• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Rynek pracy w kryzysie. Jak jest i jak będzie?

Agnieszka Śladkowska
11 kwietnia 2020 (artykuł sprzed 4 lat) 
Wg badania przeprowadzonego przez Konfederację Lewiatan 47 proc. Polaków uważa, że skutki pandemii spowodują utratę pracy przez nich lub kogoś bliskiego, a 51 proc. że wpłynie ona znacząco na spadek ich dochodów. Wg badania przeprowadzonego przez Konfederację Lewiatan 47 proc. Polaków uważa, że skutki pandemii spowodują utratę pracy przez nich lub kogoś bliskiego, a 51 proc. że wpłynie ona znacząco na spadek ich dochodów.

W ciągu miesiąca rynek pracy w Trójmieście, tak jak i w wielu miastach na świecie, zmienił się nie do poznania. Przeszliśmy na tryb zdalny, liczba dostępnych ofert pracy spadła, a pierwsza fala zwolnień pracowników uświadomiła nam, że ciężko, by obecna sytuacja nie dotknęła nas lub bliskich nam osób. Nowa rzeczywistość to także pozytywne, oddolne inicjatywy, których zadaniem jest wspieranie osób w trudnej sytuacji zawodowej. W całym tym koronaabsurdzie mimo izolacji, staliśmy się bliżsi i chętni do pomocy. Jak wygląda dziś rynek pracy i co nas czeka po pandemii?


Jakie masz nastawienie do swojej przyszłości zawodowej?


Nawet makabryczna wizja scenarzysty nie osadziłaby nas w takim kryzysie wiosną 2020 r., z jakim przyszło nam się zmierzyć. Coraz częściej poza troską o zdrowie zaczynamy jednak myśleć o tym, w jakiej rzeczywistości przyjdzie nam żyć, kiedy minie walka z pandemią. Jak z obecną sytuacją poradzi sobie gospodarka i rynek pracy. Wiadomo już, że kryzys obejmie swoim zasięgiem zdecydowaną większość branż, a jego skutki będą dla nas trudniejsze niż z pamiętnej zapaści w 2008 r. I to dokładnie wtedy, kiedy niskie bezrobocie i coraz większe zapotrzebowanie na kolejne etaty dało komfort pracownikom, a eksperci otwarcie mówili o rynku pracownika w kolejnych sektorach.

Praca zdalna - wyzwanie pandemii

Jeszcze miesiąc temu praca zdalna była w Polsce niechętnie udzielana, jako - według pracodawców - mało efektywna i problematyczna w kontroli nad pracownikami. I nawet te firmy, które dostrzegały w niej formę benefitu dla pracowników często traktowały ją jako pół urlop dostępny raz, dwa razy w miesiącu. Jednym z wyjątków była oczywiście branża IT, w której od lat praca zdalna jest standardem, a członków zespołu dzieli i tysiąc kilometrów. Wszystko zmieniło się w zaledwie jeden dzień. Kiedy 11 marca zapadła decyzja o zamknięciu miejsc nauki i opieki nad dziećmi, a premier specustawą zalecił pracodawcom wprowadzenie pracy zdalnej w pełnym zakresie, gdzie tylko jest to możliwe.

Koronawirus w Trójmieście - wszystkie informacje



Najwięcej pytań zadawanych na forach HR dotyczyło wtedy pomysłów na wdrożenie pracy zdalnej. Jasne jest, że nie każde zadanie możemy wykonać w domu. Jednak warto to rozważyć, nawet jeśli na pierwszy rzut oka wydaje się niemożliwe do realizacji. Podobnie można by pomyśleć o przeniesieniu w tryb zdalny całej uczelni zatrudniającej ponad 550 wykładowców, którzy edukują przeszło 14 tys. studentów. Potrzeba było dokładnie trzech dni, żeby Wyższa Szkoła Bankowa w Gdańsku, jako pierwsza na Pomorzu, przeszła w całości na zdalne nauczanie. W tym czasie przeszkolono wykładowców do pracy w środowiskach zdalnych, a w kolejnych trzech dniach przeniesiono całą część administracyjną.


- Gdybym miała w krótkich słowach podsumować kluczowe działania w pierwszych dniach to: minimum formalizmów, maksimum nadzorowanego działania, możliwie krótkie i szybkie ścieżki decyzyjne. Do tego zaufanie do kompetencji pracowników i zaakceptowanie braku czasu na rozważanie wszystkich możliwych scenariuszy. Co nam pomaga? Wspaniały zespół, który bez wahania zaakceptował nasze decyzje i z pełnym zaangażowaniem zaczął je realizować. Regularne videokonferencje, w ramach których omawiamy bieżące zadania oraz sposób organizacji pracy. Pracujemy na dyskach współdzielonych, wykorzystujemy różne formy komunikacji do wsparcia swojej pracy. Zapewniliśmy zwiększoną obsługę infolinii dla studentów, przeorganizowaliśmy zadania w działach. Pracownicy, którzy nie mogą świadczyć w pełni swojej pracy w środowisku zdalnym, są angażowani do wsparcia innych działów, w których po przejściu na tryb zdalny zwiększyła się czasochłonność niektórych zadań - opowiada Irena Bach-Dąbrowska, dziekan Wydziału Finansów i Zarządzania w Wyższej Szkole Bankowej w Gdańsku.

