• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Doświadczeni marynarze rozchwytywani, młodzi przegrywają z tanią siłą roboczą z Azji

Agnieszka Śladkowska
2 marca 2015 (artykuł sprzed 9 lat) 
Praca marynarza, choć daje kilkukrotnie wyższe wynagrodzenie niż podobne zatrudnienie na lądzie, wiąże się z częstymi rozłąkami z rodziną, a często też z dużą odpowiedzialnością. Praca marynarza, choć daje kilkukrotnie wyższe wynagrodzenie niż podobne zatrudnienie na lądzie, wiąże się z częstymi rozłąkami z rodziną, a często też z dużą odpowiedzialnością.

Niewielu armatorów chce tracić czas na wyuczenie kolejnego marynarza, za to każdy chętnie weźmie już człowieka z doświadczeniem. Króluje zasada - im prostszy statek, tym większa konkurencja, szczególnie ta z Azji, im większe doświadczenie na jednostkach specjalistycznych, tym wyższe wynagrodzenia i większy wybór ofert. Osoby ze stażem mogą liczyć na wynagrodzenie kilkukrotnie wyższe niż na lądzie.



Czy zgodził(a)byś się na pracę, która wiąże się z cykliczną rozłąką z rodziną przy zarobkach na poziomie 10 tys. zł netto miesięcznie?

Marynarze na brak pracy nie narzekają, ale... aby kariera marynarza potoczyła się szybko i możliwie bezboleśnie, najlepiej skończyć jedną ze szkół wyższych i tu dużego wyboru nie ma. Albo będzie to Akademia Morska, Akademia Marynarki Wojennej w Gdyni (prowadzi też studia cywilne) lub niepubliczna Szkoła Morska w Gdyni. Ukończenie studiów daje szansę na zatrudnienie na poziomie młodszego oficera.

- Kariera osób niebędących absolwentami wyższej uczelni rozwija się przeważnie dużo wolniej, ponieważ rozpoczynają pracę jako członkowie załogi szeregowej i do uzyskania dyplomu wyższego stopnia muszą spełnić wyższe wymagania kwalifikacyjne dotyczące długości minimalnej praktyki pływania - wyjaśnia Patryk Zuzanski z Romor Crewing Agency.

Najważniejszy na początku jest staż. Kadet nie przynosi armatorowi zysków, więc o świeżo upieczonych marynarzy nikt się na dzień dzisiejszy nie bije.

- Choć w skali świata, według dostępnych statystyk, wykształconych, doświadczonych oficerów brakuje, to według naszych spostrzeżeń dla młodych bez doświadczenia start jest znacznie trudniejszy. Mało kto chce wziąć na siebie ciężar wykształcenia świeżej osoby, za to tych z doświadczeniem każdy chętnie przyjmie - mówi Krzysztof Stolarczyk z Hartmann Crew.

Tak jak armatorzy cenią sobie polskich doświadczonych oficerów za podejście do pracy, kwalifikacje i wiedzę, tak przy stanowiskach szeregowych wypierają nas tańsi marynarze z krajów o niższych kosztach utrzymania - przyznaje Agnieszka Białowiejska-Mokot, Senior Crew Manager z V.Ships Offshore Poland. W efekcie armatorzy w poszukiwaniu załogi niższego szczebla chętniej patrzą w stronę krajów azjatyckich.

- To sprawia, że jedni mają szczęście, szybko trafiając do dobrego armatora, a dla innych to pukanie od drzwi do drzwi, żeby zdobyć potrzebne doświadczenie. I tutaj nie można liczyć na zarobek, liczy się sama możliwość odbycia stażu - mówi Krzysztof Stolarczyk.

I tak pierwsze rejsy, w które płyną kadeci, najczęściej dają niewielkie wynagrodzenie, które ma spełniać bardziej rolę kieszonkowego niż realnego zarobku. Stawki zaczynają się od 200 euro, kończąc się najczęściej na ok. 600 euro. Najwyżej ceni się kompetencje osób, które wybierają specjalistyczne jednostki.

- Najbardziej poszukiwani są specjaliści z tzw. branży offshorowej: mechanicy, nawigatorzy oraz różnego rodzaju specjaliści z tego typu jednostek. Aby osiągnąć taką specjalizację, marynarze muszą posiadać specjalistyczne kompetencje, które zdobywają dzięki, niestety, kosztownym szkoleniom i kursom, które odbywają się w zachodniej lub północnej części Europy. Do tego potrzebne jest wieloletnie doświadczenie z konkretnego typu jednostki offshorowej i doskonała znajomość języka angielskiego - opisuje Agnieszka Białowiejska-Mokot.

