• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Ciekawe zawody: stylistka jedzenia i fotografka kulinarna w jednym

Agnieszka Śladkowska
20 kwietnia 2023 (artykuł sprzed 1 roku) 
Opinie (55)
Najnowszy artykuł na ten temat Ciekawe zawody: grabarz - człowiek od wszystkiego
Monika Grudzińska w branży fotografii kulinarnej i stylizacji jedzenia działa od 10 lat, jest samoukiem. Monika Grudzińska w branży fotografii kulinarnej i stylizacji jedzenia działa od 10 lat, jest samoukiem.

Stylista jedzenia - praca w tym zawodzie najczęściej łączy się z zajęciem fotografa kulinarnego. Tak też jest w przypadku naszej rozmówczyni Moniki Grudzińskiej, która opowiedziała o tajnikach obu zawodów. W poprzednim odcinku o ważnej roli trenera pracy dla osób niepełnosprawnych opowiadał Szymon Turek.




Stylista jedzenia - na czym polega ta praca?



Rola stylisty jedzenia nie funkcjonuje jeszcze w Polsce jako osobny zawód? Nie da się utrzymać tylko z tego?

Czy jesteś w swojej pracy perfekcjonistą/perfekcjonistą?

Monika Grudzińska: - Na palcach jednej ręki mogę policzyć osoby, które w Polsce zajmują się tylko stylizacją jedzenia. Naturalnym połączeniem dla roli stylisty jest właśnie fotografia kulinarna. Choćby dlatego, że trudno stylizować jedzenie, nie mając doświadczenia, jak widzi je obiektyw. Samo zapotrzebowanie na fotografię kulinarną wzrosło w pandemii. Większość biznesów przeniosła się do internetu i dobre zdjęcia okazały się bardzo pomocne. Jedne firmy przez pandemię się zamykały, a ci którzy postawili m.in. na fotografię kulinarną, potrafili - wręcz przeciwnie - zyskiwać i rosnąć, mimo trudów pandemii.

Często spotykasz się z tym, że fotografem kulinarnym czy stylistą może być każdy, bo próg wejścia do zawodu jest niski? Wystarczy przecież ułożyć jedzenie i zrobić zdjęcie. Przecież wiele takich zdjęć każdego dnia pojawia się w mediach społecznościowych.

Fotograf jedzenia i stylista kulinarny - kto może podjąć taką pracę?



Gdzie smacznie zjeść - wiadomości kulinarne z Trójmiasta



- Masz rację, że jest takie przekonanie. Na rynku jest cała masa aparatów, dzięki którym możemy zrobić dobre zdjęcia. Jednak warto pamiętać, że za każdym aparatem stoi człowiek. Jeśli nie ma talentu i pasji, nic z tego nie wyjdzie. Po zdjęciach łatwo to poznać. Po pierwsze trzeba wiedzieć, jak konkretne danie ułożyć, jakich dodatków użyć, jakie światło wykorzystać, zastane czy sztuczne. Trzeba znać choćby podstawy fotografii, w tym zasady dobrego kadru czy trójpodziału. Dobry fotograf powinien wiedzieć, gdzie ma znajdować się fotografowany produkt czy danie. Znać strukturę dań i warunki fotografowania każdego z nich. Mnie bardzo pomogło zdanie, które usłyszałam od jednej z fotografek ze Stanów Zjednoczonych, że fotografia kulinarna musi smakować i pachnieć. Staram się właśnie tak pracować i zawsze patrząc na efekt sesji, zadaję sobie pytanie, czy te zdjęcia mają smak i zapach.

A jak to się w ogóle stało, że zajęłaś się fotografowaniem i stylizowaniem jedzenia?