Rynek pracy. Lawiny nie ma, symptomy są



Czytając fora, w których pracodawcy obawiają się pracy zdalnej można zauważyć, że jednym z największych problemów jest właśnie brak zaufania do uczciwego wykorzystania czasu pracy w domu. Jeśli obawiamy się, że zamiast pracą pracownik zajmie się w domu innymi zajęciami, to być może nie umiemy go rozliczyć i postawić jasnych celów do realizacji. W końcu w pracy stacjonarnej pracownik może tak samo marnować czas na inne zajęcia. Efektywnej pracy zdalnej sprzyja raportowanie, możemy do niego wykorzystać narzędzia on-line takie jak Jira, Trello, Redmine czy Asana, dokładnie tak samo, jak przy pracy stacjonarnej. Jeśli nie chcemy wprowadzać nowych narzędzi, może wystarczą proste raporty, ze spisem zadań i etapu realizacji wysyłane mailem pod koniec dnia pracy. Jeśli to nie uspokoi pracodawcy, zawsze może skorzystać z aplikacji do rejestracji czasu pracy.

Akcje społecznościowe ratujące rynek pracy

Pandemia, przy całych trudnych konsekwencjach z jakimi teraz i po jej zakończeniu będziemy musieli się zmierzyć, ma jeden niewątpliwy plus. Tylu oddolnych inicjatyw, które pojawiły się w ostatnim czasie, nie sposób przeoczyć. Poza wsparciem dla osób starszych, dzieleniem się wiedzą czy pomocą w przekazywaniu posiłków dla potrzebujących pojawia się coraz więcej pomysłów na wsparcie rynku pracy. Jeden z nich dotyczy właśnie wprowadzania pracy zdalnej.

Maciej Mąkol nie chciał przeczytać w wiadomościach, że tysiące ludzi straciło zatrudnienie, choć część z tych miejsc pracy można było uratować przechodząc na tryb zdalny. Tak powstała inicjatywa Jak pracować zdalnie, która wspiera małe firmy.

- Wystarczy kilka zdań o tym, czym zajmuje się firma, jakie zadania wykonują pracownicy, by skonfigurować darmowe narzędzia. Kiedy wszystko jest gotowe pomagam telefonicznie szkoląc z ich używania. Od tego momentu właściciel firmy może tworzyć listę zadań, oszacować czas zadania, sprawdzić czas, jaki został zaraportowany przez pracownika. Pomocne są operacje na statusach, komentarze do zadań, czas i procent ich wykonania, który uzupełnia pracownik. Często zajmuje to mniej czasu niż rozmowa telefoniczna. Jeśli do tego dołożymy kolejne darmowe narzędzie, które umożliwi zrobienie grupowej rozmowy można wprowadzić coś, co w branży IT nazywamy "Daily". Jest to poranne spotkanie, gdzie wymagana jest obecność całego zespołu, na którym każdy, w kilku zdaniach, opowiada, co zrobił wczoraj i co zrobi dziś. Strach przed nieznanym jest naturalny. Jednak nie bójmy się podejmować wyzwań szczególnie w dobie kryzysu. Od tego może zależeć to, czy nasza firma będzie istnieć na rynku po tym, jak poradzimy sobie z pandemią - zauważa Maciej Mąkol.

Tarcza finansowa. Przedsiębiorcy chcą dialogu



Druga inicjatywa przygotowana na naszym trójmiejskim gruncie to #omijamkryzys. Spontaniczna akcja stworzona przez studio fotograficzne LoLove, której założeniem jest wsparcie małych lokalnych biznesów, których sytuacja zmieniła się z dnia na dzień. Właściciele gastronomii, artyści, rzemieślnicy - to oni pierwsi odczuli skutki kryzysu. Czy po zakończeniu pandemii nie chcielibyśmy nadal kupować kwiatów w pobliskiej kwiaciarni czy pić kawy w ulubionej kawiarni? Dziś wiele z tych miejsc jest zagrożonych.

