• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Godziny, napiwki, umowy. Blaski i cienie pracy w gastronomii

Aleksandra Wrona
28 czerwca 2017 (artykuł sprzed 6 lat) 
W lokalach położonych blisko szlaków turystycznych w weekend można zarobić nawet 1000 zł z samych napiwków.
W lokalach położonych blisko szlaków turystycznych w weekend można zarobić nawet 1000 zł z samych napiwków.

Ogłoszeń oferujących pracę w gastronomii przybywa szczególnie latem. Do Trójmiasta przyjeżdża coraz więcej turystów, a restauratorzy potrzebują dodatkowych rąk do pracy. Pracy, która niestety dobrą sławą się nie cieszy, ponieważ dla wielu osób równoznaczna jest z wakacyjnym wyzyskiem - bez umowy, za głodowe stawki. Inną kwestią są napiwki, które podobno pozwalają zapewnić sobie drugą, albo i trzecią pensję. Jak jest naprawdę?



Czy kiedykolwiek pracowałe(a)ś w gastronomii?

- Pamiętam parę, której pies załatwił swoją potrzebę fizjologiczną we wnętrzu restauracji, właściciele psa niczym niezrażeni opuścili lokal, a biedny kelner musiał sprzątnąć "niespodziankę". Oczywiście, napiwku z tego stolika nie było - opowiada Kinga, która od kilku lat pracuje w gastronomii.
Choć, jak twierdzi Krzysztof, od niemiłych gości gorsi są sami właściciele lokali, którzy wiedzę o tym biznesie czerpią z... "Kuchennych Rewolucji". Praca w gastronomii do łatwych nie należy. Nic więc dziwnego, że w czasach tzw. rynku pracownika, także w tej branży coraz trudniej o kelnera i barmana.

Płace

O niskich stawkach wspomina większość pracowników, którzy swoją historię z gastronomią rozpoczęli kilka lat temu, wtedy normą była stawka 5-6 zł za godzinę. Podniesienie minimalnej stawki godzinowej oraz dynamiczne zmiany na rynku pracy spowodowały dużą zmianę w tym aspekcie. Większość moich rozmówców przyznała, że ich obecna stawka godzinowa wynosi od dziesięciu do kilkunastu złotych za godzinę.

- Swoją przygodę z gastronomią zacząłem 15 lat temu, początki były trudne, nie dość, że byłem chłopcem na posyłki oraz pracowałem na zmywaku, to jeszcze dostawałem pensję w wysokości 4,5 zł za godzinę - wspomina Krzysztof.
- Sytuacja na rynku pracy zmienia się zdecydowanie na plus. Stawki godzinowe rosną, jeszcze kilka lat temu płaciło się ok. 6 zł za godzinę, teraz pracownicy dostają od 10 do 15 zł zależnie od stanowiska. Zmienia się też podejście pracodawców do nowo zatrudnionych osób, dlatego że diametralnie zmienił się rynek pracy z tzw. rynku pracodawcy na rynek pracownika. Kiedyś to pracodawca dostawał po kilkadziesiąt CV, teraz pracownicy wybierają, gdzie chcą aplikować, a zadaniem pracodawcy jest zaprezentować się od jak najlepszej strony - przyznaje restaurator Łukasz Pellowski.
Napiwki

Stosunkowo niskie stawki godzinowe w gastronomii miały wynagradzać pracownikom sowite napiwki.

- W zależności od rodzaju lokalu i klienteli zdarza się zarobić drugą, a nawet trzecią pensję. Liczą się twoje starania, jeśli jesteś dobry w tym, co robisz i lubisz pracę z ludźmi, to twoje zarobki mogą być naprawdę zadowalające. Często ludzie, którzy zdecydowali się na pracę w gastronomii na studiach, kontynuują tę pracę, bo liczą się dla nich pieniądze. Jeśli pracujesz za barem albo na sali, stały dopływ sporej gotówki jest bardziej kuszący niż najniższa krajowa w wyuczonym zawodzie - mówi Kinga, pracująca od kilku lat w gastronomii.
- Duże napiwki zdarzają się zwłaszcza w miejscach turystycznych, takich jak ul. Długa w Gdańsku czy okolice Monciaka w Sopocie. Czasem zdarzało mi się zarobić tam dodatkowe 1000 zł w weekend. Miejsca położone na uboczu generują ok. 80 proc. pensji w napiwkach - mówi Jarek, pracujący w gastronomii od 8 lat.
- Napiwki to średnio 100 zł dziennie. Wszystko zależy od miejsca i pory roku - przyznaje Łukasz, kelner. - Sezon na ul. Długiej to ok. 5-6 tys.
Zależnie od lokalu napiwki dzielone są różnymi systemami. W niektórych miejscach normą jest, że zabiera je osoba, która pieniądze dostała, w innych dzielone są między wszystkie osoby pracujące na zmianie. Istnieje też zwyczaj, według którego kelnerzy zostawiają kuchni ok. 20-30 proc. sumy napiwków.

