• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Na rynku pracy brakuje budowlańców. Wyższe ceny i opóźnienia na budowach

Aleksandra Wrona
3 kwietnia 2018 (artykuł sprzed 6 lat) 
Wśród zawodów zakwalifikowanych do deficytu w Trójmieście aż 11 związanych jest z budownictwem. Wśród zawodów zakwalifikowanych do deficytu w Trójmieście aż 11 związanych jest z budownictwem.

Polski Związek Pracodawców Budownictwa szacuje, że w Polsce brakuje obecnie ok. 150 tys. budowlańców. Deficyt w tym zawodzie odczuwalny jest również w Trójmieście, na co zwracają uwagę zarówno urzędy pracy, jak i deweloperzy oraz firmy budowlane. Konsekwencjami tego zjawiska są opóźnienia na budowach, wzrost cen mieszkań oraz napływ pracowników z zagranicy.



- W budownictwie łatwo dostrzec efekty deficytu kadr. W Trójmieście wiele inwestycji nie jest oddawanych na czas, bo firmy budowlane mierzą się z brakiem rąk do pracy. Niedobory kadr są szczególnie widoczne podczas rekrutacji na stanowiska fizyczne. Normą stało się sięganie po pracowników ze Wschodu (głównie z Ukrainy), zwłaszcza przy obsadzaniu stanowisk niewykwalifikowanych bądź takich, gdzie możliwe jest szybkie przyuczenie do wykonywania zadań - mówi Andżelika Cieślowska, prezes zarządu Korporacji Budowlanej Doraco.
O tym, że w Trójmieście brakuje budowlańców, pisaliśmy już wcześniej, przedstawiając listę zawodów deficytowych. Tomasz Robaczewski, starszy inspektor wojewódzki z Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Gdańsku zwrócił uwagę na to, że wśród zawodów zakwalifikowanych do deficytu w Trójmieście aż 11 związanych jest z budownictwem.

- Są to betoniarze i zbrojarze, cieśle i stolarze budowlani, dekarze i blacharze budowlani, lakiernicy, murarze i tynkarze, pracownicy robót wykończeniowych w budownictwie, robotnicy budowlani, spawacze oraz ślusarze. Na szczególne wyróżnienie zasługują monterzy instalacji budowlanych oraz monterzy konstrukcji metalowych, którzy w Trójmieście zostali zakwalifikowani do deficytu, natomiast w skali całego województwa znaleźli się w równowadze - mówił Tomasz Robaczewski.
Deficyt na rynku robotników budowlanych potwierdza Powiatowy Urząd Pracy. Odczuwają go też deweloperzy.

Czy odczuwasz skutki deficytu pracowników budowlanych?


- Dane za ubiegły rok dobitnie pokazują, jak duże jest zapotrzebowanie na pracowników. Główny Urząd Statystyczny podał, że firmy zatrudniające powyżej 10 osób zwiększyły zatrudnienie o 4,6 proc. w ujęciu rocznym (grudzień 2017 do grudnia 2018). W samym grudniu zostało zatrudnionych 12 tys. osób, co jest najlepszym wynikiem, jaki GUS odnotował w historii badań. W całym ubiegłym roku zatrudnienie w dużych i średnich przedsiębiorstwach wzrosło aż o 266 tys. osób. W tym roku będzie to nie do powtórzenia, bo już na koniec trzeciego kwartału 2017 r. w sektorach takich jak produkcyjny, logistyczny czy budowlany, niemal połowa wakatów była nieobsadzona. Eksperci z Zespołu Doradców TOR w opublikowanym właśnie raporcie wprost stawiają tezę, że sytuacja na rynku pracy jest na tyle trudna, że zagrożona może być realizacja kluczowych inwestycji rządowych dotyczących dróg, kolei i mieszkań - mówi Zbigniew Okoński, prezes Robyg S.A.

Brak specjalistów



Osoby związane z branżą budowlaną podkreślają, że brakuje nie tylko niewykwalifikowanych pracowników, ale też specjalistów. Firmy budowlane poszukują przyszłych pracowników już na etapie studiów.