- Jeśli wesprzemy ich dzisiaj, wydając nawet niewielką kwotę, kupując jakiś produkt, jest szansa, że uda im się przetrwać ten najgorszy czas. Jeśli się uda, być może dzięki temu zmniejszymy skutki kryzysu, który nadejdzie i dotknie nas wszystkich. Dlatego pomagając dziś lokalnym biznesom, pomagamy również sobie ominąć kryzys. Na naszym Facebooku prowadzimy spis wszystkich potrzebujących wsparcia lokalnych firm - opowiada Ania Waluda z LoLove.
Małe biznesy duże problemy

Mikroprzedsiębiorcy, czyli firmy zatrudniające do dziewięciu osób, generują 40 proc. wszystkich miejsc pracy, w sumie zatrudniając ok. 4 mln osób (wg Raportu PARP z 2019 r.). Jednocześnie to właśnie małe biznesy najszybciej poczuły ciężar kryzysu i najszybciej mierzą się z trudnymi decyzjami. Dla wielu firm sytuacja związana z pandemią to pierwszy kontakt ze sprzedażą on-line, niełatwy, bo wymagający szybkiego działania, bez wcześniejszego przygotowania.

- Kochamy modę i wybieramy najpiękniejsze rzeczy, dlatego do tej pory nawet nie musieliśmy się reklamować, wszystko sprzedawało się w naszych trzech butikach praktycznie samo. Dlatego wcześniej nie braliśmy pod uwagę sprzedaży on-line. Niestety od połowy marca, choć w naszych sklepach jest nowa kolekcja, nie zarabiamy, bo jesteśmy zamknięci. Szansa, że wszystkie nasze sklepy przetrwają jest niewielka, ale nie poddamy się bez walki. Wsparła nas córka, która prezentuje ubrania na sobie, klientkom łatwiej kupować, kiedy widzą na zdjęciu, jak wygląda spódnica czy kurtka na osobie. Próbujemy sprzedaży na Facebooku, stworzyliśmy firmowego Instagrama. Stworzenie strategii promocji z dnia na dzień nie jest proste, ale nie mamy wyboru - przyznaje Grażyna Padiak właścicielka Butik Passion.
Poza sprzedażą on-line jednym z pomysłów lokalnych przedsiębiorców są bezpieczne dowozy do klienta. Skoro klienci nie mogą przyjść do sklepu, sklepy w bezpieczny sposób mogą przyjść do klientów

- Razem z siostrą prowadzimy we Wrzeszczu sklep zoologiczny, ze względu na to, że ludzie boją się wychodzić na dwór ratują nas własne dowozy, niestety do online uda nam się przenieść ok. 10 proc. sprzedaży, ponieważ wygrywają duże sieci - przyznaje Paulina Matczuk, właścicielka Woof House Sklep Zoologiczny.
Niestety szczególnie dla małych, lokalnych biznesów obecna sytuacja zagraża dalszemu funkcjonowaniu. Większość z nich bez wsparcia nie byłaby w stanie doczekać końca okresu przymusowego wstrzymania działalności. Z pomocą jednak przychodzą najemcy, którzy coraz częściej znacząco obniżają koszty czynszu.

- To jest bardzo trudny czas dla każdego przedsiębiorcy. Na dobre recenzje Tortoramy, rozpoznawalność marki i tak świetnie zapowiadający się sezon weselny, pracowałyśmy dwa lata. Teraz wszystko może się posypać w dwa miesiące. W obecnej sytuacji zostałyśmy praktycznie bez dochodu. Pomógł nam najemca obniżając koszt najmu do lipca, dzięki temu zyskałyśmy dodatkowy czas i nadzieję, że Tortorama przetrwa ten kryzys - przyznaje Magdalena Komorowska współwłaścicielka Tortorama.

Spadek konsumpcji głównie w usługach. Handel przeniósł się do sieci



Eksperci od e-commerce widzą jeden plus tej sytuacji, wiele firm, które obawiały się sprzedaży online, teraz będzie zmuszona do jej przetestowania, a te działania przyniosą zyski, także wtedy, kiedy pandemia się skończy.

- To, co nieznane, może wydawać się trudne i straszne, jednak doświadczenie mi pokazuje, że każdy może się tego nauczyć, a najgorsze to nie robić nic. Rozwijając teraz swoją firmę w kierunku sprzedaży produktów i usług online, zyskamy także po zakończeniu kwarantanny, bo nowa forma pozwoli na dochód bez naszej stałej obecności - przekonuje Asia Ryćko-Bożeńska z simplyyourself.online, która na co dzień zajmuje się obecnością marek w internecie - Kawiarnia może przygotować ebook z przepisami lub kurs gotowania online. Sklep zoologiczny doskonale odnajdzie się w zdalnej sprzedaży, a media społecznościowe może wykorzystać do edukacji z pomysłami na zabawy z pupilem, sklep z odzieżą może przygotować serię wideo ze wskazówkami, jak dobrać garderobę, a sprzedaż przenieść do sklepu online, który w najprostszej formie można uruchomić w jeden dzień. Fryzjerzy, kosmetyczki, trenerzy personalni mogą dzielić się swoją wiedzą, ucząc o tym, jak zadbać o siebie w domu. W Internecie wiedza i wsparcie dostępne są na wyciągnięcie ręki.
Kryzysowe branże

Podobnie jak branżę gastronomiczną, obecna sytuacja paraliżuje także turystykę, branżę eventową, a także hotelarską. Kilka dni temu rząd zdecydował o zamknięciu wszystkich hoteli. W tych i wielu innych branżach nieuniknione będą zwolnienia i obniżenia etatów i wynagrodzeń.