Na ile rzeczywistość pokrywa się ze stereotypami o gigantycznych zarobkach marynarzy?

- Rozpiętość zarobków jest duża i zależy głównie od stażu pracy na danym typie statku oraz stanowisku. Na statkach handlowych pensje wahają od 1-2 tys. euro dla załogi szeregowej, przez 2,5-3,5 tys. euro dla młodszych oficerów, do 5-7 tys. euro dla oficerów szczebla zarządzania. Na statkach obsługujących platformy wiertnicze zarobki mogą być nawet kilkukrotnie wyższe, dochodząc do kilkunastu tysięcy euro miesięcznie dla kapitana - podsumowuje Patryk Zuzanski.

Jednak zatrudnienie na statkach na dzień dzisiejszy to w zdecydowanej większości kontrakty na cztery lub sześć miesięcy, po tym czasie armatora i marynarza prawnie nic nie łączy. Kontrakty najczęściej podpisywane są tak, że marynarz zarabia tylko wówczas, gdy pływa, czyli np. przez osiem miesięcy w roku. Sam też musi pokrywać koszty podnoszenia kwalifikacji i zadbać o opiekę socjalną i medyczną dla siebie i rodziny.

Praca marynarza niesie też ze sobą wiele niedogodności, takich jak choćby rozłąka z rodziną, o czym pisaliśmy w artykule o żonach marynarzy.

Miejsca

Opinie (155) 4 zablokowane

  • refleksja (5)

    Praca na morzu lub na platformie to koszmar.
    To jest opłacane, dobrowolne więzienie.
    Pracujemy dla naszych rodzin, aby żony miały luksus a niektóre w tym luksusie mogły nas zdradzać.

    • 29 16

    • To wracaj pilnowac żony,zamiast użalac się nad swoim losem

      • 9 10

    • (3)

      Nie pitol.Jestem żoną marynarza i faktycznie wiem,że lekko nie jest bo często wszystko jest na mojej głowie.Ale kontrakty 4/4 tygodnie,w kabinie internet dzięki czemu na skype rozmawiamy nawet 2 razy dziennie,dzieci z tata widzą się codziennie.A z tą zdradą to cóż,jak ktoś chce zdradzić to pójdzie w kapciach do sąsiadki lub sąsiada i zrobi to pod nosem męża lub żony ( kobiety też pływają ).Wszystko zależy od człowieka.

      • 15 6

      • Dokładnie, ktoś kto kocha nie szuka okazji do zdrady.

        A ktoś kto chce zdradzić okazji nie potrzebuje, bo można to zrobić wszędzie i zawsze.

        • 8 2

      • Z tym Skype to sex wirtualny?

        • 11 3

      • ???

        Sama nie wierzysz w to co napisałaś!

        • 6 12

  • Czyli jest tak samo jak wszędzie, fachowiec robotę zawsze znajdzie. (1)

    A firmy preferują ludzi z doświadczeniem. Przecież tak było zawsze, oczywiście poza tzw. socjalizmem.

    • 11 1

    • A ja pływałem , ale znalazłem pracę na lądzie , za jakieś 60% zarobku na burcie ale codzienny powrót do domu ,żony ,dzieci - bezcenny.

      • 3 1

  • nie zgadzam sie z trescia artykulu (1)

    To nie jest tak ze armatorzy nie zatrudniaja na statki kadetow. Wielu armatorow zdaje Sobie sprawe ze jak nie wychowaja Sobie ludzi to ich miec nie beda. Problem jest taki ze mlodzi ludzie szukaja firm gdzie chca zarobic od razu kokosy. A jak juz sie dostana do innej kompani gdzie nie placa duzych pieniedzy to maja podejscie roszczeniowe tzn. ze im sie nalezy i oni nie podpisywali kontraktu po to zeby na mopie pojezdzic. Zero inwencji ze Swojej strony. Oczywsicie zdarzaj sie sumienni ale Ci nie maja problemow by pozniej znalezc lepsza kompanie

    • 4 3

    • Oczywiscie

      Wielu amatorów prowadzi nawet programy dla kadetów pokładowych, kiedyś były umowy lojalnościowe teraz nie ma nic na AM, biuro karier.