- Zaczynałam jako fotograf m.in. na koncertach, jednak zupełnie tego nie czułam. Przypadek, a w zasadzie choroba sprawiła, że trafiłam na swoją drogę. Musiałam zacząć gotować dania według specjalnej diety. Wtedy odkryłam, że fotografowanie ich sprawia mi wielką przyjemność i właśnie tym chcę się zająć. Po pierwszych zdjęciach dla restauracji pojawiły się propozycje stylizowania jedzenia i to wymusiło na mnie naukę nowej profesji. Ostatecznie pełnię potrójną rolę, bo fotografa, stylisty i... kucharki. To bardzo przydatna funkcja np. przy fotografii produktowej, w której dostaję produkt do sfotografowania. Sama przygotowuję przepis z jego użyciem, na koniec stylizuję danię i wykonuję sesję fotograficzną. Dzięki temu klienci współpracując ze mną, nie muszą zatrudniać dodatkowych osób.

Fotograf i stylista kulinarny - od czego zacząć?



W jaki sposób zdobywałaś swoją wiedzę?

- Jestem samoukiem. Czytałam książki i obserwowałam pracę innych fotografów kulinarnych i stylistów. Próbowałam i poprawiałam. Po godzinach uczyłam się obsługi programów graficznych i aparatu. Trzeba dobrze znać sprzęt, na którym się pracuje, żeby wyciągnąć maksimum jego możliwości. Przyswoiłam podstawy fotografii. Dla osób, które teraz zaczynają, ułatwieniem jest dostęp do wielu youtuberów, którzy uczą fotografii kulinarnej. Ale prawdą jest, że mieć wiedzę, a przełożyć ją na plan zdjęciowy to zupełnie co innego. To co dla ludzkiego oka wydaje się ładnie wystylizowane, w oku aparatu nie pasuje, wygląda płasko czy krzywo. Każda potrawa ma też swoje zasady. Inaczej będziemy stylizować zupę, inaczej makaron, a jeszcze inaczej np. słodkie wypieki. Do pewnych zasad doszłam sama po żmudnych testach. Żeby jedzenie dobrze wyglądało na zdjęciach, musimy je podzielić na części, które z osobna stylizujemy. To wymaga wprawy i doświadczenia.



To wiele wiedzy, może warto zacząć od kursu? Pewnie takich też jest w internecie sporo.

- Na pewno będzie wiele osób, które stwierdzą, że to dobry, bo szybki sposób przyswojenia wiedzy. Ja akurat nie jestem zwolenniczką kursów, przynajmniej nie na początku. Uważam, że każdy powinien sam przejść swoją drogę do momentu wypracowania stylu i zgłosić się na kurs dopiero, kiedy pojawią się trudne do przejścia problemy. Biorąc udział w kursie na wczesnym etapie nauki, możemy nieświadomie kopiować styl prowadzącego, co utrudni nam znalezienie własnego.

Wiele pracy potrzeba, żeby od etapu nauki dojść do utrzymania się z samej fotografii kulinarnej i stylizacji?

- Moja droga trwa już ponad 10 lat. Kilka lat zajęła mi nauka, szukanie pomysłu na siebie, a tym samym wyróżnienie się swoimi zdjęciami. Potem przyszła odwaga na publikację swoich prac w SM i rzetelne budowanie grupy odbiorców na Instagramie. Biorąc aparat do ręki, musisz wiedzieć, co chcesz osiągnąć, albo przynajmniej mieć jakiś zarys pomysłu. Ja na początku nie miałam pojęcia. Zaczynałam od jasnych, mocno przerysowanych i przeładowanych zdjęć. Swój styl znalazłam dopiero po kilku latach w klimacie dark mood. Teraz, po latach, widzę, ile popełniałam błędów.

Jakie cechy powinien posiadać stylista i fotograf kulinarny?



Jakie kompetencje osobowościowe będą przydatne w pracy stylisty i fotografa kulinarnego?

- Na pewno umiejętność działania pod presją czasu. Warzywa bardzo szybko tracą swoją jędrność, tak samo zioła, a przez to potrawy tracą swój apetyczny wygląd. Radzenie sobie z presją będzie szczególnie ważne na początku pracy, kiedy poza ściganiem się z czasem dochodzi jeszcze uczenie się warsztatu. Bardzo pomaga pewność siebie i przekonanie, że damy sobie radę. Pamiętam, jak na początku, w trakcie sesji, potrafiło mnie paraliżować uczucie, że nie wiem, jak ugryźć dany temat. Pomogło mi zdobycie doświadczenia i wiele przerobionych dań. Na pewno bardzo pomocny jest też zdrowy perfekcjonizm, stałe uczenie się na swoich błędach. Bardzo często patrząc na swoje prace po czasie, widzę, co wymaga poprawy, na co kłaść nacisk, a co po prostu odpuścić, bo nie na wszystko mamy wpływ.