- Ostrożne przewidywania mówią, że w lipcu zacznie się lekki ruch turystyczny, w obszarze biznesu będziemy musieli poczekać nawet do września lub października. Wszyscy liczyliśmy na pomoc rządu w zakresie utrzymania miejsc pracy i dofinansowania wynagrodzeń. Jest to jednak mało prawdopodobne patrząc na tempo prac nad ustawą, obwarowania i sposób wypłacania pomocy. Wielu przedsiębiorców z powodu utraty płynności finansowej może nie doczekać nawet do pierwszej transzy, której wypłata planowana jest pod koniec maja 2020 i dotyczyć będzie wynagrodzeń za kwiecień. Postojowe, bezpłatne urlopy, zaległe urlopy i redukcja etatów, a nawet zwolnienia to już teraz powszechne działania wielu pracodawców. Uważam, że utrzymanie jak największej liczby wspaniałych pracowników, jakich obecnie mamy, jest kluczowe. Tylko czy oni po drastycznych cięciach będą chcieli nadal z nami czekać na ... lipiec? Mam nadzieję, że tak - zastanawia się Magdalena Mucha, General Manager, Hotel Hilton
Niestety zwolnienia i obniżki wynagrodzeń dotkną większość branż, jak informował szef Światowej Organizacji Handlu (WTO) Roberto Azevedo według prognoz spowolnienie gospodarcze i utrata miejsc pracy spowodowane pandemią koronawirusa będą gorsze niż recesja w 2008 r.

Według badania przeprowadzonego przez Konfederację Lewiatan 47 proc. Polaków uważa, że skutki pandemii spowodują utratę pracy przez nich lub kogoś bliskiego, a 51 proc. że wpłynie ona znacząco na spadek ich dochodów.

- Przedłużająca się obecna sytuacja sprawia, że właściciele firm są zmuszeni zwolnić część osób. Po prostu pracodawcy, którzy zostali pozbawieni całości lub znacznej części dochodów będą musieli podejmować trudne decyzje o redukcji zatrudnienia walcząc o utrzymanie firmy i próbując zapobiec jej upadłości - zauważa prof. nadzw. dr hab. Marcin Kalinowski z Wyższej Szkoły Bankowej w Gdańsku, Prezydent Federacji Naukowej WSB-DSW.
Mniej ofert, odwołane wakaty i rekrutacje online

Poza zwolnieniami, problemem jest także odwoływanie większości rekrutacji. Liczba dostępnych ofert spadła przynajmniej trzykrotnie. Na portalach branżowych takich jak Linkedin pracownicy zamieszczają posty o odwołanych rekrutacjach, w których brali udział, ale także o wypowiedzeniu umów, które dopiero miały się rozpocząć.

- Część pracodawców wstrzymała do odwołania procesy rekrutacyjne, w których kandydaci niejednokrotnie przeszli już pozytywnie całą rekrutację, ale w związku z tą wyjątkową sytuacją, nie mogą rozpocząć pracy w planowanym terminie. Z jednej strony mamy sporo sygnałów dotyczących nagłych nieobecności wśród pracowników produkcyjnych i magazynowych. Z drugiej obserwujemy w ostatnich dniach zdecydowany wzrost liczby kandydatów poszukujących pracy dorywczej, tymczasowej. Są to często osoby na co dzień pracujące w sektorze handlu i hotelarstwa, które z dnia na dzień straciły źródło dochodu, często są gotowe podjąć pracę poniżej swoich kwalifikacji. Są nastawieni na przeczekanie tych trudnych momentów i powrót do swoich wcześniejszych zajęć po ustabilizowaniu się sytuacji - informuje Magda Opion z Recrew HR.
Te rekrutacje, które się uchowały, z konieczności realizowane są online.

- Wiele firm rekrutujących, tak jak my, przeszła na zdalny tryb rekrutacji. Tam gdzie to możliwe, spotykamy się z kandydatami na Skype. Jeśli kandydat nie ma dostępu do odpowiedniego sprzętu, rozmowy prowadzimy telefonicznie - dodaje Magda Opion.
- Prawdopodobnie część osób z powodu epidemii koronawirusa będzie musiała zmienić na jakiś czas zawód, aby zapewnić sobie utrzymanie, ale zapewne nie dla wszystkich wystarczy nowych miejsc pracy - zauważa Marcin Kalinowski
Przyszłość po koronawirusie

Niewątpliwie przy podsumowaniu 2020 r. najważniejszą kompetencją na rynku pracy zostanie szybka adaptacja do zmieniających się warunków, które ciężko przewidzieć. Tak samo ciężko dziś przewidzieć sytuację, jaką zastaniemy za trzy czy sześć miesięcy i ile czasu rynek pracy będzie potrzebował na regenerację. Tak jak łatwo dziś wskazać branże, które będą miały spore problemy, tak dużo trudniej te, w których koronawirus zrobi mniejsze zamieszanie. Z kryzysem w roku 2008 bardzo dobrze poradziły sobie branże spożywcza i telekomunikacyjna i jest duża szansa, że podobnie będzie tym razem. Można do tego dodać jeszcze cały handel e-commerce i powiązane z nimi firmy kurierskie, które mają nawet szansę przeżyć znaczący wzrost przez utrwalenie się nowych nawyków kupowania przez internet. Na podstawie raportu Trigon DM dobrze z kryzysem powinien poradzić sobie sektor gamingowy, oferujący rozrywkę, apteki internetowe, a także ubezpieczenia.

