• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Gdańsk bez muzyki ulicznej? Bo "przeszkadza mieszkańcom"

Ewa Palińska
6 sierpnia 2019 (artykuł sprzed 4 lat) 

Zobacz, jakiej muzyki można posłuchać na gdańskich ulicach

Są profesjonalnymi muzykami. Chcieliby podzielić się swoją sztuką z mieszkańcami Gdańska oraz turystami występując na ulicy, ale nie wszystkim odpowiada ich twórczość. Urzędnicy mówią wprost: nie wydajemy obecnie zezwoleń na działalność muzyczną. Czy grajkowie znikną z gdańskich ulic?



Czy lubisz muzykę uliczną?

Trudno sobie wyobrazić Trakt Królewski zobacz na mapie Gdańska bez artystów ulicznych, którzy nie tylko nadają miastu koloryt, ale - szczególnie ci naprawdę dobrzy - stanowią atrakcję turystyczną samą w sobie.

Niestety, zanosi się na to, że uliczne występy na gdańskich ulicach przejdą niebawem do historii - Gdański Zarząd Dróg i Zieleni nie chce wydawać pozwoleń na tego typu działalność artystyczną, a straż miejska, w odpowiedzi na skargi mieszkańców, przegania muzyków.

- Strażnicy miejscy powiedzieli, że kiedy tylko ktoś zacznie grać na ulicy, to niezwłocznie otrzymują telefon ze skargą - opowiada jeden z artystów występujących na Długim Targu, student Akademii Muzycznej. - Dziś strażnicy nam powiedzieli, że jeśli chcemy grać na ulicy, to mamy się przenieść do innego miasta. Tutaj nie mamy czego szukać. A my, wierząc w zapewnienia miasta, że Gdańsk jest otwarty na sztukę uliczną, przygotowywaliśmy się kilka tygodni, zainwestowaliśmy w sprzęt. Wygląda na to, że wszystko na marne.

Posłuchaj, jaką muzykę grają "bębniarze spod Zielonej Bramy", kiedy mają możliwość podpiąć się do prądu.

Mieszkańcy: muzyka tak, hałas nie



Choć turyści uwielbiają muzykę uliczną, mieszkańcy gdańskiego śródmieścia skarżą się, że dla nich jest utrapieniem.

- Muzyka uliczna to dla turystów atrakcja, mieszkańcom też miło jej słuchać, ale to, co się dzieje ostatnio, przekracza wszelkie granice przyzwoitości. Są dwie grupy, które utrudniają nam życie - to grupa taneczna z akompaniamentem perkusji oraz grupa, która wybija swoją muzykę na plastikowych wiadrach - skarży się pani Barbara, mieszkająca w bliskim sąsiedztwie Zielonej Bramy. - W magistracie uzyskałam informację, że nikt nigdy nie uzyskał pozwolenia na ten rodzaj działalności. Regularnie dzwonię do policji i straży miejskiej z prośbą o interwencję, ale bez rezultatu. Od godziny 14 do 21 z małymi przerwami "rytmiczne walenie" rozbrzmiewa. Nie mam nic przeciwko muzyce, nawet do późnej nocy, pod warunkiem, że są to subtelne smyczki czy flet, jakiś przyjemny jazz...
W bieżącym roku wydano zezwolenia jednodniowe dla orkiestr przyjeżdżających do Gdańska oraz dla stoiska taneczno-muzycznego przy Zielonej Bramie (zezwolenie wygasło). Dla innych form działalności artystycznej (muzycznej) zezwolenia nie są wydawane

Muzycy grający na wiadrach zwracają uwagę, że grywali kiedyś pod chmurką "normalną" muzykę, ale z uwagi na zmianę przepisów nie mają obecnie takiej możliwości.

