• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Czy kelner odpowiada finansowo za braki w kasie?

Wojciech Kawczyński
29 lipca 2022 (artykuł sprzed 1 roku) 
Obciążanie kelnerów kosztami niezapłaconego przez klientów rachunku to częsta praktyka restauratorów. Obciążanie kelnerów kosztami niezapłaconego przez klientów rachunku to częsta praktyka restauratorów.

Czy restaurator ma prawo pomniejszyć wynagrodzenie kelnera o wysokość rachunku, którego klient nie zapłacił, bo np. uciekł lub zwyczajnie odmówił zapłaty? Okazuje się, że w przypadku umowy zlecenia, jaką najczęściej podpisują kelnerzy, jest to zgodne z prawem, a jeśli zleceniobiorca, czyli wspomniany kelner, się na to nie zgadza, musi szukać sprawiedliwości w sądzie. Inaczej sytuacja wygląda w przypadku mniej popularnej w gastronomii umowy o pracę - tutaj na obciążenie pracownika dodatkowymi kosztami wymagana jest zgoda sądu.



Porady prawne w serwisie Praca



Pod naszym niedawnym artykułem Jedzą, piją i nie płacą. Za manko płacą kelnerzy , w którym wspomnieliśmy, że wiele punktów gastronomicznych obciąża swój personel kosztami niezapłaconych przez klientów rachunków, w komentarzach rozpętała się burza. Czytelnicy zwracali uwagę na fakt, że takie działanie jest bezprawne i że sami nigdy nie zgodziliby się na to, aby od wynagrodzenia odciągnięto im należność nieuregulowaną przez klientów. Jako że na skrzynkę mailową przyszło wiele zapytań o podstawę prawną takiego działania, poprosiliśmy prawnika o przeanalizowanie jednej z opisanych sytuacji.

- Od miesiąca pracuję jako kelner w modnej i obleganej restauracji. Szef nigdy nie miał zastrzeżeń do mojej pracy, nasi goście również. Pewnego razu zdarzyło się jednak, że osoby, które obsługiwałem, opuściły lokal bez uregulowania rachunku. Szef powiedział, że kwotę, na jaką opiewał niezapłacony rachunek, odliczy mi od następnej pensji. Czy ma do tego prawo? Nie ukrywam, że nie jestem tym faktem zachwycony, bo rachunek był wysoki, a ja nie zarabiam wiele.
Wojciech Kawczyński, radca prawny Wojciech Kawczyński, radca prawny
Odpowiedzi na to pytanie udzielił radca prawny Wojciech KawczyńskiKancelarii Prawnej Kawczyński i Kieszkowski Adwokaci i Radcowie Prawni sp.p. w Gdańsku.

Mając na uwadze stosunkowo ograniczoną ilość informacji, które podał czytelnik, jednoznaczna odpowiedź będzie zależała od ustalenia szeregu czynników. W szczególności należałoby ustalić, czy kelnera wiąże z restauracją umowa o pracę, czy umowa zlecenia, czy kelner w zakresie obowiązków ma wprost wpisany obowiązek pilnowania, czy klient uiścił rachunek, czy nie i czy obiektywnie jest w stanie to zrobić. Na ocenę tego ostatniego wpływ ma wiele elementów, których analiza dotyczyć musi konkretnych okoliczności towarzyszących zdarzeniu opisanemu przez czytelnika.



Ograniczenia odpowiedzialności pracownika i brak takich ograniczeń przy umowie zlecenia



W przypadku umowy o pracę odpowiedzialność pracownika jest co do zasady ograniczona do trzykrotności pensji. Takiego ograniczenia nie ma w przypadku umowy zlecenia.

Pracodawca może jednak domagać się odszkodowania (z ograniczeniem jak powyżej) za każdy czyn wyrządzający mu szkodę. O tym, czy niedopilnowanie klienta przez kelnera jest takim czynem, napiszę pod kolejnym śródtytułem, jeśliby jednak tak przyjąć, to oznaczałoby to, że każdy niezapłacony przez klienta rachunek jest takim odrębnym czynem wyrządzającym pracodawcy szkodę. Z uwagi jednak na to, że pojedynczy niezapłacony rachunek będzie najprawdopodobniej kwotą istotnie niższą, niż trzykrotność pensji kelnera, ograniczenie, o którym mowa powyżej, to marna pociecha dla kelnera-pracownika.