- Kluczową kwestią dla sytuacji na rynku pracy będzie długość trwania stanu epidemii i w konsekwencji zakazów funkcjonowania niektórych zakładów pracy m.in. kawiarni, restauracji, sklepów w centrach handlowych, linii lotniczych, hoteli, transportów międzynarodowych. Nie ma wątpliwości, że przedłużająca się epidemia doprowadzi do spadku tempa wzrostu gospodarczego lub do recesji w wielu państwach Europy, a to prowadziło będzie do wzrostu bezrobocia zarówno w Polsce, jak i w innych państwach dotkniętych kryzysem. Rozmiary wzrostu bezrobocia są na tę chwilę trudne do oszacowania, ale wiadomo, że im dłużej trwa okres zawieszenia aktywności gospodarczej, tym większych negatywnych konsekwencji możemy się spodziewać - przyznaje Marcin Kalinowski.

Miejsca

Opinie (220) ponad 10 zablokowanych

  • Jeden z plusow (4)

    Przestaniemy zyc martyrologia wojny, powstan, solidarnosci. To juz bylo. Teraz bedziemy mieli nowy temat do zycia.

    • 68 25

    • Przetrzebić szeregi managerstwa, HR, marketingu (2)

      • 28 11

      • Co ci przeszkadzają ci ludzie? (1)

        Pracują, nie czekają aż im rząd da z kieszeni podatników.

        • 10 6

        • Przetrzebic to trzeba biurokracje! To jest pasozyt naszych czasow

          • 15 0

    • Niestety, nie będzie żadnych zmian, ludzie ,,wrócą do normy" ,

      o ile, oczywiście, do końca świata nie będzie ograniczeń z powodu tego wirusa.

      • 1 0

  • (9)

    Napiszcie coś o dużych firmach z Kokoszek, Chwaszczyńskiej i okolic Trójmiasta czy już zaczęli zwolnienia to jest ważne.

    • 66 0

    • (4)

      Nie zwalniają
      Dają podwyżki

      • 14 11

      • (2)

        No ciekawe gdzie, u mnie obcięli nam 1h z etatu czyli ponad 10% pensji, u sąsiadów za płotem zwolnili wszystkich zleceniowców (prawie 50 osób). Gdynia, Chwaszczyńska.

        • 23 0

        • (1)

          U mnie w sporej firmie znajdującej się przy odnodze ul. Chwaszczyńskiej sytuacja jest spoko, nie słyszałem o żadnych zwolnieniach. W branży telekomunikacyjnej nie jest gorzej (a w niektórych sektorach nawet lepiej) niż przed pandemią.

          • 13 2

          • to daj znać jak się zmieni sytuacja, u nas pierwsze 3 tygodnie też były spoko

            • 1 0

      • Dają!..

        ..na Placu Czerwonym !

        • 1 0

    • Bieda (2)

      U nas obecie tylko nieliczni pracują za 80% pensji. Pozostali dostali postojowe 2600 brutto i czekamy. Na razie nikogo nie zwolnili ale to kwestia czasu. Oby ten koszmar jak najszybciej się skończył. Trzymajcie się ludzie i dyscyplina!

      • 22 0

      • Ale co znaczy "u nas"?

        Podaj jaka to firma.

        • 2 0

      • Koszmar jest spowodowany głupimi obostrzeniami - zakazywaniem i zamykaniem wszystkiego, co popadnie. W Szwecji obowiązują tylko skromne ograniczenia i horroru spowodowanego epidemią nie ma.

        • 7 5

    • Nikt nie może być pewnym swojej roboty.

      Naawet branża IT obrywa, zwłaszcza ludzie na b2b, outsourcing, podwykonwacy itp...

      • 4 0

  • U mnie (duże korpo w Trójmieście) (2)

    zachecano rodziców do brania zwolnienia lekarskiego na dzieci, a pozostałych do brania l4. Chyba chodzi o oszczędności.
    Dano nam do zrozumienia że w pierwszej kolejności podziekują tym którym kończą się umowy, a potem się zobaczy.