- Przez wiele lat graliśmy na gitarach, kolega śpiewał. Zbierał się wokół nas tłum ludzi, nie tylko z Polski, ale miasto zabroniło grać "z prądem", więc musieliśmy się "przekwalifikować". W zeszłym roku wyszliśmy z zestawem perkusyjnym i GZDiZ nam zwrócił uwagę, że z perkusją nie wolno, bo to bezprawne zajęcie pasa ruchu drogowego. Wtedy zawiesiliśmy nasze bębny na paskach, żeby nikt nie miał nam nic do zarzucenia - opowiada Dima, członek bębniarskiego tria. - W tym roku poszliśmy do GDZiZ po zezwolenie na zajęcie pasa drogowego, ale pracująca tam pani nas poinformowała, że jeśli gramy bez nagłośnienia, to takiego zezwolenia nie potrzebujemy. Po krótkim czasie okazało się, że jeśli jest nas więcej niż dwóch, to jednak musimy takie pozwolenie mieć, ale urząd ich nie wydaje. Idziemy grać, a tu przychodzą muzycy z innego zespołu, podsuwają nam pod nos zezwolenie, którego przecież nikt nie wydaje i mówią, że mamy sobie pójść, bo oni mogą grać, a my nie.
- W bieżącym roku wydano zezwolenia jednodniowe dla orkiestr przyjeżdżających do Gdańska oraz dla stoiska taneczno-muzycznego przy Zielonej Bramie (zezwolenie wygasło). Dla innych form działalności artystycznej (muzycznej) zezwolenia nie są wydawane - mówi Dariusz Słodkowski, p.o. kierownika Działu Użytkowania Przestrzeni Publicznej ZDiZ.
Trio bębniarzy otrzymało informację, że pozwoleń na zajęcie pasa drogowego GZDiZ nie wydaje. Okazało się jednak, że niektórzy artyści takie zezwolenia otrzymali. Screen dokumentu, który otrzymał jeden z zespołów. Trio bębniarzy otrzymało informację, że pozwoleń na zajęcie pasa drogowego GZDiZ nie wydaje. Okazało się jednak, że niektórzy artyści takie zezwolenia otrzymali. Screen dokumentu, który otrzymał jeden z zespołów.

Gdańsk "zniechęca" do występów ulicznych?



Jeszcze na początku wakacji GZDiZ dał muzykom jasny przekaz, że jeśli będą przestrzegali zasad, to mogą grać bez zezwoleń, póki ktoś się na nich nie poskarży.

- Po pierwsze, grają bez mechanicznego nagłośnienia, wzmacniaczy, piecyków czy magnetofonów. Druga zasada jest taka, że uliczne koncerty dopuszczane są do godziny 22. Trzecia zaś wskazuje na konieczność przemieszczania, zmiany miejsca - informowała naszą redakcję na początku czerwca Magdalena Kiljan, rzecznik GZDiZ. - W większości przypadków uliczni artyści wywołują pozytywne emocje wśród spacerujących zarówno mieszkańców, jak i turystów. To dowód na to, że miasto żyje. Problem zaczyna się wówczas, kiedy zasady nie są przestrzegane. Wtedy interweniuje Straż Miejska w ramach utrzymania porządku publicznego.

Chcesz grać na ulicy? Sprawdź, jak to robić zgodnie z prawem


Tyle w teorii, bo rzeczywistość - zdaniem artystów ulicznych - jest inna.

- Zdarzało się, że pracownik GZDiZ "patrolował" ulice w asyście prywatnej firmy ochroniarskiej, wskazywał na artystę, a ci ochroniarze podbiegali (tak, podbiegali) do niego i konfiskowali sprzęt. Można było ten sprzęt wykupić dopiero po wakacjach - opowiada jeden z muzyków.
- Ludzie uciekają z tego miejsca. Wiele osób przychodzi grać po godz. 22, bo wtedy nikt z GZDiZ nie chodzi i mogą występować w spokoju. Z policją nigdy problemów nie mieliśmy - czasem ktoś podejdzie i poprosi, żebyśmy zmienili miejsce i my niezwłocznie to robimy - dodaje artysta, którego spotkaliśmy na Długim Pobrzeżu.
GZDiZ przyznaje, że pracownicy patrolują ulice, jednak zaprzeczają, jakoby kiedykolwiek dokonali konfiskaty sprzętu muzycznego.

- Pracownicy poszczególnych działów GZDiZ dokonują codziennej kontroli w swoich zakresach. Kontroli plastyków, muzyków czy mimów dokonują pracownicy Działu Użytkowania Przestrzeni Publicznej. Aktualnie, na działalność muzyczną, wydane jest jedno zezwolenie - informuje Dariusz Słodkowski, p.o. kierownika Działu Użytkowania Przestrzeni Publicznej ZDiZ. - Ani w bieżącym ani w poprzednich latach elementy stoisk "muzycznych" zajmujących teren bez stosownych zezwoleń nie były konfiskowane - podkreśla.
GZDiZ dodaje, że jego pracownicy dokonali w ubiegłym roku konfiskaty. Nie chodziło jednak o sprzęt muzyczny, a akcesoria do robienia baniek mydlanych.

