• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Żony marynarzy: z młotkiem w ręku, a nie na kawie u przyjaciółki

Agnieszka Śladkowska
21 września 2014 (artykuł sprzed 9 lat) 
Żony marynarzy są do siebie podobne. Muszą być silne, łatwo podejmowac decyzje, trzymać zazdrość na wodzy, do tego posiadać młotek, otwieracz do słoików i zawsze naładowany telefon. Żony marynarzy są do siebie podobne. Muszą być silne, łatwo podejmowac decyzje, trzymać zazdrość na wodzy, do tego posiadać młotek, otwieracz do słoików i zawsze naładowany telefon.

Marynarz to nie tylko zawód, to właściwie sposób rodzinnego funkcjonowania. Zajęcie, które w równym stopniu angażuje najbliższą rodzinę, co samego pracownika. Przyjazdy i odjazdy, przesuwane święta, życie na wiecznej randce po wielu latach małżeństwa, samowystarczalne żony, które wszystkie swoje plany dopasowują do pracy męża, a młotek i otwieracz do słoików to ich podstawowe wyposażenie. Sprawdziliśmy, u źródła, jak wygląda życie z marynarzem.



Kasia Wajs chce zintegrować trójmiejskie środowisko żon marynarzy. Rok temu założyła bloga zonamarynarza.pl, teraz przygotowuje drugie spotkanie. Kasia Wajs chce zintegrować trójmiejskie środowisko żon marynarzy. Rok temu założyła bloga zonamarynarza.pl, teraz przygotowuje drugie spotkanie.
Trudno szukać zawodu, który w równym stopniu angażuje pracownika co jego partnera, przy okazji "racząc" go całą artylerią krzywdzących stereotypów. Trójmiasto to największe w Polsce zagłębie marynarzy, a tym samym ich rodzin, którym daleko do standardowego funkcjonowania. Czas nie odlicza się w tygodniach, poniedziałkach i piątkach ale w "odpływach" i "przypływach". Dzięki Kasi środowisko żon, partnerek marynarzy w Trójmieście zaczyna się wspierać. Grupa na Facebooku ma ponad tysiąc członków, a pewnie po kolejnym spotkaniu organizowanym 27 września liczba będzie jeszcze bardziej imponująca.

Agnieszka Śladkowska: Kiedyś marynarzowa, bo tak przecież mówiono o żonach marynarzy, to był praktycznie zawód. Czyli pachniesz, malujesz paznokcie...

Kasia Wajs: Tak a jak mąż tylko wyjdzie z domu to za rogiem czeka ze swoją walizką kochanek, który umila samotne tygodnie, do tego restauracje i zakupy. Niewiele to ma wspólnego z naszym życiem, choć takie przeświadczenie faktycznie jest.

Czy musisz dopasowywać swoje życie do pracy partner(a)ki?

To jak żyje się z marynarzem?

Ciekawie i ekscytująco. Nie możesz próbować powielać życia standardowej rodziny, bo tylko się sfrustrujesz. Musisz być samodzielna. Nie ma "że nie działa", nie ściągniesz męża z drugiego końca świata. Ostatnio naprawiałam pralkę, spłuczkę. Wiele kobiet pracuję na niesamowitych obrotach, do tego ma dzieci jedno, dwoje, troje. To jest masa organizacji, jeśli nie ma partnera, który może Ci pomóc. A potem on przyjeżdża na trzy, cztery tygodnie i czas zaczyna biec zupełnie inaczej. W tych trzech tygodniach wszystko jest zaplanowane. Np. teraz trzeba oddać samochód do warsztatu, mąż ma nauczyć syna jeździć na rowerze, zaległe towarzyskie spotkania, urodziny, kino, wspólna kolacja.

Wiedziałaś jak będzie wyglądać twoje życie z pływającym partnerem kiedy decydowałaś się na związek?

Nie. On jeszcze studiował, choć nie ukrywał, że będzie pływał. W ogóle o tym nie myślałam, nie miało to dla mnie wtedy znaczenia. Będzie to będzie, nie analizowałam tego. Zaręczyliśmy się, wzięliśmy ślub i zaraz po, wypłynął w dłuższy rejs na osiem tygodni.

