• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Kiedy odpowiadamy za szkody powstałe z naszej winy w służbowym aucie?

6 kwietnia 2012 (artykuł sprzed 12 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Szkolenie po nocnej zmianie. Czy to legalne?
Przekazanie samochodu służbowego musi nastąpić we właściwy sposób. M.in. pracownik musi mieć szansę sprawdzenia jego stanu technicznego. Przekazanie samochodu służbowego musi nastąpić we właściwy sposób. M.in. pracownik musi mieć szansę sprawdzenia jego stanu technicznego.

Pracodawca musi dopełnić formalności by obarczyć pracownika odpowiedzianością za powstałe szkody w samochodzie służbowym.


Czy zdarzyło się, że pracodawca obciążył Cię za uszkodzenie samochodu?



- Kierowca busa jedzie z prędkością 50km/h. Nagle trafia na oblodzony fragment drogi, samochód wpada w poślizg. Nie udaje się doprowadzić do stabilizacji, bus wjeżdża do rowu i dachuje. Kierowca nie dostał mandatu ani nie toczy się wobec niego sprawa sądowa. Pracodawca stwierdza, że kierowca musi mu zapłacić za uszkodzonego busa. Czy ma rację? - pyta nasz czytelnik

Na jego wątpliwości odpowiadają eksperci z Kancelarii Radcy Prawnego Fortuna

Tytułem wstępu wyjaśnić należy, że zasady odpowiedzialności majątkowej pracownika względem pracodawcy uregulowane zostały w kodeksie pracy. Ustawodawca posługuje się w tym zakresie pojęciem odpowiedzialności "materialnej". Warto rozróżnić także odpowiedzialność, o której mowa w art. 114-123 kodeksu pracy od odpowiedzialności za mienie powierzone pracownikowi, opisanej z art. 124-127.

W przedstawionym powyżej przypadku nie zostało wyjaśnione, czy kierowcy busa powierzono pojazd z obowiązkiem zwrotu - w rozumieniu przepisów prawa pracy. Jest to o tyle istotne, że w takiej sytuacji odpowiedzialność pracownika byłaby szerzej zakrojona, ponadto pracownik powinien wówczas wykazać, że szkoda powstała z przyczyn od niego niezależnych. Przyjmuje się zatem swoiste domniemanie, że za szkodę w powierzonym mieniu odpowiada pracownik.

Słuszność dochodzenia roszczenia pracodawcy trzeba będzie zatem rozstrzygnąć biorąc pod uwagę wskazane wyżej dwa rodzaje odpowiedzialności.

W pierwszym przypadku, gdy bus nie został pracownikowi powierzony z obowiązkiem zwrotu, odpowiedzialność pracownika zależna będzie od winy (choćby nieumyślnej w niewykonaniu bądź nienależytym wykonaniu obowiązków, skutkujących powstaniem szkody. Ponadto szkoda stanowić musiałaby normalne następstwo działania lub zaniechania pracownika. Wydaje się, że przypadek kierowcy busa, co do zasady, nie pozwala na pociągnięcie go do odpowiedzialności przez pracodawcę. Pracownik nie był winny wypadkowi. Jak wynika ze stanu faktycznego, zachował on odpowiednią prędkość (świadczy o tym także brak mandatu). Co prawda, pracodawca może próbować wykazać winę pracownika, opierając się np. na fakcie, że prędkość z jaką się poruszał nie była jednak dostosowana do warunków panujących na drodze, niemniej możliwość wykazania takiej okoliczności wydaje się być na chwilę obecną wysoce utrudniona - jako że ciężar dowodu w tym zakresie spoczywa na pracodawcy, zaś na korzyść pracownika przemawia brak ukarania go mandatem.

W tym kontekście należy zwrócić uwagę na ciężar dowodu w procesie cywilnym. Otóż zasadniczo, na podstawie art. 6 kodeksu cywilnego ciężar udowodnienia faktu spoczywa na osobie, która z faktu tego wywodzi skutki prawne. Niekiedy szczególna konstrukcja przepisów określa kto jest odpowiedzialny za adekwatne udowodnienie pewnych okoliczności. Znaczenie instytucji rozkładu ciężaru dowodu ma o tyle istotne znaczenie, że w sytuacji niejednoznaczności dowodów, to podmiot, który z mocy prawa zobowiązany jest fakt udowodnić - ponosi negatywne skutki braku dowodu, a więc wszelkie niejasności w tym zakresie rozstrzygane są na jego niekorzyść.
Zatem w zakresie wyżej wskazanego reżimu odpowiedzialności pracownika za mienie niepowierzone, w przypadku niejednoznaczności winy pracownika w zakresie spowodowania wypadku - proces powinien zostać rozstrzygnięty na korzyść pracownika.

