• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Ciekawe zawody: terapeuta par

Agnieszka Śladkowska
2 lipca 2020 (artykuł sprzed 3 lat) 
O sukcesie pary można mówić wtedy, gdy wypracuje ona system samonaprawczy, który pomoże powracać do dobrej relacji po kryzysach, kiedy radzi sobie sama poza ścianami gabinetu, potrafi rozpoznać destrukcyjny cykl i zatrzymać się, aby naprawić to, co się zepsuło - Kamila Szyntar. O sukcesie pary można mówić wtedy, gdy wypracuje ona system samonaprawczy, który pomoże powracać do dobrej relacji po kryzysach, kiedy radzi sobie sama poza ścianami gabinetu, potrafi rozpoznać destrukcyjny cykl i zatrzymać się, aby naprawić to, co się zepsuło - Kamila Szyntar.

W dzisiejszym odcinku cyklu "Ciekawe zawody" rozmawiamy z Kamilą Szyntar o zawodzie psychoterapeuty par, który cieszy się coraz większym zainteresowaniem. W ubiegłym miesiącu o pracy z kryzysem w organizacjach rozmawialiśmy z Witoldem Rosiakiem. Kolejny wywiad już za miesiąc.



Z jednej strony szybkość życia, roszczeniowość dotycząca relacji i coraz większa otwartość ludzi na radzenie się ekspertów w prywatnych sprawach, z drugiej strony GUS alarmuje, że rozpada się co trzecie zawierane małżeństwo, więc można pomyśleć, że wcale nie szukamy pomocy, tylko od razu przechodzimy do ostrego cięcia. To jak to w końcu jest, psychoterapeuci mają pełne ręce roboty czy każdy klient jest na wagę złota?

Kamila Szyntar: - Nie narzekamy na brak klientów. Jedna trzecia par się rozwodzi, ale to nie znaczy, że pozostałe dwie trzecie żyją spokojnie i szczęśliwie. Terapeuta par nie tylko pomaga odnaleźć sens funkcjonowania pary w kryzysie, ale towarzyszy także w procesie układania relacji po rozstaniu, uwzględniając dobro dzieci.

Jak wygląda praca terapeuty par?

- Terapię może prowadzić jeden terapeuta, ale może też dwóch. Od początku zapraszam do gabinetu parę po to, żeby poznać perspektywę obojga partnerów. Pierwsze spotkania służą rozeznaniu, z czym przychodzi para, i sprawdzeniu, czy trafiła pod dobry adres. Czasem bardziej użyteczna okazuje się być terapia indywidualna czy konsultacja psychiatryczna. Pary zgłaszają się z różnymi kłopotami.

Co najczęściej musi się zadziać w związku, żeby para zdecydowała się szukać pomocy u specjalisty?

- Motywacje bywają przeróżne. Często okazuje się, że jedno lub dwoje partnerów już wcześniej myślało o takiej formie pomocy. Jednak czas od zrodzenia się myśli do zgłoszenia bywa bardzo długi. Dopiero jakieś trudne wydarzenie staje się tym ostatecznym impulsem. To może być intensywna kłótnia, zdrada, trudności wychowawcze z dziećmi. Skoro para przychodzi, szuka pomocy, to pod tym kryje się prawdopodobnie informacja - "jeszcze mi zależy". Kiedy słyszę czy obserwuję, że para się kłóci, to postrzegam to jako oznakę, że nadal są w związku emocje, nawet jeśli negatywne, to bardzo silne. Gorzej jeśli w związku jest dużo wrogości lub wycofania i głębokiej bierności.

Ten poligon emocjonalny w gabinecie terapeuty: niespełnione oczekiwania, zdradzona miłość, frustracja, złość - czy zdarza się, że te emocje zostają i wieczorem przy kolacji myśli się o rozwodach klientów?

- W tym ma nam pomóc superwizja i własna terapia, ale jesteśmy ludźmi i choć staramy się tego nie robić, to skłamałabym, mówiąc, że zawsze się to udaje i nie myślę czasem o sprawach moich klientów.

Żeby terapeuta mógł wykonywać swój zawód, musi najpierw przejść terapię, by poradzić sobie ze swoimi problemami?

- W uproszczeniu tak można to nazwać. W trakcie własnej psychoterapii uzyskujemy większy wgląd w siebie. Praca psychoterapeuty to niekończąca się praca nad sobą. Jeśli ktoś myśli o pracy terapeuty, a wybiera właśnie studia, to może rozważyć studia psychologiczne, lekarskie, pedagogiczne lub inne kierunki humanistyczne i społeczne. Po studiach lub w ich trakcie może rozpocząć kurs psychoterapii. Taki kurs to pięć lat szkolenia w wybranym nurcie psychoterapeutycznym. Mnie bliskie jest rozumienie systemowe. Takie, które widzi parę i rodzinę jako system naczyń połączonych, w którym wszystkie osoby na siebie oddziałują na zasadzie sprzężeń zwrotnych. Wracając do szkoły psychoterapii, to w jej programie mieści się około 1,2 tys. godzin wykładowo-seminaryjnych, specjalistyczne warsztaty i własna psychoterapia. W szkole zaczyna się też prowadzić psychoterapię pod nadzorem superwizora. Na koniec zdaje się egzaminy, trzeba także przedstawić opis prowadzonego przez siebie procesu terapeutycznego. Do tego dochodzi obowiązkowy staż kliniczny w akredytowanym ośrodku, który trwa co najmniej 250 godzin. To wszystko to pierwszy etap. Jeśli ktoś chce zdobyć certyfikat psychoterapeuty uznawany przez Polskie Towarzystwo Psychologiczne, Polskie Towarzystwo Psychiatryczne bądź jedno z towarzystw należących do Polskiej Rady Psychoterapii, to po ukończeniu szkoły musi prowadzić samodzielnie psychoterapię przez pięć lat i pozostawać nadal pod opieką superwizora. Superwizja to nieodzowny element pracy terapeuty i powinien być kontynuowany przez całą praktykę. To nasz etyczny obowiązek.