- W wielu lokalach napiwki nie są tak wysokie, jak powinny być, za to duża jest odpowiedzialność pracowników, którym np. potrąca się z wypłaty braki po inwentaryzacji. Często też napiwki są dzielone po równo na wszystkie działy, albo ustalony jest procent, który dostają pracownicy - dodaje Kinga.
Godziny pracy

Decydując się na pracę w gastronomii, szczególnie w sezonie, musimy liczyć się z tym, że przepracujemy znacznie więcej godzin niż wynosi standardowy etat.

- Sezon wymaga większego nakładu pracy, zatrudniamy wtedy dodatkowe osoby, a stali pracownicy często pracują ponad swój standardowy wymiar godzin. Oczywiście, nadgodziny są dodatkowo płatne - mówi Łukasz Pellowski.
Pracownicy lokali gastronomicznych przyznają, że w sezonie pracują ok. 220-260 godzin miesięcznie. Kucharzom zdarza się nawet 300. Przeważnie zmiany trwają od 8 do 12 godzin, jednak praca po 12-15 godzin też nie jest dla pracowników gastronomii niczym nowym.

Umowa

Najbardziej kontrowersyjną stroną pracy w gastronomii jest kwestia umowy. Właściciel jednego z popularnych gdańskich lokali przyznał, że Trójmiasto rządzi się swoimi prawami i sporo pracodawców zatrudnia ludzi na czas sezonu po to, żeby maksymalnie ich wykorzystać. W kuchniach pracuje dużo osób przybyłych zza granicy, które nie mają pozwolenia na pracę, więc zgadzają się na każde zaproponowane im warunki. Wszyscy rozmówcy przyznają, że umowa o pracę w tej branży to prawdziwa rzadkość. To duży problem, kiedy pracownik planuje związać z gastronomią swoją przyszłość.

- 80 proc. restauratorów w Trójmieście oraz innych większych miastach oszukuje swoich pracowników właśnie na umowach. Dostajemy umowy zlecenie, a jeśli już komuś uda się wykłócić i dostać umowę o pracę to jest ona na czas określony i z najniższą krajową, resztę pieniędzy dostaje się pod stołem. Pracodawcy boją się przelewać pieniądze na konto, żeby nie namierzył ich urząd skarbowy. W tym momencie pracownik nie ma szans na uzyskanie w banku kredytu, nawet jeśli dobrze zarabia - mówi Krzysztof.
Kucharze potrafią spędzać w pracy nawet 300 godzin miesięcznie. Kucharze potrafią spędzać w pracy nawet 300 godzin miesięcznie.
Widać jednak światełko w tunelu - według Okręgowego Inspektoratu Pracy w Gdańsku na przestrzeni lat pojawiła się nieduża poprawa w zakresie legalności zatrudnienia. Inne uchybienia pozostają jednak na tym samym poziomie.

- Na podstawie analizy działalności kontrolno-nadzorczej prowadzonej w latach 2012-2016 wśród pracodawców i przedsiębiorców prowadzących działalność w dziale PKD 56 (działalność usługowa związana z wyżywieniem) można zauważyć, iż liczba stwierdzonych przez inspektorów pracy nieprawidłowości jest niezmienna. Świadczy o tym liczba wydawanych przez inspektorów pracy środków prawnych. Odnotowana jest jednak niewielka tendencja wzrostowa w zakresie zawierania umów o pracę - mówi Krzysztof Lisowski, zastępca okręgowego inspektora pracy w Gdańsku.
Kontrole przeprowadzane były głównie w lokalach znajdujących się w obrębie pasa nadmorskiego. Wśród stwierdzanych przez urzędników nieprawidłowości dotyczących legalności zatrudnienia znajdują się: dopuszczanie do pracy pracowników bez zawarcia z nimi pisemnej umowy o pracę, brak zgłoszenia do ubezpieczenia społecznego osób zatrudnionych, nieterminowe płacenie składek na Fundusz Pracy, zawieranie umów cywilnoprawnych w warunkach wykonywania pracy, które powinny być określone umową o pracę oraz inne nieprawidłowości, takie jak brak badań profilaktycznych wstępnych i okresowych, brak szkoleń wstępnych i ogólnych w zakresie bezpieczeństwa i higieny pracy.