W przypadku pracownika mamy do czynienia także z innym ograniczeniem odpowiedzialności, którego nie ma w przypadku zleceniobiorcy. Pracownik co do zasady odpowiada jedynie za szkodę rzeczywistą, a nie za utracony zarobek restauratora. W naszym przypadku oznaczałoby to odpowiedzialność za posiłek wg cen nabycia produktów oraz ewentualnie realnie poniesionych kosztów jego przyrządzenia, jeśli pracodawca byłby w stanie to wyliczyć (czyli np. zużyty prąd / gaz na przygotowanie tego posiłku za który rachunek nie został opłacony itp.), a nie po cenie sprzedaży tego posiłku klientowi, co już może być pewnym pocieszeniem, bo nie jest tajemnicą, że marże w gastronomii zazwyczaj do najniższych nie należą.

W przypadku umów zlecenia ww. ograniczeń nie ma. Oznacza to, że kelner - zleceniobiorca odpowiada bez ograniczenia do trzykrotności pensji i odpowiada także za utracony zarobek.

Wszystkie ww. ograniczenia nie mają zastosowania w przypadku, gdy pracownik wyrządził szkodę umyślnie, ale jak sądzę, taka sytuacja nie miała tutaj miejsca.

Konieczności udowodnienia winy pracownika oraz obowiązek dbania o mienie pracodawcy



Aby pracownik mógł odpowiadać za szkodę wyrządzoną pracodawcy, poza samą wartością szkody, pracodawca musi jeszcze wykazać winę pracownika w powstaniu, ewentualnie przyczynieniu się do powstania szkody oraz związek (przyczynowo skutkowy) między czynem (tutaj zaniechaniem) pracownika a powstaniem szkody.

Generalnie zasadą i obowiązkiem pracownika jest dbałość o mienie pracodawcy. Jest to obowiązek tyleż powszechny, co ogólny. Odpowiedź na pytanie, czy w jego ramach mieści się dbanie o to, czy klienci wychodzą bez zapłaty, czy nie, zależy już od bardzo konkretnych okoliczności, w tym w szczególności od tego, czy taki obowiązek został wpisany wprost do umowy o pracę, a ściślej zakresu obowiązków kelnera.

Nawet jednak jeśli ten obowiązek nie został wprost przewidziany w ramach zakresu obowiązków pracownika kelnera, to z ogólnego obowiązku można próbować wywieźć, że generalnie dbanie każdego z pracowników (który ma taką możliwość) o to, aby klient nie wyszedł bez zapłaty, jest elementem obowiązku dbania o mienie pracodawcy, który wynika z kodeksu pracy. Pytanie tylko, jak ma to robić?

Generalnie przecież głównym zadaniem kelnera jest odbieranie zamówień, przynoszenie posiłków itp., a nie monitorowanie sali w poszukiwaniu nieuczciwych klientów. Jeśli jednak da się połączyć dbanie o to, aby klienci nie wychodzili bez płacenia z jego podstawowymi obowiązkami (a to już jest analiza poszczególnych przypadków i okoliczności im towarzyszących), to co do zasady można rozważać odpowiedzialność pracownika w tym zakresie.

Nieco inna sytuacja jest w przypadku zlecenia, gdzie taki obowiązek powinien być wprost wpisany do umowy albo szczegółowo (zapobieganie opuszczeniu lokalu przez klientów bez płacenia rachunku) albo chociaż ogólnie (dbanie o mienie zleceniodawcy). Jeśli taki obowiązek jest wprost wpisany w obowiązkach kelnera zleceniobiorcy, to co do zasady, uniknięcie przez kelnera odpowiedzialności za niedopilnowanie tego, aby klient zapłacił rachunek może być trudne, choć nie niemożliwe. Wszystko będzie zależało od okoliczności towarzyszących temu zdarzeniu, a ściślej ustaleniu, czy kelner prawidłowo realizując swoje obowiązki mógł obiektywnie zapobiec powstaniu szkody u restauratora.

Klient przyłożył kartę i wyszedł. Po chwili pojawił się komunikat, że transakcja została odrzucona. Jeśli kelnerka pracuje na podstawie umowy zlecenia, koszt być może będzie musiała pokryć z własnej kieszeni.

Pracodawca musi wykazać winę pracownika



Odpowiedzialność pracownika jest oparta o zasadę winy, którą pracodawca musi wykazać. W sytuacji opisanej przez czytelnika, zakładając, iż był on zatrudniony na umowie o pracę, winę można byłoby mu przypisać tylko wtedy, gdy kelner miał obiektywną możliwość przeciwdziałania sytuacji polegającej na opuszczeniu przez klienta lokalu bez płacenia. A tutaj już wchodzimy w analizę okoliczności konkretnego przypadku.