- Braki w coraz większym stopniu dotyczą stanowisk wykwalifikowanych i z wyższym wykształceniem - inżynierów, kierowników budów, zarządzających projektami budowlanymi - mówi Magdalena Białek, regionalny kierownik rekrutacji stałych, Grupa Progres.
Przyczyn tej sytuacji jest dużo. Znaczący wpływ na zmniejszenie liczby pracowników budowlanych na rynku pracy miała likwidacja szkół zawodowych oraz idące z nią w parze coraz mniejsze zainteresowanie tego typu kwalifikacjami. Młodzież chętniej wybierała studia na kierunkach związanych z bankowością czy naukami humanistycznymi. Kolejnym ważnym czynnikiem były też niskie zarobki w tej branży i związana z nimi coraz łatwiejsza emigracja. Polscy fachowcy okazali się być cennymi pracownikami za granicami kraju, gdzie proponowano im atrakcyjniejsze oferty pracy.

- Sporym problemem dla firm z branży budowlanej jest także niska liczba wykwalifikowanych pracowników fizycznych. Dlatego Doraco wraz z Gdańskim Urzędem Pracy prowadzi nabór na warsztaty zawodowe dla osób, które chcą zmienić branżę i zdobyć zawód cieśli, murarza czy zbrojarza. Warsztaty są opłacone przez urząd, zaś absolwenci szkolenia będą mieć gwarantowane zatrudnienie na umowę o pracę w Doraco - mówi Andżelika Cieślowska, Doraco. - Istotne jest także pozyskiwanie pracowników na stanowiska specjalistyczne. Sporo korzyści daje Doraco współpraca z Politechniką Gdańską, z której wywodzi się większość kadry inżynierskiej w firmie. Mamy okazję organizować warsztaty i wykłady, a także oferujemy praktyki na budowach dla studentów Wydziału Inżynierii Lądowej i Środowiska. Wśród pracowników spółki jest wiele osób, które swoją drogę w firmie rozpoczęły właśnie od studenckich praktyk.

Pracownicy z Ukrainy, Mołdawii, Nepalu



Pomocni w łataniu braków kadrowych okazują się być pracownicy z zagranicy. Firmy budowlane coraz częściej decydują się na ich zatrudnianie.

- Cudzoziemcy, którzy w dużej mierze zasilili ten rynek, nie są jednak w stanie zaspokoić rosnących wciąż potrzeb - ostrzega Magdalena Białek, Grupa Progres.
- Jeszcze niedawno koszty pracy pracowników ze Wschodu były niższe niż zatrudnienie Polaków. W tej chwili pracownicy z zagranicy zdobyli już doświadczenie i wiedzę o rynku pracy w Polsce. Zdają sobie sprawę, że firmy konkurują o nich, więc ich oczekiwania płacowe często nie są już niższe od stawek akceptowanych przez Polaków. Bardzo ważną kwestią jest też długi termin oczekiwania na pozwolenie na pracę dla osób z Ukrainy, co stanowi dodatkowe wyzwanie dla pracodawców. Te czynniki sprawiają, że firmy zaczęły poszukiwać pracowników w Mołdawii, a nawet w Nepalu - mówi Andżelika Cieślowska.
"Braki w coraz większym stopniu dotyczą stanowisk wykwalifikowanych i z wyższym wykształceniem - inżynierów, kierowników budów, zarządzających projektami budowlanymi."
"Braki w coraz większym stopniu dotyczą stanowisk wykwalifikowanych i z wyższym wykształceniem - inżynierów, kierowników budów, zarządzających projektami budowlanymi."

Wzrost płac = wzrost cen



Deficyt pracowników sprawia, że mają oni coraz wyższe oczekiwania finansowe. Pracodawcy, których gonią terminy oddania poszczególnych budynków, zmuszeni są je spełniać. Najczęściej cierpią na tym klienci, którzy od kilku lat mogą obserwować drastyczny wzrost cen mieszkań.

- Niska stopa bezrobocia powoduje, że obecnie to pracodawcy muszą zabiegać o pracowników. Kandydaci na rozmowach rekrutacyjnych to często osoby posiadające pracę, które szukają lepszych warunków zatrudnienia, w tym wyższego wynagrodzenia. Coraz wyższe oczekiwania finansowe kandydatów podnoszą koszty pracy na całym rynku - pracodawcy, by pozyskać pracownika muszą zapłacić więcej niż otrzymuje on w obecnej firmie, czasem więcej niż dana praca jest realnie "warta", co zresztą niekiedy przyznają sami kandydaci - mówi Andżelika Cieślowska.
- Oczywiście cała sytuacja powoduje, że rosną płace, również w sektorze budowlanym. Nie ma wątpliwości, że tendencja wzrostu płac utrzyma się, a być może dalszy niedobór pracowników jeszcze przyspieszy tempo wzrostu wynagrodzeń. To niestety ma odbicie w końcowej cenie mieszkań. Ten rok będzie kolejnym, kiedy ceny nieruchomości mogą wzrosnąć i zapewne wzrosną w stosunku do roku ubiegłego - mówi Zbigniew Okoński, prezes Robyg