W roku 2012 Okręgowa Inspekcja Pracy przeprowadziła 173 kontrole, w roku 2016 było ich już 228. Przez ten czas procent osób zatrudnionych na podstawie umowy o pracę wzrósł jedynie o 4,5 proc.

Inne aspekty pracy w gastronomii

Pracujący w gastronomii zwracają uwagę nie tylko na napiwki, godziny czy umowy, ale też na inne nieodłączne aspekty pracy w tej branży. Są nimi niewątpliwie klienci oraz szefostwo.

- Na przestrzeni ostatnich lat mocno zmieniła się klientela - przyznaje Kinga. - Nastały czasy, kiedy większość naszego społeczeństwa stać na pójście do knajpy, niestety większość zupełnie nie jest tego nauczona. Nagminnie zdarzają się goście, którzy już od progu wykrzykują swoje uwagi, czasem wręcz znęcają się nad obsługą.
- Kolejną bolączką są biznesmeni, którzy z nadmiaru pieniędzy wymyślili sobie, że będą teraz prowadzić knajpę. Przeczytali trzy książki Agnieszki Maciąg i obejrzeli dwa odcinki "Kuchennych Rewolucji", więc czują się kompetentni i najmądrzejsi. Przez cały czas musisz z nimi walczyć, próbując korzystać ze swojej wiedzy i doświadczenia - dodaje Krzysztof.
Inną, często wskazywaną wadą pracy w gastronomii jest czas pracy, który nie sprzyja życiu prywatnemu i utrzymywaniu relacji interpersonalnych. Najczęściej pracuje się wtedy, kiedy inni ludzie mają wolne. Marek, barman, przyznaje, że trudno jest utrzymać związek, kiedy przez 4-5 dni w tygodniu pracuje się nocami.

Wszyscy moi rozmówcy zgodnie przyznają jednak, że praca w gastronomii ma też swoje zalety, przede wszystkim można poznać wielu nowych ludzi i nawiązać interesujące kontakty.

- Świat gastronomii jest dziwny, bardzo barwny, ale przede wszystkim mały. Każdy z nas się zna, odwiedzamy się w swoich knajpach, czasem polecamy ludzi do pracy. Tym klimatem się przesiąka i choć człowiek może opuścić pracę w gastronomii, to doświadczenia w niej nabyte nigdy go nie opuszczą - mówi Kinga.

Miejsca

Opinie (187) 9 zablokowanych

  • Godziny, napiwki, umowy. Blaski i cienie pracy w gastronomii (1)

    Pracowałem bez mała przez rok na stanowiskach kucharza - bez umowy o pracę, bez umowy cywilnej - na czarno, a także nikt ode mnie nie wymagał świadectwa zdrowia, sanitarnego , nie robił szkolenia bhp , jednakże nigdy nie było tak, abym nie otrzymał wcześniej umówionych pieniędzy. Pracuję od niedawna w jednej z świetnych restauracji Gdańska, jestem zatrudniony od samego początku na umowę o pracę zawartą od razu na dwa lata, pracodawca skierował mnie do "swojego" lekarza medycyny pracy, pan od bhp pojawił się pierwszego dnia mojej pracy i przeszkolił mnie , kupiłem sobie wymagane ubranie robocze dla kucharza, za które pracodawca zwrócił mi całą wydaną przeze mnie kwotę. W ramach umowy otrzymujemy w zakładzie pełne obiady w dniach naszej pracy, gotowane przez nas specjalnie dla nas i zawsze gotujemy to, na co w sposób demokratyczny się zdecydujemy.Pensja swoją wysokością nie powala, ale jest zdecydowanie większa od najniższej krajowej. Ponadto pracodawca wprowadził system premii. W sumie z nadgodzinami - a jest ich miesięcznie około 40 wyciągamy na rękę od 3 do 4,5 tyś zł. Praca jest w systemach zmianowych, dlatego pozostaje nam jeszcze czas na załatwianie swoich spraw prywatnych. Można i tak pracować, jeśli szef to człowiek a nie świnia