Superwizja to obserwowanie pracy psychoterapeuty przez starszego stażem?

- Superwizja polega na konsultowaniu procesów terapeutycznych z psychoterapeutą o uprawnieniach superwizorskich. Ma przede wszystkim pomóc terapeucie w przyjrzeniu się jego własnemu doświadczeniu w pracy z pacjentem, uczulić na ewentualne przeszkody, w tym leżące w kontakcie po obu stronach - terapeuty i pary. Czasem superwizor zwraca uwagę na jakiś aspekt w terapii, który został pominięty lub który warto byłoby pogłębić. Czuwa również nad jakością świadczonych usług terapeutycznych. Reasumując, superwizor ma być pewnego rodzaju wsparciem i "dodatkowym okiem", które zapewniać będzie bezpieczeństwo.

Jakie są możliwości pracy w zawodzie po ukończeniu studiów i kursu?

- Jest kilka możliwości. Można otworzyć swój gabinet, można pracować w poradni, w której jest prowadzona terapia par, ale także w fundacjach i projektach miejskich, gdzie np. bezpłatnie realizowana jest terapia dla par.

W jaki sposób klienci wybierają psychoterapeutę?

- Zazwyczaj z polecenia. Jest jednak grupa osób, które poszukują pomocy za pośrednictwem internetu. Sugerując się przy tym opiniami przeczytanymi w sieci. Wtedy zdarza się, że to liczba gwiazdek zdecyduje, komu powierzymy temat naprawy małżeństwa, związku.

To jak powinno się wybierać dobrego terapeutę, na co zwrócić uwagę?

- Na pewno na to, jakie ma kwalifikacje. Konkretne studia plus ukończenie kursu psychoterapii to najlepszy wybór, ale zawód psychoterapeuty nie jest w Polsce należycie uregulowany. To znaczy, że psychoterapeutą może być każdy. Praca psychoterapeutyczna to poważny proces, który wymaga wiedzy, rzetelności, odpowiedzialności. Jeśli ktoś szuka profesjonalnej pomocy, warto sprawdzić kwalifikacje osoby, czy skończyła szkołę mającą akredytację Polskiego Towarzystwa Psychologicznego, Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego lub towarzystwa zrzeszonego w Polskiej Radzie Psychoterapii. Warto sprawdzić, czy osoba ma swojego stałego superwizora, czy należy do sekcji, czy pozostaje poza środowiskiem.

Może się okazać, że osoba ma niezbędne certyfikaty, a jednak coś nie zagra i podczas spotkania nie będziemy czuć się dobrze. A może to nie jest warunek do udziału w terapii, że musimy czuć "chemię" z naszym psychoterapeutą? Może się też przecież okazać, że jedno z pary jest na tak, a drugie wręcz przeciwnie.

- Zarówno para, jak i psychoterapeuta powinni czuć się komfortowo. Po konsultacjach obie strony mogą zrezygnować. Mam taki zwyczaj, że pod koniec pierwszego spotkania pytam klientów, jak im było w kontakcie ze mną. Zaznaczam też, że jeżeli ktoś w jakimś momencie procesu terapeutycznego poczuje się niezrozumiany lub pominięty, to warto o tym otwarcie powiedzieć. Pozwala to na dalszy dialog. Informuję też swoich klientów, że w psychoterapii par może nastąpić taki naturalny moment, kiedy zaczynamy wracać do trudnych spraw, rozdrapywać rany i wówczas może być pokusa, aby się wycofać. Pomimo trudnych emocji zachęcam parę do rozmowy, jest wtedy szansa na zrozumienie i nieprzerwanie terapii.

To oznacza, że psychoterapeuta musi być osobą otwartą, żeby do tej otwartości skutecznie zachęcać. Jakie jeszcze cechy powinien posiadać, żeby sprawdzić się w tym zawodzie?

- Elementem niezbędnym w pracy terapeuty jest życzliwe zaciekawienie innymi ludźmi, postawa neutralna, nieoceniająca, pełna poszanowania i zrozumienia. Spotkanie z parą to proces bardzo interaktywny. Przydatna jest umiejętność formułowania pytań, analizowania i syntetyzowania tego, co wnoszą klienci.

Czy gdybyś miał(a) problemy w związku, skorzystał(a)byś z pomocy psychoterapeuty?

Bywa, że pary oczekują prostych rozwiązań i szukają gotowej recepty na udany związek?

- Zdarza się, że pacjenci oczekują prostej instrukcji obsługi związku. Czasem oczekują roli sędziów. Jako psychoterapeuta nie mówię, co jest złe, a co dobre, wspólnie z parą badam i przyglądam się konsekwencjom takiej czy innej decyzji oraz jej wpływu na relację w związku. Bliskie jest mi myślenie postmodernistyczne, w którym dużą wagę przykłada się do języka, który kształtuje wewnętrzną i interpersonalną rzeczywistość, determinuje subiektywne doświadczanie i zachowanie człowieka. Dla lepszego zrozumienia podam przykład - załóżmy, że partnerka mówi do mężczyzny - "Jesteś maminsynkiem". W efekcie wywoła to w nim złość, poczucie niezrozumienia, frustrację, a w dalszej kolejności kłótnię. W gabinecie zachęcam do dbałości i uważności w stosowaniu języka, zapraszam do poszukiwania nowych słów, nowego znaczenia i spojrzenia na tę sytuację jako pewien rodzaj lojalności partnera wobec swojej mamy, który utrudnia otwartość partnerki wobec niego. Takie rozumienie wprowadza inną perspektywę, poszerza kąt wzajemnego otwarcia się na siebie partnerów.

