• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Ciekawe zawody: Praca statysty na planie filmowym

Agnieszka Śladkowska
3 grudnia 2020 (artykuł sprzed 3 lat) 
Maciej "Gessler" Wojnicki był m.in. lekarzem i ratownikiem w "Na dobre i na złe", chuliganem na planie "Prawa Agaty", ministrantem w jednej z etiud studenckich i barmanem w serialu "Pierwsza Miłość". Poza tym zasiadał na widowni "Rozmów w Toku", "Milionerów", "Familiady" i programu "Jaka to Melodia?". Przez 10 lat zagrał na planach filmowych kilkanaście razy. Maciej "Gessler" Wojnicki był m.in. lekarzem i ratownikiem w "Na dobre i na złe", chuliganem na planie "Prawa Agaty", ministrantem w jednej z etiud studenckich i barmanem w serialu "Pierwsza Miłość". Poza tym zasiadał na widowni "Rozmów w Toku", "Milionerów", "Familiady" i programu "Jaka to Melodia?". Przez 10 lat zagrał na planach filmowych kilkanaście razy.

W dzisiejszym odcinku cyklu "Ciekawe zawody" rozmawiamy z Maciejem "Gessler" Wojnickim, który od 10 lat zajmuje się statystowaniem i epizodami na planach seriali, paradokumentów i programów rozrywkowych. W ubiegłym miesiącu o pracy przy tworzeniu "wirtualnej rzeczywistości" opowiadał Szymon Wegner. Kolejny wywiad już za miesiąc.



Skąd się biorą w filmach statyści?

Maciej "Gessler" Wojnicki: - Właśnie nad tym samym zastanawiałem się kiedyś, jadąc tramwajem. Jak to się dzieje, że w serialu mamy ludzi na ulicach, pacjentów w szpitalach i kolejkę do kasy. Choć wydaje się, że to są ludzie, którzy w tym miejscu po prostu byli, a aktor wszedł w ich świat, to oczywiście tylko pozory. Każda z tych osób odgrywa swoją rolę. Wtedy w tym tramwaju pomyślałem, że zgłębię temat i gdy tylko byłem w Warszawie, poszedłem do agencji aktorskiej.

Czy chciał(a)byś zagrać rolę statysty lub epizodysty w serialu?



Dlaczego wybrałeś Warszawę, skoro jesteś z Gdyni?

- To był rok 2010 - w Warszawie było takich miejsc więcej, zresztą nadal tak jest. W Trójmieście są obecnie dwie sensowne agencje. I oczywiście większość produkcji odbywa się w Warszawie czy we Wrocławiu, który np. słynie z paradokumentów typu "Trudne Sprawy" bądź serialu "Pierwsza Miłość", w którym również zagrałem kilka epizodów. Niestety w Trójmieście jedynym okresem w roku, kiedy coś się filmowo dzieje, jest lato.

Jak wygląda takie spotkanie w agencji aktorskiej?

- Zaczyna się rozmową, żeby agencja mogła cię poznać i dobierać potem dobre role do twoich predyspozycji. Dalej dostajesz prośbę o improwizację lub kawałek scenariusza do odegrania. Patrzą, jak sobie radzisz z odgrywaniem emocji. Między innymi dlatego, że statyści często są wypełnieniem widowni przy programach rozrywkowych, od której oczekuje się wyrazistych reakcji. U mnie po tym przesłuchaniu poszło szybko i dzień później zagrałem chuligana w serialu "Prawo Agaty", a następnie dostałem zaproszenie na plan "Na dobre i na złe". Wizyta w tym "szpitalu marzeń" każdego Polaka do dziś budzi we mnie olbrzymie emocje. Odegrałem tam rolę lekarza, który chodzi po korytarzu podczas rozmów głównych aktorów. Taka jest właśnie rola statystów, być tłem dla głównych bohaterów, zapełnić pustkę, dzięki czemu film "żyje".

W ilu produkcjach zagrałeś przez te 10 lat?

- Od 2010 r. zagrałem w kilkunastu produkcjach. Poza lekarzem w "Na dobre i na złe" byłem także ratownikiem medycznym, taką samą rolę otrzymałem w "Na sygnale". Byłem też pacjentem szpitala psychiatrycznego, chuliganem na planie "Prawo Agaty", ministrantem w jednej z etiud studenckich i barmanem w serialu "Pierwsza Miłość". Poza tym zasiadałem na widowni "Rozmów w Toku", "Milionerów", "Familiady" i programu "Jaka to Melodia?". Co mnie cieszy najbardziej, w wielu realizacjach nie byłem tylko statystą, ale także epizodystą, czyli miałem krótkie kwestie do powiedzenia.

Jeśli komuś zależy na pracy statysty, co powinien zrobić?