- Bańkom mydlanym, na życzenie mieszkańców i turystów, mówimy stanowcze nie. Nie ma i nie będzie naszej zgody na puszczanie ich na ulicach Gdańska - podkreśla Dariusz Słodkowski. - Wiele osób skarżyło się, że kontakt z puszczanymi bańkami wzbudza dyskomfort - bańki plamią ubrania, pryskają w oczy. Dodatkowo, opadająca mydlina powoduje, że spacerujący ludzie się na niej ślizgają.

Artyści i mieszkańcy chcą prawnego uregulowania sztuki ulicznej



O ścisłe określenie zasad tego, w jaki sposób i gdzie można prowadzić działalność artystyczną pod chmurką od lat apelują mieszkańcy gdańskiego śródmieścia.

- Jest tyle innych miejsc, gdzie ci muzycy mogliby stanąć. Czy naprawdę muszą robić hałas pod naszymi oknami? W takich warunkach nie da się normalnie funkcjonować - żaliła się pani Barbara. - Ci chłopcy są naprawdę sympatyczni, kulturalni, prywatnie nie mam im nic do zarzucenia, ale słuchać ich nie mogę.
Muzycy przyznają jej rację i również domagają się prawnego uregulowania zasad uprawiania sztuki ulicznej.

- Mamy świadomość tego, że możemy przeszkadzać mieszkańcom. Niech więc miasto wskaże nam takie miejsca, w których nie będziemy przeszkadzali - mówi Dima z bębniarskiego tria. - Chcemy zdobyć pozwolenie na grę, nawet wówczas, jeśli wiązałoby się to z wniesieniem opłaty. Obiecuję, że będziemy stosowali się do wszystkich nakazów, jakie zostaną w nim zawarte. W tej chwili nie ma żadnych zasad. Obiecujemy też, że będziemy się przemieszczać, wymieniać z innymi zespołami, aby nikogo nie zanudzić swoją muzyką.
Mamy świadomość tego, że możemy przeszkadzać mieszkańcom. Niech więc miasto wskaże nam takie miejsca, w których nie będziemy przeszkadzali

- W piątek nas przepędzono, bo ktoś zadzwonił na straż miejską poskarżyć się, że przeszkadzamy i mogliśmy dostać mandat za "zakłócanie porządku publicznego" - opowiada Kacper, skrzypek. - Miasto pisze na swojej stronie, że "dzięki muzyce miasto żyje", a tak naprawdę wystarczy jeden telefon, abyśmy z artystów stali się wandalami zaburzającymi porządek publiczny.
- Ludzie mają muzyków za ulicznych szwendaczy, niejednokrotnie traktują ich pogardliwie i mówią, żeby zabrali się do normalnej roboty, ale my jesteśmy profesjonalistami i to jest nasza praca - dodaje Czarek z tria bębniarzy. - Niedawno graliśmy - na normalnych instrumentach, nie na wiadrach - kilka koncertów dla miasta - m.in. w Sylwestra przed Łąki Łanem, a więc przed gwiazdą wieczoru czy na nocy kolorów, gdzie graliśmy o 22, jako gwiazda, tuż po występie Kayah. Potrafimy grać i chcemy się dzielić naszą sztuką z mieszkańcami Gdańska oraz turystami. Chcemy to robić legalnie.

W sezonie koncerty, latem ulica



Zdecydowana większość muzyków, których mieliśmy okazję spotkać na Trakcie Królewskim to profesjonaliści, którzy w sezonie grają regularne koncerty. W wakacje decydują się jednak na inny rodzaj aktywności artystycznej. Dlaczego?

- Robimy to dla przyjemności, ale przede wszystkim dla naszej publiczności - mówi perkusista zespołu dętego, którego możemy posłuchać pod Zieloną Bramą zobacz na mapie Gdańska. - To taki nasz sposób na sprawdzenie repertuaru, sprawdzenie siebie, własnych umiejętności, ale także przetestowanie, co się ludziom podoba, bo tu chodzi o ich satysfakcję.
- Zarabiamy tak od lat, bo sprawia nam to wielką frajdę. Kiedy lato się skończy, pewnie wrócimy do grania koncertów, ale na razie cieszymy się słoneczkiem i kontaktem z naszą cudowną publicznością - dodaje Martin, członek nietuzinkowego bębniarskiego tria.
Dawid - pianista i Kacper - skrzypek grają w duecie. Są "świeżym składem" - na gdańskich ulicach występują dopiero od kilku dni. Doświadczenie muzyczne mają jednak bardzo duże - Kacper studiuje na Akademii Muzycznej, a Dawid jest uczniem klasy dyplomowej w szkole muzycznej.