Osiem tygodni w morzu, to ile kolejnych w domu?


Generalnie wraca na tyle samo na ile wypływa. Najdłuższy kontrakt to trzy miesiące - pechowo, bo akurat byłam w ciąży. Pamiętam jak była zima, musiałam z wielkim brzuchem odśnieżać samochód, żeby wrócić do domu. Włączyłam Skype'a a on siedział w porcie w krótkich spodenkach. Miałam ochotę wtedy go rozszarpać. (śmiech)
Łatwo jest wpaść w takie myślenie, że pływanie to wakacje. A praca na statku jest ciężka i odpowiedzialna. Taki związek wymaga dużo zrozumienia na czym polega partnerstwo.

W trzy miesiące to można przegapić święta, sylwester, urodziny i rocznicę za jednym zamachem.

Wiesz, ja dosyć szybko doszłam do tego, że daty się dla mnie nie liczą. Na początku marudziłam, bo z reguły jest tak, że na ważne daty jednak nie ma ich w domu. Ostatnie święta mieliśmy trzy lata temu, cztery lata temu wspólny Sylwester. Rocznic ślubu z sześciu obchodziliśmy dwie. Choć jak tak myślę, na swoich urodzinach jest w domu za każdym razem (śmiech). Generalnie trzeba się wykazać pomysłowością. Znajoma zamroziła z wigilii połowę dań i zrobiła ją tydzień później jak mąż przypłynął.

Gorzej z sytuacjami, których nie da się przesunąć.

No tak jak jesteś w ciąży to nastawiasz się, że rodzisz sama. Jest szansa, że mąż zejdzie ze statku i przyjedzie tak szybko jak się da. Koleżanki mąż jechał z Afryki, na poród nie dotarł, ale zdążył zobaczyć dziecko jeszcze w szpitalu. W sumie każda z żon marynarzy Ci powie, że najczęściej jak na złość - dzieje się coś ważnego, trudnego z dziećmi, z domem właśnie wtedy kiedy ich nie ma. Dlatego zdarza się, że same sobie proponujemy - żeby korzystać ze swoich mężów nawzajem. Nie we wszystkim się da(śmiech), ale np. przy zepsutym aucie czemu nie.

Czyli jeśli dzieje się coś ważnego, można starać się ściągnąć go do domu?


Zawsze trzeba wziąć pod uwagę czy warto stawiać firmę do góry nogami i oczekiwać powrotu. To całe przedsięwzięcie - trzeba zorganizować loty, znaleźć zastępstwo, Szczególnie jeśli jest poza Europą.

Jeśli dzieje się coś trudnego nie mówicie partnerowi?


Jeśli poważnego... nie, mówię dopiero po fakcie. Jak sytuacja się ustabilizuje i miną pierwsze emocje i uda się ją choć trochę opanować. Osoba, która jest na morzu, nie ma realnej możliwości zrobienia czegokolwiek. To tylko wygodne, bo kobieta zrzuca z siebie emocjonalny ciężar na męża, który nie może pomóc.

Co jest najtrudniejsze brak czasu, zazdrość?

Ani jedno ani drugie. Mimo wszystko mamy dużo wspólnego czasu. Każda żona, matka, córka marynarza potwierdzi, że ten czas dużo bardziej wykorzystujemy niż inni ludzie. Nawet jeśli mamy cztery tygodnie. To wykorzystujemy je maksymalnie. Co do zazdrości jak chcesz być żoną marynarza, to zazdrość trzeba trzymać na wodzy. Pewnie znasz powiedzenie, że marynarz w każdym porcie ma dziewczynę. Oczywiście nie powiem Ci, że marynarze nie zdradzają, ale ryzyko jest podobne. Ktoś ma fajną koleżankę w pracy i mówi żonie, że dziś musi zostać po godzinach. Jeśli decydujesz się na takie życie, to musisz mieć zaufanie. Jeśli zaczniesz sprawdzać, to się zamęczysz.