- W Trójmieście np. wiele z produkcji, do których szuka się statystów, to te realizowane przez studentów Szkoły Filmowej w ramach ich prac dyplomowych. Wtedy docierając do tych osób, można w prosty sposób dostać rolę, ponieważ w większości szukają statystów po znajomych i znajomych znajomych. Za to szukając zleceń przez agencję, już podczas przesłuchania zostają określone cechy kandydata i tym samym możliwe role do zaproponowania. Często decyduje też odległość od planu zdjęciowego. Moja agencja nie wiedziała, że mieszkam w Trójmieście i mam daleko, by dotrzeć na plany w Warszawie, właśnie po to, żeby nie skreślała mnie odległość. Mnie wtedy najbardziej zależało na tym, żeby budować swoje portfolio, a nie żeby na tym zarobić. Jeśli zwracał mi się koszt dojazdu, to było ok.

Jakie to są stawki? Da się potraktować statystowanie i epizody jako pracę, z której można się utrzymać lub chociaż sensownie dorobić?

- Z reguły stawka dla statysty to 50-100 zł za dzień zdjęciowy. Czasem dostaje się te pieniądze za wszystkie występy w miesiącu w formie wypłaty na konto, ale zdarza się także, że płatność odbywa się gotówką na planie. Lepsze stawki są przy epizodach, ale ich wysokość zależy od tego, jaki to epizod i ile tekstu jest do powiedzenia. Czy ta praca da większy czy mniejszy zastrzyk do domowego budżetu, zależy od tego, gdzie się mieszka. Zaraz przed COVID-em mieszkałem we Wrocławiu, gdzie kręci się większość paradokumentów. Tam utrzymywałem się w dużej części z tego zajęcia, choć w pełni utrzymać się tylko z tego nie da się, m.in. dlatego że przy zagraniu ważniejszej roli wchodzimy w czas karencji dla danej agencji. To, jak długi jest to czas, zależy od tego, jak ważną i charakterystyczną rolę odegrał aktor. Może to być kilka tygodni, ale może być też kilka miesięcy. Mój najdłuższy okres to pół roku. Czasem też jeśli np. zagrasz policjantkę, to masz okres, w którym można wykorzystać twój wizerunek tylko w roli policjantki. Można jednak z tego wybrnąć i zgłosić się do kilku agencji, ponieważ bardzo rzadko pojawiają się klauzule o wyłączności. Ja polecam epizody, bo czasem przychodzisz na plan na godzinę i po sprawie. Za to statystowanie potrafi ciągnąć się przez wiele dubli, podobnie jak rola widowni w programach rozrywkowych, gdzie czasem jeden odcinek nagrywa się sześć godzin.

Jakie są zalety takiej pracy dodatkowej poza wsparciem budżetu?

- Dla mnie zaletą jest poznawanie aktorów i doświadczenie czegoś nowego, samo powstawanie takich produkcji jest bardzo ciekawe. Pamiętam, jakie były moje przeświadczenia o aktorach, zanim zacząłem spotykać ich na planie. Wydawało mi się, że to niedostępne gwiazdy, które wywyższają się swoim zachowaniem. A to zupełnie nieprawda. Aktorzy przychodząc na plan, witają się z każdym, można z nimi normalnie, swobodnie porozmawiać. Plusem jest też nawiązywanie wielu relacji i przyjaźni z innymi statystami. Szczególnie że w dzisiejszych czasach poznawanie nowych ludzi wcale nie jest takie proste.

A widzisz jakieś minusy tego zajęcia?

- Miałem zawsze szczęście do planów. Jednak słyszałem wielokrotnie o tym, że statyści nie byli doceniani i ich warunki pracy nie były dobre. W tamtym roku był nawet strajk statystów, którzy nie mieli dostępu do wody ani zapewnionego posiłku, mimo wielu godzin na planie. Złe traktowanie statystów to oczywiście głupota, bo efekty widać na filmie. Z minusów, można trafić na męczący plan, np. impreza w klubie i taniec przez wiele godzin, tylko niewiele osób wie, że całość nagrania odbywa się w ciszy, a dopiero potem nakładany jest dźwięk. Jeszcze jedna sprawa, ludzie bardzo wierzą w to, co widzą, nie potrafią często zrozumieć, że to, co widzieli, to był tylko program w telewizji i odegrane role.

Chodzi ci o to, że pomyśleli, że odegrana przez ciebie rola nie była grą na potrzeby serialu, tylko opisywała twoją historię?

- Dokładnie. Kiedyś w jednym z programów byłem podstawionym uczestnikiem, miałem opowiedzieć sytuację, która nigdy się nie wydarzyła. Była to historia, w której odegrałem ofiarę. Dla mnie to był tylko jeden z wielu epizodów i zdążyłem już o tym zapomnieć. Po wielu latach zatrudniłem się w gastronomii i koleżanka z pracy rozpoznała we mnie tego chłopaka z programu. Była przekonana, że naprawdę byłem ofiarą i bardzo mi współczuła. To raz powstrzymało mnie przed przyjęciem roli ofiary pedofila, to dla mnie było już za wiele, szczególnie że już wiedziałem, jakie mogą być potem problemy.

