• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Ciekawe zawody: gra na hangu i podbija serca przechodniów

Agnieszka Śladkowska
2 sierpnia 2018 (artykuł sprzed 5 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Ciekawe zawody: grabarz - człowiek od wszystkiego

Maria Kochańska gra na hang drum znane melodie, choć z założenia jest to instrument perkusyjny



Rozpoczynamy cykl comiesięcznych wywiadów, w których przybliżymy czytelnikom interesujące, niespotykane lub dynamicznie rozwijające się zawody w Trójmieście. W pierwszym z nich poznacie 24-letnią gdańszczankę, która swoją grą oczarowuje przechodniów. Wykorzystuje do tego jeden z najnowszych instrumentów na świecie - hang drum.



Hang drum - choć powstał kilkanaście lat temu w Szwajcarii - wygląda jak azjatycki instrument, stworzony wieki temu. Wrażenie potęguje mistyczne brzmienie, które z wyjątkową lekkością wydobywa z niego Maria Kochańska. W tym duecie to bez wątpienia hang jest dodatkiem do Marii, nie odwrotnie. Kiedy zaczyna grać, szybko wokół niej gromadzi się wianuszek słuchaczy, do którego co chwilę dołączają kolejne osoby. Nigdy nie widziałam, żeby uliczna publiczność tak hojnie obdarowywała muzyka. Skąd to zainteresowanie i gest? Po części to zaskakujący wygląd instrumentu i jego hipnotyzujące dźwięki, ale główną rolę i tak odgrywa ona. Uśmiechnięta, otwarta, z olbrzymimi pokładami pozytywnej energii. Maria mogłaby być wzorem nawiązywania relacji z klientami prezentowanym na szkoleniach.

Maria Kochańska gra na hangu od października 2017 r. Kiedy zobaczyła go pierwszy raz, 2 lata temu, w Polsce były zaledwie cztery egzemplarze. Maria Kochańska gra na hangu od października 2017 r. Kiedy zobaczyła go pierwszy raz, 2 lata temu, w Polsce były zaledwie cztery egzemplarze.

Potrafisz grać na instrumencie i potrzebujesz gotówki. Odważysz się zagrać na ulicy?


- Co decyduje o tym, czy muzyk uliczny zyska zainteresowanie i przychylność szybko zmieniającej się publiczności?

Maria Kochańska: - Już po pierwszych ulicznych występach zauważyłam, że moje nastawienie i energia przekładają się na zainteresowanie ludzi. Kiedy jestem uśmiechnięta i nawiązuję kontakt z publicznością, ona się odwdzięcza. A to znowu mnie napędza i daje satysfakcję. Nie, nie chodzi mi tylko o to, że futerał zapełnia się monetami. Tak samo cieszą gesty: czasem ludzie zdejmują z ręki swoje ręcznie robione bransoletki, czasem wrzucają kwiaty, innym razem na kartce spisane pochwały, numer telefonu, czy coś bardziej osobliwego, jak drewniany Chopin. Niesamowicie cieszy też po prostu bicie brawa i stwierdzenie, że moja muzyka im się podoba. W żadnej pracy nie ma tak szybkiej informacji, że to, co robisz jest doceniane.

Granie na ulicy było celem czy koniecznością?

- Marzeniem! Kocham podróże i muzykę. Urodziłam się w Gdańsku, jako 7-latka przeprowadziłam się z rodzicami do Szwecji. W wieku 11 lat pojechałam z mamą i siostrą w wakacje zwiedzać Azję, mając 13 lat - Amerykę. To były takie wycieczki, na które - jak zapowiedziała mama - mogliśmy wziąć tylko 3-kilogramowe plecaki. Po naszym spakowaniu ważyła je i wszystko powyżej 3 kg trzeba było odkładać. Mając 16 lat wyjechałam na roczną wymianę do Brazylii, potem była Dania, na studia wróciłam do Polski. W sumie zwiedziłam już ponad 60 krajów. Jednak za każdym razem, gdy mijałam muzyka na ulicy czułam straszny żal, że podróże oddalają mnie od tego, co kocham. Czułam, że granie na ulicy sprawiłoby mi olbrzymią przyjemność. Muzyka była obecna w moim życiu od dziecka. Grałam dobrze na pianinie. Mam świetny słuch, który do tamtej pory wykorzystywałam do nauki języków zamiast zawodowej gry. W ten sposób też dorabiałam na studiach. Znam płynnie osiem języków, więc nie miałam problemów ze znalezieniem chętnych na korepetycje.