Jest takie postrzeganie, że szkoda pieniędzy na psychoterapeutę, bo można pójść na dobry obiad z partnerem i jakoś się ułoży.

- No właśnie jakoś, tylko czy to będzie satysfakcjonowało parę? Nieprzepracowane sprawy potrafią wracać w najmniej spodziewanym momencie, a obiad, choć jest miłym gestem, to rzadko rozwiązuje poważne problemy. W podejściu systemowym spotykamy się z klientami z reguły dwa razy w miesiącu. Koszt takiej wizyty zależy od terapeuty, ale to średnio od 150 do 250 zł za sesję. A zyski są nie tylko dla tej relacji, ale dla obu osób i ich przyszłych relacji. Ludzie poznają lepiej siebie, łatwiej im określić swoje potrzeby i zrozumieć mechanizmy, które podświadomie kierują ich życiem. Takim przykładem może być praca z genogramem, w uproszczeniu psychologicznym drzewem genealogicznym. Dzięki pracy genogramowej para może przyjrzeć się strukturze rodziny, wzajemnym relacjom emocjonalnym między jej członkami, odkryć tradycje przekazywane z pokolenia na pokolenie, historie i mity rodzinne. Przykładem tego może być zrozumienie, dlaczego partnerce trudno przyjąć pomoc od partnera, gdy odkrywa, że nieświadomie realizowała mit silnych kobiet przekazywany w tej rodzinie z pokolenia na pokolenie. Albo inny przykład - partner za wszelką cenę chce ratować małżeństwo mimo komunikatów, że nie ma to sensu, bo w jego rodzinie nie było rozwodów. Gdyby się zgodził, to sprzeciwiłby się wzorcom jego rodziny. Uświadamiając klientom takie przekazy, dajemy szansę parze na podejmowanie własnych decyzji, a nie tylko nieświadome realizowanie nadanej drogi.

Jak kształtują się zarobki psychoterapeutów od par?

- To zależy od miejsca, w którym pracuje. Zaczynając pracę w państwowych poradniach, zarobki plasują się trochę powyżej najniższej krajowej. Z kolei pracując we własnym gabinecie, będzie to uzależnione od tego, ilu przyjmie się pacjentów. W naszym żargonie mówi się, że tyle, ile pomieści - i nie chodzi tu o pomieszczenie w kalendarzu, ale o pomieszczenie emocjonalne. Nie sztuką jest umówić 10 pacjentów dziennie, ale pytanie, czy każda z tych sesji będzie rzetelna?

Co w tej pracy jest najlepsze? Szczęśliwe pary, które w chaosie odnajdują siebie na nowo?

- To miłe uczucie dla terapeuty, kiedy widzi, że mógł się przydać. O sukcesie pary można mówić, wtedy, gdy wypracuje ona system samonaprawczy, który pomoże powracać do dobrej relacji po kryzysach, kiedy radzi sobie sama poza ścianami gabinetu, potrafi rozpoznać destrukcyjny cykl i zatrzymać się, aby naprawić to, co się zepsuło. Jednak nie wszystkie terapie kończą się decyzją o dalszym byciu razem. Niektóre pary decydują o zakończeniu związku. Terapia pomogła im podjąć decyzję, pozwoliła dowiedzieć się czegoś ważnego o sobie i partnerze. Pomogła odkryć własne oczekiwania i bagaż, z jakim weszli do związku. Ta większa wiedza i świadomość siebie pozwoli na życie, choć osobno, ale bez żalu i gniewu. Dopomoże również w niepowtarzaniu pewnych wzorców zachowań w nowych związkach. Niezależnie od tego, jak zakończy się dany proces terapeutyczny, to za każdym razem praca z parą jest ciekawym i cennym dla terapeuty spotkaniem.

Trójmiejski rynek pracy to różnorodność i ciągłe, dynamiczne zmiany. Ciekawe, niszowe profesje i zawody, które w chwilę zdobywają popularność. Chcemy pokazać czytelnikom nie tylko warte poznania profesje, ale także niezwykłych ludzi, którzy z pasją opowiadają o swojej pracy. Temu ma służyć cykl wywiadów "Ciekawe zawody".

Opinie (154) ponad 10 zablokowanych

  • (3)

    Odkąd zobaczyłem kiedyś babkę od "madrości" z "okryj obfitość" to już wiem, że strzyzenie owiec z $$ ma niejedno oblicze;)

    • 58 7

    • Kiedyś miało się koleżanki a teraz 10 000 znajomych na FB ... (1)

      • 11 0

      • no wlasnie !

        • 3 0

    • Każdy orze jak może :)

      • 3 1

  • Do takiej Pani (2)

    to ja bardzo chętnie na terapię się zgłoszę... :)

    • 10 44

    • (1)

      No i właściwie co byś jej powiedział ? Jestem tu ponieważ przede wszystkim pani wygląd się liczy?

      • 15 0

      • Podobno geje są częstymi bywalcami

        • 2 6

  • wspólnota trudnych małżeństw - Sychar. Dużo dobrego słychać o tej wspólocie. (8)

    Charyzmatem Wspólnoty Trudnych Małżeństw sychar jest dążenie jej członków do uzdrowienia sakramentalnego małżeństwa, które przeżywa kryzys.