Kto sprawdzi się w pracy statysty czy epizodysty?

- Praktycznie każdy, kto jest swobodny, ma dobre chęci i jest otwarty, ponieważ idąc na plan zdjęciowy, nie wiesz, kim będziesz. Raz możesz być klientką baru, a za chwilę przyjdzie reżyser i poprosi, żebyś została pielęgniarką. Gdy ktoś się już wkręci w granie, to zostanie jak ja na lata, bo to poza pracą fajna zabawa. Na pewno, jeśli nas to ciekawi, warto pójść i spróbować swoich sił.

Trójmiejski rynek pracy to różnorodność i ciągłe, dynamiczne zmiany. Ciekawe, niszowe profesje i zawody, które w chwilę zdobywają popularność. Chcemy pokazać czytelnikom nie tylko warte poznania profesje, ale także niezwykłych ludzi, którzy z pasją opowiadają o swojej pracy. Temu ma służyć cykl wywiadów "Ciekawe zawody".

Opinie (63) ponad 10 zablokowanych

  • Grunt to podążać za swoją pasją. Pozdrawiam i życzę wielu kadrów.

    • 6 0

  • Ten pan wystąpił w tych produkcjach, (1)

    zagrać może aktor z odpowiednin wykształceniem i warsztatem.

    • 2 4

    • wielu aktorów nie miało "odpowiedniego wykształcenia",

      co nie przeszkadzało by stali się gwiazdami kina

      • 2 1

  • Tez bylam statysta

    I chce powiedziec, ze statysta nie gra tylko wystepuje. Dziekuje

    • 3 2

  • Jestem ciekaw ile osób potrafi tylko siedzieć przed telefonem a ile faktycznie realizuje się w swoich pasjach. Świat jest wystarczająco pełen osób które potrafią tylko mówić czy pisać zamiast coś robić. Brawa za odwagę!

    • 5 0

  • Byłem raz

    Na początek dobra bejera, a po chwili facet mówi, że możliwe są różne role, jest duże zapotrzebowanie, kontrakty, castingi i wszystko super. Chłopaków było ze czterech. Znaczy się chłopaków no to ja, reszta to tak na dwoje babka wróżyła, ale w papierach raczej chłopak. I do tego ze czterdzieści Dźejsik, Karyn i innych takich. A każda z nich przeświadczona o swojej wyjątkowości. Same księżniczki różnej urody. No i żeby kariera dynamicznie ruszyła z miejsca potrzebna jest książka. Co proszę? Książka. portfolio. 50 profesjonalnych zdjęć, żeby potem decyzyjna osoba mogła wybrać kogo tam potrzebują. Może 3 osoby miały ze sobą jakieś zdjęcia. Te mogły zostawić i do zobaczenia- może kiedyś. Dla pozostałych los się uśmiechnął. Organizator castingu zapewnił fotografa, a ten za 300 PLN chętnie od ręki zrobi "książkę" i za kolejne 200PLN wciągną szczęściarza do bazy kandydatów. Ta agencja musiała mieć strasznie dużo zleceń i potrzebowała niepojętą liczbę statystów, epizodystów i modelek bo przynajmniej przez pół roku regularnie zamieszczał ogłoszenia "Poszukujemy modeli/modelek, statystów " w lokalnej prasie. Do tej pory jeszcze "książki nie zrobiłem, ale tamtą przygodę miło wspominam. Kilka osób wyszło zaraz po przemowie organizatora, ale jakie parcie na sukces miały te dziewoje to lepsze niż najlepsze kabarety. Taka kumulacja tipsów, doczepów, ajlajnerów, pomady, lakieru skompilowane z ogólnym stylem bycia to nigdy wcześniej nie widziałem. Także studenci socjologji róbcie badania w terenie bo życie zaskakuje.

    • 2 0

  • podobny do nikogo

    • 0 0

  • tak, tylko trzeba być trzeżwym.

    • 0 2

  • Poznalem kiedys Macka na szkoleniu Szlachetnej Paczki

    Fajny normalny chlopak, ktory juz wtedy byl tym, ze tak powiem zajarany :) Nie zwazaj na to co pisza no i pozdrawiam :)
    A to czy zarobi na tym 200 zl czy tez 2000zl to juz jego sprawa, wazne ze spelnia sie w swoim hobby :)

    • 2 0

  • Grunt coś z siebie dawać

    W dzisiejszych czasach mało kto, chciałby realizować swoje pasje i marzenia - większość z nas potrafi tylko mówić i hejtować niż rzeczywiście coś robić. Jestem pełen uznania dla tego Pana... oby tak dalej!

    • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Pracodawcy w Trójmieście

Forum

Najczęściej czytane