Aż pewnego dnia zobaczyłaś hang?

- Dokładnie. Właściwie to usłyszałam. Ten dźwięk był niesamowity, podeszłam zobaczyć, skąd dochodzi. Zobaczyłam chłopaka, który na nim grał. Wtedy odkryłam, że istnieje instrument, który może połączyć moje obie pasje. Łatwy do przewożenia, z niesamowitym brzmieniem. Jedyne, co na chwilę kazało mi przemyśleć jego zakup, to cena. To dość nowy instrument, powstał w 2000 r., wyprodukowany przez szwajcarską parę. Długi czas był bardzo trudny do zdobycia. Dziś jest już kilkadziesiąt miejsc, gdzie można go nabyć, ale cena nadal odstrasza. W zależności od modelu zapłacimy za niego od 6 do 8 tys. zł. W końcu stwierdziłam, że hang jest tak niesamowity i rzadko spotykany, że na siebie zarobi. Jeszcze rok temu temu uważano, że w Polsce są tylko cztery takie instrumenty.

Rzeczywistość dorównała wyobrażeniom?

- Tak. Nawet je przewyższyła. Kupiłam swojego hanga w Mediolanie. Zaraz potem pojechałam do znajomego do Nicei, poszłam na główną, turystyczną ulicę, żeby zacząć odrabiać jego zakup. Nigdy wcześniej nie grałam na hangu, nigdy wcześniej nie grałam na ulicy. Postawiłam sobie za cel 100 euro i je zarobiłam. Znajomy uważa, że uśmiechem, bo moja nauka na żywo, przy ludziach, nie miała za wiele wspólnego z muzyką. Potem przyszły kolejne miasta. Prawdziwym rajem okazało się Korfu, wyjątkowo słabo zarabiałam za to w Bułgarii i sam hang wywoływał najmniej entuzjazmu. W Warszawie i Gdańsku jest bardzo dobrze, za to w Poznaniu słabiej.

Są różnice w podejściu do artystów ulicznych, w zależności od miasta czy kraju?

- Tak, i widzę też zmiany, które zachodzą w ostatnim czasie. Oczywiście największy entuzjazm i szczodrość znajdziemy w ciepłych krajach, z dużą liczbą turystów. Tam, gdzie jest euro, artysta zarabia w euro, więc przynajmniej cztery razy więcej niż w Polsce. Ta zmiana, która zachodzi w Polsce jest jednak najciekawsza. Jeszcze do niedawna artyści uliczni byli postrzegani jako ludzie, którzy nie wiedzą, co ze sobą zrobić i potrzebują pieniędzy, przez to nie mieli specjalnego szacunku w społeczeństwie. Teraz zaczęto doceniać artystów za tworzenie klimatu miasta, za wyjście z kulturą wprost do ludzi - na ulicę. Przechodnie potrafią dać olbrzymią dawkę pozytywnej energii. Podchodzą, pytają, chwalą i faktycznie coraz hojniej wynagradzają. Zarabianie w taki sposób jest niezwykle miłe, bo to dowód na to, że to, co robię, cieszy innych.

Łatwo jest grać na ulicy?

- Od mamy nauczyłam się otwartości do ludzi i świata. Właśnie tego, że mogę stanąć przed obcymi osobami na ulicy i grać, a właściwie uczyć się grać na nieznanym instrumencie. Przecież mnie nie zjedzą, zdecydowaną większość zobaczę tylko raz w życiu. Jeśli pytasz jednak, czy zarabianie na ulicy to proste pieniądze, to nie do końca tak jest. Taka gra wymaga wydatkowania niesamowitej energii, jeśli chce się to robić z pasją. To nie jest zajęcie na całe życie zawodowe.

Przemyślałaś, jak ma to życie zawodowe wyglądać?

- Przez rok, dwa chciałabym podróżować z hangiem. Poznać kolejne kraje. Lubię zwiedzać wnikając w kulturę miejsca. Bardzo w tym pomaga znajomość języka. Zanim wyjeżdżam, zawsze się go uczę. Średnio zajmuje mi to około miesiąca. 50 słówek dziennie i podstawy gramatyki. Często mówię, że nie znam angielskiego, żeby nie iść na skróty. Myślę, że taka przygoda już mi się nie przytrafi, więc warto z niej skorzystać. Później marzy mi się praca, w której połączę znajomość języków obcych z pomaganiem, np. w organizacjach humanitarnych. Mam się za co odwdzięczyć, bo na swojej drodze spotkałam bardzo dużo życzliwych osób.