To co jest najtrudniejsze?
Jak zostajesz sama z maleńkim dzieckiem na kolejny miesiąc, dwa, trzy. Samotne wieczory, niedziele. Tęskniące dzieci. Do tego problemy z kontaktem szczególnie w Afryce czy Azji, nie każdy ma dostęp do telefonu satelitarnego. Może się zdarzyć, że i miesiąc nie masz kontaktu z mężem. Ale brak wiadomości to dobra wiadomość. My właściwie mamy dwa w jednym. Życie singla, swobodę, wolność i plusy życia w parze masz na kogo czekać i kochać.

I do tego nie musicie martwić się o pieniądze!


Marynarze nie zarabiają kokosów jak kiedyś. Ale faktycznie zarobki w porównaniu do tych w kraju są bardzo dobre. To daje swobodę, może otworzyć swoją firmę bez stresu, czy od razu wszystko się zwróci.

Bardzo dobre czyli jakie?

Stanowiska są różnie wyceniane, dużo zależy od statku, kontraktu. Jedni mają płatne on/off, czyli na lądzie i na statku, inni tylko za czas spędzony na morzu. Zarobki są bardzo różne. Na pewno jest to większa kwota niż nasze średnie zarobki. Oczywiście za tysiąc zł nikt nie pływa na statku.

A za 10 tys.?

Oczywiście, to już bardzo dużo pieniędzy. Ale W branży morskiej pływa się na kontraktach. Kontrakt się kończy i różnie bywa, możesz np. pół roku szukać kolejnego kontraktu, a masz już kredyt. Praca na morzu dla polskich marynarzy będzie zawsze, tylko czasem trzeba poczekać.

Związki z marynarzami są trwalsze?

Tak, my mamy wieczną randkę (śmiech) Piękne jest jak kobiety z 20 letnim stażem małżeństwa jadą zawieźć męża na statek i cięgle mają łzy w oczach.

Żony marynarzy są do siebie podobne?


Tak, tak jak nasze sytuacje są do siebie podobne. Jak opowiadamy anegdoty, problemy, mówimy o wątpliwościach to każda z nas kiedyś się z tym starła. Stąd powstał pomysł organizowania spotkań.

Jak wyglądają spotkania? Pijecie kawę i opowiadacie własne historie?

Nie, to raczej poboczny element. Samo spotkanie jest idealnie zaplanowane. Rozmowy z radcą prawnym, psychologiem, ale też tym razem będzie pokaz mody i wiele niespodzianek.

Gdyby to od Ciebie zależało przekonywałabyś męża, żeby przestał pływać?


Nie, tak jest dobrze. Potrafi być trudno, ale jest też ciekawie i ekscytująco. A każdy powrót to święto.

Wydarzenia

Spotkanie Żon Marynarzy

spotkanie, pokaz

Opinie (432) ponad 20 zablokowanych

  • (2)

    irytuje mnie frazes o oderwaniu od rzeczywistości...to że ktoś jeździ lanosem, czy innym 12 letnim autem, czy spędza urlop byle gdzie to nazywamy tylko i wyłącznie obowiązującą rzeczywistość? bo ktoś inny ma inne łatwiejsze ekonomicznie życie to jest oderwany od rzeczywistości?

    A może rzeczywistość to że nie ma oszczędności i nie styka do ostatniego, z debetem chronicznie wyssanym itp.?

    Te chore wpisy na forum o zdradach i ogólnie życiu marynarskim czy kontraktowym są oderwane od rzeczywistości. Ludzie, każdy może iść pływać, książeczkę marynarską w GUMIE od ręki dają każdemu, potem kilka kursów i jazda, idźcie poznać morską rzeczywistość. Na kontrakt też można iść, na onshore też.

    Siedzicie w tych biurach, z frustracji kradniecie co się da: długopisy, tusze do drukarek, papier, itd. itp. Co chwila fajeczka, ploteczki, czy to jest obowiązująca rzeczywistość. No i nie myjecie się codziennie, co czuć w autobusach, trolejbusach, kolejkach itp. Mnóstwo z was zionie alkoholem niestrawionym w robocie, dotyczy to również kobiet, czy to jest ta inna, rzeczywistość?
    to jest k..wa wasza rzeczywistość.