      • 0 0

  • (3)

    Ankieta do czapy, bo 10k PLN netto, to zarabia inżynier z doświadczeniem za pracę na terenie Trójmiasta. No chyba, że stawki są w Euro; )

    • 8 6

    • informatyk, a nie inżynier (1)

      • 0 3

      • inżynier o morskiej specjalności, nie informatyk

        • 2 0

    • hhhaah inżynier

      w pl jako inżynier miałem 1500 zł na budowie, teraz 18 razy tyle w CH

      • 0 0

  • (1)

    nasz kraj wykształca dobrych specjalistów a nie umie ich kfalifikacje wykorzystać i muszą szukać pracy za granicą politycy obudcie się Polska leży nad morzem i trza to wykożystać

    • 9 2

    • Z ortografią to kolega jest raczej na bakier . Ofiara Gimnazjum ?

      Z taką znajomością języka polskiego to lepiej pracy w Polsce nie szukaj . Napisanie prostego CV będzie dla Ciebie koszmarem . Za granicą do młotka lub miotły nie trzeba
      wiedzy ... Co do inżynierów trójmiejskich ... Jestem inżynierem mechanikiem . 20 lat stażu w zakładach branży stoczniowej . na koniec miesiąca 8,400 k PLN ( brutto) i jestem bardzo zadowolony .

      • 0 0

  • Dla szergówki to faktycznie już koniec teraz flapy ,hindusi i chinole wszedzie. (2)

    Jedynie Tak jak piszą po AM. oficer z dobrym angielskim ale to też już małe szanse bo takie firmy jak MAERSK budują już szkoły dla kadr na Filipinach i w Indiach.

    • 16 0

    • Dla szeregówki pojawiają się oferty.

      Treść ogłoszenia:

      "Poszukujemy kucharza z wieloletnim doświadczeniem w pracy na stanowisku samodzielnego kucharza na statkach. Nie rozpatrujemy zgłoszen kucharzy lądowych, bez doświadczenia jako samodzielny kucharz na statkach!!!

      Stopień: Cook
      Dział: catering
      Doświadczenie: wieloletnie doświadczenie na stanowisku samodzielnego kucharza na statkach.
      Typ statku: General Cargo/MPP/Semicontainer
      Opis statku: polska załoga 15 osób bez stewarda
      Rejon pływania: cały świat
      Długość kontraktu: 4 miesiące +/-1
      Wynagrodzenie: 1500 euro"

      • 4 0

    • Szkoły filipińskie i hinduskie

      Poznałem absolwentów filipińskich szkół pod palmami wydających specjalistów nie znających podstawowej wiedzy potrzebnej w zawodzie: termodynamiki,silniki okrętowe,mechanizmy,kotły itd nie mówiąc o automatyce.Wiem co piszę po 40 latach jako mechanik okrętowy z 27 letnim stażem jako c/e na dużych kontenerowcach.Skandalem jest wydawanie dyplomów przez szkoły pod palmami równe naszym ,,akademiom''Wierzcie mi że po technikach mechanicznych z PRL byliśmy tak przygotowani, że obecni przyszli ,,inżynierowie'' na IV roku AM szczecin wylecieliby w II klasie/sprawdzałem wiedzę kadetów/

      • 0 0

  • Nie ma nic za darmo (12)

    W życiu nic nie ma za darmo. Albo stosunkowo duże pieniądze kosztem niedogodności, albo przyjemne studia, po których nie znajdzie się pracy w zawodzie i bez nadziei sprawdza się oferty w Urzędzie Pracy. Pracuję w tej branży od dawna i nie zapomnę pewnej konferencji z rektorami rozmaitych uczelni, którzy nie mogli uwierzyć w naszą odpowiedź o możliwość zatrudnienia po Akademii Morskiej: "oficerów mechaników przyjmujemy do pracy praktycznie zawsze". Zatrudniamy także kadetów i to wcale nie za minimlaną stawkę (609 EUR dla studenta, a 850 EUR dla absolwenta). Kiedy zdobędą dyplom oficera (wymagane odpowiednie opływanie), pensja skacze natychmiast grubo ponad 2500 EUR. A potem wyżej i wyżej w miarę awansów i stażu w firmie. Oczywiście nie ma mowy o alkoholu, wymagana dyspozycyjność, ale lojalni pracownicy mogą byc spokojni o zatrudnienie aż do emerytury.