    • 12 47

    • Wspólnota Domowego Kościoła - dla małżonków sakramentalnych (5)

      Domowy Kościół jest małżeńsko-rodzinnym ruchem świeckich w Kościele, działającym w ramach Ruchu Światło-Życie, który jest jednym z nurtów posoborowej odnowy Kościoła w Polsce.

      Zapraszamy małżeństwa, które pragną wspólnie wzrastać duchowo we wspólnocie i pogłębiać swoją wiarę.
      Wspaniała sprawa !

      • 8 20

      • (3)

        Czy jesteście wpisani do Polskiego Towarzystwa Psychologicznego bądź Psychoterapeutycznego?

        • 20 2

        • Co za różnica? (2)

          Skoro dla nich jedynym oparciem związku jest wiara, to potrzeba im doradcy od spraw duchowych. Jeżeli komuś to odpowiada, niech korzystają i żyją po swojemu.

          • 4 12

          • (1)

            Kwestia nadzoru, profesjonalizmu i metodologii.

            • 10 3

            • Uhm.

              Wiesz, jako absolwent psychologii powtarzam zawsze, że 99% moich współabsolwentów roweru bym nie dał potrzymać, a co dopiero dać grzebać sobie w głowie.

              • 11 1

      • prosze to przeniesc do dzialu ogloszen

        • 8 2

    • Jarek daj spokój

      Jakich terapeutów, psychologów zatrudnia ta wspólnota? Proszę o konkrety. Jakie kompetencje, poza trzymaniem różańca posiadają owi charyzmatariusze? Czy w 21 wieku dalej ktoś wybiera wierzyć niż wiedzieć?

      • 7 0

    • Nic dobrego nie słychać. Słychać tylko od ciebie

      Czy to jest jakas sekta?

      • 1 0

  • Współczesne związki czy małżeństwa można odnieść do jakości rzeczy z lat minionych. (9)

    Łatwiej jest wyrzucić i kupić nowe niż konserwować i naprawiać, żeby służyło przez całe życie.

    • 40 8

    • Z drugiej strony kiedyś ( w niektórych kręgach nadal) możesz żyć z kimś do grobowej deski, mimo przemocy, rozpadu więzi czy braku życzliwości . Bo można być razem ale osobno.

      • 20 2

    • bo konsumpcjonizm ma duzy wplyw na jakosc i trwalosc zwiazkow, dokladnie traktujemy partera jak model telefonu lub agd (1)

      to zasmucajacy fakt

      • 14 3

      • To kwestia charakteru, jeden wybiera ( świadomie lub nie) cierpienie, drugi hedonizm . Ale jest sporo osób pośrodku, które są jednak szczęśliwe w związku ;)

        • 7 1

    • ciągnąc tę jakże bystrą analogię (4)

      jak musisz coś co drugi dzień naprawiać i konserwować bo inaczej się sypie to znaczy, że czas kupić nowe.

      • 10 2

      • To może źle naprawiasz? (3)

        • 4 6

        • (2)

          A może naprawiasz na siłę nie przyjmując do wiadomości,że naprawiany obiekt to od dawna trup?

          • 5 0

          • (1)

            Czasami trzeba po prostu usłyszeć się nawzajem, bez ocen i osadów. Wspólnie dojść do niezaspokojonych potrzeb i wartości za którymi tęsknimy . Wtedy może się okazać, że trup jednak jest żywotny ;) Pozdr.

            • 5 4

            • o, to czyli analogia ze sprzętem agd jednak nie jest taka dobra?

              • 3 0

    • Ale po co

      Jeśli coś się psuje to będzie się psuć. Nie można ratować czegoś co nie ma sensu

      • 3 0

  • Neokatechumenat jest bardzo dobry dla małżeństw i rodzin (10)

    dla samotnych zresztą też

    • 9 35

    • lepsza jest pielgrzymka do siatyni Al-Kaba w Mekce

      • 2 2

    • Neokatechumenat nie rozwiązuje problemów par (7)

      Śmiem twierdzić że jest odwrotnie - we wspólnotach neo jest tendencja do promowania wielodzietnych rodzin. Potem matka jest zajechana opieką nad szóstką dzieci a ojciec haruje od rana do nocy by je utrzymać.

      • 12 2

      • no właśnie rozwiązuje, bo te małżeństwa (nie "pary") nie rozpadają się (5)

        i dają sobie radę nie gorzej od innych, a często nawet lepiej

        • 1 10

        • (4)

          no, nie rozpadają się, bo kto by chciał kogoś z szóstką dzieci

          • 9 1

          • no właśnie, wiele kobiet z szóstką dzieci o wiele lepiej wygląda niż singielki po 30 (3)

            • 0 5

            • zależy jaki kto ma fetysz, nie oceniam

              • 2 0

            • A co to ma rzeczy? Wybierasz partnera po wyglądzie?

              • 2 0

            • moze lepiej wygladaja, gdy te dzieci je zaslaniaja

              zenujaca argumentacja

              • 3 1

      • bzdura

        • 1 0

    • won mnie z religią, niszczy umysł

      • 3 2

  • Wiek (36)

    tej Pani to góra 30 lat czyli doświadczenia życiowego zero. Nie skorzystałbym z pomocy takiego fachowca.

    • 55 35

    • (11)

      Nie trzeba mieć doświadczenia życiowego - wystarczy mieć wiedzę ( poza tym psychoterapia opiera się na konkretnych założeniach danego nurtu i wg nich, a nie własnych doświadczeń prowadzisz pacjęta/klienta). Nie ma to jak deprecjonowanie wartości drugiego, nie mając bladego pojęcia o zagadnieniu, prawda?