    • 6 0

    • cervo

      Najlepiej pracować przez agencje posrednictwa pracy.Polecam Cervo z Holandii, praca kucharza na dobrych warunkach

      • 0 0

  • Ostatnio byłem świadkiem (5)

    jak jedna paniusia zwyzywała kelnerkę, bo odmówiła doglądania jej dzieciaka :D

    • 89 9

    • Byłyśmy z koleżanka w Gdyni w Serio.

      Sympatyczny klimat, ale napiwków nie zostawiliśmy. Dwa razy podano nam brudne kufle do piwa, niedomyte, z widoc mymi śladami ust na krawędzi. Petarda.

      • 0 0

    • (3)

      Rodzice małych dzieci (szczególnie matki) to zupełnie inny gatunek ludzki, normalny umysł ich nie ogarnia...
      Jak zapytałem matkę bachora dlaczego nie pilnuje dziecka i pozwala mu kopać zwierzęta (w tym i mojego psa) usłyszałem "przecież to dziecko"...
      Odpowiedziałem, że jak zostanie ugryziony przez mojego psa usłyszy "przecież to tylko pies", na co usłyszałem, że "psa trzeba pilnować" :D

      • 110 2

      • (1)

        Byłam na spacerze z psem. Mijałam mamuśkę z ok 3-letnią córką. dziewczynka chciała pogłaskać psa, ostrzegałam, że może ugryźć. Na co mamuśka: To niemożliwe! Wszystkie psy lubią moją córkę.
        Po czym obrażona poszła.

        Nie ogarniam głupoty ludzkiej.

        • 16 1

        • mogłaś ugryźć mamuśkę

          • 4 0

      • Gdyby go ugryzl , TO by zrobił dobrze

        • 6 0

  • praacowałam w Sopocie w pijali czekolady. klienci byli super za to szefostwo.... (16)

    stawka 7 zł na godzinę, zabierali napiwki, umowa zlecenie, praca po 12-14 godzin dziennie, wyswiska. Nie chodze tam teraz nawet jako klientka...

    • 111 2

    • P....l wszystko jedź do Oslo (5)

      Ludki rzucać ten cały kabaret w Polsce, jechać do normalnego kraju np. Norwegia, tam pracować , zarabiać i odkładać po 6-8 tys. miesięcznie pracując w restauracji nawet pizzerni.
      Jestem w Oslo już rok, spłaciłem wszystkie długi, samochód , pracuję 8h czasami jak chcę dorobić to biorę za kogoś zmianę.Żyć nie umierać.

      • 37 2

      • Pizzerni??? Tak wiesniaki mowia

        Cała reszta/ pizzerii

        • 1 1

      • Norwegia to nie jest do końca normalny kraj... (2)

        Upodabnia się do Szwecji. ..

        • 3 1

        • (1)

          Teraz TAM się już nie opłaca wyjeżdżać Ale kiedyś TAK

          • 2 2

          • Polski język trudna język, hę?

            • 3 0

      • Można się jakoś zaczepić bez znajomości norweskiego? Próbowałam wszystkich sposobów, ciężko strasznie.

        • 8 1

    • (2)

      To przez takich jak ty , co brandzlują zarobki.Fraj.rzy ,sami nauczyliście pracodawców do wyzysku.Za darmo pracujecie,to normalnym nie chca dać zarobić.

      • 5 1

      • Problem jest bardzie zawiły. Po pierwsze, szkoła uczy mentalności parobka, strachliwego, nie mającego włansego zdania, (1)

        Po drugie, gospodarka, przemysł, produkcja dóbr konsumpcyjnych na rodzimy rynek, będzie wypadkową siły nabywczej pensji. Reforma Balcerowicza odparowała nam prawie połowę przemysłu, tak dla przypomnienia. Resztę rozdano za bezcen.

        Po trzecie, wysokość opodatkowania wynagrodzenia ma równie istotny wpływ na to ile zarabiamy.