Osoby, które nie spotkały cię na ulicach Gdańska, być może niedługo zobaczą i posłuchają w programie Mam Talent.

- W eliminacjach bierze udział 150 osób, do programu dostanie się 40 półfinalistów. Będę się ogromnie cieszyć, jeśli uda mi się być w tej grupie.

Trójmiejski rynek pracy to różnorodność i ciągłe, dynamiczne zmiany. Ciekawe, niszowe profesje i zawody, które w chwilę zdobywają popularność. Chcemy pokazać czytelnikom nie tylko warte poznania profesje, ale także niezwykłych ludzi, którzy z pasją opowiadają o swojej pracy. Temu ma służyć cykl wywiadów "Ciekawe zawody".

Opinie (90) 3 zablokowane

  • (4)

    Gra na garnk'u podbija Gdańskie ulice!

    • 24 12

    • (3)

      Pierwszy raz zatrzymałem się by posłuchać. Na pewno wyróżnia się. Fajnie też że kreuje się na żywo a nie na jakimś tym yt. Graj dalej i się rozwijaj.

      • 7 1

      • (2)

        Ale czemu tu ten komentaż, ale po co on jest, ale co on tu wnośi?

        • 0 3

        • (1)

          pojajco

          • 0 0

          • ocjajop

            • 0 1

  • Czy ona wie, że komuś hałasuje pod oknami? (5)

    Płaci podatki?

    • 22 95

    • Przecież tam nikt nie mieszka

      Tylko Warszawa ma mieszkania na wynajem.
      Zdecydujcie się...

      • 13 5

    • Stare miasto nie jest do mieszkania (2)

      To wizytówka miasta, powinna tętnić życiem, przyciągać turystów, którzy wydają pieniądze.... a tak ciągle coś - a to głośno przy knajpach, a to muzyka nie taka, a to grajek przeszkadza... co za malkontenci!!!

      • 38 7

      • To jest takie polskie (1)

        Wprowadzę się 30m od toru wyścigowego, wysypiska, czy innego lotniska, bo przecież 2x większe mieszkanie, tylko głupi by nie wziął.

        A potem skarga za skargą na halas, smród i niewygody...

        • 27 7

        • Już niejedna była taka sytuacja. Strzelnica stoi 10 lat, postawią tani blok (bo hałasy), a potem Dżesiki piszą skargi i żale.

          • 16 1

    • Tyś jest trol czy morska menda pospolita?

      • 3 0

  • W lutym, też będzie koncertować?

    • 8 11

  • Urodziła się w Gdańsku, wyjechała do Szwecji. (16)

    Podziękuj rodzicom bo w tym śmiesznym i brzydkim Gdańsku nieudolnie zarządzanym przez megalomana niewiele byś osiągnęła.

    Skandynawia to harmonia, kultura, inny sposób życia, inni ludzie. Jasne, problem z emigracją to problem od którego nie ucieknie, ale nie o tym tutaj. Uściskaj mamę i tatę za dobrą decyzję.

    • 42 31

    • Czemuu ten komentarz powstał i jaki był jego cel, proszę wytłumacz!

      • 3 10

    • Wiem że upał.... ale i tak polecam specjalistę!!!!

      • 1 9

    • Jak ci tak źle tutaj to wyjedź, będzie jednego marudy mniej!!! (10)

      Polecam Szwecję, w szczególności dzielnicę Malmo – Rosengaardu - tam znajdziesz harmonię, kulturę i inny sposób życia!!! A ludzie tam na bank są inni!!!

      • 7 18

      • Jakbyś zajrzał do statystyk (9)

        To okazuje się, że nawet Malmo w gwałtach jest daleko za Polską.
        Także tego...

        • 15 3

        • A co ma granie do gwałtów.... jakiś twój fetysz czy pragnienie bo nie rozumię?! (8)

          • 1 11

          • (4)

            "nie rozumię" hahahahaha xD wracaj do szkoły dziecko

            • 9 2

            • (2)

              "hahaahahaaha" hahahahaha xD wracaj do szkoł dziecko

              • 1 9

              • (1)

                do szkoł? nadal nie umiemy pisać?