    • 16 1

    • frustrat/ka

      zal mi ciebie...

      • 1 9

    • Chyba słona woda Ci zakleiła oczy i nie przeczytałeś dokładnie o co chodzi z oderwaniem od rzeczywistości. Chodzi o to że Wam tylko woda w głowie. Nie wiecie co to znaczy, że dziecko chore, ma kłopoty w szkole, nie widzi ojca przez pół życia, rodzice starsi bez opieki, kran w domu cieknie itd itd. Już widzę jaki z Ciebie czyścioszek jak pół roku siedzisz na tankowcu, kontenerowcu czy innym brudasie, a i Wasze biadolenia o zarobkach są często oderwane od rzeczywistości. Nikt na początku nie zarabia 20 tys. a i nikt nie zostaje od razu pomocnikiem kapitana. Wiec każdy ma taką rzeczywistość jaką chce.

      • 0 2

  • do nie wiedzących wydających opinie

    Jestem żoną marynarza od 17 lat, męża nigdy nie zdradziłam, czy on zdradził tego nie wiem tak jak nie wie tego pewnie 90% kobiet na świecie. Umówiłam się z mężem że każdy pracuje na własne sumienie, ja dorosłego człowieka pilnowac nie będę bo nie mam możliwości i chęci, a on niech się zastanawia czy chce do domu jakis syf przywieźc, dorosły jest i mózg ma.

    Z pośród moich znajomych żon marynarza znam 3 które zdradziły mężów, w 2 przypadkach skończyło się to rozwodem, w jednym mąż wolał ten układ pomimo całkowitej świadomości co jest grane, wraca do domu gdzie ktoś jest i związek w tej przedziwnej konfiguracji trwa.

    Znam też trochę żon których mężowie nie pływają i tu znam dużo więcej żon które swoich mężów zdradziły i zdradzają. Mają więcej czasu i okazji, my mamy domy, dzieci, śmieci, rachunki i nikt nas nie wyręczy w codziennych zadaniach.

    Z koleżankami marynarzowymi mężami się nie wymieniamy, jestesmy dużo bardziej zaradne niż nie jeden facet, żeby nie prowokowac głupich tekstów sama potrafię naprawic kran, spłuczkę, kontakt, wywiercic dziurę i zainstalowac dziwne programy w komputerze, czasem do wniesienia czegoś ciężkiego przydaje sie sąsiad, ale zawsze staram sie nie nadwyrężac tych znajomości, a jak wraca mąż mój lub koleżanki z morza to jest nasz święty czas i to nie zawsze potrafia zrozumiec lądowi ludzie i tak jak koleżanka napisała, ten czas jest zaplanowany i spożytkownay do cna.

    • 25 0

  • (4)

    Ludzie pracujący w biurach zdradzają częściej. Na wyjeździe integracyjnym sam widziałem jak panie się puszczały na prawo i lewo a po powrocie... przykładne żony... Wiecie co ja tam się cieszę że moja żona o siebie dba chodzi na fitness, maluje paznokcie ma świetną figurę... Przynajmniej po 8 tygodniach spędzonych na morzu wracam i mam świetnego kociaka w łóżku. A Wy drodzy frustraci wracacie do swoich otyłych zon i ch..j Was strzela jak patrzycie na sąsiada marynarza i jego żonę jadących dobrym wozem. Dlatego wylewacie jad na forum i piszecie, ze zony marynarzy się puszczają a Wasze są zawsze wierne.... Tylko skąd tyle rozwodów wśród ludzi pracujących na lądzie... skąd to wypalenie w związku po 5 latach... u nas tego nie ma:) Rozłąka powoduje, ze mamy randkę całe życie i zakochujemy się na nowo:) Ahoj zawistnicy

    • 25 8

    • (1)

      Też lubię twojego kociaka :)