        Obecnie nasz pensje, przy ostrożnych wyliczeniach są opodatkowane stawką przynajmniej 70%. Jest to podatek rozłożony na raty, jak podatek dochodowy, ZUS, VAT, akcyza, cła, inflacja, multum innych podatków, opłat. Ale suma przymusowych danin jakie musimy oddać aparatowi tego państwa to co najmniej 70%. O tyle pomniejsz swoją pensję i tyle właśnie na prawdę zarabiasz. Z drugiej strony, tylko tyle pieniędzy z twojej pensji krąży na rynku dóbr konsumpcyjnych, więc przedsiębiorca musi jechać po tobie jak po psie, aby po kolejnym miesiącu, znów uzbierać na te brakujące 70% twojej pensji.

        Jak widzisz problem jest zawiły.

        • 6 0

        • i do tego watykańska agentura robiąca z ludzi bezmyślne barany

          • 1 2

    • (2)

      "wyswiska" powiadasz - no to lipa:)

      • 18 28

      • Głupi jak nie ma agrumentu.. (1)

        ..to złapie za słówko.

        • 19 4

        • jak to głupi

          • 1 0

    • serio pracowałaś za 7zł/h ? hahahahahahahhahh

      ale to jest tak jak z tym głąbami co dali kase do amber gold. złota zasada: są jelenie, to się ich robi ! co tobą kierowalo ze zgodzilas się latac za 7zł/h ? przecież pełno pracy wszedzie...

      • 1 2

    • Wszystko zrozumiem, ale jak można być takim paździochem by się na napiwki łakomić?

      • 5 2

    • ciągle tam do pracy szukają

      • 3 0

    • pracowałaś w mount Blanc? mnie tez tam takie rzeczy spotkały :((

      • 17 1

  • gastronomia w Polsce - obozy pracy

    Pracowałam w kilku miejscach w gastronomii, w różnych rejonach Polski i wniosek mam jeden: traktowanie pracownika nie raz ociera się o mobbing a warunki, atmosfera, stawki i sposób traktowania przynosi mi na myśl obozy pracy. W miejscu w którym ludzie spędzają większosc swojego czasu (wolne 2 dni w tygodniu na odpoczynek, w sezonie to raczej 2 dni w miesiącu, poza tym praca po 10-15h/dziennie to norma), powinno się tym bardziej dbać o dobrą atmosferę i tworzyć ZESPÓŁ a nie generować ciągłe konflikty, obcinać godziny, płacić ochłapem i jeszcze oczekiwać pocałowania w rękę.

    • 2 0

  • elwirra

    wszystko zależy od tego do jakiej restauracji się trafi, a przede wszystkim jakich ma ona klientów. Jak się hojni, to wszystko jedno gdzie pracujemy i iile nam płaca.

    • 1 0

  • Ja zatrudniam tylko studentki (10)

    Żadna nie mruknie bo i tak nie ma kasy, są zdesperowane bo bez pracy, karzę im aby mi usługiwały na pstryknięcie palców, a i lubię się rozsiąść i popatrzeć na nie. Co ważne - nigdy nie mają nic przeciwko abym sobie patrzył, mało tego - proponują wspólne wyjścia wieczorami rehehehe

    • 24 97

    • A kapucyn i twoja ręka są parą (1)

      • 13 1

      • Tak jak go obsługujesz

        • 1 0

    • (1)

      Naprawdę przezabawne,tylko napisz kiedy możemy się zacząć śmiać,bo wszyscy z niecierpliwością na to czekają.

      • 35 2

      • Zazdrość fredzie

        • 1 1

    • rąbnij sie w glowe palancie

      • 1 1

    • Trolololololololololololo

      • 2 2

    • Każę a nie karzę. (1)

      Każę jest od kazać a karzę od karać. Naucz się pisać poprawnie ty bałwanie.

      • 14 2

      • Brzuch wycięli?

        • 2 2

    • a wspólne sesje zdjeęciowe też są ?

      potem łatwiej przejść do ruchomego obrazu.

      • 2 1

    • To tylko

      Popatrzec ci zostalo.Slabo.