    • 15 2

    • (1)

      A jak z pracą dla polskich załóg szeregowych w SMT? Jest praca dla polskich A/B, czy tak jak wszędzie już tylko Filipino marino?

      • 2 0

      • Jest praca dla szeregowych załóg, ale rotacja tu jest mniejsza niż wśród oficerów, więc i wakatów mniej. Z 1500 marynarzy w SMT ponad 700 to Polacy, w tym wielu z długoletnim stażem. Wobec lojalnych pracowników my także jesteśmy lojalni i tak długo, jak długo mają dobre opinie, mają zagwarantowane zatrudnienie na kolejnym kontrakcie. Dlatego wielu nie szuka nowych statków, a nowi mogą załapac się do firmy w szczególnych okolicznościach: gdy ktoś nagle przerywa kontrakt z powodów medycznych, losowych, dyscyplinarnych itp.Wtedy jednak trzeba podejmować decyzję szybko - pojedzie ten, kto jest gotowy na podjęcie owego nagłego wyzwania.

        • 9 1

    • Siedzący w tej branży (8)

      mogą szybko rozwinąć skrót SMT :-). A propos stawek - absolwent, bez dyplomu czy z dyplomem 850? Jak ktoś ma dyplom oficera to rozumiem zatrudniacie za oficera. Czy "za kadeta z opcją przeawansowania"? Młodzi to mają przechlapane jednak.

      • 1 3

      • (7)

        Siedzący w tej branży wiedzą, że rozwinięcie skrótu SMT to jak powtarzana w kółko ta sam historia nie mająca wiele wspólnego z rzeczywistością. Stawka 850 dla absolwenta bez dyplomu. Z dyplomem ma szansę na zatrudnienie za oficera, ale nie w ciemno. "Kadet z opcją przeawansowania" to uczciwa oferta, bo przecież absolwent absolwentowi nierówny i trzeba sprawdzić komu powierza się ogromny majątek oraz bezpieczeństwo ludzi. Dwa miesiące testu czyli sprawdzenia czy nowy pracownik bez większego doświadczenia na morzu ma wystarczającą wiedzę, cechy charakteru (odpowiedzialność, zdolność do podejmowania decyzji w stresujących sytuacjach, odpowiednie zarządzanie ludźmi, dyscyplina itp), czy nie ma skłonności do alkoholu, to chyba nie jest wieczność, by mówić że "młodzi to mają przechlapane". Jeżeli ktoś oddaje auto po raz pierwszy do jakiegoś warsztatu, to również najpierw zasięga opinii o nim, ponieważ chce mieć pewność, ze odda je w ręce godnych zaufania fachwców. Czy można się wobec tego dziwić, że armator nie chce oddać w ciemno statek nieznanym osobom, lecz chce je najpierw sprawdzić?

        • 7 0

        • taa... (6)

          a po dwoch miesiacach na burcie slyszy taki kadet ze "jeszcze nie", i kolejne 3 miechy rypie za najnizsza stawke.
          Historia powtarzana co do rozwiniec skrotu ma wszystko wspolne z rzeczywistoscia. Flota chyba najstarsza na wodach miedzynarodowych, alkoholizm (oczywiscie firma powie ze nie, ale biuro zawsze wie co sie dzieje na statku...).
          Popelnilem ten blad i poszedlem do was za kadeta i na szczescie wrocilem na wlasny koszt w polowie kontraktu, bo nie wiem co by bylo gdybym wrocil pozniej.
          Zla opinia od was otwiera drzwi do wielu innych wfirm :)
          Dodajcie jeszcze ze kasa moze i wyzsza niz gdzie indziej ale robota 7 dni w tyg po 12h (niedziela 19), glownie na mlotku i walku.
          Statki trupy, ludzie - odpad, jak juz kogos nigdzie nie chcieli to szedl do SMT.
          Darujcie sobie propagande, legenda o was przeminie MOZE jak wymrze moje pokolenie... czyli jeszcze z 40-50 lat.