      • 4 4

      • chyba w swojej chorej wyobraźni

        • 2 0

    • barzo powierzchownie i przedmiotowo traktujesz tego swojego ''kociaka'' (1)

      związek to jest partnerstwo, przyjaźń, wspólne problemy a nie tylko wyfitnesowana babka w łóżku

      • 0 1

      • tak wiem na czym normalny związek polega. Chodziło mi bardziej o to, że mając w domu piękna żonę nie myślę o skoku w bok tak jak większość panów pracujących na lądzie. Pracowałem na lądzie jakiś czas i wiem co się dzieję. Romanse w pracy to normalka. A później ta obłuda w domu.... miśku, kochanie, skarbie...

        • 2 0

  • zdumiewajace

    Juz dokladnie widac jak niektorych boli ze ktos zarabia, ze ktos kupuje, ze ktos wyjezdza....ale co wam do tego? Tzw calodobowi pracownicy biurowi nie maja romansow w pracy? Nie wyjezdzaja na ,,zakrapiane,, szkolenia? Wszyscy sa tacy prawi i uczciwi a ich zony rowniez? JAKIM prawem obrazacie te kobiety? Jakim prawem mowicie kto i jak ma zyc gdzie pracowac i ile? Ciezkie jest zycie tych kobiet. Niktore po kilka mies samotnie i z tesknota patrza na zdj...wiekszosc to dzielne babki ktorym do piet niektorzy z was nie dorastaja...akurat znam doskonale wiele takich kobiet i mam ogromny szacunek...

    • 16 1

  • "Przyjaźniłem się" z pewną Panią marynarzową (1)

    i jedno wiem na pewno to co miała w ręku gdy jej męża nie było w domu to na 100% nie był młotek....

    • 11 13

    • idc dalej trzepac kapucyna ogladajac milfy na redtube

      Fantasta:-)

      • 0 1

  • okazja

    Widac niestety ze szlag jasny trafia niektorych facetow ze maja za slaby samochod bo jakis marynarz ma lepszy... ich zony tez trafia szlag bo zona marynarza wydaje wiecej na zakupy i ona tez by wydala ale nie ma co....wiec mozna na forum powyzywac sobie marynarzy i ich zony zeby im za db nie bylo :(

    • 10 6

  • To zazwyczaj nie marynarze tylko buce po kursach zarabiajacy krocia

    I nie żony tylko najczesciej babsztyle łakome na kase i dawanie d*py

    • 8 12

  • Jaką wiedzę ogolną i o sytuacji plitycznej mają ci 'marynarze"? Jakie hobby, pasje i marzenia? (2)

    Bo skoro mają kapitał to powinni go wykorzystać w celu samorealizacji i jednocześnie poprawy kondycji państwa a region mamy słabo rozwinięty. Za to widzę ciągle III RP, złodziei, kombinatorów oraz wyzyskiwaczy i poparcie dla Platformy i postkomuny.
    Na tych statkach to ty coś czytacie, oglądacie czy tylko rejsik i przytulanie kabzy? Bo zawsze mi się wydawało że oficer to elita i od takiego się troszkę wymaga.

    • 1 10

    • przytulacz kasy

      mam w d..e co się w tej dziurze dzieje; po, pis i inny syf zostawiam zakompleksionym kowalskim; interesuje mnie tylko zycie moje i mojej rodziny; mam kase i wisi mi ten burdel w kraju;

      • 4 1

    • Hmm...

      Samorealizacja - szkoda czasu - podnosimy tylko kwalifikacje zeby JESZCZE lepiej zarabiac. Swiadomosc ze twoja rodzina nie musi sie martwic co jutro zje na obiad i za co wystarczy za samorealizacje.
      Co robimy dla panstwa?
      Wg was nic, wg nas niewiele. Poza tym ze wydajac kase zostawiamy w budzecie panstwa wiecej pieniedzy z podatkow posrednich (VAT, Akcyza) niz wy zarabiacie przez caly miesiac.
      To my dajemy prace malym sklepikarzom, bo nie zasuwamy do tesco po bulki rano bo tansze.
      Co robimy na rejsie? Wszystko, byle czas zabic.
      Ja np w ciagu 8 tygodni kontraktu czytam okolo 20tu ksiazek, z reguly e-booki bo tachac papieru nie warto.
      Czego od nas sie wymaga? Robienia swojej roboty. I tyle.
      A moje hobby to detaling samochodowy. A pewnie wg was powinienem w ramach hobby uprawiac wolontariat i rozdawac zarobione pieniadze.