Powiedziałaś zdrowy, choć z mojego doświadczenia dojście do zdrowego perfekcjonizmu wymaga pracy. A często u perfekcjonistów zaczynających pracę pojawia się poczucie, że efekty są niewystarczające i frustracja, że nie wychodzi lepiej.

- Masz rację. Perfekcjonizm, choć pomaga dążyć do doskonałości, rozwijać się, potrafi też zabić zarówno kreatywność, jak i wolność w głowie czy frajdę z tworzenia. Trzy, cztery lata temu sama przeżyłam kryzys twórczy. Miałam wyimaginowane oczekiwania, musiałam odpuścić pewne kwestie i nie pozwolić, by perfekcjonizm przejął stery. Po wielu lekcjach nauczyłam się patrzeć na swoje kompetencje bez ciągłego wewnętrznego krytyka, a bardziej obiektywnie. Wiem, że w fotografii kulinarnej jestem naprawdę dobra i na tej płaszczyźnie czuję się pewnie, stylizację lubię i nie czuję się zagubiona, widząc potrawę, ale jest to dziedzina, której można się uczyć całe życie. Fotografii zresztą też. Nauczyłam się takiego ukochania siebie i wyrozumiałości dla błędów. Warto zobaczyć, jak ludzie postrzegają naszą pracę. Ja zauważyłam, że to, co czasem uznawałam za takie sobie, klienci oceniali wysoko i bardzo im się to podobało.



Stylista i fotograf kulinarny - gdzie szukać pracy?



Gdzie fotograf kulinarny i stylista może znaleźć pracę?

- Takim typowym kierunkiem jest współpraca z branżą HORECA [hotele, restauracje, catering - dop. red.], dla których stylizuje się i fotografuje dania. Można też współpracować z agencjami, których klientami są restauracje, firmy produkującej żywność czy osoby prywatne działające w branży food. W takich wypadkach czasem zdarzają się umowy o pracę, ale jednak większość fotografów i stylistów ma jednoosobową działalność gospodarczą lub pracuje na umowę dzieło, zlecenie.

Skoro z jednej strony próg wejścia do tworzenia zdjęć i stylizacji jedzenia jest dość niski, bo wiele, jak nie wszystkiego, możemy nauczyć się sami, a jednocześnie osób, które widać i które są w stanie się utrzymać w branży jest niewiele, to co decyduje o sukcesie?

- Nasze zdjęcia muszą się podobać potencjalnym klientom, musimy znaleźć odbiorcę na nasz styl. Pierwszym krokiem jest z reguły odwaga. Trzeba wrzucić swoje zdjęcia do sieci, zobaczyć, czy spotkają się z aprobatą świata, czy krytyką. Obecnie bardzo trudno rozwinąć się jako stylista czy fotograf kulinarny bez konta na Instagramie. To właśnie Instagram jest naszym portfolio, na które łatwo innym trafić. Początkujący twórcy często zapominają, żeby określić target, chcą trafić do wszystkich, a w efekcie nie trafiają do nikogo. Dlatego na początku warto zadać sobie pytanie: "Kto przede wszystkim powinien zobaczyć moje zdjęcia?". I do tego przyda się cierpliwość, bo budowanie społeczności to żmudne zadanie na lata. Pierwszych klientów można pozyskiwać samemu, zgłaszając się do firm i proponując współpracę. To znowu niełatwa droga, bo z 50, do których napiszemy, może odezwać się 1 lub 2. Ale jeśli mamy pomysł, jeśli wiemy, co chcemy osiągnąć zdjęciami i dlaczego dla klienta to będzie wartość, jest duża szansa, że zrobimy swoje pierwsze sesje. Potem pozostaje już tylko wyzwanie, żeby tego klienta utrzymać, bo przecież inni wchodzący na rynek też ciągle będą się do niego odzywać. Dobre zdjęcia, zrozumienie potrzeb klienta i profesjonalizm to droga do sukcesu. Wówczas najlepszą reklamą jest marketing szeptany. Nie ma lepszej formy rekomendacji naszej pracy niż polecenie nas przez zadowolonego klienta.