      • 28 11

      • zgodze sie z Majkiem, doswiadczenie poparte wiedza, to obiektywne zalozenie a nie deprecjonowanie. (6)

        no i wiedza podpowiada "pacjenta"

        • 10 4

        • (2)

          Może tak być, a nie musi. Doświadczenie często prowadzi do rutyny, a wtedy może umknąć coś ważnego .

          • 4 4

          • prawie o podstawach, a ty ucieksz w skrajnosc (1)

            • 3 3

            • Często książkowa wiedza mija się z rzeczywistością. Niestety doświadczałem tego. Życie pisze tak różne scenariusze, że podręczniki tego nie obejmują.

              • 2 1

        • EN (2)

          A czy Majk pisząc swój komentarz sugerował się obiektywizmem czy deprecjonował - tego nie wiemy i pewnie prawdy nie poznamy ;)

          • 2 1

          • chyba kogoś coś dotknęło przesadnie - może terapia by się zdała? (1)

            • 0 2

            • Ja akurat jestem zdania, że raz na jakiś czas, każdy powinien skorzystać z wizyty u psychoterapeuty lub psychiatry. Tak, że w żadnym razie mnie nie dotknął twój komentarz :)

              • 3 1

      • wręcz przeciwnie (3)

        wiedza teoretyczna to niestety nie wszystko - to tylko część tego, czym powinien wykazać się kompetentny psycholog; poza wiedzą potrzebna jest też intuicja, empatia i przede wszystkim doświadczenie życiowe - podzielam więc opinię Majka - a dorobiona wybujała ideologia psychologiczna, by w odwecie deprecjonować Majka, tylko tego dowodzi

        • 4 4

        • (2)

          O jakim doświadczeniu życiowym piszesz? Czy terapeuta par będzie dobry tylko wtedy gdy przeżyje rozpad własnego związku? Albo tragedie rodzinną? Zdradę? Wiedza i empatia wystarczą, owszem nabyte doświadczenie jest plusem, ale wg mnie nie warunkiem koniecznym.

          • 7 1

          • (1)

            Nie. Ale nie bedzie w stanie obiektywnie wypowiadac sie na tematy wspolnego koegzystowania bedac jedynakiem mieszkajacym na studiach na stancji (w pojedynke) i dalej, w doroslym zyciu samemu. Ja o wkurzajacych mnie okruchach zgarnianych na podloge a pani co na to? Daj mezczyznie wiecej przestrzeni? Zrozum go? Popros by posprzatal etc. I mowie to jako spycholog. Np nie podjelabym sie leczenia czlowieka po traumie spowodowanej strata dziecka, meza, zony bo uwazam, ze nie umiala bym sie na tyle wczuc w jego emocje na ile sie powinno.

            • 0 3

            • To nie jest kwestia wczucia tylko odpowiednich narzędzi .

              • 3 0

    • Ogólnie moim zdaniem powinniśmy zatrudniać w każdym zawodzie dopiero ludzi w wieku 50 lat (4)

      dopiero jak już nabędą życiowego doświadczenia.

      • 12 10

      • Jest to szczególnie ważne w chirurgii naczyniowej oka

        • 8 2

      • czyli deprecjonowales

        • 3 3

      • A do tego czasu co taka osoba miałaby robić? (1)

        I skąd brać doświadczenie?

        • 8 0

        • Uczyć się na żywym organizmie i przez pewien czas niszczyć ludzkie związki, jak to uczeń w każdym zawodzie. Życia nie można zawrzeć w podręczniku, nie ważne jak byłby gruby. Doświadczałem porad adeptów sztuki psychicznej. Część pomysłów jak to mówią brzydko, "z d...". Jedynie dwóch doświadczonych psychologów, mających na co dzień kontakt z życiem na pierwszym spotkaniu dostrzegło istotę problemu.

          • 2 2

    • (1)

      No to przez 1/2 godzinki podzieli sie z ludzmi wiedza ksiazkowa. A pozniej wystawi fakturke. Za te wiedze.

      • 8 3

      • A jaki powinien mieć staż terapeuta, żeby nie podzielić się przez 1/2 godzinki wiedzą książkową i wystawić fv za coś więcej?

        • 0 0

    • Ah ta gloryfikacja wieku i rzekomego doświadczenia... (10)

      To tak jakby zakładać, że lekarz, który nie był chory na raka nie powinien zabierać się za jego leczenie.

      • 14 8

      • chybione porownanie (3)

        • 8 6

        • (2)

          a ty wiesz, że terapeuci od uzależnień czy depresji też nie muszą być uzależnieni czy w depresji, żeby pomóc?

          • 10 3

          • (1)

            Nie muszą chorować, wystarczy że mają wielokrotny kontakt z chorymi i wtedy powoli zaczynają ich rozumieć.

            • 0 0

            • A skąd mają mieć wieloletni kontakt z chorym, skoro jako młodzi są wg ciebie skreśleni ze względu na wiek?

              • 1 0

      • (3)

        słabe porównanie ......chodzi o lekarza który nie jednego raka wyleczył a propo doswiadzenia

        • 1 2

        • (2)

          Ale gdzieś musi zdobyć to doświadczenie - lecząc chorych, nieprawdaż?

          • 0 0

          • (1)

            Tak, jako rezydent, asystent, stażysta, aplikant. To świetna droga dla wybitnych specjalistów w swojej dziedzinie.