                • 3 1

              • do pisać? nadal nie umiemy szkół?

                • 2 4

            • Hahaha a odpowiedz na pytanie - hahahah

              • 1 0

          • (2)

            To jest właśnie wielka tajemnica internetu, od hangdu do gwałtu w kilkanaście minut i do tego wynik uzyskany w kooperacji!

            • 6 2

            • nie rozumię

              • 1 6

            • Jeżeli kooperacja

              To zapewne Edward Abramowski i jego rzeczpospolita przyjaciół?

              • 0 0

    • Skandynawia kiedyś może i to była harmonia, (1)

      polecam się zapoznać jak teraz wygląda tam sytuacja. W większych miastach strach wyjść po zmroku bo pełno ludności "kolorowej"...

      • 10 9

      • polactwa? tak potwierdzam, roi się od januszy

        • 6 1

    • Nic prostszego tylko wyjechać!

      • 0 0

  • weź się lepiej do nauki i pracy. (9)

    Większy pożytek jak pracowała na kasie w biedronce.

    • 11 68

    • Smutny to wpis. Jak trzeba siebie nie lubić ? (1)

      • 13 2

      • Tak bardzo chciałbym zostac kumplem swym.

        • 2 2

    • (6)

      Marysia to bardzo pracownia osoba. W tym roku skończyła studia magisterskie na UW, jak pisze latami udzielała korepetycji ale tez grała koncerty fortepianowe zarabiając pieniądze i odprowadzając za to podatki. W wakacje pracowała fizycznie malując domy etc.
      Skąd wiec taki przykry, krzywdzący komentarz?

      • 6 1

      • (3)

        Może to trochę mocne porównanie ale jeżeli całe życie nie kradłem a wczoraj coś ukradłem to nie czyni to ze mnie złodzieja? Większość polaków odprowadza za wszystko podatki i żyje na kredytach a tutaj 24 latka z finansowanym życiem (chyba, że w wieku 13 lat podróżowała stopem) chwali się, że zarabia na ulicy w dzień tygodniówkę szarego kowalskiego. To ma prawo rodzić frustrację.

        • 1 0

        • A słyszałeś o czymś takim jakmkwota wolna od podatków? (2)

          • 0 0

          • (1)

            Słyszałem o czymś takim jak działalność bez rejestracji do 1050 ale podatek od niej wciąż trzeba płacić. Słyszałem też o kwocie wolnej od podatku ale wtedy wszystkie datki musiały by być przekazane przez krewnych 1 stopnia.

            • 1 0

            • Rozumiem, że ją znasz i wiesz, że nie płaci?

              • 0 0

      • Jak to skąd? Z ust Polaka. (1)

        Przez wielkie P! Właśnie wstaje z Kolan! Fekalia sączą mu się z ust. Proszę się zupełnie tym nie przejmować. Tylko omijać szerokim łukiem.

        • 1 0

        • Trochę nie na miejscu ten komentarz. I do tego tak bardzo nic nie wnoszący i nadęcie lekceważąco staranny. Każdy ma prawo do zazdrości i każdy w swoim życiu komuś zazdrości. Próba udawania, że tak nie jest jest próbą przekłamania rzeczywistości.
          Jeśli chodzi o sam temat artykułu to niech będzie, dziewczyna coś tam umie zagrać(uczy się rok) na dziwnym instrumencie , miała szalone (opłacone) życie od małego, jest słodka, ładna, mądra, ma wspaniałe oczy i prawdopodobnie po strawieniu wylatują z niej motyle. Ot nic więcej nic mniej niż pompowanie kogoś kto startuje w kolejnym talent show. Jej sprawa, jej życie ale czy to jest artystka? Poważnie bym się zastanowił.

          • 2 2

  • Czy to ta sama dziewczyna? (5)

    Tydzień temu na Długiej widziałem "dredziarę" grającą na tym instrumencie. W odróżnieniu od bohaterki tego wywiadu - grała siedząc na tzw. ziemi. Czyżby konkurencja czy inny image artystki?
    P.S.- sam instrument rzeczywiście wydawał piękne dźwięki, ale mnie oczarowały bardziej oczy jego właścicielki.

    • 19 4

    • nie, to inna

      • 3 0

    • Taaa, oczy. Kłamać to my a nie nam.

      • 2 2

    • (1)

      Dobrze, że jest internet.
      Przynajmniej realizujesz się w obszarze damsko-męskim.