Inaczej natomiast kształtuje się odpowiedzialność pracownika za mienie powierzone i reguły dowodowe związane z tym reżimem.

W pierwszej kolejności zaznaczyć trzeba, że powierzenie nastąpić powinno we właściwy sposób. Przede wszystkim pracownik musi wyrazić na to zgodę. Dla celów dowodowych najwłaściwszą formą byłaby zatem forma pisemna, która najpewniej zabezpieczałaby interesy pracodawcy. Drugim warunkiem odpowiedzialności za mienie powierzone jest takie wydanie pojazdu, by pracownik mógł prawidłowo sprawować nad nim pieczę. Nie będzie zatem prawidłowego powierzenia pracownikowi pojazdu, jeżeli pracodawca przekaże mu samochód, który np. się nie zamyka lub gdy nie będzie mógł sprawdzić jego stanu technicznego (na drodze to kierowca odpowiada bowiem za stan techniczny pojazdu).

Przyjmując założenie, że obie te przesłanki zostały spełnione, pracownik co do zasady będzie odpowiadać względem pracodawcy za zniszczony samochód. Może się on jednak uwolnić od odpowiedzialności na podstawie art. 124 § 3 kodeksu pracy, wykazując, iż szkoda powstała z przyczyn od niego niezależnych. Ciężar dowodu w tym zakresie spoczywa na pracowniku, co ma o tyle istotne znaczenie, że brak jednoznacznego wykazania takich faktów ze strony pracownika, skutkował będzie nieuwzględnieniem jego obrony. Za pracownikiem niewątpliwie przemawia fakt nieotrzymania mandatu, niemniej niewykluczone jest skuteczne podniesienie przez pracodawcę zarzutu, że  pracownik powinien być świadom, że warunki atmosferyczne, bądź np. prognoza pogody kazały przewidywać, iż prędkość 50 km/h w danym miejscu będzie nadmierna, zwłaszcza jeżeli znajdował się np. na łuku drogi.
W zakresie zatem reżimu odpowiedzialności pracownika za mienie powierzone, w przypadku niejednoznaczności winy pracownika w zakresie spowodowania wypadku - proces może zostać rozstrzygnięty na korzyść pracodawcy.


Masz wątpliwości, czy Twój pracodawca postępuje zgodnie z Kodeksem Pracy? Na Twoje pytania związane z prawem pracy, z przyjemnością odpowiedzą nasi eksperci z kancelarii prawnych. Skorzystaj z naszego formularza!
Kancelaria Radcy Prawnego Fortuna

Miejsca

Opinie (26) 1 zablokowana

  • (1)

    Odpowiadamy , my klienci za wożenie d*pki pracownika i jego rodziny .

    • 5 18

    • a o co ci chodzi ? piles cos, paliles ?

      • 8 1

  • Jak psują niech płacą. (1)

    Przecież to prosta logika, co z tego że nie ich wina skoro gdyby nie jechali firmowym autem to by nie było draki?
    A jak z przyczyn atmosferycznych to zawsze jedzie się za szybko skoro jest wypadek.

    • 3 20

    • Ciebie stary też zepsół i kto będzie odpowiadał?
      On czy ty?

      • 8 0

  • ... wszystko zależy od okoliczności ... (2)

    Ale chyba odpowiedź jest prosta:
    jeśli pracownik jechał autem służbowym w celu służbowym no to jest AC i OC pracodawcy a do tego pracownik jechał zgodnie z przepisami no to jest "czysty" i wydaje mi się to oczywiste, natomiast gdyby to był jakiś "prywatny" kursik "na boku" no to w tym momencie rzeczywiście pracodawca ma prawo do pociągnięcia do odpowiedzialności pracownika, choć i tak nadal działa AC i OC, ale zawsze można mieć pretensje do pracownika, że robiąc "prywatną" wycieczkę wykluczył stłuczką auto służbowe na czas usuniecia uszkodzeń z zasobów firmowej floty.

    • 21 1

    • (1)

      Ale czasami samochód jest jednym z elementów wynagrodzenia (patrz dyrektorzy lub prezesi).
      W tym wypadku może nie być mowy o 'celach służbowych' , a jest jednym z elementów pakietu wynagrodzenia. I wówczas co?

      • 2 0

      • Można podchodzić do tego jak ubezpieczalnie.
        Wypadek po pijaku ? -To pracownik pokrywa stratę. Albo ukradli auto z kluczykami ? -To nie ma AC i pracownik płaci.