            • 0 0

            • To napisz mi proszę, po jakim czasie wg ciebie psycholog/psychoterapeuta jest doświadczony i jak ma zdobyć doświadczenie?

              • 0 0

      • też mi porównanie... chyba problem ze zrozumieniem jest... (1)

        pod słowem "doświadczenie" nie kryje się to, że ktoś musi koniecznie przeżyć coś osobiście, ale np. zetknąć się wielokrotnie z daną sytuacją w różnych okolicznościach np. wśród bliskich, znajomych (nie tylko ucząc się, posiadając "suchą wiedzę")

        • 4 3

        • A skąd pewność, że młoda osoba przeżyła mniej sytuacji życiowych niż osoba starsza?

          • 5 2

    • (1)

      soorki ale wole kogoś dojrzałego, wiem że wiek nie zawsze ma znaczenie ale wolę kogoś kto już z nie jednej miski jadł, sam wiem z doświadczenia że miski mają różne kształty i różna zawartość, zatem co może mi powiedzieć osoba która codziennie je z tej samej?? mimo zdobytej teoretycznej wiedzy?

      • 3 3

      • Otóż to.

        • 3 2

    • Wiek

      Hmmmm, zaręczam, że ma więcej i już spore doświadczenie psychoterapeutyczne, młody wygląd wcale nie świadczy o wieku.

      • 6 1

    • (1)

      Arthur Rimbaud w wieku 30 lat miał już niemal wszystko za sobą i jedyne, co istotnego jeszcze go czekało w życiu, to amputacja nogi i śmierć.

      • 2 0

      • jednak tez nie mial doswiadczenia, o ktorym tu prawimy

        a stwierdzenie "niemal wszystko" odnosi sie jedynie, jak sadze, do jego tworczosci

        • 0 1

    • A tu ekspert od wieku, po czym wylicza? Zawsze mnie to ciekawi.

      • 2 0

  • Ja też kiedyś chodziłem (17)

    z byłą dziewczyną na jej życzenie terapię związku :), Ja dziś mam super żonę i dwóch wspaniałych synów a ona jest po 40 i nie ma nikogo... Wychodzi na to, że to nie ja miałem problem. Tyle o terapii.

    • 44 22

    • (2)

      Może po prostu się nie dopasowaliście. A może po zakończeniu związku z tobą , kobieta wybrała wolność i mimo wszystko nie ma problemu.

      • 27 8

      • (1)

        samotna wolność , ciekawe chyba takie terapeutyczne

        • 3 8

        • Wolność to podstawa. Czy w związku czy bez.

          • 6 0

    • a moze od zawsze chciala byc sama wiec ta nuta triumfalizmu jest niepotrzebna (7)

      • 20 10

      • Jakby chciała być sama to by nie zachęcała do terapii (5)

        • 12 9

        • nie zrozumiales, moze potrzebowala przekonac sie (4)

          • 5 7

          • (2)

            Brać udział w terapii by przekonać się że chce być sam? Niedorozwiniecie umysłowe?

            • 7 12

            • "jak sie nie wywrocisz, to sie nie nauczysz" (1)

              • 7 2

              • czyli co pancia za każdym razem zalicza glebę?

                • 1 4

          • przekonać się do czego .....do samotności .....to rzeczywiście potrzebuje terapii

            • 2 4

      • na pewno chciała - i pewnie chce samotnie wychowywać dzieci...........

        • 1 3

    • Kiedyś miałem fajną dziewczynę, później żonę, a teraz mam jeszcze wspanialszą żonę. (2)

      To jedna i ta sama osoba. Przeżywaliśmy różne kryzysy, mniejsze, większe i całkiem duże. To co nas wzmocniło to wzajemny szacunek, oddanie i prawdziwa miłość. Jeśli komuś w związku brakuje któregokolwiek z tych elementów to żaden terapeuta nie pomoże.
      Dobrego dnia

      • 25 1

      • Szacunek to słowo klucz.

        • 8 0

      • W związku można szczęśliwie żyć.

        Trzeba tylko się starać (obydwoje!) i to jest kluczem, większości się nie chce.

        • 7 0

    • i dalej to przeżywasz :)

      • 8 4

    • Panie autorze

      Wszystko do czasu aż pojawia się pierwsze problemy. A na pewno się pojawia, nie ważne czy za 5, 10, 20 lat.

      • 3 2

    • Cóż, może związek z tobą był dla niej tak trudnym przeżyciem, że postanowiła więcej nie ryzykować. Tyle o tobie.

      • 9 0

  • A dlaczego ma mi ktos obcy grzebac w zwiazku ? (4)

    Co ja jestem ekshibicjonistka ? Narobilo sie teraz terapeutow od 7 bolesci i tluka kase na naiwnosci ludzi. Swoj zwiazek naprawiac trzeba samemu. Albo sie naprawi, albo nie ! Nikt inny tego za nas nie zrobi. Znowu jakas nowa moda z zachodu przyszla ... Wystarczy na ten "cudowny" zachod spojrzec. Gdyby taki terapeuta od zwiazkow cos pomagal, wtedy nie byloby tam tyle rozwodow o byle co ! ... Swiatowego zycia sie co poniektorym zachciewa .... Do roboty by sie jakiejs porzadnej wzieli, a nie ubijali piane za ciezkie pieniadze !

    • 43 16

    • Nikt Cię nie zmusza (2)

      Poza tym rozwody raczej nigdy nie są "o byle co", po prostu w przypadku niektórych jest już np. za późno, żeby cokolwiek "ratować".

      • 9 6

      • nie znasz zycia (1)

        • 4 7

        • A merytorycznie?