          • 7 0

          • SMT w 2014 roku zatrudniło 111 kadetów. Niewiele jest firm, które tak wspierały by studentów i absolwentów. Absolwentom z dyplomem proponujemy kontrakt z opcją awansu po 2-3 miesiącach. Tylko w dwóch przypadkach ten system się nie sprawdził, bo kandydat "nie był gotowy/". Co do stwierdzenia, że "po dwoch miesiacach na burcie slyszy taki kadet ze "jeszcze nie", i kolejne 3 miechy rypie za najnizsza stawke", to kto jest temu winien? Dla armatora to żadna oszczędność, bo jeśli nie przeawansuje tego kogoś to i tak musi zmiennika dla oficera dosłać na burtę. A kandydatów do pracy za kadeta jest tylu, że nie trzeba uciekać się do podstępów, by kogoś zwabić awansem, którego potem się nie da. Odnośnie pracy 7 dni w tygodnu po 12 godzin to prostuję, że nie 12 lecz 10,5 (chyba ze liczyc godzinną przerwę obiadową jako pracę). 1 stycznia 2013 roku wprowadziliśmy wolne niedziele i wskutek protestów załóg przywróciliśmy pracę w niedziele już w kwietniu, ponieważ ludzie chieli więcej nadgodzin by zarabiać skoro i tak są daleko od domu. O statkach się nie wypowiadam, bo ci, co na nich pracują wiedzą jakie są. Oprócz starych SMT w drugiej połowie 2015 roku przejmie dwa nowe masowce 45 tys. DWT, które właśnie zaczynają być budowane. Potem w 2016 r. trzeci z tej serii, a na przelomie 206 i 2017 kolejne dwa nowe kamsarmaxy, więc dla wielbcieli statków zupełnie nowych też u nas praca będzie :) Stwierdzenie, że "ludzie -odpad" z ust nieopierzonego kadeta, który sam nie wytrzymał trudów kontraktu i wrócił do domu, to policzek nie tyle dla firmy, co dla owych 700 polskich marynarzy, którzy tutaj pracują i spędzili lata życia na morzu

            • 8 2

          • (4)

            Te, Swiezak. Jak trafisz kiedys na jakiegos offshore'a to tez bedziesz plakal, ze musisz pracowac 7 dni w tygodniu po minimum 12h (w systemie 12h/12h lub 6h/6h) i nie jedne swieta czy nowy rok uplyna ci na 12 godzinnej wachcie?

            • 2 0

            • Ja juz jestem na offshore'ach (3)

              i tu moglbym robic i 14h/dobe gdyby firma tak chciala, bo tutaj placa, a nie udaja, i wiem przynajmniej za co robie.
              Kilka swiat juz stracilem, poznalem robote, i jakos sie sprawdzam w tej branzy.
              Co do "trudow kontraktu" - gdyby tylko o to chodzilo to pikus, ale jesli jako jedyny niepijacy (tak sobie postanowilem) dostaje do prowadzenia bonded i o 2giej w nocy mi wala do drzwi bo chca "karton piwa", to ja dziekuje. Lazienka pietro nizej.
              A widac ten "nieopierzony kadet" mial oczy i widzial co sie dzieje, bo jak to ujal Marcin Daniec, "przytomnie sp ... (uciekl) z ringu"
              Wyszlo mi to na dobre.
              Co do ludzi - powiedzcie mi kto normalny godzi sie isc na 6 miesiecy i pozniej jeszcze sam sobie przedluza do 9ciu?
              Pozniej mowi o sobie "twardy czlowiek morza", co jego rodzina zapewne potwierdza... Bo nie robi im co Tatus/mezus mowi, pojedzie i znowu bedzie spokoj.
              Jesli firma wychodzi na prosta co do statkow i podejscia - to chwala wam za to, bo jakby mialo byc gorzej niz bylo to juz w ogole bylaby masakra.
              Co do ludzi - w czasie moich 3ech miesiecy wszyscy (poza starym, ktory jakos sie trzymal) chlali, jeden pojechal nawet do domu bo wpadl w cug, co do innych zastanawialem sie kto im dal swiadectwo zdrowia, tacy zniszczeni juz. Byc moze przesadzilem ze slowem "odpad", ale smietanka to nie jest.
              No nic - zycze powodzenia i oby do przodu, nie zaluje ze poszedlem do was bo kto wie gdzie bylbym teraz gdybym zrobil inaczej.
              Pozdrawiam

              • 1 0

              • (2)

                nie klam.na offshorowych lajbach nie ma alko

                • 2 1

              • g..wiesz

                • 0 0

              • pisalem o alko w smt...

                czytamy ze zrozumieniem

                • 0 0

    • :)

      SMT :)))

      • 0 0

  • Ja szukam i szukam...

    i znaleźć nie mogę...
    Wszyscy się rzucili na offshore, a łatwo nie jest...