Inaczej bowiem ta sytuacja winna być oceniana, gdy kelner pracuje w dużej restauracji, jest mała liczba kelnerów, a dużo zamówień, a inaczej w sytuacji, gdy jest np. dwóch kelnerów i jeden klient. Tutaj sąd (bo w przypadku sporu, sprawa najczęściej kończy się w sądzie) będzie analizował, czy mając na uwadze swoje obowiązki (przyjmowanie zamówień, odbiór gotowych dań z kuchni, itp.) oraz liczbę obsługiwanych klientów/zamówień, i inne okoliczności wskazane przez strony (restauratora i kelnera) kelner był obiektywnie w stanie dopilnować, aby klient nie wyszedł z lokalu bez płacenia.

Inne okoliczności wpływające na odpowiedzialność kelnera lub jej brak



Także inne okoliczności mogą wpłynąć na ocenę sytuacji - np. liczba osób, które mogły zareagować. Jeśli sąd uzna, że doszło do zawinionego zaniechania ze strony kelnera, a było kilku pracowników, którzy mogli zareagować, a tego nie zrobili, powinien odszkodowanie rozłożyć miedzy wszystkich, w zależności od stopnia winy, a jeśli nie da się tego ustalić, to po równo.

Inaczej zapewne też sąd oceni sytuację w kontekście działań/zaniechań kelnera w okresie poprzedzającym oraz następującym po wyrządzeniu pracodawcy szkody. I tak inaczej oceni sytuację, gdy kelner przesiadywał na zapleczu, nie wykonując swoich podstawowych obowiązków, a inaczej jeśli np. zauważył, że klient wyszedł i pobiegł za nim, ale go nie dogonił.

Nie ma więc ogólnej i jednoznacznej odpowiedzi na tak zadane pytanie czytelnika, bez szczegółowej analizy stanu faktycznego. Wszystko bowiem będzie zależało do konkretnego przypadku i każda ze stron będzie w sądzie przekonywała do swojej wersji wydarzeń - restaurator do tego, że kelner miał możliwość zapobiegnięcia sytuacji, w której klient oddalił się bez regulowania rachunku, a kelner że nie miał takiej możliwości z uwagi na zakres obowiązków oraz sytuację w lokalu.

Pracodawca nie może dokonać potrącenia bez wyroku sądowego



Pracodawca co do zasady nie może dokonywać potrąceń innych, niż wskazane w art. 87 kodeksu pracy (dalej jako KP). W kontekście treści zapytania to w przypadku ewentualnej szkody wyrządzonej przez pracownika, odszkodowanie może być potrącone wyłącznie po uzyskaniu przez pracodawcę wyroku nakazującego pracownikowi wypłatę takiego odszkodowania i w ramach egzekwowania tego wyroku przez komornika oraz jedynie do wysokości połowy pensji.

Gwoli ścisłości wskazać należy że od zasady, o której mowa powyżej jest pewnej wyjątek. Pracodawca może bowiem dokonać potrącenia odszkodowania z pensją pracownika bez konieczności uzyskiwania wyroku zasądzającego, wymaga to jednak uzyskania zgody pracownika. Zakładam, że taka sytuacja w przypadku czytelnika nie miała jednak miejsca.

Nienależnie od powyższego, wolna od potrąceń jest kwota minimalnego wynagrodzenia za pracę, ogłaszana co roku przez Radę Ministrów.

Innymi słowy, to pracodawca musi pozwać pracownika o odszkodowanie z tytułu wyrządzenia mu szkody i dopiero, jak pracownik przegra i nie zapłaci, a pracodawca skieruje sprawę do komornika, to będzie mógł potrącać mu to odszkodowanie z wynagrodzenia za prace, ale tylko w ww. granicach.

Potrącenie odszkodowania przy umowie zlecenia



Kompletnie inna sytuacja jest w przypadku umowy zlecenia, która jest regulowana przez przepisy kodeksu cywilnego i nie korzysta z ochrony wynikające z KP. Tutaj zleceniodawca może bez jakichkolwiek ograniczeń dokonywać potrąceń, a to zleceniobiorca, jeśli się z tym nie zgadza, musi pozwać zleceniodawcę do sądu o zapłatę pełnej wysokości wynagrodzenia (bez potrąceń). To jednak zleceniodawca (restaurator) musi przekonać sąd do tego, że kelner miał obowiązek zapobiegnięcia wyjściu klienta bez opłacenia rachunku i że rzeczywiście mógł to zrobić.