          • 8 0

    • jednak jestes, obnazasz sie az oczy pieka

      • 4 6

  • trzeba zmienic prawo rodzinne!! (21)

    1. obowiazkowe badanie DNA na ojcostwo po urodzeniu dziecka,
    nie bede rozwijal tematy patrz casus Kory Jackowskiej czy Marty Kaczynskiej
    Kobieta wie ze np. maz nie jest ojcem i inaczej go traktuje, bez szacunku, problemy w zwiazku itd, a tak problem wykluczony
    2. zadnych alimentow! obligatoryjna opieka naprzemienna nad dzieckiem po rozwodzie
    w innym przypadku kobieta robi co moze zeby dogryzc i wykorzystac oskarzajac go czesto o Bóg wie co, bo taka jest strategia procesowa zeby tylko jak najwiecej ugrac
    to ze dzieckok staje sie wtedy instrumentem do zaspokojenia jej pazernosci jest dla niej nieistotne, wazniejsza jest jej nienawisc
    3. alimenty tylko jesli ktorys z rodzicow nie chce sprawowac opieki naprzemiennej i to tylko wg tabeli alimentacyjnej, zadnych tzw. "zdolnosci zarobkowych"

    obecnie wg danyc GUS 70% rozwodow jest inicjowanych przez kobiety.
    po wprowadzeniu tych zmian liczba rozwodow zmaleje
    przedewszystkim kobiey zaczna staranniej dobierac partnerow
    obecnie zawsze maja parasol ochronny ktory zdejmuje z nich odpowiedzialnosc za swoje decyzje
    i dalej moga chodzic po swiecie i marudzic ze "wszystko to Twoja wina"
    a ona to taka etatowa ofiara i pokrzywdzona
    a tak wzrosnie trwalosc zwiazkow, kondycja rodziny, zmaleje liczba rozwodow i zapewne zwiekszy sie liczba dzieci

    druga zaleta to: nagle okaze sie ze caly przemysl rozwodowo-rodzinny w 90% nie jest potrzebny
    sprawy rozwodowe trywialne, rodzicielskie trywialne (wiec tu bedzie duzy opor zeby to zmienic)

    • 50 24

    • (13)

      trzecia zaleta: trwalosc zwiazkow zwiekszy liczbe dzieci, bo po staranniejszym dobraniu sie partnerow dlaczego by nie ;-)
      ale w zwiazku tym, jesli mezczyzni chetniej beda sie zenic myslac o rodzinie, beda szukali mlodszych zdrowych kobiet na zony i matki swoich dzieci
      co za tym idzie, na taki popyt kobiety rowniez zareaguja i beda wczesniej myslec o rodzinie a nie jak teraz "studia, doktorat, kariera" a potem w okolicach poznej trzydziestki blizej czterdziestki
      "gdzie ci mezczyzni?, mezczyzni boja sie silnych dynamicznych, dobrze zarabiajacych kobiet"
      i dalej taka mysli ze jest atrakcyjna majac 37 lat od wchodzacej w zycie 24-o latki ;-)

      sorry
      ile dzieci urodzisz jak zaczniesz w wieku 37-u lat? jedno i koniec bo trzeba wracac do pracy i za duzy wysilek w tym wieku?

      za duzo jest obecnie propagandy robiacej ze starszych kobiet wieczne młódki
      a wspolczsne kobiety sa za bardzo rozpieszczone brakiem rownouprawnienia

      • 11 16

      • ludzie nie powinni się już rozmnażać

        świat byłby lepszy

        • 5 1

      • (11)

        och, ten wspaniały świat, kiedy menszczysna decyduje o wszystkim, a kobitka żeby awansować do roli godnej szacunku istoty ludzkiej rodzi liczne dzieciątka, robi pyszne obiadki, patrzy w menża jak w nieskalany obraz i pierze śmierdzące skarpety. jaka szkoda, że to już nigdy nie wróci ;)

        • 17 7

        • nic nie zozumialas, jedynie wylewasz swoje zaprogramowane frustracje (10)

          gdzie tu napisal ze ma rodzic dzieciatka, obiadki, pranie?!?!
          po prosty ma przestac żerowac i byc pasożytem
          i jeszcze w świetle prawa
          i to wystarczy
          on walczy o rownouprawnienie

          • 6 10

          • (9)

            między wierszami to ty czytać nie umiesz, co nie?

            "beda szukali mlodszych zdrowych kobiet na zony i matki swoich dzieci"
            " kobiety rowniez zareaguja i beda wczesniej myslec o rodzinie"
            "a nie jak teraz "studia, doktorat, kariera"",
            "ile dzieci urodzisz jak zaczniesz w wieku 37-u lat?"

            w zasadzie mogłabym zacytować cały wpis, ale specjalnie na twoje potrzeby wypunktowałam najważniejsze.

            • 11 3

            • miedzy wierszami jest tylko twoja frustracja widoczna (8)

              to co zacytowalas to konkrety
              masz 37 lat i jestes samotna matka jedynaka?

              • 3 5

              • (7)

                hehe, te "konkrety" to konkrety tylko z punktu widzenia frustrata, który trafił na cwańszą od niego co go ogoliła z kasy do zera :D po poziomie spiny wnioskuję, że jeszcze wieeeeele lat alimentów przed tobą :D

                • 8 4

              • Do frustratki (5)

                załóżmy facet 37lat, ma firme dorobil sie domu, posplacal kredyty, kupil sobie szpanerski samochod, chce zalozyc rodzine

                on nie bedzie szukal kobiety 24 letniej, mlodej, jędrnej z energia ktora chce zalozyc rodzine
                nie on z pewnoscia popatrzy na rowiesniczki
                te same ktore dziesiec lat wczesniej go zlewaly bo szukaly kogos lepszego i "tego nie czuły", ale teraz juz "dojrzały"
                pewnie na terapiach botoxowych albo kuracjach odmladzajacych

                albo moze lepiej poszuka od razu jakiejs samotnej matki z dwojka dzieci, zeby ne musiec ruszac penisem w celu robienia potomstwa

                o tak, a 24-o latka niech zrobi najpierw doktorat...