    • 7 2

  • Obecnie to już oferta opłacalna jedynie dla chłopków-roztropków bez perspektyw na lądzie, filipinów i pasjonatów

    Dla ogarniętego polskiego inżyniera na lądzie dopiero oferta pracy chiefa jest atrakcyjna, gdzie kasa już spora i nie trzeba się babrać przy instalacjach. Natomiast dla osoby, która na lądzie może co najwyżej być mechanikiem w warsztacie za 3k netto, jest to oczywiście dobra alternatywa. Zwykle te 3 tys. euro trzeba podzielić na dwa ( w systemie np. 2/2) i wychodzi jakieś 6kpln, czyli pensja ogarniętego inżyniera.

    • 2 4

  • Co za banaluki tutaj wypisujecie (3)

    Chyba nikt zwiazany z morzem na powaznie sie tutaj nie wypowiedzial. Kto po Akademii morskiej i pieciu latach zmagan z kadra idiotow zgodzilby sie wyplynac za 600 euro. Chyba ten ktory te studja robil przez 10 lat i jest poprostu nieudacznikiem. Agencje ktore wypowiadaja sie w tym artykule to porpstu banda zlodziei i oszustow. Wszytskie najwieksze i te mniejsze z trojmaiasta mozna umiescic pod tym samaym tytulem. Jesli ktos szuka pracy odpuscie sobie wizyty w tych przytulkach obludy. Proponuje internet tylko i wylacznie!!!!! Lub wybrac sie na kilka dni do Aberdeen i szukac pracy w ahencjach tam. Jak zaczynalem kilka lat temu na wiertarkach wydawalao mi sie ze tam musza pracowac specjalisci od rakiet miedzyplanetarnych. Smutna prawda jest ze jest to zbieranina nieudacznikow bez jednego dnia w szkole. To samo jesli chodzi o norwegow nikt ogarniet z norwegii nie bedzie pracowal na morzu. Na obecna chwile problem z offshorem jest taki ze rynek siadl i to znaczaco. ceny ropy oraz ogromne finansowe problemy petrobrasu czynia ogromne spustoszenie w zleceniach na studnie. A to ciagnie za soba cala otoczke. Praca byedzie bardzo duzo jesli tylko sie rynek podniesie.
    Z jedna rzecza sie zgodze iz praca na morzu za 2.5-3.5 tysiaca euro miesiecznie tylko na burcie mija sie mocno z celem. I nikt kto ma w glowie poukladane za takie pieniadze nie pojdzie pracowac.

    • 24 2

    • Dokladnie.

      Jak ropa sie odbije to doswiadczeni offshorowcy dostana wiecej niz maja teraz. A i mlodzi moze jakies szanse dostana.
      Grunt to sie zahaczyc i zdobyc pierwszy wpis - ten jest warty plywania 4 miechy za 900/mies. Pozniej juz latwiej...
      Ale jak plywac naprawde (w sensie zawodowo) to za 10k/mies na burcie. Zeby czlowiek czul ze warto.

      • 4 0

    • :)

      Dobrze mówisz.

      Ja musiałem jeździć do Hamburga, żeby mi człowiek z Hamburga załatwił prace w polskim biurze. Od razu zadzwonili z polskiego biura z kulturą i powiedzieli, że coś znajdą. Bezpośrednia wizyta w naszych agencjach to jakaś kpina. Jak się pali to są gotowi zrobić wszystko, a młodych nie biorą bo nie ma doświadczenia. Weźcie przykład od norwegów, belgów i holendrów. Wysyłają na statki dzieci za trainee DPO albo kadetów i jeszcze płącą im w trakcie nauki. U nas oficerowie kojarzą się z zamożnym człowiekiem, ale tak na warunki europejskie to 3000 euro (stawka kontenerowa) to jest nic nadzwyczajnego. Dopiero na offshore można coś podziałać.

      Niestety setki wysłanych CV i nękanie agencji za granicą nic w tym czasie nie daje.
      Orientujesz się może kiedy to się odbije troche i ruszy ? Szukam za trainee DPO.

      • 5 0

    • Matroska

      Masz rację zgadzam się z tobą w 100%

      • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Pracodawcy w Trójmieście

Forum

Najczęściej czytane