Konsekwencje i perspektywy



Konsekwencje deficytu pracowników są coraz bardziej widoczne. Ostatnio z opóźnieniami na budowach zmagała się firma Robyg.

- Robyg jest jednym z największych deweloperów na polskim rynku, dlatego problemy, z którymi styka się cała gospodarka, nie są nam obce. Braki wykwalifikowanych pracowników w branży budowlanej uniemożliwiły nam wybudowanie niektórych budynków zgodnie z pierwotnym planem. Jednak szybka reakcja na dynamicznie rozwijającą się sytuację i podjęcie wszystkie niezbędnych działań, pozwoliły nam zminimalizować jej skutki. W chwili obecnej generalny wykonawca Robyg Construction posiada już odpowiednie kadry i realizuje plan budowy zgodnie z przyjętymi założeniami - mówi Zbigniew Okoński.
Jakie są perspektywy na najbliższy czas?

- Przed branżą trudny czas, bo na horyzoncie z jednej strony nie widać zmian, które dałyby przełom w podaży pracowników na rynku, z drugiej wzrasta liczba inwestycji i rosną płace. Dla wielu firm może to oznaczać spore problemy. Warto zwrócić uwagę, że nawet w branży budowlanej wzrasta znaczenie marki pracodawcy czy też tworzonej przez niego kompleksowej oferty pracy - mówi Magdalena Białek, Grupa Progres.
W raporcie Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa wypowiada się m.in. Dariusz Blocher, prezes firmy Budimex.

- Bez wątpienia mamy do czynienia z nową sytuacją na rynku pracy. Brakuje pracowników praktycznie wszystkich specjalności, czemu towarzyszy - co oczywiste - wzrost płac. Jeśli połączymy to ze wzrostem cen materiałów, surowców i kosztów transportu, to efektem będzie dalszy wzrost cen na rynku zamówień publicznych, ale też komercyjnych - czytamy w raporcie. - Wielu inwestorów będzie musiało zweryfikować swoje założone budżety, bo nie znajdą się wykonawcy, którzy będą mogli zaoferować wykonanie robót za taką cenę. Prawdziwy szczyt robót budowlanych jest jeszcze przed nami, do tego czasu dobrze byłoby, żeby rząd znalazł rozwiązanie, jak moglibyśmy posiłkować się pracownikami nie tylko z Ukrainy, ale również Białorusi. Dziś jest to mocno utrudnione.

Miejsca

Opinie (274) 5 zablokowanych

  • Chetni do pracy sa ale nie ma chetnych na wolontariat. Jak zaczna placic to ludzie sie zglosza.

    • 6 1

  • Wolny rynek, popyt i podaż, praca to towar jak każdy inny

    "..czasem więcej niż dana praca jest realnie "warta", co zresztą niekiedy przyznają sami kandydaci - mówi Andżelika Cieślowska"
    Pani Angeliko, co to oznacza mniej warta realnie?
    Przecież o stawkach decyduje rynek a nie czyjeś widzimisię...
    Skoro są chętni za daną pracę zapłacić dużo lub dużo więcej to wlaśnie taka jest jej realna wartość
    wolny rynek, popyt i podaż tak właśnie działa

    • 2 0

  • Budowlańcy na wage złota czyli wyceniacie złoto po cenie smieci?Bo po takich stawkach chą zatrudniac!

    Pracownicy są tylko ze są zmuszeni emigrować a chcieli by pracować w Polsce!Bo płaci im sie jak za smieci.Niwspominajac juz ze traktuje sie jak niewolników i czesto nawet wcale nie placą i ludzie latami sie sadzą o wypłaty!!!
    A co na to Partia rządząca ?? PiS sprowadza miliony ludzi ze wschodu by pracowali za grosze i blokowali wzrost płac!!