      • 21 2

  • Czarno nie tylko w gastro

    Na czarno nie tylko w gastronomii zatrudniaja ale i tez w Żabkach . moze kontrole by sprawdziły i te przybytki gdzie ajent zatrudniA jedną osobe na nanniższa krajową a reszta bez umów i bez ks sanepid .strach kuoować . szczególnie w kurorcie

    • 1 0

  • (12)

    "napiwki nie są tak wysokie, jak powinny być". Że co, proszę?! Napiwków w ogóle nie powinno być. Durny zwyczaj. W jakiej innej branży płaci się dodatkowo poza ceną produktu/usługi? I za co niby ma być ten napiwek? Za dobrą obsługę, która powinna być standardem i wliczona w cenę? Za to, że kucharz nie naszczał do gara z zupą a kelner nie napluł na kotleta?

    • 119 43

    • Dlatego masz zawsze naplute do kotleta i naszczane do zupy.

      • 2 1

    • (3)

      dokladnie, nie daje napiwkow bo nie widze powodow ku temu a i mnie nie stac, chodze do tanich knajp, chce placic za jedzenie a nie za oblsuge ktora nic nie robi dla mnie specjalnego a swoja pensje am wliczona w jedzenie, ot zycie ;)

      nie place i nie bede placi napiwkow!!!!!!!!!!

      • 12 7

      • ...

        Czemu od razu jełop? Nigdzie nie widziałam informacji, że jak nie stać cię żeby dodatkowo płacić za obsługę, to zapraszamy do McDonalda... Jeśli jedynym zajęciem kelnera to przyjęcie i przyniesienie zamówienia, to nie daję napiwka, bo nie czuję takiej potrzeby. Jak widzę, że kelnerzy się starają, chcą doradzić, są mili i uśmiechnięci to daję tipa. Ale nie uważam, że zostawianie napiwków jest moim obowiązkiem.

        • 3 0

      • I musisz całemu światu ogłosić, że nie dajesz napiwków? wątpię aby cały świat interesowało,że jelop chciał się pochwalić, że jest jelopem.

        • 6 9

      • w mc donaldzie nie mogą przyjmować napiwków...

        • 4 1

    • (1)

      Ja mam swoje ulubione 3 knajpy, znamy się z kelnerami i barmanami. Gadamy, znamy swoje prywatne juz sprawy. Często na koniec dostaję darmowego shota czy kieliszek wina na koszt firmy. W takich miejscach zawsze daje tipa.

      • 11 2

      • p

        Ciekawe

        • 1 0

    • "nigdy nie daję napiwków" (3)

      Nie ma się czym chwalić. Ja też nie jestem zwolennikiem obligatoryjnego dawania napiwków, natomiast kiedy jestem zadowolony z obsługi, nie widzę powodu dla którego nie miałbym zostawić tipa.

      Cóż, najwyraźniej jedzenie w restauracji nie jest dla wszystkich. Żryj gruz w domu skoro nie umiesz się zachować.

      • 24 30

      • (2)

        Rozumiem, że jak sprzedawca w Castoramie z uśmiechem pokieruje Cię do właściwego regału to wciskasz ma w łapę garść miedziaków a przy każdych zakupach nigdy reszty nie bierzesz płacąc gotówką. No można i tak.

        Zgadłeś, że wolę sobie jedzenie przyrządzać w domu niż łazić po knajpach. Według własnego gustu i żadna karta dań mnie nie ogranicza. Poza tym gotowanie to świetny relaks. Z restauracji korzystam w podróży czy na wakacjach, gdy nie mam możliwości samodzielnego przygotowywania posiłków lub zwyczajnie szkoda mi na to czasu.

        • 38 5

        • nie pitol

          sknera jesteś i nie stać cie na kilkadziesiąt złoty napiwku i nie dorabiaj filozofii

          • 4 14

        • Ja to nawet w sklepach nie kupuję, asortyment mnie nie ogranicza!

          • 10 7

    • A to nie wiesz,że masz płacić za produkt który sprzedają moi niewolnicy i jeszcze masz mi opłacić niewolnika napiwkiem? Ja mam tylko kosić kasę,jestem przecież janusz byznesu.

      • 10 4

  • Y

    Na szczęście odeszlam z gastro...uffff po tylu latach. Teraz pracuję do 16 pm.Weekendy i wszystkie święta free.

    • 1 0

  • KONIEX

    • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Pracodawcy w Trójmieście

Forum

Najczęściej czytane