- W tym roku pierwszy raz zdecydowaliśmy się na zarabianie w ten sposób pieniędzy i wrażenia są jak najbardziej pozytywne - mówi Dawid. - Jesteśmy tutaj nie tylko po to, aby zarobić pieniądze, ale też po to, aby się wypromować. Dlatego też nie możemy nieustannie grać muzyki tła, bo ludzie nas nie zauważą. Nie możemy też wyróżniać się za bardzo, bo zakłócalibyśmy spokój turystom i mieszkańcom. Trzeba znaleźć złoty środek.

Najpopularniejsza orkiestra sezonu w Zielonej Bramie

Miejsca

Opinie (313) ponad 20 zablokowanych

  • jestem zauroczony (1)

    zdolnymi muzykami z route11. Dają radę chłopaki!

    • 9 11

    • Słabe.

      • 0 0

  • Grajkowie trzepią hajs

    I nie płaca podatków. Niech nie cwaniakują wolnością sztuki. Miasto to nie bałagan dla kakofonii

    • 21 23

  • Opinia wyróżniona

    Pracuje i mIeszkam na Starym Mieście (13)

    W mieszkaniu żyję i pracuję. Niestety tego typu muzyka przeszkadza i to bardzo, gdy pracuję i gdy odpoczywam, szczególnie teraz latem. Poza sezonem muzycy grający na ulicy znikają, gdy znika możliwość zarobku na turystach. Także bez wątpienia chodzi o zarobek, rozumiem to, tylko nie powinno się to odbywać kosztem mieszkańców, każdy z nas gdzieś mieszka, pracuje, proszę sobie wyobrazić grany ten sam utwór kilkukrotnie przez cały dzień pod własnym oknem. Stare Miasto jest przepiękne, przyciąga urodą i klimatem, w moim odczuciu nie wiąże się to z graną muzyką na ulicy, nie z tego powodu decyduje się zwiedzać piękne miasta.

    • 72 67

    • Rozumiem, ale decydując się na takie miejsce zamieszkania świadomie wchodzimy do ula z turystami więc.... (4)

      Może trzeba pomyśleć o spokojniejszym miejscu?

      • 24 21

      • (3)

        Może jak co zrobią dyskotekę pod blokiem to zrozumiesz, że są pewne granice. Pracuje w ulicy bocznej od długiej i grajkowie to tragedia. Nie dlatego że grają, tylko dlatego, że nagłośnienie jakiego używają jest mocno przegiete. Nie wiem, co im to daje, bo to, że ludzie będą ich a lyszeli w promieniu kilometra nie sprawi, że ktoś specjalnie podejdzie i rzuci zeta.

        • 24 5

        • Klamiesz (1)

          Nikt nie używa nagłośnienia mechanicznego na ul. Długiej w tym roku dzięki straży miejskiej

          • 4 6

          • no szkoda XD

            • 0 0

        • OK, ale kupując mieszkanie przy ruchliwej ulicy mam świadomość, że bedzie głośno

          To samo tyczy się Głównego Miasta.

          Dlatego, z uwagi na to, że pracuję w domu, przeniosłem się (ze świadomością, że będzie nieco dalej do atrakcji miasta) na wieś. Jest cisza, jest spokój.

          • 9 10

    • (3)

      To może najpierw sprawdź, jak się Twoja dzielnica nazywa. Może jednak Główne Miasto? Na Starym żadnych grajków nie ma. "Mieszkanko"

      • 10 14

      • Hałas na GM czy Starym Mieście (1)

        pozostaje hałasem, zabłysnęłaś Ewo, a teraz może coś na temat...

        • 6 4

        • Na Starym Mieście nie ma grajków.

          • 1 1

      • Tak samo, jak nie ma dzielnicy "Morena" a wszyscy tak mówią. Aleś zabłysnęła merytorycznie.