    • 66 1

    • Wystarczy zrobić większe zespoły i zredukować ilość managerów (1)

      Do tego przerośnięte HR, ludzie od benefitów i bóg wie czego czy tzw koordynatorzy

      • 45 6

      • Fajnie piszesz i jak kolega nic nie będzie robił to kto go będzie popędzał ?

        Ty za tą samą stawkę będziesz się narażał ?
        Ty będziesz weryfikował wyniki jego pracy ?
        Ty będziesz ciągnął tematy do przodu ?

        Jeśli tak, to zaraz pójdziesz to swojego przełożonego, że chcesz lepsze stanowisko ;-)

        • 1 2

  • (18)

    Kto stoi za tym ciągłym sianiem paniki?
    Jasne
    Trzeba się pilnować, wprowadzić procedury i kto nie jest w grupie ryzyka to do roboty.
    Poza tym wiele osób chodzi normalnie do pracy, ją chodzę, nie wszystko można zrobić zdalnie.
    No i nie znam nikogo kto się zarazil.
    Poza tym liczba ofiar wirusa będzie niczym w porównaniu do liczby samobójstw i innych chorób wynikających z rozwalonej psychiki, ale te dane się pewnie zatuszuje.
    Od miesiąca onanizowanie się liczba chorych, zakażonych, kto umarł itd. ... to jest chore, może z obowiązku dziennikarskiego należałoby jednocześnie podać liczbę zmarłych na inne choroby bo pomoc nie została udzielona?
    Jak tak dalej pójdzie to ludzie wyjdą na ulice bo nic nie będą mieli do stracenia.
    Zresztą co to za gospodarka, że miesiąc częściowego przestoju i dramat, tragedia, czarne scenariusze.
    Dramat to była wojna, zniszczona infrastruktura, zabici ludzie, wymordowano elita, rozkradziony kraj i jakoś ludzie dali radę podnieść się.

    • 194 14

    • Od wielu lat ukrywa się liczbę samobójstw. (3)

      A na życie porywa się z sukcesem więcej osób niż ginie w wypadkach samochodowych

      • 32 2

      • O samobójcach się otwarcie nie mówi (2)

        żeby nie prowokować kolejnych w tej smutnej krainie

        • 35 2

        • A takze o ofiarach alkoholu... (1)

          A takze o ofiarach alkoholu.Wprowadzając psa widzę na osiedlu miejskie kosze pełne puszek i butelek po brzegi.Ludzie w areszcie domowym piją jak smoki.To też rozszerzone samobójstwo

          • 11 3

          • Pełne kosze?

            Szczęściarz z Ciebie. Ja w swojej okolicy widzę las uwalony butelkami po alkoholu.

            • 2 0

    • Liczba zarażonych w Polsce jest 6 (!) razy wyższa niż statystyki, które pokazują (7)

      osoby zarażone - zweryfikowane testem.
      Wszystkie badania na grupach reprezentatywnych pokazują, że śmiertelność COVID-19 wynosi 0,5% dla ogółu zakażonych, po prostu 80% to bezobjawowcy.
      W Polsce wskaźnik zgonów jest wysoki, wynosi ponad 3,2 % (!). Mamy 6 tys przypadków potwierdzonych testem a wszystkich zakażonych (nosiciele) to ok 35 tys osób w całym kraju.
      I innych krajach też nie wykrywa się wszystkich, ale u nas, przy bardzo niskiej ilości testów i braku testów dla osób bez objawów, liczba zarażonych jest wyjątkowo niedoszacowana i wskaźnik zgonów będzie wysoki, pośrednio potwierdzając całkowitą liczbę zarażonych. Dopiero zwiększenie liczby testów spowoduje zwiększenie oficjalnej liczby przypadków oraz obniżenie procentowego wskaźnika zgonów.

      • 19 10

      • (3)

        no i co? Kazdy normalny wie, ze moze sobie oficjalne statystyki x3/4 pomnozyc. Tylko co z tego. Ludzie choruja, zdrowieja i zyje sie dalej.

        • 19 5

        • Każdy wie, tylko Minister Szumowski sieje dezinformacje

          i na konferencji mówi, że w Polsce jest tylko 5 tys zakażonych.
          Część ludzi to kupuje i się dziwią o co ten cały hałas, bo tylko 5 tys zarażonych

          • 8 8

        • no właśnie!!!

          To dowodzi tylko tego, że widocznie to nie jest tak groźne jak się nam wmawia. Kto jak kto ale Kaczyński jest chyba najlepiej poinformowany w tym kraju i co? Pojechał sobie na groby, kwiaty składa. Widzieliście tam jakieś maseczki czy rękawiczki?

          • 15 6

        • Tylko ilu tych "normalnych" w społeczeństwie, dla których proste wnioski nie stanowią intelektualnego zadania nie do wykonania....