    • 5 1

  • (2)

    Nauczyciel 25h/ tydzień, budowlaniec 60h/tydzień. Aaa zapomniałem o wakacjach :)

    • 7 6

    • 17h

      • 2 2

    • to co, ... jaki z tego morał? zabrać 2/3 pensji nauczycielom i rozdać budowlańcom?
      Czytając takie porównanie nieodparcie nasuwa mi się wniosek, że byłoby to po części sprawiedliwe.
      Przecież w dużej części nauczyciele wychowali społeczeństwo, które tak "logicznie" potrafi zestawiać fakty :)
      Później takie orły zostają radnymi, posłami

      • 3 1

  • kolejna wymówka usprawiedliwiająca wzrost cen

    przy trzy cyfrowym procetowo zysku ogniw pośrednich.
    Ale nie ma to jak poszczuć "roboli" na siebie.

    • 3 2

  • Ci ludzie na zdjęciu, nie zaznali ciężkiej fizycznej pracy po za siłownia na kartę darmową fit

    • 9 0

  • Powiem szczerze - po wieloletnich doświadczeniach w PL nie chce mi się tu pracować

    absolutnie nie. Nie z polskim szefem. Nie na jakichś Adamowiczów i kościelnych bandytów. Za granicą zero złych doświadczeń, nawet gdy kiedyś przyszło robić na czarno

    • 5 3

  • W UK mam ma budowie 600 funtów tygodniowo (płatne normalnie a nie część pod stolem) i szacunek pracodawcy. Wielokrotnie mi dziękował, że u niego pracuje. W Polsce nie do pomyślenia dla typowego Janusza drobnego przedsiębiorcy budowlanego a co dopiero wyżej.

    Place 575 funtów miesięcznie raty kredytu za dom. Dom 2 sypialnie, salon, oddzielna kuchnia i 2 łazienki. Stać mnie na normalny samochód a nie 10 letni szrot jaki miałem w Polsce. 2x do roku jeździmy z rodziną na wakacje (ostatnio Jamajka). Nie tylko zawsze starcza do pierwszego ale nawet co miesiąc coś odkładamy.

    Gdy pracowałem w Polsce nie stać mnie było na kredyt na własne mieszkanie w Gdańsku. Nie mówię o 45 metrowych norach nazywanych tutaj apartamentami ale o mieszkaniu dla 4 osobowej rodziny. Była za to codzienna walka z czego zrezygnować by jak najmniej wydać by nie zabrakło na opłaty. O jakichkolwiek luksusach typu wakacje można było tylko pomarzyć. Wyjechałem z żoną i 2 dzieci i to była najlepsza decyzja w moim życiu.

    • 16 1

  • Prosze podać nazwy firm w których brakuje ludzi!!

    I o czym to świadczy!!, wstyd że zatrudniają ukraińców!! Jakby płacili jak w unii nie było by tematu..

    • 6 1

  • W Polsce powinno byc zagwarantowane minimum egzystencji tak jest w UK i krajach zachodnich!

    Płaca minimalna która starcza tylko na jedzenie tak jest w Polsce .PiS zamiast zadbac o obywateli ciagle tylko polityczna walkę prowadzi!
    Na zachodzie minimalne zarobki to 5 tys zł W Polsce 1500zł!!! Zywnosc na zachodzie jest w identycznych cenach jak w Polsce lub minimalnie drozsza!NIKt z emigrantów nie zabiera ze sobą zywnosci z Polski bo sie nie opłaca.Kiedyś by zaoszczedzic Polacy na emigracje wozili kilka plecaków zywnosci teraz nikt juz tak nie robi bo sie nieoplaca! Gdyby płaca miinimalna wzrosła x5 i ceny miały by wrosnąc x5 to mieli bysmy najdrozsze produkty na swiecie!

    Prawda jest taka ze w Polsce jest wyzysk TOTALNY Pracowników!! Wszyscy znajomi i z rodziny tutaj niebyło ich stac na nic na mieszkanie ledwo na jedzenie .Naemigracji w róznych krajach wszyscy juz maja własne mieszkania i poziom jaki unas okresla się srednią klasą a tam robią dokladnie to samo co wczesniej w Polsce!!!!

    Sciaganie tanich niewolników ze wschodu blokuje unas wzrost płac !!!

    • 5 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Pracodawcy w Trójmieście

Forum

Najczęściej czytane