• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Karol, który rapem walczy o swoją stocznię

Wioletta Kakowska-Mehring
11 stycznia 2014 (artykuł sprzed 10 lat) 

Posłuchaj utworu, który napisał i skomponował Karol Woś, monter kadłubów ze Stoczni Gdańsk.


Stocznia Gdańsk. Dla jednych kolebka, dla innych studnia bez dna publicznych pieniędzy, która powinna upaść. A dla Karola? Jego pierwsze miejsce pracy. Miejsce, z którym wiązał duże nadzieje. W piątek, tak jak wszyscy stoczniowcy otrzymał ratę, zamiast całej wypłaty. Liczy jeszcze na to, że zakład uda się uratować. O tym, co go boli postanowił opowiedzieć dzięki hip-hopowi.



Karol Woś od dwóch lat pracuje w Stoczni Gdańsk Karol Woś od dwóch lat pracuje w Stoczni Gdańsk
"Czy wiesz jak to jest, jak może czuć się człowiek, który zarobił 1200. On wie zapewne, że w tym roku nie będzie kolacji, nie będzie wigilijnych prezentów, że to co pchał do przodu, tak naprawdę stało w miejscu"

Karol Woś jest jednym z tych kilkuset pracowników Stoczni Gdańsk, którzy czują, że to "co pchali do przodu, tak naprawdę stało w miejscu." Zakład od roku przeżywa poważne problemy i jak na razie nie zanosi się na ich rozwiązanie. Tym bardziej, że współudziałowcy zakładu, czyli Gdańsk Shipyard Group (75 proc.) oraz należąca do Skarbu Państwa Agencja Rozwoju Przemysłu (25 proc.), nie potrafią dojść do porozumienia.

- Hip-hop jest moją pasją. Przyznam, że do napisania i nagrania tego kawałka namówili mnie koledzy z brygady. Chodzi o to, aby ludzie usłyszeli w końcu, co tu się dzieje. Zrobiłem to tak, jak umiałem. Liczę na to, że parę osób to usłyszy, że dotrze to do kogoś. Do stoczniowców, bo oni zrozumieją najbardziej przekaz tej piosenki. A rządzący? Oni nie widzą więcej, niż czubek własnego nosa - mówi Karol Woś. - Nas się traktuje jak śmieci. Górnik i stoczniowiec traktowani są w tym kraju jak nieroby, żyjące na koszt państwa. A my ciężko pracujemy. Z naszych pensji też płacimy podatki, zresztą na tych, którzy nie pracują też. Najbardziej mi żal tych, którzy oddali temu zakładowi najlepsze lata, a dziś czasem nie starcza im na życie. Cieszę się, jak o naszych problemach ktoś mówi, jak się nie zamiata sprawy pod dywan. Postanowiłem zabrać głos, powiedzieć, co my - stoczniowcy - o tym wszystkim myślimy.

"Gdzie jest sprawiedliwość, która miała być tak blisko, dla nich ludzie to nic więcej niż pesel, imię, nazwisko"

Karol ma 19 lat. Jest monterem kadłubów. W stoczni pracuje od dwóch lat, ale na kasku ochronnym wciąż ma wyryty napis "Młody". Miał zostać budowlańcem, ale w szkole trafił na praktyki do Stoczni Gdańsk. Spodobało mu się i został. Nie żałuje. Tylko czasem, nie tylko przy wypłacie, gotuje się w nim.

- To jest ciężki zawód, głównie fizyczna praca. Trzeba jednak też świetnie znać rysunek okrętowy. Trzeba go rozumieć, wiedzieć jak przekształcić coś z rysunku w rzeczywistość. Tego w szkole nie da się nauczyć - mówi Karol Woś. - Tak naprawdę zawdzięczam tej stoczni to, że mogłem nabyć tę wiedzę. Dlaczego zostałem? Liczyłem na zarobki, na pracę i na doświadczenie. Miało być kolorowo. Z tego co pamiętam, zarobki miały być w wysokości 6-7 tys. zł miesięcznie. A przez ponad pół roku robiłem za 1100 zł. Teraz wyrabiam 2500 zł na rękę, ale ze wszystkimi weekendami i nadgodzinami.

"Walą się ostatnie mury. Padają ostatnie cienie stoczniowej infrastruktury w obecnie chorym systemie. Szczytem bezczelności chwilę przed wynagrodzeniem informować pracowników o tym, że wstrzymano premie".

Praca jest niebezpieczna. - Gdy odpalam palnik, nigdy nie mam pewności, czy nie dojdzie do wybuchu. Zawsze może być jakiś przeciek, może zrobić się zwarcie. Niedawno kolega miał wypadek. Był na sekcji, odpalał klamerkę, która trzymała sekcję i jak odpadła to uderzyła go w twarz. Skończyło się szpitalem - mówi Karol.