      • 1 0

  • Każdy zawód ma prawo do rodziny (1)

    Patrzycie na marynarzy TYLKO przez pryzmat pieniędzy i zieleniejcie z zazdrości.
    Krzywdzicie tym bardzo ich rodziny. Nikt nie widzi tęsknoty, samotności, tego ile pracy trzeba włożyć aby taki związek utrzymać. Pieniędzy nie dostaje się w życiu za darmo. Okupione jest to olbrzymim stresem, pracą po 16 godzin na dobę i to w nocy.
    Nikt nie widzi jak kobieta musi być silna i zaradna. Wszyscy widzą tylko ile pieniędzy może wydać.
    Zazdrościcie, bo wy na lądzie nigdy takie życia nie będziecie mieli. Jest to poza zasięgiem waszych możliwości, więc nam wmawiacie, że mamy gorsze życie.

    Nie potraficie nawet wymienić trzech rodzajów statków, ani stanowisk jakie są. Nie macie kompletnie pojęcia o warunkach pływania w obecnych czasach.

    Wasze "lądowe" żony nie potrafią nawet same pieca odpalić ani wyjechać samochodem za miasto, bo nie są na tyle zaradne. Nie potrafią połowy rzeczy, z którymi radzi sobie każda marynarzowa. I za to od środowiska dostaje tylko wredne, chamskie, żałosne i poniżające komentarze.

    Nie znam bardziej kochających się rodzin niż rodziny marynarskie. I widzę jak Marynarze wracają do domu - z końca świata na zabój - niejednokrotnie prosto po pracy 48 godzin na nogach bez snu i kolejne 2 doby w podróży (helikopter, bus, lotnisko, przesiadki itp) tylko po to, żeby być w domu jak najszybciej. I nie zatrzymują się już na żadne zwiedzanie i żądne hotele. A jak odwołają im loty to poprzegryzają tętnice całej obsłudze na lotnisku tylko po to żeby wysłali ich jak najszybciej do domu.
    Dadzą się pokroić żywcem za rodzinę, bo wiedzą jaką ma wartość i wiedzą jak to jest kiedy się ją traci.
    Jak kochają to kochają całym sercem.

    Tkwijcie dalej w tej żałosnej nieświadomości, tylko dajcie innym żyć, bo my innych zawodów nie krytykujemy. Każdy ma prawo do rodziny i nie można nikogo skreślać.

    Ręce opadają w jakim społeczeństwie żyjemy.

    • 43 1

    • Dziękuje Pani...

      zgadzam się w 100%. Ale nie sądziłam, że w 3mieście jest aż tylu niedowartościowanych hejterów. Panowie weźcie się do konkretnej roboty zamiast fantazjować o marynarzowych:)

      • 4 0

  • marynarzowe są twarde (1)

    Lądowe żony nie umieją wymienić koła w samochodzie, nie wiedzą, że się sprawdza poziom oleju w silniku. Nie wiedzą gdzie jest w domu główny zawór wody, nie wiedzą gdzie się wyłącza korki, ba gdzie są!
    Nie wiedzą jak obsługiwać gaśnicę.
    Nie mają zielonego pojęcia jak obsłużyć wiertarkę. Nie zejdą same do piwnicy, bo się boją.
    Same sobie zakupów do domu nie wniosą, bo zawołają męża.

    A "marynarzowe" tylko leżą i pachną...

    • 19 2

    • masz 100% racji. Nie wiem tego i nie muszę wiedzieć, bo od tego mam w domu męża...

      • 2 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Pracodawcy w Trójmieście

Forum

Najczęściej czytane