          • 0 0

      • Gdyby śmiertelność była 0,5% to byłoby już ponad milion zgonów we Włoszech (2)

        Bo z badań na przeciwciała wyszło, że prawie 40% Włochów było zarażonych. Zaraportowanych ciężkich przypadków covid jest teraz dla Polski 160, dla Francji i Hiszpanii (gdzie jest najgorzej) po około 7 tysięcy. Od 10 do 20% z nich umiera.
        Na Islandii przebadano już 10% populacji, 5% miało wirusa i jakoś nie umierają. W Szwecji na porodówkach 7% kobiet ma wirusa i też jakoś tragedii nie ma.
        Nie ma sensu podsycać paniki. A liczba zgonów jest zawyżana, bo WHO pozwala zliczać wszystkie podejrzane i prawdopodobne przypadki - trzeba patrzeć na liczbę zgłoszonych ciężkich przypadków covid a nie na liczbę zgonów.

        • 3 5

        • (1)

          we Włoszech 19468 zgonów na 152271 przypadków potwierdzonych czyli statystycznie śmiertelność wynosi 12,79%, na całym świecie 6,1%

          • 2 1

          • poczytaj sobie dlaczego tak się dzieje

            tamtejsza mafia przepłaca lekarzy żeby wpisywali covid jako przyczynę zgonu. Od tego budzet włoski będzie wypłacał im kasę. Biznes się kręci.

            • 1 3

    • Dobrze pisze

      Zgadzam się w 100%

      • 2 5

    • zapomniałeś jeszcze dodać inne ofiary (1)

      teraz odwołuje się badania, zabiegi. Za miesiąc skończy się kasa i nie będziemy leczyć już niczego. Ciekawe ile osób nie doczeka drugiego terminu, albo dowiedzą się, że mogli przyjść wcześniej, bo teraz to już za późno...

      • 25 1

      • Też wspominałem o tym.

        • 2 0

    • (1)

      Problemem jest również to, że ta wykreowana panika i histeria spowoduje to, że nawet jak za tydzień się odblokuje kraj, to przez miesiąc i tak mało będzie się działo bo ludzie potrzebują czasu aby z tego wyjść, a media też w tym nie pomagają podając sztrzępy informacji wyrwane z kontekstu z Włoch, Hiszpanii itd

      • 11 3

      • Mam koleżankę we Włoszech, tam jest jeszcze gorzej niż mówią w mediach

        • 0 2

    • Inna sytuacja

      Bo nie mieli kredytów...

      • 0 0

  • Pozwalają a potem będą znowu rekrutować (14)

    Wtedy pierwszym pytaniem na rozmowie będzie " Jak wasza firma traktowała pracownikow podczas pandemii" :D

    • 73 12

    • Jak nie Ciebie (8)

      To zatrudnią kogoś innego. Uwierz mi, będzie pełno chętnych na jedno miejsce pracy

      • 19 18

      • (3)

        Gadanie...
        Nawet w 2000 roku gdzie był totalny gnoj na rynku jak na niego wchodziłem to tych rozgarnietych, z chęcią do pracy nie było w tysiącach

        • 23 5

        • Teraz możliwości pracy z domu są lepsze (2)

          • 2 5

          • (1)

            Fakt
            Naprawić samochód, rzucić tynk, usunąć awarię sieci energetycznej, upiec chleb, zrobić operację można z domu

            • 22 0

            • akurat operację to już niedługo

              Już były operacje via kontynent, ale personel musiał być na miejscu. Kwestia czasu i technologii.

              • 5 2

      • Nic nie będzie, będą jeszcze większe braki kadrowe

        • 14 1

      • Mnie nawet nie szukaj. (2)

        Bo jak to się skończy to jadę do Niemiec do pracy, panie Geniuszu biznesu.

        • 9 9

        • będziesz emerytom d..ę podcierał w domach starców? (1)

          • 8 8

          • I po co obrażasz kogoś?
            Może tak będzie, ale to jego wybór

            • 15 2

    • Nie zadasz takiego pytania. Będziesz całować (4)

      ręce pracodawcy, jak prace dostaniesz. Obudź się, czasy pracowników już minęły.

      • 9 17

      • To się okaże.

        • 7 6

      • "całować ręce pracodawcy"

        Kolego przedsiębiorco, z takim nastawieniem do ludzi możesz zapomnieć o lojalnych pracownikach. Powodzenia życzę.

        • 19 2

      • (1)

        z tym, że rynek pracownika już minął to jest prawda. Teraz będzie rynek pracodawcy. Smutne, ale prawdziwe jest to, że teraz przez tego koronawirusa, pracodawcy będą mieli świetny argument to redukcji zatrudnienia oraz zmniejszania wynagrodzenia.
        @ oraz nie należy zapominać, bo wirus to tylko chwilowy zastój , że czeka Nas ogromne spowolnienie gospodarcze, którego nie da się "naprawić" od ręki , to jest proces wieloletni

        • 3 6

        • Tak i nie

          Zgadzam się, tzw. "rynek pracownika" się skończył i wszystkim przez dłuższy czas będzie ciężej. Kryzys nie będzie trwał jednak w nieskończoność. Owszem, zapewne przez kilka lat ciężko będzie o "atrakcyjne" finansowo warunki pracy dla pracownika, jednak nie znaczy to, że należy cofać się w rozwoju cywilizacyjnym, gardzić pracownikiem i rezygnować z jakiejkolwiek "kultury pracy". Warto pomyśleć perspektywicznie i zadbać o relacje z pracownikami.
          W skrócie - szanujmy się i nie cofajmy się do jaskini.