Niebezpieczna, ciężka, ale dobrze, że jest. Choć dziś jest jej w gdańskim zakładzie coraz mniej. Ostatnio powiedziano załodze, że będą tzw. przestoje domowe, bo nie ma co robić. Nie muszą przychodzić, ale dostaną 70, może 80 proc. pensji. Trwają negocjacje ze związkami zawodowymi. Niejeden powiedziałby: "super, do pracy nie przychodzą a kasę dostają". - Dla mnie do żadna radość. Poza tym czy da się żyć z 70 proc. z podstawy, czyli np. 1100 zł netto? - mówi Karol Woś.

"Czas nieubłaganie goni, a dług stale narasta, globalny kryzys nastał. Ciężko wstać się wykaraskać. Na halach gasną światła, na wieki już i basta. Postoczniowe tereny projektem Młodego Miasta"

Mimo wszystko Karol liczy na to, że coś się zmieni. Może nie statki, a konstrukcje stalowe będzie stocznia robić, może wstaną na nogi z tych kolan?

- Wcale nie jest tak łatwo znaleźć pracę w innej stoczni. W najlepszych zakładach liczy się staż pracy. W "Remontowej", w której chciałbym pracować, trzeba mieć minimum 8 lat stażu. Jeszcze wiele mi brakuje - mówi młody stoczniowiec. - Najłatwiej zdobyć pracę na umowę o dzieło. Takie propozycje nawet mam. Pracodawca ma niższe koszty, a ja modlę się, żeby nie zachorować lub żeby nie zdarzył się jakiś wypadek. A kredyt? A urlop? A jakaś pewność, że jutro będzie praca, że nie zabierze mi jej monter z Chin, który będzie tańszy? Mój kolega pracuje na takiej umowie, po miesiącu dowiedział się, że nie dostanie 25 zł za godzinę, tylko 13 zł. I co ma zrobić?

Karol mieszka w Drewnicy, niedużej nadmorskiej wsi. Pamięta, że kiedyś w pobliskim Sztutowie, był podstawiany autobus dla pracowników Stoczni.

- Mój wujek, który był spawaczem w stoczni, z Lechem Wałęsą pracował, teraz jak przechodzi obok stoczniowej bramy, to ma łzy w oczach. Ludzie, którzy zniszczyli stocznię nigdy czegoś takiego nie poczują. Kolebki nie ma już dawno. Wraz z pierwszym upadkiem stoczni przestała nią być - mówi Karol Woś.

"Stocznia Gdańska niegdyś potężnym zakładem. Czerpali z niej korzyści, dziś wróżą jej upadek. Powiedz czy to jest moralne, by zasłaniali się prawem, ci co kojarzyć powinni się z uczciwością i ładem"

- To jest mój tekst, moja muzyka. Może to nie jest wokalnie doskonałe, ale... - urywa Karol, a właściwie WoKa, bo tak podpisuje swoje utwory, których sporo można znaleźć na Youtubie. - Bardziej zadowolony jestem z tekstu. Jest prawdziwy. Taki jest hip-hop. On mówi o ważnych sprawach. Tu nie ma miejsca na "widziałem orła cień". Hip-hop mówi o sprawach, o których właśnie się nie mówi. Nie jest to mój pierwszy utwór i na pewno nie ostatni. Na dzień dzisiejszy chcę być stoczniowcem, monterem kadłubów, ale... kto wie.

Na razie, tak jak reszta załogi, Karol Woś odbierze cześć swojej wypłaty. Przy kolejnej dostanie też odsetki za opóźnienie. Ostatnio za dwutygodniowe czekanie na resztę pensji dostał dodatkowe 14 groszy. "Solidarność" wprawdzie obiecywała, że można będzie sobie wziąć chwilówki, kiedy wypłaty nie ma, ale od pół roku i na to nie mogą liczyć, bo związek nie ma pieniędzy.

- Z każdym miesiącem coraz mniej wierzę, ale postanowiłem sobie, że zostanę do końca - mówi stanowczo Karol. - Jest mi pewnie łatwiej, nie mam jeszcze rodziny na utrzymaniu, jak wielu moich kolegów. A jak stocznia upadnie? To pewnie wyjadę zagranicę. Kolega namawia mnie na wyjazd do Norwegii. Sam już tam pracuje. Ja jednak chciałbym tu zostać, tu mam swoich kolegów, swoją Drewnicę, tu są moje korzenie.

I pewnie niejeden zarząd którejś z europejskiej stoczni bardzo się ucieszy mogąc zatrudnić Karola, montera kadłubów z Polski. Bo przecież choć "Młody", to już bardzo dojrzały stoczniowiec.

Miejsca

Opinie (404) 7 zablokowanych

  • Może Ojciec Dyrektor... (1)

    powie co się stało z pieniędzmi zbieranymi na ratowanie stoczni.
    Wszystkim chcącym jeszcze ratować stocznię za państwowe pieniądze proponuję zrobienie samodzielnie przelewów na konto ukraińskiego właściciela. Co są chętni?