        • 0 0

    • Pomyslała Pani, że może dlatego muzycy "znikaja" ponieważ robi się chłodno, a nie można w ten sposób eksploatować instrumentów bo się po prostu niszczą? Pozdrawiam

      • 3 2

    • Jak jesteś wlascicielem mieszkanai to spzrzedaj i up gdzieś indziej. (1)

      • 5 3

      • Tam mieszkają starsze osoby, dla których przeprowadzka, juz o sprzedaży mieszkania nie mówiąc, to prawie misja niewykonalna. Mają pecha, że tam mieszkają. Moi znajomi, dużo młodsi, z powodu Jarmarków już dawno się stamtąd wynieśli. Ale o tych starszych nikt nie dba, mają znosić ten doroczny cyrk, bo miasto im tak każe.

        • 1 2

    • Muzyka pani przeszkadza?

      A rydwan za 150 tys juz nie? Gdanszczanie sa glupi

      • 3 3

  • Jak komuś wszystko wkoło przeszkadza powinien wybudować sobie dom na pustkowiu (3)

    Straszne jest to obecne społeczeństwo, mieszkam w bloku w Gdańsku od urodzenia i mam wrażenie, że z roku na rok przybywa roszczeniowego buractwa, któremu wszystko dookoła przeszkadza i najlepiej by bunkier zbudowali. Widzą tylko swoj czubek nosa, co ich to nie rusz a o wspólne przestrzenie to już noe dbają bo to niczyje wg nich i można niszczyc. Stasznym narodem jesteśmy a dostrzegam to zawsze wracając z za granicy.

    • 32 30

    • A co? Imprezujesz po nocach?

      Pojedź sobie do cywilizowanego kraku, np Austrii lub Szwajcarii i zobacz jak tam wygląda respektowanie regulaminu wspólnoty. W Szwecji też bywa podobnie, na północy Włoch też. Tam nie ma hałasu ani w dzień ani w nocy, nawet trafiło mi się kiedyś mieszkanie w domu gdzie nie można było brać prysznica po 22.00. Tak żeby nie przeszkadzać sąsiadom w odpoczynku nocnym, u nas to nie do pomyślenia. U nas pralki łomoczą po północy.

      • 12 2

    • Wyobraź sobie lekarza po 12 godzinnym dyżurze w szpitalu, który chciałby trochę odpocząć przed operacją, którą jutro ma przeprow

      • 8 1

    • I za granicą powinieneś zostać i tam się wymądrzać.

      • 6 2

  • (2)

    Chciałbym tej zimy ulepić bałwana na podwórku. Nie wiecie, czy już w PDiZ przyjmują wnioski o wydanie zezwolenia i jakie będą w nowym roku opłaty i wytyczne. Chodzi o ilość kul, dopuszczalną wysokość? Z góry dziękuję za pomoc.

    • 26 11

    • A ty komu chcesz pomnik postawić?

      • 2 0

    • złoż wniosek

      to się dowiesz. Skoro bzdurna władza, oczekuje absurdalnych wniosków o pozwolenia to nie można ich zawieźć.

      • 2 1

  • Wyrzućmy

    Wszystkich najlepiej!!!
    Pan Wojtek Cejrowski nie podoba się władzy teraz muzyka przeszkadza.
    Turyści też won.
    Kto następny?

    • 12 22

  • mnie przeszkadza dużo żeczy (1)

    mnie czasem wszystko przeszkadza , ale na litość boską jeszcze tylko brakuje mi kościelnych organów na Długiej i pewnie byłoby OK , ludzie,mieszkańcy starówki to jest jarmark trwa tyle samo co roku i nie prawdą jest że nie można się do tego przyzwyczaic , jak ja mieszkając przy lotnisku do przy i odlatujących 5 mln pasażerów rocznie , głośno?????? a no cŁY ROK glośno i to jak to nie muzyka grajków i co ? a no nico

    • 9 11

    • Rzeczy

      Rzeczy rzeczy

      • 0 0

  • Piękno i badziewiarstwo. (1)

    Muzyka i artyści - TAK, chałtura - NIE.

    • 24 1

    • Tak, ale beż nagłośnienia.

      • 4 0

  • Mam 65 lat i nic mi nie przeszkadza ,cieszcie się każdym dniem życia ,dajcie żyć innym i sami żyjcie

    • 38 6

  • walenie w wiadra

    to nie muzyka. To po prostu walenie w wiadra. Muzyka uliczna jak najbardziej na tak, ale pod dwoma warunkami: że ktoś faktycznie potrafi grać/śpiewać i że nie odbywa się to co 10m ktoś inny.

    • 31 11

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Pracodawcy w Trójmieście

Forum

Najczęściej czytane