Sytuacja zleceniobiorcy jest więc istotnie gorsza niż pracownika, niemniej ma on jeszcze jedno wyjście. Może domagać się ustalenia stosunku pracy. Jeśli wykaże przed sądem, że łączący go ze zleceniodawcą stosunek prawny przypominał o wiele bardziej umowę o pracę niż zlecenie, jego odpowiedzialność za ewentualną szkodę wyrządzoną restauratorowi będzie analogiczna do odpowiedzialności pracownika z wszelkimi z tego tytułu przywilejami.

O autorze

autor

Wojciech Kawczyński

radca prawny, kancelaria Kawczyński i Kieszkowski

Opinie (86) 2 zablokowane

Wszystkie opinie

  • Gastronomia z obsługą powoli kończy się (1)

    Niedługo nie będziecie mieli gdzie pójść i zjeść, a potem uciekać pokryjomu żeby nie zapłacić rachunku.

    Zostaną lokale gdzie najpierw płacicie, a potem dostajecie np. popularna amerykańska restauracja z frytkami i burgerami.

    • 22 6

    • "Restauracja"

      • 5 1

  • Opinia wyróżniona

    Wszędzie standardem powinno być to, że płacimy przy zamawianiu. (13)

    Byłoby po prostu wygodniej. Kelner zawsze mógłby podejść z terminalem gdyby zaszła potrzba coś domówić.

    • 79 15

    • (7)

      A gdzie tak niby jest poza barami szybkiej obsługi, w których zamawiamy przy kasie? Nie przenoś zwyczajów prekariackich do miejsc cywilizowanych.

      • 4 38

      • (3)

        Ja bym wolala zaplacic od razu, zjesc I wyjsc a nie rozpoczynac ceremonial czekania na kelnera, potem czekania na rachunek, jesli platnosc gotowka to czekania na reszte I robi sie 15 Min.

        • 50 1

        • Jak się spieszy, to są bary szybkiej obsługi, gdzie się tak kasuje.

          • 4 40

        • (1)

          Najlepiej też ominąć ceremoniał przygotowania posiłku, strata czasu, to trwa 20 minut, a czasem nawet i pół godziny. Dania od razu powinny być gotowe, nałożyliby w jednym okienku, przy drugim od razu kasowali, odchodzisz z tacką, wybierasz który stolik, zjadasz i wychodzisz. Takie trudne?

          • 8 20

          • to do baru melcznego ;)

            • 7 0

      • (2)

        Wszędzie tak można zapłacić. Ja bardzo nie lubię płacić po więc zawsze sama mówię przy zamawianiu, że już teraz chcę zapłacić bo potem zapomnę. I jeszcze nigdy nie odmówiono mi zapłacenia - nawet w dużych i drogich restauracjach.

        • 11 0

        • (1)

          Mi też, tylko to gość ma powiedzieć, że chce od razu zapłacić, a nie kelner wyprzedzająco. W większości wypadków (80%?) mówię, że chcę zapłacić od razu, ale jeśli kelner podałby mi rachunek przed moją prośbą o niego (obojętnie czy przy zamawianiu, przy jedzeniu, czy po zjedzeniu), byłaby to dla mnie impertynencja i ostatnia wizyta w danej restauracji.

          • 5 4

          • w pełni się z tobą zgadzam!

            • 2 0

    • Zapłać a potem jedz zadowolony niezależnie co Ci przyniosą.

      Człowiek na poziomie dopiero po skonsumowaniu decyduje czy posiłek był zaiste godny zapłacenia. A jeśli nie był, ewakuuje się po cichu, nie zwracając niczyjej uwagi co by oszczędzić dodatkowego wstydu restauracji która ten niezadowalający posiłek przygotowała.

      • 9 21

    • (2)

      Tak, wygodniej.
      - czy coś do picia, na początek? terminal;
      Po 5-10 minutach przychodzi i:
      - co dla państwa? terminal;
      Przy podaniu posiłku jeden z gości domawia sok, więc znów terminal;
      Po zjedzeniu posiłku i odbiorze talerzy pyta, czy coś jeszcze,
      - dla mnie kawa/lody/sernik/ terminal.