      • 1 0

      • Aj czy ty wieesz, że ja się w tobie kocham?

        • 1 0

    • Tamta dziewczyna to Maja, którą przy okazji pozdrawiam

      • 0 0

  • Mama mówiła mi zostań lekarzem, jak ja (9)

    no to poszłem, a dużo nie umiałem, ale zdawałem na trójkach.
    mowila ze bende odpoczywal w pracy, zawsze sie wyspie, a ja juz nuk nie czuje bo tych dyzurahc ciagle cos jest

    wole grac na ulicy

    • 6 10

    • (2)

      Panie to nie jest gra, to jest wirtuozerska aranżacja piratów z karaibów! Tego panie nie masz gdzie bądź za rogiem, to doceniać trzeba, to dla kolejnych pokoleń nagrywać trzeba!

      • 3 0

      • lekarze lepiej grali by na hangu niż leczyli (1)

        przykre. ja lecze sie sam

        • 1 0

        • Hangacze lepiej by leczyli niż grali na hangu.
          przykre. ja hangu sie sam.

          • 1 1

    • A cóż to za bełkot? Co autor miał na myśli :). ?

      • 0 0

    • mama jej mówiła że świat jest piękny a ludzie wspaniali :) (4)

      I mówiła by takich miejsc i takich ludzi szukać i otaczać się nimi. Mama jej mówiła, by omijać szerokim łukiem ludzi złych, zgorzkniałych, złośliwych. Mam jej mówiła by być wdzięczną losowi za wszystko co jej daje. By być dobrą i wrażliwą. By pomagać tym, którzy rzeczywiście tego potrzebują. By rozwijać swoje talenty, odwagę i kreatywność. By nie przesypiać życia, by widzieć jego piękno. By żyć tak aby zostawić coś po sobie. Mama mówiła jej, że narzekanie i bycie nieszczęśliwym nie jest już atrakcyjne.
      Ulubioną metaforą Mamy jest ta: „dwoje ludzi patrzy przez okno - jeden widzi błoto, drugi widzi gwiazdy” i Mama mówiła Marysi: „Pamiętaj dziecko:bądź tą, która widzi gwiazdy”.
      A Tobie EJAE co mówiła Mama? Co Ty mówisz swoim dzieciom?

      • 0 0

      • (3)

        "Mogłabym cię oszukać i nauczyć akceptowania tylko połowy tego co daje nam świat ale nie ma to najmniejszego sensu. Nie ma sensu bo najpiękniejsze rzeczy na świecie bez tych brzydkich nie są niczym więcej niż pustym opakowaniem. A Ci którzy za oknem widzą tylko gwiazdy po prostu nie patrzą pod nogi i idą przez życie kosztem tych którzy im pod nogi patrzą. "

        • 1 0

        • (2)

          Nie jest konieczne bycie szczęśliwym i odnoszenie sukcesów kosztem innych. Zapewniam Cię :) Jestem już stara i uwierz mi tych co widzą błoto omijać trzeba szerokim łukiem. Ale nadal nie odpowiedziałaś na pytanie co Tobie mówiła Mama? Jesteś szczęśliwa? Pozdrawiam serdecznie :)

          • 0 0

          • nigdy nie jest za późno - optymizmu można się nauczyć (1)

            Polecam z serca lekturę Martina Seligmana

            • 0 0

            • >.< przecież nie o to chodziło w komentarzu. Wmawianie sobie ciągłego optymizmu jest równoznaczne z wycinaniem jednego oka. Świat to więcej niż cukierki pastelowe kolory i klepanie się po plecach, trud bród i cierpienie to też jego część i udawanie, że nie to po prostu samookaleczenie.

              PS: Co do tego ma wiek?

              • 0 0

  • Widziałam 2 razy, dziewczyna potrafi wyczarować z tego świetną melodię i jest ciagle uśmiechnięta. Ludzie rzucali się do futerału z monetami. To fajnie pokazuje, że jak ma się pasję to i kasa się znajdzie

    • 27 1

  • Blaszany bębenek

    Liczba blaszanych bębenków w Gdańsku musi się zgadzać.

    • 11 2

  • piękne dźwięki

    słyszałam w Sopocie - bardzo ciekawy instrument i piękne dźwięki

    • 8 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Pracodawcy w Trójmieście

Forum

Najczęściej czytane