        Jeśli chcesz by pracownik jeździł ostrożnie i szanował auto to daj mu to wyraźnie do zrozumienia. Jeśli będzie uporczywie dobijał Twoje auto to go wylej z roboty. Ja nie wyobrażam sobie innego rozwiązania.
        A z wypadkami wiadomo, zdarzają się i nie ma co molestować zbytnio pracownika o to.

        • 0 0

  • big b

    pierwsze uszkodzenie auta z winy kierowcy 200zl, drugie 300zl, trzecie 600zl,tak przynajmniej jest w mojej firmie, co uwazam ze jest sluszne...nie dbasz-płacisz.

    • 4 4

  • Nie mam tego problemu: (1)

    pracuję w odszkodowaniach.

    • 3 3

    • Nie mam tego problemu - nie mam auta służbowego :P

      • 4 0

  • Nie rozumiem tej gadki szmatki.

    • 11 0

  • Samochod sluzbowy z zajechanym silnikiem (3)

    Przerobiłem podobny temat na własnej skórze. Dostałem do intensywnej pracy - 50 kkm rocznie - samochód z zajechanym silnikiem. Po kilku miesiącach poskutkowało to zatartym motorem - nie zdążyłem dolać oleju. Przy odbiorze auta nie miałem możliwości sprawdzenia tego, jednak gdy zauważyłem co się dzieje - nadmierne zużycie oleju - od początku mailowałem do dyrektora i administracji w tej sprawie. Remont silnika kosztował 6 kpln - na szczęście się wybroniłem. Nie doszło do ścieżki sądowej. W oczach pracodawcy to jednak ja byłem winny....

    Walczcie o swoje.

    • 10 3

    • "nie zdążyłem dolać oleju" (1)

      ?

      • 2 2

      • Tak, wyobraz sobie - ze w ktorym momencie pierscienie na tlokach byly tak nieszczelne, ze silnik palil zbyt duze ilosci oleju. Myslalem, ze dojade do pracy i wtedy doleje...

        Czego oczekiwać po samochodzie z 250 kkm przebiegu i po 10-ciu pracownikach ? Jak się później okazało wszyscy w firmie omijali ten samochód szerokim łukiem - zgadnij dlaczego.

        • 4 1

    • .

      Zatem szykuj się na wypowiedzenie...

      • 2 1

  • 250 kkm to dla auta jest nic (3)

    niezależnie czy to fiat czy to vw. Wejdź sobie na ogłoszenia ale za granicą i zobacz z jakimi przebiegami auta się sprzedaje. NA Polske nie patrz, bo tutaj jeszcze panuje przekonanie, że co 60 000 jak w maluchu jest remont silnika. To na Polske się skręca stany do wartościi "przyjmowalnej".

    • 3 1

    • moja astra ma własnie 250k km na liczniku i nie bierze oleju a silniczek chodzi równiutko, cichutko, miodzio

      • 1 3

    • Co to znaczy "nie zdążyłem dolac oleju" ?

      j

      • 2 1

    • 250 km !!! - nie na polskich drogach

      witam,
      o tych 250 km to nie przesadzaj, stare auta to może tak ale nowe to inna historia,
      moja toyota z 2008 z silnikiem 2.0 d4d nie wytrzymała 120tyś i silnik na gwarancji wymieniali, taki mały błąd fabryczny do którego się toyota nie przyzna, ale na gwarancji wymienia :)

      • 1 0

  • POWINNI WYPOWIEDZIEĆ SIĘ JEDYNIE KIEROWCY ZAWODOWI I PRACODAWCY MAJĄCY W FIRMIE AUTA SŁUŻBOWE (1)

    Ryzyko zawodowe a po to jest ubezpieczenie w normalnej frmie OC< AC< NW żeby to wszystko funkcjonowało . I po pierwszym wypadku z winy kierowcy powinien być opier.... a po drugim konsekwencje finansowe ale delikatne jako nauczka.

    • 5 0

    • Mój Szef nie wykupił AC...

      Moim zdaniem to trochę dziwne jeśli chodzi o auta służbowe... Być może to tylko moje wrażenie, ale takie mam zdanie.

      • 3 1

  • ???

    "...prognoza pogody kazały przewidywać, iż prędkość 50 km/h w danym miejscu będzie nadmierna, zwłaszcza jeżeli znajdował się np. na łuku drogi."...... a kto wierzy dziś w prognozy....??!!

    • 1 2

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Pracodawcy w Trójmieście

Forum

Najczęściej czytane