      W sumie będzie 4 razy biegł po terminal zamiast jednego razu. Wygoda jak cholera. A jeśli klienci rozliczają się osobno i gotówkowo, to kelner jest de facto wyłączony z obsługi innych stolików.

      • 6 9

      • (1)

        W jakiś porąbanych miejscach dla rurkowców, gdzie wszystko musi być "ą", "ę" może to tak wygląda. W normalnej restauracji dla normalnych ludzi wygląda to tak, że prosisz o o rosołek na pierwsze, na drugie kotlecik schabowy z kością, ziemniaczki, ogóreczka, kompocik na deser. Tyle, tyle, tyle kosztuje, płacisz i dostajesz. W czym problem?

        • 12 6

        • wracaj sebix do jaskini i zostaw świat dla ludzi obytych bardziej niż w makdonaldzie.

          • 2 7

    • jesteś dzban i Ci co dają łapki wgórę !!! płaci się za usługę po wykonaniu jej !!! a nie przed

      • 2 7

  • Opinia wyróżniona

    U (5)

    Prawdziwych kelnerów już nie ma!..to rzadkość być obslugiwanym przez wykwalifikowanego gastronomomika!

    • 47 9

    • Kelner w Gdańsku:
      -student(status studenta, bo mniejszy zus)
      -umowa zlecenie
      -minimalna krajowa, bo przecież "som napiwki"

      Gdzie tutaj szukasz profesjonalizmu hah?

      • 29 0

    • Poczekaj aż będą Cię obsługiwały maszyny to będziesz mówił o prawdziwych kelnerach (1)

      • 6 2

      • Jeśli będzie tak jak napisałeś, to kto będzie płacił za "darmowe posiłki" robót czy pracodawca, a może producent ?

        • 0 0

    • nie masz racji. nie generalizuj. w 90% są bardzo mili w obsłudze. wiedzą, że jak będzie odwrotnie to nic nie dostaną extra

      • 4 3

    • To prawda. Dziś nawet o gastronomika trudno, a co dopiero o gastronomomika!

      • 4 2

  • (3)

    Patologia jest ze kelner to jedyny zawod który oczekuje od każdego klienta napiwek.....

    • 18 8

    • Ale to nie wina jego, tylko szefa, który płaci mu ochłaby, "bo przecież som napiwki".

      • 7 5

    • Bzdura.

      Jak ocenisz obsługę na plus to dajesz, w czym problem...

      • 1 1

    • Podwójna patologia

      Patologią jest wyzysk pracodawcy, który proponuje kelnerowi 16zl/h bo resztę sobie dobije tipami.. nigdzie nie spotkałam się, żeby płacili najniższą. Stąd oczekiwanie na napiwek bo chcą mieć na chleb.

      • 0 0

  • (5)

    Zwykłe łupienie pracownika, byle można było przyoszczędzić. Czytałem niedawno podobny artykuł na temat odpowiedzialności materialnej spadającej na obsługę, i przyznam, że jestem tym zbulwersowany. I ten bezczelny tekst jakiegoś pseduo-menadżera, który twierdzi, że "gdy popuści się obsłudze z takami incydentami, to zaraz będzie sprowadzać tu znajomych, żeby jedli i uciekali bez płacenia".... Porażka.
    Trochę to chamstwo, że kelner(z reguły studenciak zatrudniony na czarno/śmieciówce) nie dość, ze ma biegać, obsługiwać klientów,to do tego robić za ochronę i odpowiadać finansowo za bezczelnych "klientów" okradających restaurację, a to wszystko z tych drobianków które zarabia? Wychodzi na to, że pracownik w ramach obowiązków musi być kelnerem, ochroniarzem oraz sprinterem, szamotać się/bić z każdym Sebkiem i lodową Karyną z tiktokiem, którzy zjedli i próbują nawiać, a to wszystko za te chwalebne 13 zł/godzina na czarno?;) Po prostu pracodawcy szukają sposobów na łupienie nie tylko klientów, ale też personelu.
    Ja wam dam następnym razem wspieranie gastronomii;)

    • 39 5

    • (1)

      To jest właśnie turbokapitalizm o jaki walczyliśmy. Pracownik jest niewolnikiem i ma zarabiać kasę, którą właściciel zabiera i daje tylko ochłapy. Faktycznie, wspaniały system.

