baseny wynosiła

          • 28 1

    • No nieeee...to akurat mi się nie podoba....

      ...żeby usługa była "ustawowo" wliczana w cenę posiłku. A co jeśli nie będę zadowolony z usługi? Też mam "ustawowo" zapłacić?

      • 8 5

    • ... (2)

      Racja. Bierzmy przyklad z najbardziej leniwej nacji swiata:)

      • 6 24

      • mają swoje oszony i żany i innych muszkieterów więc inne nacje zarabiają na ich dochód narodowy brutto - cwaniaki a nie leniwce - to my jesteśmy frajerzy , że na nich tyramy

        • 19 3

      • no bez przesady o wiele bardziej leniwi sa poludniowcy.

        • 14 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Pracodawcy w Trójmieście

Forum

  • Praca Ostatni post: 1 tydzień temu
    (1 post)

Najczęściej czytane