Zdarza się, że klient zgadza się tylko dlatego, że u osoby bez doświadczenia jest po prostu tanio lub wręcz za darmo?

- Niestety tak. Zawsze uczulam, żeby wchodząc na rynek fotografii i stylizacji, nie pracować za miskę zupy i nie psuć tego rynku. I to nie jest metafora, bo zdarza się, że firma proponuje posiłek za zdjęcia początkującym fotografom. Trzeba szanować siebie i swoją pracę. Trudno podpowiedzieć, jakiej stawki oczekiwać, rozpoczynając komercyjne zlecenia. Każde zdjęcie, sesja to inna specyfika. Czasem 50 zł będzie dobrą kwotą, a innym razem 100 zł to będzie za mało. Warto też pamiętać, że jeśli zaczynamy współpracę z klientem na niskiej stawce, to podniesienie jej po kilku sesjach wcale nie jest takie proste.

Gęś, kaczka, królik. Tradycyjne smaki w restauracjach Gęś, kaczka, królik. Tradycyjne smaki w restauracjach

Co jest największym zagrożeniem w waszej pracy?

- Spotkałam na swojej drodze kilku fotografów, którzy zamknęli swoje biznesy, bo wykończył ich stres i problem ze znalezieniem klienta, a co się z tym wiąże ciągła obawa o bezpieczeństwo finansowe. Kolejne zagrożenie to praca kreatywna na czas. Kreatywność to przecież nie jest żaden guzik, który możemy włączyć, kiedy jest nam potrzebna. Brak weny to najgorsze, co może spotkać fotografa. Nauczyłam się w takich sytuacjach odpuścić, odłożyć aparat, dać sobie tydzień czy dwa. Wtedy wena wraca. Kiedy próbowałam z tym walczyć, zwykle źle to się kończyło, robiłam zdjęcia, z których nie byłam zadowolona.

To jeszcze na koniec zapytam, czy stylizacja jedzenia to oszukiwanie? Takie malowanie trawy na zielono?

- Osobiście do stylizacji staram się używać półproduktów, które poprawiają wygląd na zdjęciach, ale potrawę dalej można zjeść. Po prostu nie lubię marnowania jedzenia. Czasem właśnie, żeby nie marnować jedzenia, do sesji jest użyty inny produkt. Na przykład, gdy robiłam sesję lodów w kawiarni, część z nich była zrobiona z mąki ziemniaczanej. Taki zabieg dawał szansę na spokojniejszą pracę, a nie walkę z czasem, który dla lodów jest nieubłagany. Inna sprawa, że wiele produktów ma swoje zasady stylizacji, które sprawiają, że potrawa faktycznie w takim kształcie jest niemożliwa do zjedzenia. Na przykład makaron stylizuje się na wpółsurowy. Dużo łatwiej jest manipulować nim na talerzu. Żeby burger wyglądał ładnie, trzeba go podpinać szpileczkami. Taki stelaż pokazuje warstwy i na zdjęciu wygląda bardzo apetycznie. Żeby jednak nie było, znam stylistów, którzy faktycznie używają niejadalnych materiałów, na przykład oleju napędowego do samochodów, który wyglądem przypomina syrop klonowy, za to nie spływa tak szybko jak oryginał.

Trójmiejski rynek pracy to różnorodność i ciągłe, dynamiczne zmiany. Ciekawe, niszowe profesje i zawody, które w chwilę zdobywają popularność. Chcemy pokazać czytelnikom nie tylko warte poznania profesje, ale także niezwykłych ludzi, którzy z pasją opowiadają o swojej pracy. Temu ma służyć cykl wywiadów "Ciekawe zawody".

Opinie wybrane

Wszystkie opinie (55)

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Pracodawcy w Trójmieście

Forum

Najczęściej czytane