      • 13 0

      • Nie zgadzam się z tobą. W tej chwili jesteśmy raczej bliżej rynku pracownika niż pracodawcy (a ściśle rzecz biorąc, to warunki dyktuje wykwalifikowany/doświadczony pracownik).

        No i spróbuj się postawić na miejscu restauratora (właściciela).
        W jaki sposób ma zmotywować obsługę do tego, żeby zwracała uwagę na konsumentów, którzy próbują zniknąć bez płacenia?
        Oczywiście rozumiem, że sytuacje mogą być różne i warto każdy przypadek ocenić indywidualnie. Ale decyzja właściciela knajpy, o tym, że straty z tytułu wszelkich nieopłaconych rachunków bierze na siebie, to pętla na szyję. Zwłaszcza, jeśli zatrudnia dodatkowych kelnerów sezonowo na zlecenie.

        • 0 10

    • (2)

      Za uczniów nie trzeba płacić ZUSu, więc zatrudnianie ich na czarno czy to w ramach umowy zlecenia, czy umowy o pracę wydaje się mieć umiarkowany sens.

      Skąd wiesz, że tak się dzieje? Masz doświadczenie w branży gastronomicznej?

      • 1 0

      • Widziałeś chociaż jedną knajpę w życiu, w której dostajesz paragon za napiwek? (1)

        • 0 4

        • A co to ma do rzeczy? Mówimy o wynagrodzeniu płaconym kelnerom przez ich pracodawcę/zleceniodawcę.

          Mój ojciec wiele lat temu mieszkał w USA. Opowiadał mi, że kelnerom do tamtejszego PITu urząd skarbowy dodaje bodaj 10% i to opodatkowuje jako "napiwki". W Polsce nie ma takiej praktyki.

          • 1 0

  • Jesli ma powierzona kasę tylko na swoja wyłaczność i odpowiedzialność materialna to oczywiscie! (1)

    W innym przypadku przepisy Kodeksu >Cywilnego między własciciel- pracownik

    • 3 6

    • Nie każdy jest śmie../niewolnikiem, gdyby jakiś bezczelny Janusz byznesu chciał zabrać mi dniówkę, bo nie dogoniłem jakiegoś cwaniaka, który nie zapłacił, to dopieroby zobaczył co to dostać nauczkę. Kodeks cywilny kodeksem, jak byznesmami tak lubią prawo, to czemu janusze byzensu nie slyszeli o kodeksie pracy i legalnych umowach?

      • 7 0

  • (3)

    Gastro to patologia. Modne kanjpy nad Motławą płacące 5 zl/h i wystawiające zagranicznym turystom fakturę proformę zamiast rachunku żeby nie płacić podatków to norma. Umowę o pracę ma czasem tylko kuchnia, która się buntuje i dostaje najniższą krajową i resztę pod stołem. Nie wiem czy jest jakaś branża tak przeżarta patologią jak gastro.

    • 32 3

    • jest - budowlanka

      • 8 1

    • Jest transport, konkretnie kierowcy zawodowi ciężarówek (1)

      Też płacą najniższą plus pod stołem.

      95% firm z naszego regionu tak płaci.

      • 6 2

      • Tak było 20 lat temu

        • 0 4

  • Wszystko zależy od podpisanej umowy o pracę i warunków zawartych w umowie.

    • 1 2

  • XD nono

    może jeszcze odciąganie z "pensji" za potłuczone szkło, ha tfu na takich pracodawców i do pipu z nimi

    • 17 0

  • Opinia wyróżniona

    Nie tylko restauracje (4)

    Podobna sytuacja spotkała mnie i moje koleżanki w sklepie Wittchen, gdzie za skradziony produkt (złodziej zrobił to tak doskonale, że dopiero podczas zliczania produktów na koniec dnia dowiedziałyśmy się o kradzieży na kwotę 1200 zł) musiałam oddać pieniądze zarabiając na cały etat 1800 zł...

    • 42 3

    • No to nieźle dałaś się zrobić (1)

      • 9 15

      • Nie "dała się zrobić"

        tylko takie są realia w każdym sklepie, gdzie nie ma ochroniarza - wtedy to on odpowiada, nie kasjer.

        • 12 3

    • Witthen ? (1)

      To tam tak mało płacą ?? wierzyć się nie chce..

      • 4 1

      • Wytłumaczcie mi coś.

        Dlaczego pracujecie w takich miejscach gdzie odwala się wobec Was takie przekręty?

        • 2 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Pracodawcy w Trójmieście

Forum

Najczęściej czytane