          • 7 0

  • Wszystko po staremu (4)

    Epidemia się skończy i wszystko wróci do normy. Teraz ludzi pozwalniają, później będą zatrudniać.

    • 59 21

    • Racja. (1)

      Ale kiedy?

      • 18 0

      • W 2022.

        • 12 3

    • "Epidemia się skończy i wszystko wróci do normy." (1)

      I wszyscy będą żyć długo i szczęśliwie... xD Nie wiem na jak długo wróci do "normy", ale świat już nigdy nie będzie taki jak np. w 2019. Różne ciekawe rzeczy się szykują: rywalizacja o bycie światowym hegemonem (deglobalizacja), upadek systemu pieniądza dłużnego (nowy system finansowy oparty o rządowe kryptowaluty), dynamiczny rozwój AI, 5G, IoT (wszechobecna inwigilacja obywateli itd.)

      • 4 5

      • Janek jak skonczysz pisac komenty

        to pamietaj zeby zrobic zadania z geografii

        • 1 1

  • Trudny temat, ale warto sie z nim mierzyć, aby go oswoić. (1)

    Widzę jak większość firm w moim otoczeniu nadspodziewanie dobrze radzi sobie z nową sytuacją. Sprawnie łącza potrzebę utrzymania ciągłości pracy z coraz to nowymi regulacjami prawnymi. Odnoszę wrażenie że, jeżeli obecna sytuacja nie będzie sztucznie wydłużana, to nie wystąpią nieodwracalne szkody gospodarcze.

    • 24 10

    • nam obroty spadło 10%, przewidujemy stratę około 6mln zł do czerwca

      • 8 2

  • Zalezy od branzy. (2)

    Jak towary pierwszej potrzeby (zywnosc, leki, energia itp.) to pewnie nawet nie odczuja poza moze brakiem podwyzek.
    Inne branze dostana po d... i czeka je min. pol roku posuchy.

    • 48 1

    • Produktów pierwszej potrzeby jest więcej, dla wielu firm będzie to np. oprogramowanie, sprzęt czy dane finansowe, bez których nie mogą funkcjonować. Gdy już uporamy się z wirusem i do zwaleczenia pozostanie nam tylko kryzys finansowy, w dalszym ciągu najbardziej narażone będą usługi dla przyjemności - okazało się, że można żyć bez hoteli, wycieczek, restauracji itd. Nie jest to życie lepsze, ale na można się bez tego obyć.

      • 3 1

    • Będzie dużo pracy na czarno

      • 0 0

  • A u was w redakcji juz byly zwolnienia czy jeszcze nie? (4)

    • 76 0

    • (1)

      Ta branża nie produkuje ani nie ma kluczowego znaczenia dla kraju.
      Pewnie pracują z domu

      • 29 1

      • Ale co to ma do rzeczy?

        • 4 14

    • pracuja na umowe zlecenie lub na dzielo wiec kogo tu zwalniac i jak ??? (1)

      • 26 1

      • Od kiedy jak ktos pracuje na umowie to nie mozna go wyrzucic?

        • 6 3

  • (7)

    A na stoczni coraz wiecej pracy i nie ma chetnych bo jak sie okazuje ludzie z fabryki nie potrafia myslec jak polaczyc prosto dwa kawalki blachy

    • 44 12

    • To wezcie ludzi z branzy gastronomicznej (3)

      • 32 0

      • (2)

        i hotelarskiej

        • 19 0

        • Lekarzy weźcie do spawania. (1)

          a spawacze pójdą leczyć.

          • 14 0

          • No co ty - na spawaczy ?

            A tam się da robić na 3 etaty jednocześnie i z każdego brać kasę?
            Pracować 48h z rzędu (wiadomo, spać w pracy jednocześnie spawając).

            Oni mają dużo osiągnięć jak dyżur zdalny, z piwkiem i wędką w ręku, oczywiście płatny.

            • 0 0

    • (2)

      Weizcie z Nauty. Tam zdrowe wpasione byki, nie maja co robic - ostatnio sie po Warszawie zebrali o pomoc.

      • 5 4

      • Za dużo w ich mowie wulgaryzmów, przynajmniej jak ja pamiętam,

        Słowo nieordynarne- to był wyjątek.

        • 0 0

      • Oni nie są, wypasieni tylko opuchnięci z pobierania alkoholu.Jak wracali z tej Warszawy to pokazali ile mogą wypić,autobus był cały zażygany.

        • 0 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Pracodawcy w Trójmieście

Forum

Najczęściej czytane