    • 4 1

    • ales ty nudny jestes

      z tym twoim dyrektorem

      • 0 1

  • Intencje z góry przegrane. (1)

    Zatrudnij się w Remontówce :)

    • 1 1

    • tam trzeba miec wyksztalcenie

      • 0 1

  • to gdzie sa inspektorzy bhp??

    kogo tam zatrudniaja.
    "Praca jest niebezpieczna. - Gdy odpalam palnik, nigdy nie mam pewności, czy nie dojdzie do wybuchu"

    • 3 2

  • cała prawda

    chłopak wie co mówi czerpie z życia bo rap jest właśnie o tym :) dobrze sie słucha bo to jest szczere :)

    • 1 3

  • Stoczniowcy temat rzeka.. (7)

    jadąc pewnego razu z kolegą do szkoły wsiedliśmy do skm do ostatniego przedziału bo nie mieliśmy biletów. Wchodzę do przedziału służbowego, patrzę a na środku leży ludzka kupa. Od smrodu prawie pawia puściłem więc się wycofałem i stanęliśmy przy drzwiach. Na następnym przystanku wsiedli stoczniowcy. Weszli do przedziału który komuś posłużył za toaletę, jeden z nich wyjął gazetę i przykrył nią kupę po czym usiedli jak gdyby nigdy nic, otworzyli piwo i zaczęli normalną rozmowę-"a co tam u twojej starej?"

    • 39 66

    • ciekawe jak rozpoznał że są ze stoczni oraz jakim cudem słyszał rozmowę (2)

      skoro stał na pomoście...

      SKM-ki do najcichszych nie należą, a stoczniowcy przed wyjściem z zakładu pprzecież zdaja sprzęt - kaski, narzędzia ubrania robocze...

      • 4 2

      • piwo w skm o 5.30 (1)

        niczego więcej nie trzeba żeby stwierdzić że stocznia jedzie DO pracy

        • 4 1

        • Obowiązkowo Specjal

          • 5 1

    • każdy ma swoje miejsce

      Od sprzątania tej kupy PKP ma swoje służby sprzątające. Ktoś ma z tego chleb. Sam przecież widziałeś kupę i nic nie zrobiłeś? Co chcesz udowodnić swoją wypowiedzią? Może to że masz rączki jak pupcia niemowlęcia i boisz się kupki? Biedactwo....

      • 5 1

    • no i co z tego, że przykryli? na opiep*z zasługuje ten co tam nasr*ł a nie ten co przykrył.

      • 6 1

    • Idąc twoim tokiem rozumowania to znaczy że oni mieli się wstydzić za to że jakieś bydle zrobiło w przedziale kupę.

      • 7 5

    • piwko z rana jak śmietana!

      • 7 5

  • 1200 to spawacze w tydzień zarabiają w tej stoczni. Brat w grudniu miał 5200zl

    • 6 1

  • LL

    DRUGI WAŁESA HAAHAHAHAH

    • 2 3

  • Yo!

    Nie podoba mi się ten rap, ale przekaz jest solidny! Szacun majster!

    • 4 2

  • Respekt dla Pana Karola

    Wielki respekt dla Panie Karolu od całej mojej rodziny !!! Dziękuję za ten utwór.

    • 5 2

  • (7)

    Klasa!

    • 88 24

    • (3)

      "A jakaś pewność, że jutro będzie praca, że nie zabierze mi jej monter z Chin, który będzie tańszy? Mój kolega pracuje na takiej umowie, po miesiącu dowiedział się, że nie dostanie 25 zł za godzinę, tylko 13 zł. I co ma zrobić?"

      Poszukać innej pracy? Wam związkolom się wydaje ze wszystko powinniście mieć zagwarantowane, zatrudnienie, stałą płacę itp. Tylko ze kazdy normalny człowiek ponosi takie ryzyko, że tańsza konkurencja go wypchnie z rynku, że nie zarobi tyle ile zaplanował. Tylko że zwykły człowiek wówczas szuka innej pracy, bądź oszczędza. Związkowcy wtedy krzyczą ze im się krzywda dzieje, bo im się należy.

      To że kolega jest monterem nie znaczy że ma nim zostać przez całe życie. Gospodarka się zmienia, struktura zatrudnienia także. Ale niektórzy sobie ubzdurali że skoro ostatnie 5 lat pracował jako monter czy spawacz, to za 20 lat dalej ma być dla niego praca jako montera czy spawacza

      • 15 25

      • niewolnik czystek krwi (1)

        pracować i milczeć - choćby za miske ryzu.

        • 8 4

        • Zobaczymy, jak będzie stękał zgarbiony w wieku 60 lat.

          O ile oczywiście dożyje...

          • 1 0

      • Darek w rozwiniętych krajach np. Anglia nie ma opcji obniżenia stawki po podpisaniu kontraktu

        co ty na to ?
        Twój kolega oprócz zmiany pracy u oszustów, powinien iść do sądu walczyć o swoje. Stawki w tym kraju są tak głodowe że obniżanie ich jeszcze bardziej jest tzw. ciosem poniżej pasa

        • 2 3

    • (1)

      LIPA 1/5

      • 13 17

      • Lipa??

        to pokaż na co cie stać...

        • 5 7

    • chyba I klasa szkoły podstawowej...

      • 5 5

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Pracodawcy w Trójmieście

Forum

Najczęściej czytane