                ;-)

                idz kobieto pokłóć sie ze swoja metryka, moze ją przekonasz
                albo popros o pomoc kolesi co kręcą liczniki w warsztatach samochodowych

                • 2 8

              • (4)

                a co mnie obchodzi co będzie wolał taki niepoukładany psychicznie człowiek jak ty? nie znam żadnego 37-latka ze "szpanerskim" samochodem (widać co jest dla ciebie miarą sukcesu), domem itd a który jest sam i dopiero "szuka". no chyba, że piszesz o sobie, ale wtedy musisz dopisać, że ten szpanerski szrot to passat tdi, a w tle jest bagaż w postaci Karyny z Brajanem.

                sorry młocie, za dużo w tobie frustracji, żeby uwierzyć, że piszesz obiektywnie.

                • 9 3

              • cóż ci mogę powiedzieć, sprobuj starzec się godnie i nie wylewaj frustracji na forach (2)

                kultura wyszła z ciebie, to taki bonus

                a moglas odniesc sie do:
                1. testy dna
                2. opieki naprzemiennej
                3. alimentacji

                ale wybralas szpanerski samochod, taka Twoja miara...

                ps
                i nie "jest sam i dopiero szuka", same sie pchaja drzwiami i oknami olewajac rowiesnikow
                widac ze zycia nie znasz, tylko seriale ;-)
                albo cos przegapilas jak bylas mlodsza

                • 1 4

              • lol (1)

                już drugi, alimenty Karynce przelane pieniaczu? Jej najnowszy Seba pewnie chciałby już samochód zatankować. A kultura nie dla samców beta, nie dla psa kiełbasa ;)

                powinieneś się zgłosić do terapeuty, ta frustracja cię zżera od środka, widać, że nie masz nic wspólnego z opisanym przez ciebie ideałem samca ;)

                • 3 1

              • Milioner ma racje, a w komentarzac pelno tu sfrustrowanych karynek wychowujacych samotnie dziecko z bad-boyem

                teraz same
                sfrustrowane
                niemlode
                transparentne dla mezczyzn
                szukaja usprawiedliwienia

                no i szukaja beta-providera bo lepszy taki niz zaden

                • 1 2

              • ale wiocha

                Jestem przekonany, że albo pisał to mężczyzna (mało emocjonalne słownictwo), albo patologiczna kobieta która na zasadzie: uderz w stół a nożyce się odezwą - odezwała sie jak umiała...

                Albo nawet razem pisali, ona z dzieckiem z jakimś chadem, i on beta opiekun fajny dopiero jak się mamusia z dzieckiem zaczęła rozglądać za kimś stabilnym.
                Bo a nuż jeszcze nasz beta odkryje ze wcale nie jest taki męski jako opcja ratunkowa przy zaniżonych standardach...

                • 1 3

              • Czy w tym przypadku cwaniactwo to wada czy zaleta u czlowieka?

                • 0 0

    • 100% poparcia Milioner

      • 10 8

    • Współczujemy autorowi przeżyć

      Patrząc na wyciągnięte wnioski.

      • 9 8

    • (3)

      Opieka naprzemienna tylko w przypadku, gdy to rodzice wymieniają się co tydzień miejscem pobytu , a nie dziecko. I oczywiście gdy rodzice maja spójny plan wychowawczy.

      • 9 0

      • moze byc i tak, to mozna doprecyzowac,, ale matka (i ojciec) ma obowiazek sie dostosowac (2)

        i nie ma ze jej nie stac bo nie ma zdolnosci zarobkowej i ona nadrobi opieką

        problem w tym ze matki nigdy sie na to nie zgadzaja bo zalezy im glownie na alimentach, nie na dobru dziecka

        • 0 4

        • (1)

          Dobrze, że tatusiom zależy na dobru dzieci bo z tego co widzę to większość nie daje rady gdy pojawia sie dziecko i ida do innej pani...Juz widzę, jak biorą dzieci do siebie...wtedy szybko czar pryska.

          • 7 0

          • U znajomych ostatnio była taka sytuacja, ze panna po 13 letnim związku znudziła się panu i wystawił jej walizki za drzwi zostawiajac bez środków do życia. Łaskawie na odchodne rzekł, ze w co drugi weekend może wziąć do siebie ich wspólne dziecko. Faktycznie biedaczek ( oczywiście w zanadrzu jest już nowa panna).

            • 3 0

    • Dodam tylko tyle że rozwód powinien być rozwiązany przez notariusza w cenie 1zł + vat

      • 0 0

  • Porada (2)

    jak w twoim związku się psuje i czujesz, że potrzebujesz terapii, to po prostu czas zakończyć związek. Jeśli sami sobie w związku nie radzicie to nikt obcy wam nie pomoże. Najwyżej pomoże uzmysłowić, że to nie jest to.

    • 30 17

    • Z

      • 0 0

    • No i myślcie sobie tak dalej

      A potem do 40tki samotni lub po trzech rozwodach

      • 9 3

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Pracodawcy w Trójmieście

Forum

Najczęściej czytane